Program rozwoju wodnosamolotu-ekranoplanu transportowego Liberty Lifter to jedno z najciekawszych przedsięwzięć realizowanych obecnie przez amerykański przemysł lotniczy. Założenia są odpowiednio ambitne: maszyna ta ma zapoczątkować rewolucję w dziedzinie ciężkiego (strategicznego i taktycznego) transportu lotniczego w środowisku morskim. Od okrągłego roku w temacie panowała jednak względna cisza. I dopiero niedawno pojawiły się nowe konkretne informacje.

Jak dowiedział się Howard Altman z serwisu The War Zone, Aurora Flight Sciences pracuje obecnie nad projektem demon­stra­tora technologii, który będzie wykonany w skali 1:1,25 i nie będzie miał kabiny ciśnieniowej. Jak zapewnia dyrektor Aurory do spraw rozwoju biznesowego Richard Koucheravy, taka skala pozwoli dokładnie przeanalizować wady i zalety maszyny bez konieczności inwestowania w egzemplarz pełnowymiarowy. Demonstrator będzie miał rozpiętość około 66 metrów i będzie zabierał ładunek o masie około 25 ton – trochę więcej niż C-130J Super Hercules.

Film promocyjny udostępniony przez Aurorę pokazuje najnowszą konfigurację Liberty Liftera. W porównaniu z wcześniejszymi wizualizacjami – takimi jak powyższa – uwagę zwraca podwójny statecznik pionowy zamiast pojedynczego. Zrezygnowano też z pływaków stabilizu­ją­cych mocowanych do kadłuba na rzecz pływaków na końcach płata. Poza tym jednak ogólna sylwetka pozostała ta sama: układ grzbietopłata z pudełkowatym kadłubem w ukształtowaniu łodzi latającej. Ten sam pozostał również napęd: osiem silników turbośmigłowych. Demon­stra­tor będzie napędzany silnikami dostarczonymi przez zamawiającego, czyli Pentagon.

Przypomnijmy: w lutym 2023 roku amerykańska Agencja Departamentu Obrony do spraw Zaawansowanych Projektów Badawczych (DARPA) poinformowała, że wybrano dwóch oferentów, którym w ramach pierwszej fazy programu zlecono przygotowanie projektu Liberty Liftera. Zlecenia otrzymały konsorcja General Atomics wespół z Maritime Applied Physics Corporation oraz Aurora Flight Sciences z przedsiębiorstwami Gibbs & Cox i ReconCraft. W następnym roku DARPA przyznała kontrakt o wartości 8,3 miliona dolarów na dalszy rozwój projektu wyłącznie konsorcjum Aurory.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

LIPIEC BEZ REKLAM GOOGLE 95%

Termin „wodnosamolot-ekranoplan” jest mocno prowizoryczny, ale nie istnieje lepszy. Liberty Lifter będzie bowiem zdolny do funkcjonowania w obu tych rolach: jako wodnosamolot zdolny do długotrwałego lotu na średniej wysokości i jako maszyna poruszająca się z wykorzystaniem efektu przypowierzchniowego. Jakby tego było mało, Liberty Lifter ma być rozwiązaniem niskokosztowym i nadającym się do użycia na skalę masową, stawiającym łatwość produkcji i dostępność materiałów ponad wysublimowanie projektu. Stąd zresztą nazwa, mająca nawiązywać do statków typu Liberty z czasów drugiej wojny światowej.

Ekranoplan to pojazd poruszający się nisko nad wodą dzięki wykorzystaniu efektu przy­po­wierzch­nio­wego, który sprawia, że skrzydła prze­su­wa­jące się nad powierzch­nią w odległości równej około połowy swojej długości wytwa­rzają dużo większą siłę nośną. Chociaż ekranoplany wyglądem przypominają samolot, pojazdy wykorzystujące do poruszania się efekt przy­po­wierzch­niowy są uznawane za morskie środki transportu i rejestrowane przez Międzynaro­dową Organizację Morską. Już choćby z tego powodu mówienie o Liberty Lifterze tylko „(wodno)samolot” albo tylko „ekranoplan” wydaje się niewłaściwe.

Państwem przodującym w opracowywaniu ekranoplanów od zawsze był Związek Sowiecki. W latach 70. i 80. powstały tam między innymi długi na 74 metry Łuń, uzbrojony w sześć pocisków przeciw­okrę­to­wych 3M80 Moskit do zwalczania amerykańskich lotniskowców, i 58‑metrowy desantowy Orlionok. Z lat sześćdziesiątych wywodził się zaś słynny „Kaspijski Potwór” (oficjalna nazwa: Korabl-Makiet, w skrócie KM), długi na 92 metry, ważący 240 ton i mogący się rozpędzić do 500 kilometrów na godzinę. Maszyny powstające na Zachodzie były na tym tle po prostu maleńkie.

Rosyjski ekranoplan Orlionok.
(Alex Beltyukov, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

DARPA zwraca uwagę, że chociaż transport morski w swojej obecnej postaci jest bardzo efektywny w dziedzinie przemieszczania dużych ładunków, jest też wrażliwy na przeciw­dzia­ła­nie ze strony nieprzyjaciela, wymaga infrastruktury portowej i jest zasadniczo powolny. Z kolei transport lotniczy jest dużo szybszy, ale ma ograniczone zdolności wspierania operacji w środowisku morskim i również wymaga infrastruktury – długich pasów startowych (choćby polowych czy zaniedbanych). Samolot-ekranoplan wydaje się wobec tego optymalnym rozwiązaniem, pozwalającym zrezygnować z lądowej infrastruktury stałej, a zarazem łączącym szybkość z możliwością zabierania stosunkowo dużych ładunków.

DARPA podkreśla, że o ile sowieckie ekranoplany były ograniczone do działania w stosunkowo dobrych warunkach pogodowych i miały ograniczoną manewrowość, o tyle Liberty Lifter będzie mógł działać nawet przy silnym wietrze. Starty i lądowania mają być możliwe przy stanie morza 4, a loty – nawet przy stanie morza 5. Program zakłada opracowanie projektu zapewniającego odporność na uderzenia fal podczas startu i lądowania (co obejmuje czujniki i mechanizmy sterowania opracowane specjalnie do tego celu) oraz wysoki poziom siły nośnej przy małych prędkościach. Oczywiście to, że Liberty Lifter będzie mógł latać jako klasyczny samolot, jeszcze bardziej uniezależni go od stanu morza.

General Atomics proponował bardziej awangardową konstrukcję w układzie dwukadłubowym. Zasadniczo jednak oba konsorcja, idąc w ślad za sugestiami DARP-y, zaproponowały maszyny w tak zwanym układzie Aleksiejewa, nazwanym na cześć Rostisława Aleksiejewa, twórcy KM i Orlionoka, dla odróżnienia od układu Lippischa, czyli delty o skosie ujemnym, i układu Jörga, czyli dwóch płatów jeden za drugim. Układ dwukadłubowy miałby pewne zalety, takie jak stabilność na powierzchni wody (w praktyce jest to katamaran). Docelowa wersja Liberty Liftera ma mieć udźwig porównywalny z rutynowym udźwigiem ciężkiego samolotu transportowego C-17A Globemaster III. W praktyce oznacza to 60 ton (chociaż maksymalny udźwig C-17A to prawie 80 ton).

Pomysł DARP-y jest nieortodoksyjny, ale nie bezprecedensowy. Kilkanaście lat temu rosyjskie TANTK im. G.M. Bierijewa przedstawiło wizję podobnego pod względem koncepcyjnym samolotu-ekranoplanu Neptun o maksymalnej masie startowej 2500 ton. Projekt umarł na etapie modelu i wizji artystycznych.
(Alexxx1979, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Po co Amerykanom taka maszyna? Oczywiście na wojnę z Chinami. Zagrożenie ze strony chińskich pocisków balistycznych i manewrujących dla stałych baz amerykańskich wymusza ciągle poszukiwanie nowych możliwości działania sił rozproszonych, które będą bardzo mobilne, a jednocześnie trudne do wykrycia i zniszczenia. Każdy rodzaj sił zbrojnych szuka własnego kierunku rozwoju. Koncepcja elastycznego zastosowania bojowego (Agile Combat Employment) zakłada rozproszenie sił i operowanie z chmary wysepek rozrzuconych po całym obszarze największego z oceanów. Często na tych wyspach nie ma żadnych lądowisk, nie mówiąc już o asfaltowych pasach startowych.

Dwie podstawowe filozofie piechoty morskiej to doktryna działań przybrzeżnych w środo­wis­kach przeciw­dzia­ła­nia (Littoral Operations in Contested Environments) i działa­nia ekspedy­cyjne w bazach wysuniętych (Expeditionary Advanced Base Operations). Pod ich kątem Korpus Piechoty Morskiej tworzy pułki do działań w strefach przybrzeżnych (Marine Littoral Regiment). Wydaje się, że to właśnie US Marine Corps będzie głównym beneficjentem ewentualnego wprowadzenia Liberty Lifterów do służby.

Radykalna reforma zmusza USMC do zadania sobie podstawowych pytań: w co uzbroić nowe pułki (odpowiedziano między innymi, aby nie uzbrajać ich w czołgi), jak dostarczać je na pole walki i jak zapewnić im zaopatrzenie w bazach wysuniętych znajdujących się na granicy lub we wnętrzu chińskich stref antydostępowych. Amerykanie myślą więc między innymi o nowych szybkich okrętach szpitalnych czy o małych okrętach desantowych. Samolot-ekranoplan jest kolejnym członkiem tego barwnego grona.

Niskokosztowe ekranoplany mogłyby też przejąć niektóre zadania poduszkowców desantowych, na przykład zaopatrywanie przyczółków.
(US Marine Corps / Cpl. Luke Cohen)

Dzięki szybkości i poruszaniu się tuż nad wodą Liberty Lifter będzie dużo trudniejszym celem – będzie niewrażliwy na działanie obrony przeciwlotniczej. Większe ryzyko będą stanowiły przeciwokrętowe pociski manewrujące, ale tu z kolei niewielkie rozmiary, zapowiadana przez DARP-ę wysoka zwrotność i duża prędkość maksymalna (oczywiście jeszcze nieznana, ale Łuń rozpędzał się do 550 kilometrów na godzinę) powinny mu zapewnić dobrą przeżywalność. Co ciekawe, DARPA pisze na przykład, że program zajmie się ryzykiem kolizji przy wysokich prędkościach w warunkach dużego natężenia ruchu morskiego, co również świadczy o tym, gdzie Amerykanie widzą zagrożenie i jaką skalę użycia tych maszyn rozważają.

Jeżeli uda się opracować wodnosamolot-ekranoplan zdolny startować i lądować przy wysokim stanie morza, może się on stać nieocenionym pomocnikiem marines walczących na wysepkach Pacyfiku. W założeniu ma być w stanie działać przez kilka tygodni bez konieczności obsługi technicznej na lądzie. Oznacza to, że formacja tych maszyn będzie mogła (na przykład) dostarczyć pododdziały piechoty morskiej na kilka wysp, a następnie krążyć między nimi, bez powracania do bazy macierzystej, przewożąc ładunki wedle doraźnych potrzeb i ewakuując rannych na czekające w bezpiecznej odległości okręty szpitalne.

Decyzja o tym, czy program będzie kontynuowany czy nie, powinna zapaść latem tego roku. Wtedy też dowiemy się, czy Aurora dostanie zielone światło do budowy demonstratora.

Aurora Flight Sciences