Wobec wzrostu napięć w Rogu Afryki jakaś forma konfrontacji wydawała się nieunikniona. Największą niewiadomą pozostawało, kto wykona pierwszy krok. Tym razem była to Etiopia, której wojska zajęły lotniska w regionie Gedo w Dżubalandzie w południowo-zachodniej Somalii. Agresywna operacja przeprowadzona przez Addis Abebę ma na celu powstrzymanie dalszych dostaw egipskiego sprzętu, a w perspektywie również żołnierzy, jako wsparcia dla Somalii. Cichym sojusznikiem Etiopii w tym przedsięwzięciu są terroryści z Asz-Szabab.
Terroryści od wielu miesięcy skutecznie blokują najważniejsze szlaki lądowe, ustawiając punkty kontrolne, co w znacznej mierze odcięło Gedo od reszty Somalii. Brak broni przeciwlotniczej uniemożliwił jednak zatrzymanie ruchu lotniczego. Kiedy etiopscy żołnierze zajęli lotniska w Luq, Dolow, i Bardere, sytuacja zmieniła się diametralnie. Ostatnie szlaki łączące region z resztą kraju zostały przerwane.
Tak oto napięcia, które do tej pory wyglądały jak polityczna przepychanka, niebezpiecznie zbliżyły się do międzypaństwowego konfliktu zbrojnego. Mogadiszu znajduje się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ do tej pory obecność etiopskich żołnierzy była czynnikiem stabilizującym południową część kraju. Wraz ze zmianą polityki przez Addis Abebę ci sami żołnierze stali się problemem, z którym Somalia próbowała poradzić sobie na drodze dyplomatycznej.
Ethiopian forces have taken control of strategic airports in Somalia's Gedo region, particularly in Luq, Dolow, and Bardere with the consent of the Southwest, Jubaland, and Hirshabelle states. This action is aimed at preventing the potential airlift of Egyptian troops to the area pic.twitter.com/wQb8AddzZr
— AfrOpride (@Mohamme83975237) September 11, 2024
Mogadiszu ogłosiło, że nie życzy sobie uczestnictwa Etiopczyków w kolejnej misji stabilizacyjnej Unii Afrykańskiej. Doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Hussein Sheikh Ali oświadczył, że wraz z wygaśnięciem dotychczasowego mandatu etiopscy żołnierze będą musieli opuścić Somalię. Z decyzją nie zgadzają się jednak najbardziej zainteresowani – władze krajów związkowych na południu Somalii.
Hussein podkreślił, że powodem podjęcia takiej decyzji jest podważanie przez Etiopię integralności terytorialnej Somalii. Mogadiszu uznało, że nie jest możliwe goszczenie żołnierzy kraju prowadzącego otwarcie wrogą politykę. Wraz z wygaśnięciem mandatu do końca grudnia 2024 roku Etiopczycy mają wyjechać i zostać zastąpieni przez kontyngent z innego kraju. Egipt wydaje się najbardziej prawdopodobnym kandydatem w tym zakresie, a prestiżowe zwycięstwo nad Etiopią byłoby nie do pogardzenia.
Szerzej o tle konfliktu między Egiptem a Etiopią pisaliśmy tutaj.
Podłożem tak poważnego zaognienia sytuacji w regionie była ambicja etiopskiego premiera Abiya Ahmeda Alego, który postanowił, że jego kraj, pozbawiony dostępu do morza, potrzebuje marynarki wojennej. Porozumienie z Somalilandem zakłada wydzierżawienie ziemi pod budowę portu wojskowo-cywilnego w nieuznawanej republice w zamian za oficjalne uznanie niepodległości. Układ wywołał wrzenie w Somalii, uznającej Somaliland za jedną ze swoich prowincji.
Etiopski kontyngent liczący tysiąc żołnierzy stacjonuje w południowej części Somalii. Nie ma bezpośredniego połączenia czy fizycznego kontaktu z Somalilandem. Jego działania skoncentrowane są na walce z Asz‑Szabab, a nie realizowaniu celów politycznych Addis Abeby. Współpraca z lokalnymi elitami pozostaje bardzo dobra. Kraje związkowe Południowo-zachodni, Dżubaland i Hirshabelle uzależnione są od Etiopczyków, którzy wzięli na siebie większość ciężaru zapewniania bezpieczeństwa cywilom.
Od lat Etiopia postrzegana jest jako jedno z najsilniejszych państw Afryki Wschodniej. Pozycja ta została mocno nadszarpnięta podczas niedawnej wojny domowej, jednak Addis Abeba nadal jawi się jako polityczny gracz wagi ciężkiej. Ustabilizowanie sytuacji wewnętrznej poprzez brutalne złamanie oporu separatystów z Tigraju umożliwiło rządowi podjęcie pracy nad wielkim projektem odzyskania dostępu do morza. Obok unifikacji jest to jeden z najważniejszych elementów planu budowy Etiopii zgodniej z wizją polityczną Abiya.
Tigraj negocjuje z Erytreą
Etiopia może prężyć muskuły w Rogu Afryki, jednak wewnętrznie nadal musi mierzyć się z problemami związanymi z niedawną wojną domową. Przewodniczący Tigrajskiego Ludowego Frontu Wyzwolenia Debretsion Gebremichael już od kilku miesięcy pozostaje w stałym kontakcie z władzami w Asmarze, negocjując układ pokojowy. Strony spotykają się na neutralnym gruncie w Dubaju. Tigrajczycy poinformowali o pierwszych sukcesach związanych z rozmowami. Miało dojść do znacznego ograniczenia przypadków napaści na ludność cywilną i szabrowania mienia mieszkańców Tigraju.
#Tigray Leader Reports Talks with Archrival Eritrea#TPLF Chairman, Debretsion Gebremichael, has reported previously undisclosed talks with #Eritrea. “This was decided by the TPLF Executive Committee,” he said. “Accordingly, @Reda_Getachew has engaged with Eritrea's leaders.” 1/ pic.twitter.com/Sh6CqS9N45
— Yonas Nigussie (@Yonigussie) September 12, 2024
Rokowania mają odbywać się za zgodą i przy politycznym wsparciu premiera Etiopii. Tigrajska delegacja miała na bieżąco informować go o przebiegu rozmów i osiągniętych porozumieniach. Obecność erytrejskich żołnierzy na terytorium Etiopii nadal pozostaje problemem delikatnym i wymagającym szybkiego rozwiązania. Niedawna wojna domowa była walką o wizję przyszłości kraju.
Już w przeszłości relacje między prowincją a szefem rządu centralnego były bardzo napięte. Jednym z najważniejszych punktów zapalnych była kwestia relacji z sąsiednią Erytreą. Abyi dokonał czegoś, co wydawało się niemożliwe – oficjalnie zakończył konflikt między oboma państwami. To, co społeczność międzynarodowa uznała za ogromny sukces, i co ostatecznie dało premierowi Pokojową Nagrodę Nobla, w Tigraju zostało przyjęte jako zdrada. To właśnie na barki Tigrajczyków w dużej mierze spadł ciężar walki podczas wojny erytrejsko-etiopskiej, dlatego układania się rządu z odwiecznym wrogiem nie przyjęto ciepło. Stworzyło to idealne warunki do wojny.
Konflikt wybuchł w listopadzie 2020 roku, gdy po wielu miesiącach napięć doszło do otwartej konfrontacji zbrojnej. Walki toczyły się ze zmiennym szczęściem. Z jednej strony wojska rządu centralnego oblegały najważniejsze tigrajskie miasta, z drugiej zaś separatyści w kulminacyjnym momencie kontrofensywy podeszli do przedmieść Addis Abeby. Ostatecznie to rząd okazał się zwycięzcą, a opór prowincji złamano – przy wsparciu Erytrei. Był to jasny sygnał do wszystkich społeczności zamieszkujących Etiopię: zbrojny opór wobec planów centralizacyjnych spotka się z brutalną odpowiedzią.