Trwająca od drugiej połowy kwietnia wojna domowa w Sudanie zbiera tragiczne żniwo. Z jednej strony siły rządowe, z drugiej zaś – bojownicy Sił Szybkiego Wsparcia (Kuwat ad-Dam as-Sari) toczą krwawe zmagania o przejęcie kontroli nad krajem. Podczas gdy cywile z Chartumu muszą mierzyć się z niemal codziennym ostrzałem, mieszkańcy południa przygotowują się na nadchodzące wielkimi krokami ludobójstwo. Społeczność międzynarodowa przygląda się wojnie generałów, nie podejmując zdecydowanych działań i licząc, że konflikt w końcu sam wygaśnie.

W Chartumie trwają walki o każdą ulicę, a ostrzał budynków cywilnych stał się elementem codziennego życia większości chartumczyków. Bojownicy wykorzystują ścisłą zabudowę centrum miasta jako formę osłony w nadziei, że żołnierze zawahają się przed otwarciem ognia. Niestety i dla nich, i mieszkańców wojsko atakuje, całkowicie nie dbając, gdzie mogą spaść pociski. Obie strony za nic mają sobie zdrowie i życie cywilów.

Generał Jassir al‑Atta dobitnie podsumował sytuację: „Na tym etapie zaatakujemy ich wszędzie. Między nami a tymi rebeliantami są tylko kule”. W wyniku ostatniego ataku z powietrza na dzielnicę Jarmuk w południowej części miasta zniszczono dwadzieścia pięć domów. Podczas ostrzału zginęło siedemnaście osób. Nie wiadomo, kto odpowiada za tę zbrodnię. Zarówno wojsko, jak i SSW na dużą skalę wykorzystują do walki wozy bojowe, artylerię i drony.



Wojna domowa w Sudanie nie zbliżyła się nawet o krok do zakończenia. Zabiegi polityczne ze strony Stanów Zjednoczonych i Arabii Saudyjskiej nie doprowadziły do trwałego wstrzymania walk. Powstała grupa samookreślająca się jako Przyjaciele Sudanu, do której należą: Arabia Saudyjska, Francja, Hiszpania, Holandia, Kanada, Niemcy, Norwegia, Stany Zjednoczone, Szwecja, Wielka Brytania, Włochy i Zjednoczone Emiraty Arabskie, próbująca skłonić strony do wstrzymania walk i ewakuacji cywilów. Niestety sudańscy generałowie bardziej zainteresowani byli dalszą eskalacją działań zbrojnych.

W cieniu wysiłków dyplomatycznych Waszyngtonu i Rijadu znalazła się decyzja władz Sudanu o uznaniu za persona non grata Volkera Perthesa — wysłannika ONZ monitorującego sytuację w kraju. Perthes rzekomo ingerował w politykę krajową i działał na rzecz eskalacji napięć. Rada Bezpieczeństwa ONZ formalnie stanęła murem za swoim przedstawicielem, jednak podczas głosowania mandat misji UNITAMS przedłużono jedynie o sześć miesięcy. Może być to sygnał, że Narody Zjednoczone chcą pozostawić Sudan samemu sobie. Do podobnych wniosków można dojść, przyglądając się deklaracjom Arabii Saudyjskiej i USA, które wykluczają możliwość interwencji zbrojnej dla powstrzymania rzezi Sudańczyków.

Grasujące po Chartumie uzbrojone bandy doprowadziły do kilku kryzysów w relacjach między Sudanem a jego partnerami zagranicznymi. Bojownicy SSW włamali się do budynku ambasady Chin, przedstawicielstwa Palestyny i domu ambasadora Omanu. Podczas grabieży skradziono kilka samochodów i niesprecyzowaną liczbę dokumentów znalezionych w budynku zajmowanym przez Chińczyków. Działania te spotkały się z natychmiastowym potępieniem ze strony sudańskiego ministerstwa spraw zagranicznych.



Dramat humanitarny

Wiele stołecznych dzielnic jest odciętych od kontaktu ze światem zewnętrznym. Sudańczycy obawiają się kryzysu humanitarnego mogącego objąć całe miasto. Pojawiają się doniesienia o wstrzymaniu prac stacji wodociągowych dostarczających wodę pitną do domów. Bojownicy Sił Szybkiego Wsparcia zajęli cztery stacje, odcinając dostawy do północnej części Chartumu.

Część cywilów uciekła na drugą stronę Nilu, do Omdurmanu, jednak wraz z objęciem całej stolicy walkami również tam pojawiły się problemy z dostępem do wody pitnej. To jedna z głównych przyczyn masowych wyjazdów mieszkańców. Kto ma dokąd, wyjeżdża do innych części Sudanu. Szacuje się, że do tej pory z miasta uciekło już około połowy ludności – 1,2 miliona osób – głównie z północnych dzielnic.

Nagły napływ ludzi do Omdurmanu wywołuje dodatkowe problemy. Od początku wojny domowej istniało ryzyko wybuchu katastrofy humanitarnej i klęski głodu. Obecnie w tej części metropolii zaczyna brakować żywności i podstawowych leków. Działalność placówek medycznych dodatkowo ogranicza brak dostępu do energii elektrycznej. Walki nie tylko spowodowały uszkodzenie znacznej części infrastruktury przesyłowej, ale też uniemożliwiają niezbędne naprawy, przez co wiele przewodów wysokiego napięcia leży na ulicy. W związku z opadami deszczu pojawiły się doniesienia o zwiększonej liczbie porażeń prądem.



Ministerstwo zdrowia informuje o dramatycznie niskim zapasie leków. Dotyczy to szczególnie środków przeciwbólowych, leków kardiologicznych i anestezjologicznych. W pomoc Sudańczykom zaangażował się UNICEF, dostarczając 600 ton żywności i 1,2 tony pomocy medycznej. Również WHO udziela pomocy, kierując część wsparcia do Egiptu, będącego głównym celem emigracji uciekających przed walkami.

Nie wszystkim udaje się pomóc na miejscu. W przypadku sierocińca Mygoma w Wad Madani konieczna była ewakuacja całej placówki. Początkowo pojawiały się doniesienia o śmierci głodowej około 50 niemowląt. Skłoniło to przedstawicieli Międzynarodowego Czerwonego Półksiężyca to zorganizowania operacji wywiezienia z zagrożonego terenu dzieci z opiekunami. Dzięki gwarancjom bezpieczeństwa ze strony generała al‑Burhana i generała Dagalo „Hemedtiego” operacja zakończyła się sukcesem — ewakuowano 300 dzieci w wieku od kilku miesięcy do 15 lat oraz 70 pracowników domu dziecka. Uwagę opinii międzynarodowej na sytuację sudańskich sierot i seniorów próbują zwrócić aktywiści zrzeszeni w kampanii Ma Barakum („nie jesteś sam”).

Cywile uciekający ze stolicy są jedynie wierzchołkiem góry lodowej. Wiele głównych dróg kontrolują bojownicy, którzy uniemożliwiają wyjazd z kraju. Jednym ze szlaków całkowicie zablokowanych przez SSW jest ten prowadzący z południa Darfuru Zachodniego przez Foro Barangę do Czadu. Ucieczki nie ułatwiają również warunki atmosferyczne. Obfite deszcze uniemożliwiają skorzystanie z wielu dróg gruntowych, które w tej części roku pozostają całkowicie nieprzejezdne.



Nie tylko ucieczka za granicę jest trudna. Siły rządowe starają się kontrolować, gdzie i w jaki sposób przemieszczają się cywile. 10 czerwca w Delling, na trasie z Chartumu do Kadugli, żołnierze zatrzymali dziesięć autobusów z uchodźcami wewnętrznymi. Pasażerowie musieli przez wiele godzin czekać na zakończenie kontroli i możliwość dalszej jazdy w stronę stolicy Kordofanu Południowego. Około 180 tysięcy osób szuka schronienia w Górach Nubijskich. Bez wsparcia humanitarnego ich los pozostaje niepewny. Według źródeł, do których dotarli dziennikarze Radia Dabanga, większość stanowią kobiety z małymi dziećmi.

Ruch ogromnej liczby uchodźców wewnętrznych sprawia, że kryzys humanitarny rozszerza się na prowincje nieobjęte do tej pory działaniami zbrojnymi. W prowincji Nil Biały na południu Sudanu już teraz donoszą o braku możliwości wyżywienia wszystkich znajdujących się tam osób. W całym kraju sytuacja jest katastrofalna. Szacuje się, że nawet 27 milionów ludzi może potrzebować wsparcia humanitarnego ze strony społeczności międzynarodowej.

Południe szykuje się do wojny

Przewrót wojskowy szybko przerodził się w wojnę domową obejmującą kolejne części kraju. Z Kordofanu Południowego docierają informacje nie tylko o kryzysie humanitarnym. Tamtejsi bojownicy działający w ramach Sudańskiego Ruchu Ludowego — Północ zbierają broń i organizują się w grupy operacyjne. Dowodzone przez Abdelaziza al‑Hilu stronnictwo liczy kilka tysięcy partyzantów, działalność publiczną zaczęło jako jedna z formacji opozycyjnych wobec autorytarnych rządów Umara al‑Baszira. Obecnie to największa grupa zbrojna w regionie. Zwiększenie aktywności organizacji sprawiła, że siły lojalne wobec rządu centralnego musiały przesunąć część żołnierzy do Kordofanu Południowego, co oczywiście odciągnęło ich od walk w stolicy.



Ciężkie walki objęły również Darfur Zachodni. Od połowy lipca 2023 roku, gdy wybuchły walki, w stolicy prowincji, Al‑Dżunajnie, zginęło ponad 1100 cywilów. Mieszkańcy pozbawieni są dostępu do wody, żywności, energii elektrycznej i podstawowej pomocy medycznej. Miasto jest oblegane przez bojowników SSW, których przed wkroczeniem do Al‑Dżunajny powstrzymują tylko lokalne siły samoobrony. Oddziały rządowe nie pojawiły się, aby przełamać oblężenie i wesprzeć mieszkańców.

14 czerwca członkowie SSW uprowadzili i zamordowali gubernatora Darfuru Zachodniego, Chamisa Abakara. Tymczasem przedstawiciele Lekarzy bez Granic donoszą, że lekarze i personel medyczny jest obierany za cel przez snajperów służących w siłach puczystów. Organizacja, której przedstawiciele pozostają jednymi z najbardziej wiarygodnych źródeł informacji o sytuacji w mieście, określiła sytuację jako przypominającą początki ludobójstwa w Rwandzie.

Przeczytaj też: Jak i dlaczego powstały japońskie Siły Samoobrony

M. Saleh, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International