Był rok 1945, kiedy to przez tereny okupowanej przez wojska niemieckie Polski przemaszerowały potężne armie Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich. Wszystkie radzieckie jednostki kierowały się na zachód, w kierunku stolicy III Rzeszy – Berlina. Zatrzymały się dopiero nad rzeką Łabą, która stała się umowną granicą pomiędzy wpływami wojsk sprzymierzonych. Niespełna rok później świat podzielił się na dwa bloki polityczno-militarne. Po zachodniej stronie „żelaznej kurtyny” rozwijał się kapitalizm wraz ze swoim protektorem – Paktem Północnoatlantyckim (NATO), natomiast po jej wschodniej stronie – socjalizm, którego obrońcą był późniejszy Układ Warszawski. Ta patowa sytuacja była początkiem długoletniego konfliktu miedzy państwami wschodu a zachodu, który w historii nazywany był zimną wojną (ang. Cold War). Stan ten był także początkiem konfliktu i wyścigu zbrojeń pomiędzy Stanami Zjednoczonymi Ameryki a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich. Konkurencyjny wyścig wymagał od dwóch potęg jak największych wpływów w świcie, a przede wszystkim w państwach swoich bloków militarnych. Tak było także w przypadku Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

Co tak naprawdę stało się po wojnie z oddziałami radzieckimi, które z takim impetem parły na Berlin? Czy oby na pewno wszystkie wróciły na terytorium Związku Radzieckiego? Odpowiedz nasuwa się sama.

Początek zimnej wojny pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Związkiem Socjalistycznych Republik Radzieckich sprawił, że cześć jednostek Armii Czerwonej pozostała po prostu na terytoriach państw późniejszego Układu Warszawskiego. Radzieckie wojska stacjonowały miedzy innymi we wschodnich Niemczech, na Węgrzech, w Czechosłowacji czy wreszcie na terytorium Polski. Rosjanie, podobnie jak i Amerykanie, niedługo po wojnie zaczęli zwiększać swoje wpływy militarne w wyzwolonych krajach i rozpoczęli budowę swoich baz wojskowych, które znajdowały się na terenie państw sojuszniczych. Takie utajnione instalacje wojskowe powstały także na terytorium Polski.

Wkrótce po zakończeniu wojny w Europie – 29 maja 1945 roku, naczelne dowództwo armii radzieckiej na postawie dyrektywy nr 11097 dokonało przeformowania podległych sobie wojsk w całej Europie Środkowo – Wschodniej. Zgodnie z podjętym wówczas przez władze ZSRR postanowieniem, na terytorium Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej miała stacjonować Północna Grupa Wojsk Armii Czerwonej. Na jej czele stanął Rosjanin polskiego pochodzenia, marszałek Konstanty Rokossowski. Ogromna, licząca blisko 400 tys. żołnierzy Armia Czerwona rozlokowana była przede wszystkim na terenach zachodniej Polski. Na Pomorzu stacjonowała 43 Armia, w Wielkopolsce i na Dolnym Śląsku – 65 Armia, natomiast w Małopolsce 52 Armia. Miejscem naczelnego dowództwa Północnej Grupy Wojsk Armii Czerwonej była od 1945 roku Legnica. Armia radziecka w Polsce liczyła cztery korpusy pancerne, które następnie zostały przemianowane w dywizje, 30 dywizji strzeleckich, 12 dywizji lotniczych, 1 korpus kawalerii, 10 dywizji artylerii.

Tak wielka ilość żołnierzy oraz uzbrojenia wymagała wybudowania na terenie Polskiej Rzeczpospolitej Ludowej odpowiednich baz i instalacji wojskowych. Jedna z takich jednostek wojskowych powstała w Bornym Sulinowie, która pod swoim zwierzchnictwem miała tajną bazę w Kolonii Brzeźnicy, nieopodal drogi łączącej Sypniewo ze Szwecją koło Sypniewskiej Góry. Tereny te były tak tajne, że w ewidencji gruntów widniały jako tereny leśne i były oderwane od struktury terytorialnej Polski. Tereny takie stawały się eksterytorialnymi enklawami Związku Radzieckiego w Polsce. Przez niemal 20 lat okoliczna ludność żyła z nieświadomością, że ok. pięć kilometrów na zachód od wsi Kolonia Brzeźnica istniała sowiecka baza głowic nuklearnych, która wybudowana została podczas zimnej wojny w latach siedemdziesiątych ubiegłego stulecia.1

Cały teren bazy był starannie zamaskowany przez naturalny las sosnowy, natomiast na pozostałej infrastrukturze zastosowano siatki maskujące. Jednostka była tak bardzo strzeżona i zakamuflowana, że nie wiedzieli o jej istnieniu nawet polscy piloci samolotów bojowych, którzy wykonywali częste loty nad tym terenem w związku z ćwiczeniami poligonowymi na pobliskim poligonie lotniczym w Nadarzycach. Baza znajduje się około 1500 metrów od skrzyżowania dróg Sypniewo – Szwecja – Kolonia Brzeźnica. Do jednostki prowadzi leśna droga utwardzona betonowymi płytami wykorzystywanymi w budownictwie. Idąc tą drogą mijamy po prawej stronie ruiny osiedla wojskowego, w którym mieszkała tylko załoga bojowa bazy, ponieważ kadra oficerska miała swoje osobne wojskowe miasteczko koło Sypniwa, które obecnie jest opustoszałe i wyglądem przypomina „Ghost Town” – Prypeć, zamieszkiwany niegdyś przez załogę elektrowni atomowej w Czarnobylu. Kilkadziesiąt metrów dalej również po prawej stronie, przy leśnym dukcie znajduje się silos na ruchome wyrzutnie mobilnych rakiet średniego i dalekiego SS-1. Góra silosu jest przykryta ziemią i porośnięta doskonale maskującym borem sosnowym. Równie dobrze były ukryte, znajdujące się około 100 metrów dalej, dwa magazyny, w których były przechowane głowice nuklearne. Magazyny są wyposażone w ogromne drzwi pancerne, które są w stanie wytrzymać atak każdej konwencjonalnej broni.

Nad ziemią znajduje się tylko niewielka część infrastruktury ze wspomnianą przeze mnie bramą pancerną, za którą kryje się zejście do niższych kondygnacji obiektu. Ta część magazynu wyposażonego w duże sale, nisze i korytarze znajduje się pod ziemią, do której prowadzi kilka starannie ukrytych wejść. W tej elitarnej, wybudowanej w latach 1972-78 jednostce stacjonowało około 300 żołnierzy wraz z rodzinami. Teren bazy był otoczony wysokim, potrójnym płotem pod napięciem z zasiekami z drutu kolczastego oraz był patrolowany przez uzbrojonych w ostrą amunicję żołnierzy.

Wszystko to ukryte było w wielkim lesie sosnowym nieopodal dolinki, w której spokojnym nurtem płynie rzeka Piława.

Co tak naprawdę znajdowało się w bazie wojskowej koło Kolonii Brzeźnicy? Według odtajnionej przez ministra Radosłwa Sikorskiego teczki o kryptonimie Wisła miały się tam znajdować głowice nuklearne. Tajne porozumienie sporządzone pomiędzy rządami PRL i ZSRR w 1956 roku mówi o wybudowaniu trzech tajnych instalacji wojskowych i składowaniu w nich 178 głowic nuklearnych o różnej bliżej nieznanej mocy. Nikt jednak nie starał się nigdy sprawdzić promieniowania w okolicach bazy, jak i w jej magazynach i silosie. Broń ta miała zostać wydana Ludowemu Wojsku Polskiemu podczas wprowadzania w życie operacji o kryptonimie Wisła. Operacja ta miała na celu zaatakowanie państw Paktu Północnoatlantyckiego. Polsce przypadał miedzy innymi desant morski na Borholm, nalot nuklearny na Kopenhagę i lądowe natarcie w północnych Niemczech w kierunku półwyspu Jutlandzkiego.{2}

Co obecnie pozostało nam po długoletniej działalności armii radzieckiej? Poza licznymi atrakcjami turystycznymi w „spadku” otrzymaliśmy także potężnie zdegradowane środowisko. Przejęte od nich budynki okazały się zdewastowane i skażone toksynami, zaś poligon na Wrzosowiskach Kłomińskich zanieczyszczony do granic nieodwracalności. Nie rozwiązano także kwestii odszkodowań za straty spowodowane przez sowieckich żołnierzy.[fota4]<>
Polska zyskała natomiast wielkie obszary, jakie wcześniej zajmowały ich wojska. Przykładem jest leżące niedaleko Szczecinka najmłodsze miasto w Polsce – Borne Sulinowo, które prawa miejskie otrzymało w 1993 r. Miasto jest położone na miejscu istniejącego wcześniej sowieckiego garnizonu. Obecnie tereny te wracają do normalnego stanu ekologicznego i demograficznego.

Przypisy

1. Edward Wieczorek, Tajemniczy spadek po armii radzieckiej.
2. Tajemnice Układu Warszawskiego – Broń atomowa w PRL, program dokumentalny TVP 1, 2007.

US Navy / Stephen Batiz