Temat chińskiej pomocy dla Rosji w jej agresji na Ukrainę regularnie powraca. Na przestrzeni minionych trzech lat pojawiało się wiele informacji na ten temat, nie udało się jednak nikogo złapać za rękę. W ostatnich tygodniach Kijów zaczął coraz częściej przedstawiać dowody na pomoc, której Pekin ma udzielać Moskwie. Ale relacje chińsko-rosyjskie dalekie są od oficjalnie lansowanej idylli. Dowodem jest wyciek wewnętrznego raportu FSB na temat działań kontrwywiadowczych wymierzonych w Chiny.
W marcu prezydent Wołodymyr Zełenski pierwszy raz publicznie oskarżył Chiny o bezpośrednie wspieranie Rosji. Pomoc ma obejmować dostawy prochu i innych materiałów potrzebnych przemysłowi zbrojeniowemu. Obywatele ChRL mieli też być zaangażowani w produkcję bezzałogowców na potrzeby rosyjskich sił zbrojnych.
Więcej informacji udzielił w następnym miesiącu Ołeh Iwaszczenko, szef Służby Wywiadu Zagranicznego Ukrainy. Według pozyskanych informacji Chińczycy mają zapewniać materiały i sprzęt dwudziestu rosyjskim fabrykom. Tyle przynajmniej miało udać się potwierdzić źródłom wywiadowczym. Pomoc obejmuje dostawy obrabiarek, chemikaliów, prochu i komponentów. Szczególną rolę odgrywa tutaj elektronika. Według Iwaszczenki na początku bieżącego roku aż 80% komponentów elektronicznych znajdowanych w rosyjskich bezzałogowcach ma pochodzić z Chin. W dziedzinie dronów pomoc ma obejmować części zamienne i dokumentację techniczną.
Doniesienia te nie są nowe. O przestawianiu się rosyjskiego przemysłu zbrojeniowego na chińskie obrabiarki mówiono już jesienią 2022 roku. w kolejnych miesiącach lista sukcesywnie rozszerzała się o: hełmy, kamizelki kuloodporne, mundury zimowe i podobne wyposażenie, układy scalone, wyposażenie nawigacyjne, kamery termowizyjne, komercyjne drony i być może części zamienne do samolotów bojowych. Chińskie władze lokalne i firmy wręcz chwaliły się dostawami, dopóki Pekin nie zakazał im tego obawiając się zachodnich sankcji.
Vladimir Putin seen walking alongside Xi Jinping, Russia's strategic partner pic.twitter.com/NzxRnqV1lq
— Sputnik (@SputnikInt) May 9, 2025
Szerszy obraz chińskiej pomocy dla Rosji i rozbudowanego systemu omijania sankcji daje marcowy raport Kyiv School of Economics (plik pdf tutaj). Według ustaleń badaczy już w roku 2023 Chiny dostarczyły 76% importowanych przez Rosję obrabiarek, kamer termowizyjnych, optyki i sprzętu łączności wykorzystywanego na polu walki. Widać tutaj wyraźny trend. Jeszcze w roku 2021 import produktów wymienionych kategorii był równo – po 41% – podzielony między Chiny i Unię Europejską. W roku 2023 udział Europy spadł do 2%.
Nie oznacza to oczywiście całkowitej eliminacji europejskich, czy szerzej zachodnich, produktów. W dobrach dostarczonych z Chin 18% pochodziło z Zachodu, a kolejnych 16% z chińskich zakładów zachodnich firm. Reżim sankcyjny nie poświęca należytej uwagi obrabiarkom i innym narzędziom przemysłowym, a sprzedaż produktów do objętej sankcjami Rosji przynosi gigantyczne zyski.
Niemiecki dostawca środków smarnych Addinol chwali się wzrostem zysków w Rosji dzięki kluczowemu znaczeniu swoich produktów dla przemysłu zbrojeniowego. Zyski rosyjskiej filii wzrosły pięciokrotnie od roku 2021. Ktoś może zapytać, czego innego można spodziewać się po Niemcach. Na obronę Addinolu można powiedzieć jedno: smary nie są na liście sankcji, mało kto traktuje je jako produkt strategiczny.
Nie tylko dostawy
Bratnia pomoc dla Moskwy nie musi wcale obejmować tylko narzędzi i półproduktów. Od samego początku wojny pojawiały się doniesienia o Chińczykach walczących po stronie Rosji. Jeden z nich, weteran Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, prowadził nawet wideoblog, w którym nie szczędził Moskalom słów krytyki.
Li Jianwei is a former PLA soldier and a Chinese mercenary hired by Russia.
He talked about his experiences in the Russia-Ukraine war on Chinese social media.
In the video, he describes the high causality of the Ukraine war and gives first-hand account of the Russian military… pic.twitter.com/cm1nivz7HZ
— Clash Report (@clashreport) May 24, 2024
Obywatele ChRL walczą także po drugiej stronie frontu, w szeregach ukraińskiego Legionu Międzynarodowego i jednostek sił zbrojnych Ukrainy.
Citizens of China are also fighting for Ukraine.
110th brigade of the Ukrainian Armed Forces. pic.twitter.com/dKk4OpsGHS— PS01 □ (@PStyle0ne1) March 22, 2025
W obu przypadkach liczba walczących Chińczyków jest trudna do ustalenia. Sprawa częściowo zmieniła się 8 kwietnia, gdy prezydent Zełenski poinformował o wzięciu do niewoli w rejonie Doniecka dwóch obywateli ChRL. Dodał również, że w szeregach rosyjskich walczy 168 Chińczyków. Reakcja Pekinu ograniczyła się do nazwania wypowiedzi Zełenskiego „nieodpowiedzialną”.
Our military has captured two Chinese citizens who were fighting as part of the Russian army. This happened on Ukrainian territory—in the Donetsk region. Identification documents, bank cards, and personal data were found in their possession.
We have information suggesting that… pic.twitter.com/ekBr6hCkQL
— Volodymyr Zelenskyy / Володимир Зеленський (@ZelenskyyUa) April 8, 2025
Co wiemy? Zasadniczo niewiele. Obaj jeńcy twierdzą, że wcześniej nie mieli nic do czynienia z wojskiem i dobrowolnie podpisali kontrakt z rosyjskimi siłami zbrojnymi. Co z pozostałymi? Ciągłe braki kadrowe i uzupełnianie ich najemnikami i obcokrajowcami przebywającymi na terenie Rosji nie są niczym nowym. Część zgłasza się na ochotnika, część pod przymusem, a jeszcze inni są zwyczajnie oszukiwani. Jakie są proporcje wśród Chińczyków, nie wiadomo. Nie należy też oczekiwać, że przewodniczący Xi Jipning wzorem premiera Indii Narendry Modiego będzie lecieć do Moskwy, aby wyciągać swoich rodaków z rosyjskiej pułapki.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Guermantes Lailari, oficer wywiadu US Air Force w stanie spoczynku, przedstawia na łamach Taipei Times dużo bardziej niepokojący obraz sytuacji. Według posiadanych przez niego informacji obywatele Chin walczący po stronie Rosji nie są ochotnikami, lecz żołnierzami służby czynnej i rezerwistami wysłanymi w celu zdobywania doświadczeń. Od lutego 2022 roku miało tak przewinąć się przez wojnę nawet 18 tysięcy chińskich wojskowych. Obecnie ich liczba ma wynosić 6 tysięcy. Generalnie Chińczycy są obserwatorami, trzymającymi się z dala od pierwszej linii, część jednak uczestniczy w walkach. Na wypadek wzięcia do niewoli mieli zostać poinstruowani, aby mówić, że są ochotnikami, którzy nigdy wcześniej nie mieli do czynienia z wojskiem. Gwarantem lojalności mają być kary czekające po powrocie i los rodzin pozostałych w socjalistycznej ojczyźnie.
Wysyłanie obserwatorów i ograniczony udział w walkach ma z chińskiego punktu widzenia bardzo dużo zalet. Przede wszystkim pozwala na zdobycie tak potrzebnych ChALW doświadczeń bojowych. Według źródeł Lailariego Pekin stara się, aby w misji uczestniczyli żołnierze z jak największej liczby jednostek. Na froncie i w jego okolicach mieli już być wojskowi z elitarnej 127. Brygady z garnizonu stołecznego, 11. Dywizji Zmotoryzowanej z Sinciangu, 80. Grupy Armijnej z prowincji Shandong i członkowie oddziałów specjalnych. Daje to okazję, by zapoznać się ze sprzętem i metodami walki stosowanymi przez Rosję, Ukrainę, Iran i Zachód. Z drugiej strony trzeba uważać, aby się nie ujawnić. Zbyt otwarte wspieranie Moskwy grozi sankcjami i dalszym pogorszeniem relacji z Zachodem.
Tutaj dochodzimy do prawdopodobnej przyczyny, dlaczego ukraińskie władze zaczęły nagłaśniać chińską pomoc dla agresora. Postawy Pekinu to nie zmieni, ale może zmusić administrację Donalda Trumpa do przemyślenia swoich relacji z Rosją. Na płynące z Kijowa zarzuty chiński MSZ odpowiedział jedynie, że „Chiny stanowczo sprzeciwiają się bezpodstawnym oskarżeniom i politycznym manipulacjom”. Czy jednak, po wizycie Xi Jinpinga w Moskwie z okazji dnia zwycięstwa, braterskich uściskach z Putinem i kolejnych memorandach o współpracy można jeszcze mieć jakiekolwiek wątpliwości?
Ententa-4
Otóż wątpliwości są, chociaż nie należy ich przeceniać. Grupa hakerów ARES Leaks wykradła wewnętrzną notkę FSB na temat działalności kontrwywiadowczej wymierzonej w Chiny. Liczący osiem stron dokument został opublikowany na Telegramie, a następnie opisany przez The New York Times. Gazeta skonsultowała pozyskane treści z sześcioma zachodnimi agencjami wywiadowczymi, które potwierdziły ich autentyczność. Dokument to najprawdopodobniej notka służbowa, przeznaczona do użytku wewnątrz FSB i skierowana do oficerów działających w terenie, powstała w roku 2023 albo 2024.
Ujawnione informacje są niezmiernie interesujące. 21 lutego, a więc na trzy dni przed atakiem na Ukrainę, Departament Kontrwywiadu FSB uruchomił program „Ententa-4″. Pod tym ironicznym kryptonimem kryją się operacje mające zapobiec podkopywaniu rosyjskich interesów przez Chiny. FSB wykazała się tutaj oczekiwanym profesjonalizmem. Bardzo szybko po wybuchu wojny chiński wywiad zintensyfikował działania zmierzające do werbunku albo przynajmniej pozyskania urzędników, biznesmenów, dziennikarzy i ekspertów zbliżonych do Kremla. Kontrwywiad przeprowadził serię rozmów z wytypowanymi osobami, uczulając je na kontakty z Chińczykami. Szczególnym nadzorem mieli zostać objęci użytkownicy chińskiego komunikatora WeChat, obywatele Rosji studiujący w Chinach i mający chińskich małżonków.
Oczywiście zainteresowania chińskiego wywiadu są dużo szersze. FSB zaobserwowała wzmożoną aktywność obliczoną na pozyskiwanie informacji z kompleksu militarno-przemysłowego. Zaobserwowano dwa obiekty szczególnego zainteresowania Chińczyków. Pierwszym jest wszystko związane z systemami bezzałogowymi: sposoby użycia, modyfikacje i przeróbki istniejących aparatów i oprogramowania, metody zwalczania zachodnich dronów. Drugi to oczywiście lotnictwo. Mimo niemałych postępów na tym polu Chińczycy cały czas jeszcze gonią i Rosję i Zachód. stąd nasilone próby rekrutacji pilotów wojskowych i naukowców.
Tutaj pojawia się kilka niespodzianek. Wbrew temu, czego można było się spodziewać, chiński wywiad nie wykazał zwiększonego zainteresowania specjalistami od silników lotniczych. Na liście priorytetów znaleźli się badacze z takich dziedzin jak aerodynamika, systemy sterowania i aeroelastyczność. Dużym zainteresowaniem obdarzono też byłych członków zespołów pracujących nad ekranoplanami. Tutaj można się zastanowić, czy zainteresowanie tymi egzotycznymi pojazdami jest rezultatem kalkulacji wojskowych czy tylko odpowiedzią na amerykański projekt Liberty Lifter. Z dokumentu nie wynika, czy rekrutacja inżynierów i naukowców ma na celu pozyskiwanie informacji czy też nakłonienie ich do pracy w chińskich korporacjach lotniczych.
Raport podkreśla także wzrost zagrożenia dla rosyjskich interesów w Arktyce i Azji Centralnej. Chiny od dawna są zainteresowane północną drogą morską i eksploatacją złóż surowców, szczególnie ropy i gazu. Moskwa była bardzo chętna do współpracy, ale pod warunkiem zachowania kontroli nad chińskimi działaniami. Obecnie staje się to coraz trudniejsze. Sytuacja w Azji Centralnej jest z punktu widzenia Kremla jeszcze bardziej skomplikowana. Po napaści na Ukrainę tamtejsze republiki, zwłaszcza Kazachstan, zaczęły się obawiać, że mogą być następne. Zaczęły więc intensywniej szukać współpracy z Chinami i Europą. Rosja zaś stała się zbyt słaba, aby temu przeciwdziałać.
FSB zaobserwowała także duże zainteresowanie Pekinu Grupą Wagnera. Faktycznie, chińskie firmy wojskowe rozszerzają działalność, a rosyjski model, w którym pozostają pod kontrolą państwa, jest dla KPCh bardzo atrakcyjny. Jest też i druga strona medalu. Bunt Prigożyna ma dla chińskiego przywództwa ogromne znaczenie, gdyż odwołuje się do jego największych lęków – ryzyka przewrotu wojskowego. Całą sprawę należało więc jak najdokładniej przeanalizować, aby wyeliminować wszelkie potencjalne zagrożenie.
Czy zatem widać już rysy na chińsko-rosyjskim partnerstwie? Nic z tych rzeczy. Obie strony nigdy sobie nie ufały, jednocześnie Putin i Xi mają pełną świadomość, że lepszego partnera w realizacji nadrzędnego celu, jakim jest obalenia prymatu Stanów Zjednoczonych, nie znajdą. Wzajemne korzyści są zbyt duże, aby takie drobiazgi jak szpiegostwo miały poważnie zaburzyć współpracę, co zresztą jasno stwierdza raport FSB. Zaleca on unikania publicznie jakichkolwiek wzmianek o chińskim szpiegostwie, a nawet ChRL jako takiej.