Interwencja NATO w Libii zakończyła się jakiś czas temu i obecnie wszyscy zajmują się jej analizą. Zobaczmy, jak wyglądało zaangażowanie lotnictwa Szwecji i Danii w operację usunięcia Kadafiego.

Szwecja wystawiła kontyngent składający się z ośmiu samolotów wielozadaniowych JAS 39 Gripen wraz z oddziałem zabezpieczenia technicznego. Była to pierwsza misja bojowa szwedzkiego lotnictwa od ponad pięćdziesięciu lat, gdy Szwedzi na myśliwcach Tunnan brali udział w misji pokojowej w Kongo. Gripeny wykonały nad Libią 650 lotów. Wykonywały zadania rozpoznawcze oraz obrony powietrznej, co oznacza, że ani razu nie użyły swojego uzbrojenia. Szwedzkie loty stanowiły 2,4% wszystkich misji wykonywanych przez sprzymierzonych.

Maciej Hypś

Maciej Hypś


Nie obyło się bez pewnych niedociągnięć. Ponieważ Szwecja jest państwem neutralnym i nie należy do sojuszy wojskowych nie ma możliwości wspólnego ćwiczenia z siłami powietrznymi innych państw. Kiedy więc Gripeny przyleciały na Sycylię odkryto, że NATO używa innego paliwa lotniczego niż Szwecja. Pojawiły się tez problemy z komunikacją, bo Szwedzi początkowo nie rozumieli jak mają poprawnie używać kodów NATO. Oba problemy zostały jednak w miarę szybko rozwiązane.

Mniejszy sąsiad Szwecji – Dania – wysłał kontyngent sześciu F-16. Wykonały one 600 lotów i zrzuciły 17% wszystkich bomb użytych przeciwko Kadafiemu. Oni też wykonali ostatnią misję bojową tej operacji. Duńczycy jako jedyni zabrali ze sobą kierowane laserowo bomby do niszczenia bunkrów. Ważące ponad 900 kilogramów bomby BLU-109 mogą przebić ponad pięć metrów betonu i zostały użyte do niszczenia niektórych libijskich stanowisk dowodzenia.

(strategypage.com)

Maciej Hypś, Konflikty.pl