Sytuacja polityczna w Afryce Zachodniej ulega dalszemu pogorszeniu. Rozłam w łonie ECOWAS zapowiada koniec marzeń o budowie organizacji między­na­ro­dowych i realizacji idei panaf­ry­kańskich. Odradzający się klub dyktatorów, jak kiedyś złośliwie określano Organizację Jedności Afrykańskiej, świadczy o tym, że region cofa się politycznie do czasów zimnej wojny. Osłabienie struktur ośmieli orga­ni­zacje pozapaństwowe – sepa­ra­tystów, terro­rys­tów i zor­ga­ni­zowane grupy przestępcze.

25 stycznia malijska junta podjęła decyzję o oficjalnym wypowiedzeniu Porozumień Algierskich, będących formalnym zawieszeniem broni między władzami a separatystami domagającymi się powołania niepodległego Azawadu. Zastą­pienie francuskich żołnierzy rosyjskimi najemnikami wysłało jasny sygnał do Tuaregów: rząd jest słaby i można wznowić walkę na Saharze.



Północ uznawana jest za twierdzę Tuaregów i jeden z najbardziej niestabilnych regionów w Mali. W latach 2012–2013 malijskie wojsko opodal Kidalu doznała druzgocących porażek w starciach z separatystami. Do niedawna zwolennicy niepodległego Azawadu uznawali porozumienia wynegocjowane w latach 2014–2015 i unikali zbrojnej konfrontacji z żołnierzami MINUSMA, ale w drugiej połowie 2023 roku wznowili działalność. Powodem był brak jedności stanowisk na linii Bamako–ONZ oraz słabość wojskowa i polityczna rządzącej junty. Kolejnym czynnikiem było pojawienie się w kraju rosyjskich najemników, postrzeganych przede wszystkim jako zagrożenie dla ludności cywilnej.

Żołnierze bangladeskiego kontyngentu MINUSMA we wsi w północnym Mali.
(ONZ)

Elmaouloud Ramadane, rzecznik jednej z koalicji zbrojnych organizacji Tuaregów, stwierdził że bojownicy spodziewali się jednostronnego wypowiedzenia układu przez rząd. – Oczekiwaliśmy tego od chwili gdy sprowadzili Wagnerowów, przegnali MINUSMA i zaatakowali nasze pozycje w terenie – oświadczył. Wznowienie napięć oznacza cofnięcie się do 2013 roku. Trudno sobie wyobrazić, aby najemnicy wypełnili lukę w systemie bezpieczeństwa zostawioną przez wycofanie się Francuzów.

Na początku stycznia 2024 roku Rada Bezpieczeństwa ONZ wezwała wszystkie strony do utrzymania Porozumień Algierskich jako fundamentu kruchego rozejmu. Zerwanie układu i wznowienie wojny o Azawad nakłada się na drastyczne pogorszenie sytuacji cywilów. Od czasu przejęcia władzy przez wojskową juntę doszło do wzrostu liczby ataków terrorystycznych.

Bamako zdaje sobie sprawę z druzgocących skutków, jakie może przynieść wznowienie walk w Azawadzie. Rząd niemal natychmiast po wypowiedzeniu Porozumień Algierskich ogłosił powołanie komisji mającej wynegocjować nowy układ bez udziału zagranicznych mediatorów. Propozycja została odrzucona przez większość koalicji tuareskich separatystów, które zapowiedziały rewizję dotychczasowego stanowiska i, co bardzo prawdopodobne, wznowienie walki.



Sahelskie junty opuszczają ECOWAS

Mali, Burkina Faso i Niger ogłosiły 28 stycznia opuszczenie Wspólnoty Gospodarczej Państw Afryki Zachodniej. Powodem ma być utrzymywanie przez organizację „nieludzkich” sankcji gospo­dar­czych. Warto wspomnieć, że w każdym przypadku zostały one wprowadzone jako reakcja na złamanie procedur i przejęcie władzy w drodze wojskowego zamachu stanu przez rządzące w krajach junty.

W opublikowanym komunikacie przedstawiciele krajów, które wystąpiły ze Wspólnoty, podkreślili, że ich zdaniem organizacja porzuciła swoje pierwotne ideały. Według junt ECOWAS nie przyświeca już idea panafrykańskiej kooperacji, a zamiast tego stała się narzędziem obcych wpływów. Założona w 1975 roku, miała wspierać integrację gospodarczą państw członkowskich, jednak z czasem zmieniła swoje cele. Wspólnota stała się wyrazicielem regionalnych ambicji Nigerii, która chciała wzmocnić przestrzeganie zasad demokracji i rządów prawa w regionie. Cele te okazały się jednak niezwykle trudne w zastanych realiach politycznych.

Wyjście Mali, Burkina Faso i Nigru z ECOWAS było kwestią czasu, szczególnie wobec postępującej integracji trzech sahelskich junt. 16 września 2023 roku w stolicy Mali doszło do sformalizowania współpracy wojskowej między krajami. Przymierze nosi nazwę Sojuszu Państw Sahelu (l’Alliance des États du Sahel). Te trzy autokracje więcej łączy niż dzieli. Nie tylko zaliczają się do najbiedniejszych na świecie i najbardziej uzależnionych od pomocy zagranicznej, ale również muszą mierzyć się z podobnymi wyzwaniami.



Do 2022 roku ECOWAS cieszyła się dużym szacunkiem zarówno na arenie między­na­rodowej jak i wśród mieszkańców Afryki Zachodniej. Przełomem był kryzys w Gambii, podczas którego udało się zmusić wieloletniego autokratę do uznania porażki wyborczej i oddania władzy. Wówczas powstało przekonanie, że Wspólnota będzie w stanie skutecznie reagować na pojawiające się kryzysy. Kolejne przewroty wojskowe w regionie pokazały jednak, iż nadzieje były płonne. Krytyczny okazał się konflikt w Nigrze. Po obaleniu prezydenta napięcia osiągnęły szczyt, jednak pomimo głośno zapowiadanych twardych kroków nie wydarzyło się nic.

Związany z nigeryjską firmą consul­tin­gową SBM Intelligence Cheta Nwanze uważa, że ostatnie decyzje trzech sahelskich junt dobitnie świadczą o male­jących wpływach dwóch, do tej pory, najsilniejszych państw w regionie – Nigerii i Francji. Pomimo deklaracji o samostanowieniu i panafrykanizmie otwarta wrogość wobec ECOWAS nie byłaby możliwa bez wsparcia z zewnątrz. Zachodnioafrykańscy autokracji mogą liczyć na pomoc Kremla, który udziela pomocy zarówno oficjalnymi kanałami, jak i poprzez działalność pozornie prywatnych firm wojskowych. Podsycanie niepokojów w Afryce jest obliczone przede wszystkim na wypchnięcie wpływów Paryża i zajęcie jego miejsca jako główny sojusznik odradzającego się klubu dyktatorów.

Zobacz też: Pancerne dylematy Kanadyjczyków

US Army / Spc. Miguel Pena