Zaledwie kilka dni po wystosowaniu zapytania w sprawie MiG-ów-29 do rosyjskiej Federalnej Służby do spraw Współpracy Wojskowo-Technicznej rząd Argentyny postanowił zrezygnować z planów zakupu nowych samolotów bojowych. Decyzję tę ogłosił minister obrony Julio Martínez.

Oznacza to, że samoloty szturmowe A-4AR Fightinghawk (pełniące z konieczności także funkcję myśliwców) zostaną wycofane w 2018 roku bez jakiegokolwiek następcy w zasięgu wzroku. Klasyczne myśliwce rodziny Mirage III zakończyły służbę w grudniu 2015 roku.

Buenos Aires zdecydowało się na taki krok ze względów budżetowych. Mimo że przez cały czas poszukiwano różnych wariantów, które by nie nadszarpnęły zanadto finansów państwa, ostatecznie okazało się, że nawet najtańsze opcje są za drogie. A warto pamiętać, że obok stosunkowo kosztownych opcji, takich jak kupno Gripenów od Brazylii, rozważano też przejęcie używanych izraelskich Kfirów czy Mirage’ów F1.

Złą wróżbą dla przyszłości Fuerza Aérea Argentina był stan Fightinghawków. Są to oczywiście maszyny bardzo stare (wyprodukowane w latach siedemdziesiątych, kupione i zmodernizowane przez Lockheeda w latach dziewięćdziesiątych, aby załatać dziury po stratach poniesionych w wojnie falklandzkiej), ale teoretycznie mogłyby posłużyć dłużej niż jeszcze tylko kilkanaście miesięcy. Argentyna nie ma jednak pieniędzy na naprawy i części zamienne, toteż A-4AR, mimo że to do nich należy obrona rodzimej przestrzeni powietrznej, i tak prawie nie latają.

Teraz, kiedy Argentyna rezygnuje z myśliwców czy nawet samolotów szkolno-bojowych, można oczekiwać zmiany dynamiki w stosunkach z Londynem i w kwestii Falklandów. Jeszcze rok temu nowo powołany rząd Mauricia Macriego zapowiadał, że będzie kontynuować spór o wyspy. Wychodzi zaś na to, że o ile Brytyjczycy wciąż wzmacniają obronę Falklandów, o tyle Argentyńczycy nie stanowią już żadnego zagrożenia natury wojskowej.

(janes.com)

Chris Lofting, GNU Free Documentation License, Version 1.2