Przez lata można było przyjmować, że największym wrogiem niemieckiego przemysłu zbrojeniowego jest nie zagraniczna konkurencja, lecz niemiecka klasa polityczna, zwłaszcza lewicowa. Przykład rosyjskiego ośrodka szkoleniowego Mulino zbudowanego przez Rheinmetall, pokazuje, że z talentem właściwym innym niemieckim korporacjom także zbrojeniówka pakuje się w polityczne kłopoty, a w przeciwieństwie do na przykład Paryża czy Londynu, Berlin nie jest w stanie pomóc. Efekty już widać – w postaci spadku zainteresowania niemiecką bronią w krajach Europy Środkowej.

Sprawę Mulina od początku wojny nagłaśnia rosyjski badacz i dziennikarz Kamil Galejew, jednak z czasem zaczęła ona zdobywać coraz większe zainteresowanie niemieckich mediów. Niezręczne reakcje działu prasowego Rheinmetall jedynie zachęcały dziennikarzy do dalszego drążenia tematu.



Jak to się zaczęło?

Wszystko zaczęło się ponad dziesięć lat temu wraz z zainicjowanymi przez ówczesnego ministra obrony Anatolija Sierdiukowa reformami rosyjskich sił zbrojnych. Sierdiukow chciał głębokiej reorganizacji i odrzucenia nieefektywnych, mało elastycznych struktur odziedziczonych po Związku Sowieckim. Jedynym rozwiązaniem, jakie znalazł, było przyjęcie zachodnich rozwiązań.

Zamiary ministra szły jednak znacznie dalej. Uznał, że krajowy przemysł zbrojeniowy nie jest w stanie dostarczyć wyposażenia odpowiedniej jakości i zaczął import z zachodu. Najgłośniejszym tego przykładem było zamówienie we Francji pary śmigłowcowców desantowych typu Mistral, ale najwięcej uwagi poświęcał Sierdiukow wojskom lądowym. Tą drogą na wyposażenie rosyjskich sił weszły na przykład pojazdy taktyczne Iveco LMV, produkowane na licencji pod nazwą Ryś. W planach miał być nawet zakup kołowych niszczycieli czołgów Centauro.

Ćwiczenia rosyjskiej policji wojskowej z samochodem opancerzonym Ryś w ośrodku Mulino.
(mil.ru)

Jak łatwo się domyślić, Sierdiukow naruszył interesy licznych grup w wojsku i przemyśle zbrojeniowym, co doprowadziło do jego upadku w roku 2012 i procesu o korupcję. Łatwo równocześnie zauważyć, jak bardzo wojna w Ukrainie pokazała, że minister miał rację.

Ale nie wszystkie reformatorskie pomysły zarzucono. Aby usprawnić proces szkolenia, opodal miejscowości Mulino pod Niżnym Nowogrodem ruszyła budowa nowoczesnego centrum treningowego, wyposażonego w najnowsze zdobycze techniki, w tym laserowe symulatory strzelań. Obiekt o powierzchni około 500 kilometrów kwadratowych miał pomieścić na szkolenie wzmocnioną brygadę pancerną lub zmechanizowaną, a rocznie miało tam ćwiczyć 30 tysięcy żołnierzy. Wzorem dla Mulina jest niemiecki ośrodek szkoleniowy Altmark. Głównym wykonawcą miał być Rheinmetall, a jego partnerem – spółka Oboronserwis założona przez Sierdiukowa. Wart przeszło 100 milionów euro kontrakt podpisano w roku 2011.

Rheinmetall wcale nie krył się z tym sukcesem. Kiedy jednak w ostatnich miesiącach sprawą zaczęły interesować się media, notka na ten temat została usunięta ze strony koncernu. Na szczęście (lub nieszczęście) w Internecie nic nie ginie.



Sankcje

Złoty interes stanął pod znakiem zapytania wiosną 2014 roku z początkiem rosyjskiej agresji na Ukrainę i zajęciem Krymu. Wprowadzone w wyniku tego sankcje w teorii zablokowały realizację kontraktu na budowę ośrodka szkoleniowego Mulino. Niemniej już w maju 2014 roku rosyjskie ministerstwo obrony ogłosiło, że ośrodek zostanie dokończony w terminie i przy użyciu krajowych rozwiązań.

Jednocześnie Rosja zaczęła straszyć Rheinmetall karami umownymi za niewywiązanie się z kontraktu. Wydarzenia przybrały ciekawy obrót wiosną następnego roku, gdy koncern zaczął grozić rządowi Niemiec pozwem o wypłatę odszkodowania w wysokości 120 milionów euro za poniesione w związku z sankcjami straty. Sprawa jednak szybko ucichła.

Na podstawie dostępnych informacji można domniemywać, że Rheinmetall doszedł do porozumienia z Moskwą. Mulino zostało ukończone w roku 2020 przez spółkę Garnizon, powstałą na bazie Oboronserwisu. Galejew powołuje się na dane przedstawiane przez amerykański portal Import Genius, z których wynika, że Garnizon kupował dużo symulatorów i systemów modelujących od Rheinmetall Defence Electronics. Było to pogwałcenie obowiązujących sankcji.

Reakcje

Rheinmetall odrzucił zarzuty, twierdząc, że daty podawane przez Import Genius dotyczą nie dostaw, lecz aktualizacji danych na stronie. Takie stawianie sprawy sprowokowało jednak portal t-online do podjęcia własnego śledztwa. Import Genius bronił poprawności swoich danych, a na ich poparcie t-online udało się zdobyć inne informacje, których źródłem są roczne sprawozdania finansowe Rheinmetalla.

Wymieniają one zyski osiągane przez koncern w Rosji po roku 2014. Główną rolę odgrywa tutaj ORR Training Systems LLC z Moskwy, spółka zależna założona w 2012 roku. Jej celem była konsolidacja obecności Rheinmetalla na rosyjskim rynku symulatorów wojskowych. Jak łatwo się domyślić, miało to związek z kontraktem na Mulino. W związku z sankcjami od roku 2014 ORR Training Systems LLC notowała straty. Sytuacja zmieniła się w roku 2019, gdy spółka przyniosła tysiąc euro zysku, w kolejnym roku było to już 35 tysięcy euro.

Mulino 2017

Żołnierze rosyjskich wojsk inżynieryjnych ćwiczą w Mulinie walkę w terenie zurbanizowanym, 2017 rok.
(mil.ru)



To nie koniec rewelacji. T-online zaczęło przeszukiwać rosyjskie bazy danych. Na tej podstawie udało się wskazać powiązania ORR Training Systems LLC i kolejnej spółki zależnej, Rheinmetall Ltd. Moscow z Garnizonem. Według rosyjskiego portalu gospodarczego audit-it Garnizon był do ubiegłego roku podmiotem zarządzającym ORR Training Systems. Co więcej, w latach 2013–2019 Rheinmetall Ltd. Moscow miał przynieść łączne zyski w wysokości 200 tysięcy euro.

Pojawiają się oczywiste pytania. Dlaczego pomimo sankcji ORR Training Systems LLC nie zostało rozwiązane i skąd wzięły się zyski spółek zależnych? Rheinmetall broni się umowami licencyjnymi i, w przypadku Rheinmetall Ltd. Moscow, dostawami części zamiennych do pojazdów cywilnych. Nie potrafił jednak wyjaśnić utrzymywania nierentownej spółki, określonej przez rzecznika jako „wydmuszki”, i nagłego pojawienia się zysków w latach 2019–2020, czyli wtedy gdy kończono prace w Mulinie.

Władimir Putin, minister „obrony” Siergiej Szojgu i szef sztabu generalnego sił zbrojnych Walerij Gierasimow obserwują ćwiczenia „Zapad-2021” w Mulinie.
(mil.ru)

To nie koniec zarzutów wobec koncernu z Düsseldorfu. Welt am Sonntag już w kwietniu tego roku przypomniał, że w roku 2019 prokuratura w Bremie postawiła zarzuty korupcyjne dwóm menadżerom pracującym dla Rheinmetall Defence Electronics. Od maja roku 2014 mieli oni za pośrednictwem fasadowych spółek wręczyć odbiorcom w Rosji łapówki o łącznej wysokości 5,38 miliona euro. Korelacja między wprowadzeniem sankcji a początkiem wręczania łapówek nie wydaje się przypadkowa. Można śmiało spekulować o ich powiązaniach z ukończeniem ośrodka Mulino i zniknięciem sprawy kar umownych.

Postępowanie w sprawie menadżerów z Bremy umorzono w roku 2020 po zapłaceniu przez nich grzywien w wysokości po 12 tysięcy euro. Welt am Sonntag zwraca uwagę, że „w sprawach o korupcję zagraniczną śledczy lubią skupiać się na zarzutach o defraudację, ponieważ wtedy trzeba udowodnić tylko wypływ wątpliwych płatności z firmy w Niemczech, a nie całą dalszą drogę kwot łapówek do odbiorców za granicą”.

Rosyjski artylerzysta ustawia wyrzutnię BM-21 Grad przed otwarciem ognia, Mulino, 2017 rok.
(mil.ru)



Zdziwienie czytelników budzi z pewnością niska wartość grzywien zapłaconych przez raczej majętnych pracowników koncernu. Welt wspólnie z zajmującymi się dziennikarstwem śledczym grupami Correctiv i Ippen Investigativ wykazał, że są one typowe w takich postępowaniach. Wymiar sprawiedliwości skraca w ten sposób kłopotliwe sprawy, a oskarżeni nie są uznawani za osoby karane.

Rheinmetall odrzuca wszystkie zarzuty. W tweecie z 28 sierpnia koncern stwierdza, że realizacja kontraktu na budowę centrum szkoleniowego Mulino została przerwana w wyniku sankcji i nie dostarczono żadnych symulatorów. Wszelkie inne twierdzenia są fałszywe.

Oczywiście Rheinmetall nie jest jedyną firmą z Niemiec czy Europy naruszającą sankcję. Według ZDF, drugiego kanału niemieckiej telewizji publicznej, Kałasznikow miał po roku 2014 otrzymywać frezarki niemieckiej firmy Gühring. Frezarka jest o tyle problematyczna, że jest technologią podwójnego zastosowania, może ją wykorzystywać przemysł zbrojeniowy, jak i zwykły zakład produkcyjny. Gühring nie odpowiedział na pytania ZDF, jednak po kilku tygodniach ogłosił zakończenie wszelkiej działalności na terenie Rosji.

Tracone szanse

Zbyt bliskie polityczne i gospodarcze związki Niemiec z Rosją zaczynają przynosić negatywne dla tamtejszej zbrojeniówki konsekwencje. Welt zwraca uwagę, że od wybuchu wojny kraje Europy Środkowo-Wschodniej zwiększają wydatki na obronę i zaczynają masowo kupować sprzęt wojskowy, tyle że lukratywne kontrakty przechodzą niemieckiemu przemysłowi koło nosa. Nowym bojowym wozem piechoty czeskich wojsk lądowych zostanie brytyjsko-szwedzki CV90, a nie intensywnie promowany Lynx Rheinmetalla. Polska docelowo zrezygnuje z Leopardów 2 i zastąpi je mieszaniną amerykańskich Abramsów i południowokoreańskich K2. Ten drugi czołg rywalizuje z Leopardem w Norwegii.



Gazeta zdaje sobie doskonale sprawę, co jest przyczyną takiego obrotu spraw. W ciągu ostatniego półrocza Berlin pogłębił swoją opinię nierzetelnego sojusznika, poprzez chociażby znacznie niższe od oczekiwanych dostawy broni dla Ukrainy. Dla państw frontowych NATO pojawia się krytycznie ważne pytanie, czy w przypadku wojny z Rosją Niemcy będą się wywiązywać z zawartych kontraktów albo dostarczać części zamienne.

Niemieckie koncerny zbrojeniowe od pierwszych dni wojny naciskają na rząd, aby zwiększył pomoc wojskową dla Ukrainy. To dla nich perspektywa złotego interesu. Z drugiej strony przypadki takie jak Mulino podważają zaufanie. Co, oprócz chęci zysku, mogło kierować zarządem Rheinmetalla, by, jak wskazują materiały zbierane przez dziennikarzy, obchodzić sankcje? Przy zaangażowaniu dobrych prawników ryzyko kar umownych było małe, w grę mogła wchodzić jeszcze chęć ochrony aktywów posiadanych w Rosji i własnych pracowników. Przypomnijmy, że w 2014 roku rosyjskie służby groziły pracownikom Rolls-Royce’a, gdy koncern na podstawie sankcji zerwał umowy. Brytyjczycy jednak się nie ugięli. Dotychczasowe przedkładanie Moskwy nad sojuszników może teraz doprowadzić do utraty potencjalnych kontraktów o łącznie znacznie większej wartości.

Przeczytaj też: Dachau Afryki. Jak Francisco Macías Nguema przemienił cały kraj w prywatny obóz koncentracyjny

mil.ru