We wczorajszym przemówieniu do narodu prezydent Wołodymyr Zełenski przekazał dwie ważne informacje. Po pierwsze: zapowiedział zmianę na stanowisku szefa resortu obrony, Ołeksija Reznikowa ma zastąpić Rustem Umierow. A po drugie: powiadomił o zawarciu porozumienia z Francją w sprawie szkolenia ukraińskich pilotów. Podkreślił przy tym, że „koalicja samolotowa”, sformowana przez sojuszników Ukrainy w celu wzmocnienia jej lotnictwa bojowego, staje się coraz silniejsza.

Jak już wiemy, koalicja wyposaży Ukrainę w Fighting Falcony wycofane ze służby w siłach powietrznych Danii i Holandii. Zawarto także porozumienie w sprawie utworzenia w Rumunii – w 57. Bazie Lotniczej imienia Mihail Kogălniceanu – ośrodka szkoleniowego dla pilotów F-16, który ma służyć nie tylko Ukraińcom. Inicjatywę firmują rządy Holandii i Rumunii oraz koncern Lockheed Martin.



Powstaje wobec tego pytanie, w jaki sposób Francja może wesprzeć działania koalicji – bo przecież nie dostawami F-16, których nie ma i mieć nie będzie. Oczywistą opcją jest uczestniczenie w procesie szkolenia pilotów. Ukraińcy mogliby korzystać z dobrodziejstw utworzonego kilka lat temu systemu opartego na Pilatusach PC-21. Francja zaoferowałaby w takim układzie zgodne ze standardami NATO-wskimi szkolenie podstawowe i zaawansowane, a może także szkolenie w fazie LIFT (lead-in fighter training), w której wciąż używa się Alpha Jetów. O takim rozwiązaniu przebąkiwał generał James Hecker, szef United States Air Forces in Europe – Air Forces Africa.

W grę wchodzi jednak również ciekawszy scenariusz: przekazanie Ukrainie francuskich samolotów bojowych. Kijów wprawdzie od samego początku wojny domagał się przede wszystkim dostaw Viperów, ale dawał też do zrozumienia, że nie pogardzi innymi myśliwcami i że chętnie postawi na dywersyfikację. Pierwszym kandydatem był tu szwedzki Gripen. Szef sił powietrznych Mykoła Ołeszczuk przedstawił nawet swój ranking preferencji: F-16, Gripen, Typhoon i wreszcie Rafale. Ale Sztokholm oświadczył, że w najbliższym czasie nie może być mowy o redukcji liczby Gripenów w składzie Flygvapnet.

A skoro nie szwedzkie – to może francuskie? Używane Mirage’e 2000 są do wzięcia od ręki. Uderzeniowe Mirage’e 2000N przystosowane do przenoszenia pocisków z głowicami atomowymi wycofano ze służby już w czerwcu 2019 roku, a uderzeniowe Mirage’e 2000D i wielozadaniowe 2000-5 objęte są kontraktem na zapewnienie obsługi technicznej jeszcze przez czternaście lat. Ale czysto myśliwskie Mirage’e 2000C RDI (Radar Doppler à Impulsions, czyli radar impulsowo-dopplerowski) pożegnano latem ubiegłego roku.

Ostatnią francuską jednostką latającą na Mirage’ach 2000C RDI była eskadra myśliwska 2/5 „Île-de-France” ze 115. Bazy Lotniczej Orange-Caritat. Wszystkie myśliwce mają być zakonserwowane z myślą o późniejszej odsprzedaży, tymczasem dwa dwustery w wersji 2000B zachowano na razie w czynnej służbie i oddelegowano do 133. Bazy Lotniczej Nancy-Ochey. Łącznie do wzięcia jest trzynaście maszyn, wprawdzie już niezbyt nowoczesnych, ale pozostających w niezłym stanie technicznym. Kilka miesięcy temu spekulowano, że Bułgaria mogłaby je pozyskać jako myśliwce pomostowe do czasu odbioru F-16, ale z tej transakcji nic nie wyszło i chyba już nie wyjdzie.



Szkopuł w tym, że Ukraina nie chciała Mirage’ów 2000C. Wiosną tego roku minister Reznikow i pułkownik Jurij Ihnat, rzecznik dowództwa ukraińskich sił powietrznych, zgodnie stwierdzili, że są to maszyny mało nowoczesne, porównywalne z MiG-ami-29 używanymi przez Ukrainę, tak więc nie stanowiłyby niezbędnego Ukrainie skoku jakościowego. Inaczej wyglądałaby sytuacja w przypadku Mirage’ów 2000-5F, ale z tymi Francja na razie nie chce się rozstawać. Dwadzieścia sześć maszyn ma pozostać w służbie do czasu pełnej Rafale’izacji Armée de l’air et de l’espace.

Ale Francuzi, a zwłaszcza szef Dassault Aviation Éric Trappier, mogli tu zwęszyć szansę na niezły interes. Trappier pospołu z Macronem pilotował szereg niedawnych sukcesów eksportowych Rafale’a między innymi dzięki ofertom łączącym dostawy fabrycznie nowych myśliwców z maszynami używanymi z zasobów sił powietrznych. Czyżbyśmy obserwowali właśnie kładzenie fundamentów pod kolejną tego typu ofertę?

Francuzi próbowali zainteresować Ukrainę Rafale’ami jeszcze przed pełnoskalową napaścią rosyjską. Macron miał poruszyć tę kwestię w rozmowie z Zełenskim już w kwietniu 2021 roku. Nie trzeba tłumaczyć, jak bardzo zmieniła się sytuacja Ukrainy od tego czasu, ale zmieniło się też nastawienie Francuzów.

W ubiegłym miesiącu ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba odwiedził Francję, gdzie spotkał się i z Macronem, i z tamtejszą ministerką spraw zagranicznych Catherine Colonną. Oświadczył wówczas, że ambicje Ukrainy nie kończą się na wprowadzeniu do służby F-16 i że Ukraina współpracuje z partnerami w kwestii pozyskania samolotów najnowszej generacji. Te ostatnie słowa teoretycznie mogłyby oznaczać tylko F-35, ale na tę chwilę jest to praktycznie niemożliwe. Kułeba pozwolił sobie raczej na odrobinę przesady, mając na myśli samoloty takie jak Rafale czy fińskie i australijskie F/A-18.



Nawet jeśli Ukraińcy patrzą z ukosa na Mirage’e 2000C RDI, trudno sobie wyobrazić, aby nimi zupełnie wzgardzili, gdyby ktoś (Macron) zaoferował im je za darmo wraz ze szkoleniem pilotów i personelu naziemnego. Kilkanaście „francuskich MiG-ów” pomogłoby przynajmniej w obronie Ukrainy przed falami samolotów pocisków rodziny Szahed. Mógłby to również być pierwszy krok w wieloetapowej transakcji, w której ramach Ukraińcy mogliby liczyć wkrótce potem na dostawy wielozadaniowych Mirage’ów 2000-5 i – w dalszej perspektywie – Rafale’i.

Jeśli jednak najnowocześniejsze francuskie samoloty bojowe mają trafić nad Dniepr, nie stanie się to prędko. Najszybszym rozwiązaniem byłoby oczywiście odstąpienie egzemplarzy już służących w siłach powietrznych, ale jak wspomniano – ten manewr wykorzystano już w umowach z Grecją i Chorwacją. Nadwerężyło to stan posiadania Armée de l’air et de l’espace, które musiały się rozstać z dwudziestoma czterema maszynami. Zostaną one oczywiście zastąpione przez fabrycznie nowe egzemplarze, ale to potrwa.

Zobacz też: USA likwidują ogromny skład paliwa na Hawajach

Dassault Aviation