W najnowszym numerze francuskiego magazynu „Raids” uznany specjalista w dziedzinie pojazdów opancerzonych Marc Chassillan poruszył ważną kwestię dotyczącą francuskich zdolności w zakresie samodzielnego stworzenia czołgu przyszłości bez czekania na efekty programu europejskiego czołgu nowej generacji Main Ground Combat System (MGCS). Ponadto Francja nie może czekać na efekty programu, które najwcześniej mają się pojawić za piętnaście lat.
W 2018 roku KNDS, spółka joint venture utworzona przez Krauss-Maffei Wegmann i Nexter Systems, zaprezentowała projekt europejskiego (francusko-niemieckiego) czołgu podstawowego wykorzystującego podwozie Leoparda i wieżę Leclerca. Prace nad tym czołgiem, głównie zorientowanym na eksport, trwają. Według magazynu European Security & Defense projekt ewoluował (obecnie nosi nazwę E-MBT „enhanced Main Battle Tank”), a prototyp, oparty na nowej koncepcji, ma pojawić się podczas następnej edycji paryskich targów przemysłu obronnego Eurosatory w 2022 roku.
– KMW nie spieszy się z promowaniem EMBT, ponieważ jego głównym konkurentem jest Leopard 2A7V, którego produkuje bez udziału Nextera – przekonuje Chassillan. Z drugiej strony najpóźniej w 2026 roku Bundeswehra ma posiadać łącznie 205 czołgów Leopard 2 w standardzie 2A7V, zaś razem z Leopardami 2A7 – 320. W tym samym czasie Francuzi mieli zmodernizować część swoich Leclerców, co miało zapewnić spokojne wyczekiwanie na czołg następnej generacji.
Chassillan nalega na stworzenie przez Paryż czołgu kolejnej generacji samodzielnie i obawia się, iż w przeciwnym razie może nastąpić koniec historii francuskich czołgów, która rozpoczęła się w 1915 roku wraz z pojazdem Schneider C.A.1. Zdaniem Chassillana krajowa militarna baza przemysłowa i technologiczna dysponuje wszystkim, co potrzebne do wykonania czołgu od początku do samego końca.
Według Chassillana powinien powstać „czołg używalny” (char employable), charakteryzującym się prostotą zapewniającą wytrzymałość i solidność, bez ulegania pokusie ulepszania czołgów w nieskończoność. W przeciwnym wypadku stają się one coraz cięższe, jak amerykański M1A2 Abrams w wersji SEP v3. Wskutek kolejnych modernizacji również francuski czołg mógłby się okazać zbyt ciężki, aby poruszać się infrastrukturą drogową i kolejową, ale także używać określonego sprzętu wspomagającego, jak chociażby mosty pontonowe. Kilka dni temu o realności takiego zagrożenia pisaliśmy w tekście: Rosnąca masa Abramsów koszmarem dla amerykańskich logistyków.
Wszystkie elementy mechaniczne czołgu – gąsienice, zawieszenie, armata i układ napędowy – są wciąż zasięgu francuskiego przemysłu. Pewnych prac badawczo-rozwojowych wymagałaby jednak wieża, gdyż ta z Leclerca nie jest już produkowana. Chassillan szacuje, że stuprocentowo francuski, zbudowany z komponentów i podzespołów dostępnych z półki czołg podstawowy mógłby być gotowy już 2022 roku, gdyby decyzję podjęto w pierwszym kwartale roku 2021.
Miałby to być czołg o masie około 45 ton, uzbrojony nie gorzej niż obecnie będące w służbie, ale przede wszystkim bardziej mobilny (28,5 konia mechanicznego na tonę). Napędzany byłby power‑packiem dostarczonym przez przedsiębiorstwo Scania/Renk France (dawna Société d’Equipements Systèmes et Mécaniques) o mocy 1300 koni mechanicznych i kilka komponentów zapożyczonych od Leclerca. Optronika pochodziłaby zaś z programu Scorpion, w którego ramach Leclerki są modernizowane.
Rozpoczęcie takiego projektu miałoby przyniosłoby co najmniej kilka korzyści, jak na przykład utrzymanie know-how francuskiego przemysłu. W razie potrzeby szybkiego wzmocnienia francuskich wojsk pancernych, gdyby 222 Leclerki okazały się niewystarczające, nowy czołg byłby rozwiązaniem dostępnym szybko i z kosztami pod kontrolą.
Przegląd strategiczny z ubiegłego roku wzywa do zwiększenia potencjału w zakresie personelu i wyposażenia, a jednym z takich obszarów mają być wojska pancerne, które zdolne będą do zaangażowania się na różnych teatrach działań. Mają o tym świadczyć prowadzone obecnie konflikty: w Jemenie, Donbasie czy o Górski Karabach. Czołg – wbrew temu, co wielokrotnie pisano – nie jest reliktem przeszłości. Z pewnością pojawienie się informacji o możliwej budowie francuskiego czołgu bez czekania na MGCS nie jest wyssane z palca, ale stanowi projekt uniezależnienia się od ewentualnego konfliktu między spółkami, które współtworzą projekt. Gdyby Niemcy zdecydowali o zarzuceniu projektu, Francuzi nie obudzą się z ręką w nocniku.
Modernizacja w ramach programu Scorpion (Synergie du Contact Renforcée par la Polyvalence et l’infovalorisation) ma dać Leclercowi nową jakość, ale może ona okazać się niewystarczająca. W perspektywie budżetowej na lata 2019–2025 wydzielono fundusze na modernizację stu Leclerców do wariantu XLR, nazywanego też często Leclerc Rénové. Paryż nie zrealizował zakładanych planów dostawy pierwszych maszyn do końca 2020 roku.
Docelowo ministerstwo sił zbrojnych chce zapewnić wojskom lądowym 122 wyremontowane pojazdy pancerne do 2025 roku, przy czym ostatecznym celem jest nadal 200 czołgów do 2030 roku i osiemnaście wozów zabezpieczenia technicznego DCL (Dépanneur Char Leclerc) za 330–350 milionów euro.
Zobacz też: Broń laserowa na amerykańskim okręcie podwodnym
(opex360.com)