W pierwszej części cyklu mowa była o tym, jak myśliwiec F-14 Tomcat, charyzmatyczny, uznawany za niemalże idealny (nie licząc kosztów) i o wciąż nie do końca wyczerpanych możliwościach rozwoju, ze względu na splot okoliczności technicznych, budżetowych i politycznych został zastąpiony przez Super Horneta. Temat drugiej części będzie zapewne nieco mniej kontrowersyjny – poświęcamy go rozpoczętej stosunkowo niedawno, lecz dynamicznej karierze będącego rozwinięciem F/A-18F samolotu walki radioelektronicznej EA-18G Growler.

EA-18G Growler zamiast EA-6B Prowlera

Stwierdzenie, że rodzina F/A-18 po raz pierwszy pojawiła się w eskadrach walki elektronicznej US Navy wraz z EA-18G, nie byłoby do końca prawdą. Nie była to też jednak walka radioelektroniczna w ścisłym tego słowa znaczeniu, bowiem F/A-18A/B eskadry VAQ-34 w latach 90., używając specjalnych zasobników elektronicznych, pełniły funkcję maszyn pozorujących nalot samolotów przeciwnika w ćwiczeniach amerykańskich okrętów.

Krytycy Growlera twierdzą, że samolot przeznaczony do takich zadań nie może być obsługiwany przez tylko dwie osoby załogi. Argument ten jest jednak zadziwiająco podobny do odłożonego już do lamusa przekonania, że myśliwiec wyposażony w radar nie może być jednomiejscowy. Na podobnej zasadzie można by też żywić błędne przekonanie, jakoby EA-6B (załoga: cztery osoby, w tym trzech operatorów walki radioelektronicznej) był mniej efektywny od EA-3B (załoga: siedem osób, w tym czterech operatorów). Dużą różnicą pomiędzy EA-6B a EA-18G jest podział obowiązków – o ile w EA-6B pilot zajmował się głównie prowadzeniem samolotu, o tyle w EA-18G jest niemalże na równi z drugim członkiem załogi obciążany zadaniami walki elektronicznej.

Poza tym panuje chyba dość powszechna amnezja co do tego, że EA-6B Prowler (podobnie jak wcześniej EA-6A, zwane Electronic Intruder) przez całe lata były samolotami nieuzbrojonymi. Dopiero jednoczesne wprowadzenie do użytkowania w latach 80. wariantu EA-6B, określanego jako ICAP II, i nowoczesnych pocisków przeciwradarowych HARM umożliwiło zmianę tego stanu rzeczy. Wcześniej ta właśnie bezbronność Prowlera powodowała, że często na zadania walki radioelektronicznej nad terytorium przeciwnika musiał latać w towarzystwie A-7E lub F/A-18A – które wspierały efekt zagłuszania poprzez trwałe eliminowanie wykrytych radarów pociskami AGM-45 Shrike lub AGM-88 HARM, a baterii rakiet ziemia–powietrze na przykład za pomocą bomb kasetowych. Dodatkowo w przestrzeni powietrznej zagrożonej pojawieniem się myśliwców przeciwnika EA-6B jako jeden z tak zwanych szczególnie cennych zasobów (HVAA, High-Value Airborne Assets) musiały być osłaniane przez F-14 lub F/A-18.

EA-18G oparty jest na konstrukcji standardowego F/A-18F, tak więc dysponuje większą prędkością i manewrowością niż wcześniejsze samoloty walki elektronicznej, które spowalniały całe grupy objętych ich „elektroniczną ochroną” samolotów (co w przypadku poddźwiękowych A-7 i A-6 może nie było aż tak dokuczliwe, ale w przypadku towarzyszenia myśliwcom uderzeniowym F-14 i F/A-18 mogło dać się we znaki). Jest ponadto z natury zdolny do przenoszenia przynajmniej kilku rodzajów uzbrojenia, przy okazji zapewniając dość dużą unifikację łańcucha szkoleniowo-logistycznego z F/A-18E/F.

Poprzednik i następca. Prowler (na pierwszym planie) i Growler z eskadry VAQ-129. Maszyny otrzymały malowanie upamiętniające służbę amerykańskiego lotnictwa pokładowego w czasie drugiej wojny światowej (fot. US Navy / Petty Officer 2nd Class Joseph Moon)

Poprzednik i następca. Prowler (na pierwszym planie) i Growler z eskadry VAQ-129. Maszyny otrzymały malowanie upamiętniające służbę amerykańskiego lotnictwa pokładowego w czasie drugiej wojny światowej
(fot. US Navy / Petty Officer 2nd Class Joseph Moon)

O ile EA-6B późnych modyfikacji był samolotem walki radioelektronicznej z możliwością ataku na wybrane stacje radarowe, o tyle EA-18G, mający nieco inny rodowód konstrukcyjny oraz więcej węzłów na uzbrojenie i wyposażenie, jest samolotem walki elektronicznej i szturmowym. Zachowuje możliwość przenoszenia pewnego zakresu uzbrojenia powietrze–ziemia (co czyni z niego doskonały samolot do przełamywania obrony przeciwlotniczej i samodzielnego atakowania celów szczególnie chronionych), a w skrajnym przypadku mógłby nawet działać jako… tankowiec (na pokładzie lotniskowca brak miejsca na samoloty, które w danym momencie nie mają zajęcia, a w roli tankowca używano kiedyś nawet wyspecjalizowanych samolotów rozpoznania elektronicznego ES-3A Shadow). Wszystkie te możliwości są jednak nieco na wyrost – trzeba wziąć pod uwagę, że możliwe konfiguracje uzbrojenia to nie tylko takie, które fizycznie można podwiesić pod samolotem, ale takie, które dokładnie przetestowano i do których użycia załoga przeszła odpowiednie szkolenie. Pokusa użycia przez EA-18G broni powietrze–ziemia, umożliwiającej zdalne i trwałe wyeliminowanie kluczowych elementów obrony powietrznej przeciwnika, z biegiem czasu powinna jednak stać się bardzo silna.

Dodatkowo ciekawostką jest, że Growler, jak chyba żaden samolot walki elektronicznej – choć w porównaniu z F/A-18E/F specjalistyczne wyposażenie zastąpiło część uzbrojenia powietrze–powietrze – może być także myśliwcem, z podwieszonym pod gondolami silników jednym lub dwoma pociskami AIM-120. Przeprowadzone zaś na żądanie Królewskich Australijskich Sił Powietrznych (RAAF) testy zastosowania pocisków AIM-9X na EA-18G sprawiły, że także amerykańskie Growlery w razie potrzeby będą miały taką możliwość.

Tak się dziwnie składa, że podczas gdy premierą bojową F/A-18A była operacja „El Dorado Canyon” przeciwko Libii w 1986 roku, w przypadku EA-18G prawdziwym debiutem (to znaczy takim, gdzie Growlery miały nie występować w wojnie przeciwpartyzanckiej, ale stawić czoła zintegrowanemu systemowi obrony przeciwlotniczej) stała się operacja „Odyssey Dawn” w 2011 roku… także nad terenem Libii. I już wkrótce pojawiły się wnioski – dla US Navy, ale też dla RAAF-u – że elektroniczna wersja Super Horneta dodatkowo zwiększa swoją wydajność, przenosząc zasobnik do obserwacji w podczerwieni ASQ-228 ATFLIR, dzięki któremu pozycje nieprzyjacielskich ośrodków obrony przeciwlotniczej i łączności można szybciej i precyzyjniej za pomocą łączy sieciowych przekazać innym samolotom.

Growler – sposób na dodatkowe Super Hornety?

Przygotowana we współpracy przez Naval Air Systems Command i Boeinga na salon lotniczy w Le Bourget w 2007 roku prezentacja twierdzi, jakoby EA-18G przewyższał EA-6B pod kątem co najmniej dziesięciu (!) istotnych parametrów. Podtrzymuje też obraz Growlera jako „złotego dziecka” US Navy – projektu zrealizowanego przed terminem (z planowymi modyfikacjami oprogramowania wprowadzanymi od dwóch do nawet siedmiu miesięcy przed założonym terminem) i w ramach przyznanego budżetu. I gdzieś w tym wszystkim umyka tylko fakt, że w zasadzie jako pierwszy latający egzemplarz EA-18G pokazywany był zaledwie odpowiednio skonfigurowany F/A-18F.

Jeśli chodzi o możliwości bojowe, według jednego z oficerów US Air Force EA-18G na polu walki „jest wart swojej wagi w złocie”. Wprawdzie na bardzo podobne opinie można było natknąć się co krok odnośnie do Prowlera, jednak lotnicy służący na Growlerze jako duży postęp wykazują to, że jego wskaźnik gotowości do lotu jest bardzo wysoki i nie stanowi czynnika uniemożliwiającego wykonanie misji (z czym w starszych konstrukcjach bywa różnie), a obok możliwości samoobrony przed myśliwcami doskonały radar APG-79 daje mu dobry ogląd sytuacji powietrznej, umożliwiając unikanie zagrożeń i naprowadzanie własnych myśliwców.

 EA-18G Growler z eskadry VAQ-132 w japońskiej bazie Misawa (fot. US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class Alfredo Rosado)

EA-18G Growler z eskadry VAQ-132 w japońskiej bazie Misawa
(fot. US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class Alfredo Rosado)

W związku z nowymi możliwościami techniczno-taktycznymi EA-18G przez pewien czas rozważano nawet utworzenie specjalnie dla nich całkowicie nowego rodzaju eskadr – myśliwskich walki elektronicznej (o dość niefortunnym skrótowcu: VFAQ). Z czasem pomysł ten najwyraźniej zarzucono i nazewnictwo eskadr przezbrajanych z Prowlerów na Growlery pozostało niezmienione. Niemniej jednak przyszłe załogi amerykańskich EA-18G przechodzą szkolenie w zastosowaniu AMRAAM-ów, co ponoć powoduje też czasem nieporozumienia – niektórzy piloci zapominają, że będą latać nie zwykłym myśliwcem, ale bardzo wyspecjalizowanym samolotem, który do walki powietrznej powinien być stosowany oszczędnie. Na dodatkowy plus „myśliwskiego” płatowca z F/A-18E/F liczy się to, że załogi EA-18G mogą teraz wykonywać manewry, które byłyby niemożliwe w EA-6B.

Niewątpliwą zaletą EA-18G jest fakt, że to samolot wciąż produkowany, co pozytywnie wiąże się z jego podażą. Liczba eskadr EA-6B od kilku lat ulegała bowiem zmniejszaniu, od jeszcze dłuższego czasu mogły mieć one na stanie cztery lub co najwyżej pięć Prowlerów (ponoć po tyle miały na stanie eskadry biorące udział w operacji „Pustynna Burza”). Wraz z rosnącą liczbą wyprodukowanych EA-18G nie stanowi dużego problemu, by eskadra taktycznej walki elektronicznej miała na stanie pięć, sześć, a według najbardziej optymistycznych założeń nawet siedem lub osiem Growlerów, zwiększając potencjał bojowy skrzydła lotniczego na pokładzie lotniskowca lub lotniczych sił ekspedycyjnych wysyłanych do baz lądowych. Po nie tak dawnych redukcjach liczby eskadr walki elektronicznej (lub, jak to woli nazywać teraz US Navy, „elektronicznego ataku”) są obecnie plany formowania nowych jednostek. Sprawdzono, że EA-18G przy kontroli obszaru i wymianie danych mogłyby funkcjonować w zespołach trzysamolotowych lub współdziałać z najnowszymi „latającymi radarami” E-2D Advanced Hawkeye. Rozważa się także wyprodukowanie partii F/A-18F z gotowym okablowaniem umożliwiającym szybką konwersję do standardu EA-18G.

Niezależnie od tego, który scenariusz zostanie wybrany, wydaje się, że pod postacią EA-18G US Navy znalazła nie tylko nowy samolot walki radioelektronicznej, lecz także furtkę na zwiększenie liczby otrzymanych samolotów tej rodziny, mimo planowanego zakończenia i na razie tylko dwuletniego przedłużenia produkcji F/A-18E/F.

Na koniec pochwał pod adresem Growlera łyżeczka dziegciu: tym, co zdecydowanie udało się zepsuć w porównaniu z planem, była niewykonalna ostatecznie opcja realizowania przez EA-18G lotów bojowych z prędkościami naddźwiękowymi. Powodem są używane przez niego stare, wciąż takie same jak na Prowlerach, jak to bywa określane: „pamiętające erę elektroniki lampowej”, zasobniki walki radioelektronicznej AN/ALQ-99. Ich główną zaletą w stosunku do analogicznego systemu używanego na wycofanych już EF-111A Ravenach jest własne źródło zasilania w postaci małego wiatraczka z przodu (daje to mniejsze obciążenie instalacji elektrycznej samolotu). Wadą zaś – brak przystosowania turbiny zasilającej zasobnik do lotów z prędkościami naddźwiękowymi. Problem ten miał usunąć nowy zasobnik NGJ (Next Generation Jammer), z turbiną zasilającą umieszczoną w środku jego długości (z uwagi na wymóg niezakłóconego pola emisji dla urządzeń działających w technice AESA) lecz ze względu na koszty i przypuszczalne wydłużenie terminów z funkcji tej zrezygnowano.

Tak więc nawet jeśli US Navy skorzysta z modyfikacji proponowanych w ramach programu Advanced Super Hornet, a F/A-18E/F i EA-18G otrzymają mocniejsze silniki, dające im prędkość ponaddźwiękową bez użycia dopalacza, możliwości towarzyszenia Super Hornetom przez Growlery przy takiej prędkości lotu pozostaną jedynie iluzoryczne. Pewną pociechą jest to, że zakłócanie nieprzyjacielskich źródeł emisji może być prowadzone także w trybie stand-off, bez konieczności bezpośredniego towarzyszenia grupie uderzeniowej przez samolot walki elektronicznej. Niewykluczone jest, sądząc po nielicznych dostępnych zdjęciach z testów zasobnika NGJ, na których widać otwierane klapki turbiny, że sam dolot w rejon celu (przy niepracujących zasobnikach) byłby możliwy z prędkością naddźwiękową.

Na pokładzie USS Carl Vinson (CVN 70). Dobrze widoczne zasobniki ALQ-218 na końcach skrzydeł (fot. US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Jacob G. Kaucher)

Na pokładzie USS Carl Vinson (CVN 70). Dobrze widoczne zasobniki ALQ-218 na końcach skrzydeł
(fot. US Navy / Mass Communication Specialist Seaman Jacob G. Kaucher)

Także otwartą, choć nieporuszaną w mediach – być może ze względów marketingowych – kwestią jest to, czy dotyczący F/A-18E/F problem zwiększonych wibracji skrzydeł, wpływający na ograniczenie żywotności niektórych rodzajów przenoszonego uzbrojenia nie dosięgnie także zasobników walki radioelektronicznej na EA-18G. Obecnie jednak, jeszcze bardziej niż w pozornie obfitych w budżety obronne latach zimnej wojny, wdrażanie nowego samolotu bojowego jest sztuką mniej lub bardziej udanych kompromisów, czemu prawdopodobnie przyjrzymy się w jednej z kolejnych części tego cyklu.

EA-18G – nie do wyparcia przez F-35?

Tymczasem historia tworzy się na naszych oczach: We wciąż trwającej medialnej walce pomiędzy Boeingiem a Lockheedem o to, komu uda się sprzedać więcej broni dla sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, Boeing wytoczył nowy oręż, lansując tezy o przewadze w możliwościach prowadzenia walki elektronicznej przez uniwersalnego EA-18G nad ujawniającymi ciągłe niedostatki rozwojowe F-35.

Według specjalistów Boeinga EA-18G może emitować sygnały zakłócające w szerokim zakresie częstotliwości, i to zarówno w fazie zbliżania się, jak i odejścia od celu – konkurujący z nim w zakresie walki elektronicznej F-35 może stosować selektywne zakłócanie tylko w fazie lotu w kierunku celu (w tylnej półsferze już nie). Wojskowi teoretycy nie są zgodni co do tego, czy wsparcie działań samolotów o obniżonej wykrywalności przez EA-18G byłoby korzystne, czy przy większym zamieszaniu w eterze Growlery zmniejszyłyby szanse na wykrycie Lightningów, czy wręcz przeciwnie: samą swoją obecnością demaskowałyby obecność samolotów trudno wykrywalnych. Nie ma raczej wątpliwości natomiast, że o ile F-35 swoim zakłócaniem kryje głównie sam siebie (i może też w taki sposób swoją obecność mimowolnie zdradzić), o tyle Growler ma z założenia prócz siebie elektronicznie chronić także inne samoloty.

Sygnowana przez szefa programów F/A-18 i EA-18G prezentacja pokazuje nowe, dotychczas nieprzedstawiane konfiguracje podwieszeń Growlera – z zastrzeżeniem, że są to warianty jeszcze niezatwierdzone przez Departament Marynarki. Wszystkie one ukazują EA-18G ze zbiornikami konforemnymi (CFT) z programu Advanced Super Hornet i zasobnikami ALQ-218 na końcach skrzydeł. Jeden wariant przedstawia „zaawansowaną wersję walki elektronicznej” – z zasobnikiem ALQ-99 i dwoma zasobnikami Next Generation Jammer oraz zestawem pocisków: dwa AIM-120 i dwa AGM-88. Dwa pozostałe warianty podwieszeń jawnie odwołują się do założeń A2/AD (Anti-Access/Area Denial), czyli walki o przełamanie stref o dostępie zamkniętym dla przeciwnika – co zwykle jest eufemizmem na określenie możliwości wystąpienia konfliktu zbrojnego pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Wersja do zwalczania celów powietrznych sugeruje uzbrojenie Growlera w sześć AIM-120 (być może w wersji D?) i dwa AIM-9X. Wersja powietrze–powierzchnia prezentuje EA-18G z dwoma AIM-120, dwoma AGM-88 i czymś, co wygląda jak dwa pociski powietrze-woda AGM-158C LRASM. Czyżby więc powrót do koncepcji EA-18G w roli samolotu uderzeniowego pierwszego dnia wojny?

Co ciekawe, w obu konfiguracjach opisanych jako A2/AD na centralnym węźle podkadłubowym widnieje przedmiot wyglądający jak zbiornik dodatkowy z zabudowanym termonamiernikiem (według obecnych trendów jest to etatowe wyposażenie myśliwców amerykańskich do zwalczania nowych trudno wykrywalnych konstrukcji z Chin i Rosji), natomiast we wszystkich trzech „przyszłościowych” konfiguracjach ich twórca jakby zapomniał o wewnętrznych podskrzydłowych węzłach uzbrojenia, które też można wykorzystać (być może wobec próby sprzedaży CFT niezręcznie było wspominać, że można tam podwiesić tradycyjne dodatkowe zbiorniki paliwa). Propozycje te należy chyba jednak traktować w kategoriach niezobowiązujących fantazji i jako znak, że w obliczu wiszącego nad nim jak miecz damoklesowy bliskiego zakończenia produkcji F/A-18E/F i EA-18G Boeing nie złożył jeszcze broni.

Start z Carla Vinsona (fot. US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class John Philip Wagner, Jr.)

Start z Carla Vinsona
(fot. US Navy / Mass Communication Specialist 2nd Class John Philip Wagner, Jr.)

Jak podkreśla przedstawiciel Boeinga, program Advanced Super Hornet (zbiorniki konforemne, ulepszone silniki, podkadłubowy zasobnik na uzbrojenie, zabudowany na stałe pod kadłubem termonamiernik, unowocześniony kokpit) nie jest dla odbiorcy zobowiązującym pakietem zmian, które należy przyjąć w komplecie lub wcale, a jedynie „menu” innowacji, wśród których można wybierać wedle budżetu i preferencji. Ponadto, o ile w przypadku F/A-18E/F propozycja Advanced Super Hornet jest określana jako „inicjatywa środowisk przemysłowych” (na którą kontrahent niekoniecznie musi zareagować), o tyle propozycje ciągłych unowocześnień Growlera są oczekiwane przez samą US Navy. Ponieważ zaś sytuacja w najbliższych latach może się zmieniać dynamicznie – w związku z pogłębiającymi się brakami w liczbie myśliwców sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych, opóźnieniami i przekroczeniami budżetu przez F-35, wzrastającym potencjałem zbrojnym Rosji i Chin oraz wciąż rosnącym napięciem na arenie międzynarodowej – w specjalistycznych mediach na pewno jeszcze nie raz usłyszymy o Growlerze lub Advanced Growlerze.

W odniesieniu do niektórych krytycznych artykułów na temat F/A-18E/F (tak więc pośrednio także EA-18G) warto byłoby więc na koniec zadać pytanie: czy możliwe byłoby uzyskanie tej samej funkcjonalności przy pomocy innego samolotu? EA-6B bardzo łatwo poddawał się modyfikacjom (co najmniej pięciu) i pewnie można byłoby go nadal modernizować. Ale czy można tak robić bez końca? I czy warto wciąż inwestować w ponadpięćdziesięcioletni (konstrukcyjnie korzenie Prowlera sięgają A-6A), prawie całkowicie metalowy płatowiec, z nieco przestarzałymi silnikami jednoprzepływowymi? Oczywiście, można byłoby wyprodukować nowe Prowlery, z nowocześniejszymi silnikami, z nową awioniką, nowymi skrzydłami i płatowcem z większym udziałem kompozytów. Ale czy warto, gdy pod ręką jest może niedoskonała, ale sprawdzona konstrukcja z bieżącej produkcji, reprezentująca dużą kompatybilność z najliczniej obecnie używanym typem myśliwca US Navy?

Jak przekonamy się o tym wkrótce, także przy okazji tekstów o zastąpionych przez Super Hornety A-6E, KA-6D i S-3B, zmiana używanego przez jakąś formację typu samolotu to dla załóg, personelu technicznego i taktyków zawsze słodko-gorzkie doświadczenie. Chyba w sumie warto jednak żyć teraźniejszością i przyszłością bardziej niż przeszłością.

Część trzecia

Bibliografia

J. Michaels „A-6 Intruder in Action”, 1993.
Czasopisma „Aero – Technika Lotnicza”, „Air International”, „Armia” , „Combat Aircraft”.
Oficjalne strony internetowe US Navy i prezentacje firmy Boeing.
zdjęcie tytułowe: US Navy / Mass Communication Specialist 3rd Class Chris Cavagnaro