Żaden element uzbrojenia nie kojarzy się lepiej ze współczesnymi francuskimi wojskami lądowymi niż czołg podstawowy Leclerc. Pokładano w nim duże nadzieje, upatrywano szansy na przerwanie nieszczęśliwej passy w konstruowaniu pojazdów dla wojsk pancernych. Leclerc miał być przełomowym czołgiem, który pozostanie w służbie nawet cztery dekady i trafi na wyposażenie nie tylko rodzimych wojsk lądowych.

Za niespełna dwa lata francuscy pancerniacy będą obchodzić trzydziestą rocznicę wprowadzenia do służby czołgu, który kiedyś miał nosić nazwę Napoléon na cześć Napoleona Bonapartego, a ostatecznie nazwę zaczerpnął od generała Philippe’a Marie Leclerca, dowódcy 2. Dywizji Pancernej walczącej we Francji w 1944 roku. Warto przyjrzeć się jego konstrukcji, historii powstania i służbie na polu walki, w tym dość późnym starciom w boju.

Prehistoria. Zanim powstał Char Leclerc

Powojenna historia francuskiej broni pancernej nie rozpoczęła się, rzecz jasna, od opracowania Leclerca. Wręcz przeciwnie, jeszcze w czasie drugiej wojny światowej inżynierowie z kraju nad Sekwaną opracowywać plany mniej lub bardziej udanych konstrukcji. Założono, że podstawowym uzbrojeniem kolejnego czołgu będzie armata kalibru 75 milimetrów, zaś załogę chronić będzie pancerz o grubości 30 milimetrów. Były to założenia całkowicie chybione, z czego wkrótce zdano sobie sprawę. Przyjęto, że absolutnym minimum jest zamontowanie armaty kalibru 90 milimetrów. Ponadto pancerz miał być znacznie grubszy, choć wciąż kładziono duży nacisk na mobilność na polu walki.

Pierwszy powojenny czołg – oznaczony ARL 44 – jak się później okazało, był skazany na porażkę. Przyczynili się do niej sami Francuzi, a wpływ na to miały także ówczesne realia. Po pierwsze: zamiast uzbrojenia głównego kalibru 90 milimetrów zainstalowano armatę 75-milimetrową, ograniczając siłę ognia. Po drugie: nie mając dostępu niemal do żadnych nowoczesnych technologii, zdecydowali się złożenie czołgu ze starszych podzespołów. Prototyp opracowano w marcu 1946 roku, ale dopiero w czerwcu kolejnego roku zaczął on próby poligonowe – wyposażony wtedy w armatę DCA45 kalibru 90 milimetrów i trzy karabiny maszynowe kalibru 7,5 milimetra. Osłonięty był pancerzem pionowym z boku i pochylonym – o grubości 120 milimetrów – z przodu. Jego kariera ograniczyła się jednak do prób poligonowych. Publicznie wystąpił po raz pierwszy 14 lipca 1951 roku podczas defilady z okazji obchodów Święta Narodowego.



Pierwsze powojenne doświadczenia Francuzów z konstrukcją czołgów były niczym korona cierniowa i zakończyły się wycofaniem wszystkich sześćdziesięciu ARL 44, które zrobiły miejsce dla M47 Pattonów pozyskanych od amerykańskiego sojusznika.

ARL 44
(Shonagon, Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication)

Kolejną próbą opracowania rodzimego czołgu był lekki AMX-13, który stał się popularny nie tylko w wojskach pancernych Armée de terre – pozyskało go ponad dwadzieścia pięć krajów. Prace nad nim odbywały się, jeszcze zanim na dobre porzucono ideę wprowadzenia do służby ARL 44. Czołg zaprojektowało francuskie przedsiębiorstwo Ateliers de construction d’Issy-les-Moulineaux jako pojazd wsparcia dla wojsk spadochronowych. Podwozie czołgu stało się podstawą do zabudowania innych wersji specjalnych.

Elementem szczególnie wartym wspomnienia była dwuelementowa wieża wahliwa. Górny element tworzyła nieruchoma armata, zamontowana na ruchomych czopach na dolnej części. W konsekwencji zmiana kąta podniesienia armaty wymuszała przechylenie całej górnej części wieży. Czołg uzbrojono w armatę kalibru 75 milimetrów, podobną do KwK 42 L/70, którą montowali Niemcy w Pantherze (Francuzi mieli je jako zdobycz wojenną), z automatem ładowania. W 1966 roku podjęto decyzję o uzbrojeniu czołgów w armatę kalibru 90 milimetrów, w którą przezbrajano w nie wszystkie użytkowane przez Francuzów pojazdy. Warto wspomnieć, że czołg używał również armaty kalibru 105 milimetrów, ale okazało się, że zbyt silny odrzut prowadzi do pęknięć wieży, co ograniczyło stosowanie takiego rozwiązania. Początkowo czołgi produkowano w Atelier de Construction Roanne, a później montaż przeniesiono do Creusot-Loire w Chalon-sur-Saone, robiąc miejsce dla kolejnego czołgu rodzimej konstrukcji.

AMX-30 – bo o nim mowa – to pierwszy francuski czołg podstawowy. Jest rówieśnikiem niemieckiego Leoparda 1. Uzbrojony został w armatę czołgową CN-105-F1 kalibru 105 milimetrów z zapasem 47 pocisków i przeciwlotniczy karabin maszynowy AAT M52 kalibru 7,62 milimetra. Ponadto dysponował opcjonalnym uzbrojeniem w postaci armaty automatycznej kalibru 20 milimetrów sprzężonej lub wielkokalibrowego karabinu maszynowego kalibru 12,7 milimetra. Czołgi te trafiły również na wyposażenie wojsk pancernych kilku innych krajów.

W latach sześćdziesiątych dowództwo francuskich wojsk lądowych zdało sobie sprawę, że najwyższy czas, aby rozpocząć żmudne prace koncepcyjne nad następcą czołgów AMX-30. Nie były to jeszcze bardzo przestarzałe maszyny, tym bardziej że – jak się później okazało – AMX-y-30 katarskich formacji pancernych w bitwie o Al-Chafdżi w styczniu 1991 roku wykazały się dużą skutecznością. Nawet modernizacja do wersji B2 nie spełniała jednak oczekiwań i w późnych latach sześćdziesiątych rozpoczęto dyskusję nad koniecznością skonstruowania rodzimego czołgu trzeciej generacji. Pierwsze badania nad potencjalnym następcą rozpoczęto, biorąc pod uwagę dotychczasową eksploatację czołgów we francuskich siłach zbrojnych. Decyzja o rozpoczęciu prac nad tak zwanym czołgiem przyszłości była istotną cezurą w historii projektowania tego typu uzbrojenia we Francji. Wcześniej bowiem nie przykładano wagi do projektowania czołgów podstawowych.



W dokumencie Engin Principal Prospectif wyciągnięto wnioski, że ówczesne konstrukcje – a w szczególności AMX-30 – odstają od sowieckich czołgów podstawowych. W przypadku konwencjonalnego konfliktu ze Związkiem Sowieckim i państwami satelickimi francuskie wojska pancerne weszłyby w skład armii państw zachodnioeuropejskich. Musiały wykazywać potencjał, który pozwalałby stoczyć równorzędną walkę. W tym celu niezbędne stało się wdrożenie projekt czołgu przyszłości Engin Futur. W 1975 roku do życia powołano specjalny komitet, który zajął się przygotowaniem specyfikacji istotnych warunków zamówienia. Prace ukończono w 1977 roku. Pierwsze kroki Francuzi stawiali wespół z sąsiadem zza wschodniej granicy – Republiką Federalną Niemiec. Trzy lata później podpisano protokół ustaleń, który miał doprowadzić do opracowania wspólnej konstrukcji mającej nosić nazwy: Napoléon I we Francji i Kampfpanzer III w Niemczech.

AMX-30 podczas operacji Pustynna Burza.
(Staff Sgt. Dean Wagner)

Droga okazała się jednak trudniejsza, niż można było się spodziewać. Spory dotyczące zasadniczych elementów konfiguracji, a także efektów długofalowych budowy czołgu przyszłości, doprowadziły do szybkiego zerwania współpracy. Nowy wóz pancerny miał dla Francuzów trojakie znaczenie. Po pierwsze: miał być szybką odpowiedzią na potrzebę wymiany przestarzałych AMX-30 i AMX-30B2. Po drugie: miał być projektem stworzonym z myślą o francuskim przemyśle zbrojeniowym, a co za tym idzie – angażować jak najwięcej rodzimych przedsiębiorstw. I wreszcie po trzecie: miał być platformą o znacznym potencjale modernizacyjnym i służyć francuskim pancerniakom minimum czterdzieści lat. Niemcom się nie spieszyło, gdyż byli w znacznie bardziej komfortowym położeniu – dysponowali gotowym Leopardem 2, naznaczonym jako następca Leoparda 1. W grudniu 1982 roku stało się jasne, że powstanie wyłącznie francuski czołg podstawowy o nazwie Engin Principal de Combat – EPC (nazwa w przyszłości miała jeszcze dwukrotnie ewoluować). Parlament francuski zatwierdził plan budowy nowego czołgu, następcy czołgów podstawowych AMX-30 i AMX-30B2.

Francuzi – przez pewien czas – rozważali możliwość sprowadzeniem czołgów podstawowych z zagranicy. Pod uwagę brano różne kandydatury, w tym produkcję licencyjną M1 Abramsa lub Leoparda 2, a także próbowano zaadaptować Merkawę. Wszystkie opcje zbadano i odrzucono. Czołg przyszłości miał być koncepcją w pełni narodową. Specyfikacja techniczna ewoluowała przez większość lat osiemdziesiątych, a za punkt odniesienia brała konstrukcję właśnie Leoparda 2 z istotnymi dla modelu narodowego modyfikacjami.

Niezbędne stało się, aby czołg obsługiwała załoga złożona z trzech żołnierzy, co zrodziło konieczność zastosowania automatu ładującego. W porównaniu z innymi czołgami trzeciej generacji miał być krótszy i charakteryzować się maksymalną masą 55 ton. Niemal od razu jako uzbrojenie przewidziano stabilizowaną armatę kalibru 120 milimetrów, choć jednym z wymagań była lufa dłuższa niż w przypadku niemieckiego działa Rh-120. Francuscy inżynierowie zdali sobie sprawę, że krótszy kadłub wymaga zainstalowania hydromechanicznego układu napędowego jak najmniejszych rozmiarów. Ponadto z jednej strony czołg miał być ruchliwy (z tego względu żądano silnika o tej samej mocy co Leoparda 2), z drugiej – zapewniać załodze jak największe bezpieczeństwo. W czołgu miał być zainstalowany system kierowania ogniem, a także rozbudowane wyposażenie elektroniczne i informatyczne. Miała to być maszyna o dużej ruchliwości taktycznej, zdolna do współpracy w ramach zgrupowań strategicznych wyposażonych w te czołgi. Koncepcja była gotowa już w 1985 roku.

30 stycznia 1986 roku ustalono, że czołg będzie nosił oficjalną (i ostateczną) nazwę Leclerc. Konstrukcją zajęło się GIAT Industries. W przeciwieństwie do większości ówczesnych zachodnich programów wiele uwagi poświęcono aktywnej ochronie pojazdu, co miało być istotnym środkiem ograniczającym całkowitą masę i rozmiary. Był to pierwszy filar, na którego bazie miał powstawać nowy czołg. Niemniej jednak istotnym założeniem projektowym było osiągnięcie co najmniej dwukrotnie większego poziomu ochrony przed pociskami kinetycznymi w porównaniu z poziomem osiągniętym w ówcześnie używanych czołgach podstawowych o masie około 50 ton.

Dowództwo francuskich wojsk lądowych chciało maszyny mobilnej i dysponującej odpowiednim systemem kierowania ogniem. Ten aspekt moglibyśmy nazwać drugim filarem. Trzeci odnosił się do stworzenia maszyny, która łatwo poddawałaby się modernizacji bez konieczności istotnych przeróbek. Francuzi postawili na możliwość integracji z uzbrojeniem większego kalibru, aby zapewnić znacznie większą siłę ognia bez znaczącej ingerencji w wieżę. W konstrukcji zastosowano spawane płyty ze stali walcowanej i pancerz kompozytowy.



W 1985 roku rozpoczęto budowę sześciu prototypów. Przedsiębiorstwo Ateliers de construction d’Issy-les-Moulineaux, znane z produkcji między innymi czołgów lekkich AMX-13 czy podstawowych AMX-30 i AMX-40, skonstruowało pięć stanowisk badawczych. Na jednym testowano zawieszenie, na trzech – układ jezdny, na ostatni – uzbrojenie. W 1989 roku systematycznie pojawiały się prototypy. Najpierw był to P1 Ares (numer rejestracyjny 6894-0081, nazwę wziął od greckiego boga wojny). Późnej pojawiły się P2 Bayard (6894-0082, od słynnego „rycerza bez trwogi i skazy”), P3 Carnot (6894-0083, od francuskiego inżyniera wojskowego i fizyka Nicolasa Carnota) i P4 Duroc (6894-0084, od Gerauda Duroca, generała i przyjaciela Napoleona I). W kolejnym roku skonstruowano jeszcze dwa prototypy: P5 Estienne (od francuskiego generała czasu Wielkiej Wojny Jeana Estienne’a, protoplasty nowoczesnej francuskiej artylerii i wojsk pancernych) i P6 Foch (od marszałka Francji).

Wszystkie trafiły do prób, które prowadziły: francuska agencja uzbrojenia DGA (Direction générale de l’armement) wraz z sekcją techniczną Satory Land (STAT), jednostki liniowe francuskich wojsk lądowych i specjaliści z ministerstwa obrony. Wyniki testów prototypów utajniano, ale niektóre pojazdy znacznie modyfikowano jeszcze w czasie prób poligonowych. W szczególności Bayard otrzymał modyfikacje, dzięki którym był niemal identyczny z dużo późniejszym pojazdem seryjnym. Prototypy otrzymały również oficjalne numery rejestracyjne, aby mechanicy i inżynierowie DGA mogli z nich korzystać na drogach publicznych. Przez pierwsze lata programu media mainstreamowe i branżowe traktowały prototypy Leclerca jako pojazdy z serii produkcyjnej.

Produkcja odbywał się na liniach montażowych w różnych zakładach. W Tarbes powstawały wieże, które trafiały do Roanne, gdzie konstruowano podwozia i dokonywano integracji obu części. Poza tym część prac wykonywano w innych zakładach GIAT Industries: w Tuluzie, Saint-Chamond, Tulle i Bourges. Następnie były testowane i otrzymywały zielone światło na dostawy do wojsk lądowych. W tym samym roku czołg – a właściwie jeden z prototypów, Estienne – wzbudzał duże zainteresowanie podczas targów przemysłu obronnego Eurosatory w Paryżu, gdzie po raz pierwszy został publicznie zaprezentowany.

14 stycznia 1992 roku francuskie wojska lądowe otrzymały pierwszy czołg Leclerc z partii przedseryjnej. Pierwsze cztery wozy – w ramach partii oznaczonej T1 – głównie poddawano testom porównawczym i pokazywano mediom, nie trafiły do żadnej jednostki. Kolejna transza to siedemnaście czołgów z ulepszeniami wieży i pancerza kadłuba. W tym rzucie zdiagnozowano problemy z silnikiem i zawieszeniem, które doprowadziły do szybkiego wycofania tych egzemplarzy. Trzecia partia zawierała kilka ulepszeń, została wykorzystana użyta do szkolenia załóg i opracowywania doktryny użycia czołgów na polu walki.

Dopiero w dwóch kolejnych partiach – czwartej i piątej – wyeliminowano powtarzające się problemy z silnikiem. Czołgi z tych transz są nadal w eksploatacji, po remoncie pod koniec lat dziewięćdziesiątych. Dostawy drugiej serii rozpoczęto od partii szóstej, na którą składały się czołgi z dodatkowym układem klimatyzacji zainstalowanym w prawym tylnym rogu wieży. Partia siódma wprowadziła ulepszenia systemów – przesyłu danych do wozu dowodzenia oraz systemu danych zapewniającego natychmiastową informację o wszystkich czołgach na polu bitwy i zrealizowanych celach konkretnej misji. Wprowadzono także drobne ulepszenia wizjera dowódcy z dalmierzem. Czołgi ósmej partii miały zmodernizowaną elektronikę, zaś istotną zmianą w dziewiątej partii było zastąpienie termowizora działonowego Athos nowym termowizorem Sagem Iris drugiej generacji o wyższej rozdzielczości. Od 2005 roku wszystkie poprzednie partie zmodernizowano do standardu serii dziewiątej. Rok wcześniej zaprezentowano serię dziesiątą z nowymi systemami wymiany informacji, dzięki którym załogi znały pozycję wrogich i sojuszniczych jednostek. Pojazdy tego rzutu otrzymały także nowe pakiety pancerza.

Zakładano, że do 2007 roku w służbie powinno być 355 czołgów, z czego 320 w czterech pułkach, każdy z osiemdziesięcioma Leclercami. Według danych francuskiego przeglądu obronnego w 2010 roku każdy z czterech pułków dysponował jedynie sześćdziesięcioma Leclercami, co w sumie dawało formalną liczbę 240 w gotowości operacyjnej. 100 kolejnych znajdowało się w rezerwie i mogło być w miarę szybko rzucone do walki. Z powodu cięć finansowych w 2011 roku okazało się, że w pełni używalne były tylko 254 czołgi.



Podsumowując: w ramach pierwszego etapu produkcji – Leclerc Série 1 – w latach 1992–1996 wyprodukowano 132 czołgi. Następny etap – Leclerc Série 2 – w latach 1997–2003 doprowadził do powstania 178 sztuk o masie kadłuba 36,1 tony i wieży 19,4 tony. W drugiej połowie 2000 roku francuskie wojska lądowe dysponowały 310 czołgami i 15 wozami zabezpieczenia technicznego. Wówczas też podjęto decyzję o, jak się później okazało, ostatnim etapie produkcji, Leclerc Série XXI. W latach 2003–2008 wyprodukowano 96 pojazdów o masie kadłuba 37 ton i wieży 20,4 tony (wzrost masy wskutek zmian w opancerzeniu). Szacuje się, że wraz z egzemplarzami dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich montowanymi w latach 1994–2000 powstały 794 czołgi tego typu (dwa do szkolenia kierowców i 66 wozów zabezpieczenia technicznego).

Ostatni czołg zjechał z linii montażowej w 2007 roku, zaś w roku kolejnym przedstawiciele Nextera ogłosili, że formalnie zakończyli produkcję Leclerców, choć zachowują zdolność do jej ponownego uruchomienia w celu budowy kolejnych czołgów. Obecnie wydaje się to jedynie fikcją, i to nieopłacalną. Paryż koncentruje się na programie Main Ground Combat System, realizowanym przez niemiecko-francuskie joint venture KNDS.

Warto przypomnieć, że założenia Paryża co do liczby pełnoseryjnych Leclerców były zupełnie inne: spodziewano się budowy minimum 1400 sztuk, a nawet jeszcze 200 więcej. Liczba faktycznie czołgów nawet nie zbliżyła się do tego pułapu. Szybko okazało się, że wzrosła cena jednostkowa, którą w pewnym stopniu obniżyły jedynie dostawy czołgów do ZEA. Wolumen zamówień padł ofiarą ciężkich dla zbrojeniówki europejskiej lat dziewięćdziesiątych. W 1991 roku francuskie siły zbrojne, w tym kawaleria pancerna (Arme Blindée Cavalerie), rozpoczęły długi proces reorganizacji. Brak zagrożenia konfliktem konwencjonalnym ze Związkiem Sowieckim i powstanie nowych zagrożeń, w tym konfliktów asymetrycznych, wymagało zmiany organizacji w wojskach lądowych. Zmniejszyła się liczba żołnierzy, a co za tym idzie – francuskie jednostki pancerne nie potrzebowały już tak dużej liczby czołgów. Presja polityczna w sprawie redukcji sił zbrojnych i idące w parze cięcia budżetowe przypieczętowały los Leclerców dla francuskich jednostek kawaleryjskich.

Drugim czynnikiem, który skutecznie obniżył liczbę Leclerców we francuskich wojskach lądowych, był duży kontrakt dla Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Ustalono siedmioletni horyzont czasowy dostaw, co wymagało, aby część zasobów GIAT-a przekierować do pracy na rzecz wojsk pancernych ZEA. Paryż chciał jak najszybszej zrealizować dość duży kontrakt, co z pewnością miało wypływ na utrzymanie dobrych relacji politycznych między oboma krajami.

Zobacz też: Sen o żelaznym Wilku. Jaki może być nowy polski czołg podstawowy?



Konstrukcja

Leclerc ma budowę klasyczną ze stanowiskiem kierowcy z przodu, wieżą w środku i przedziałem silnika z tyłu. Kierowca siedzi w lewej przedniej części czołgu, a na zewnątrz wydostaje się przez właz dachowy z klapą. Kieruje czołgiem za pomocą klasycznej kierownicy i ma do dyspozycji trzy peryskopy, w tym centralny TTD-60 z możliwością prowadzenia obserwacji w nocy. Działonowy i dowódca znajdują się w wieży o obniżonym profilu, pierwszy z prawej strony, drugi – z lewej. Obaj siedząc relatywnie nisko i mają do dyspozycji jednoczęściowy właz w dachu wieży. Długość kadłuba Leclerca jest nieznacznie większa niż w przypadku innych zachodnich konstrukcji, wynosi 6,88 metra (w przypadku wersji dla ZEA 7,03 metra), co uzyskano dzięki zastosowaniu sześciu par kół bieżnych. Długość całkowita (z lufą skierowaną do przodu) wynosi 9,87 metra. Podstawowa szerokość to 3,43 metra, ale w przypadku zamontowania bocznych fartuchów balistycznych zwiększa się do 3,60 metra, a jeśli dodać lusterka boczne, sięga 3,71 metra. Wysokość czołgu z wieżą to 2,53 metra, prześwit – 0,5 metra. Masa własna wynosi 54,5 tony, bojowa – 62 tony.

Francuzi zainstalowali ośmiocylindrowy dieslowski silnik samoczynny SACM UDU V8X 1500 T9 Hyperbar o mocy 1500 koni mechanicznych (1118 kilowatów). Dzięki temu współczynnik mocy do wagi kształtuje się na poziomie 27,52 konia mechanicznego na tonę. Gorsze statystyki mają rosyjski T-80U (27,2 konia mechanicznego na tonę) i T-90SM (26,3 konia mechanicznego na tonę), są więc nieco wolniejsze, szczególnie w terenie. Przeprowadzane próby porównawcze wykazywały, że osiągami Leclerc przewyższa Leoparda 2, Challengera i Abramsa, pod względem zarówno prędkości, jak i przyspieszenia. Nie osiągnięto tego dzięki mocy silnika, ale raczej poprzez względnie małe wymiary, a zatem ograniczoną masę. Pod tym względem tylko sowieckie/rosyjskie T-64/T-72/T-90 są porównywalne, chociaż mają niższy profil. Leclerc ma bardziej spłaszczony profil wieży niż Abrams – co utrudnia trafienie – choć według krytyków mniejsza wieża zapewnia mniej miejsca na wewnętrzne ulepszenia.

Leclerc jest mniej więcej 10 ton lżejszy niż większość zachodnich czołgów podstawowych. Daje to wiele korzyści, na przykład dobry stosunek mocy do masy, niższy nacisk na podłoże (0,9 kilograma na centymetr kwadratowy), lepsze przyspieszenie i stosunkowo wysoką prędkość. Leclerc jest znacznie wydajniejszy pod względem zużycia paliwa niż wiele innych czołgów. W porównaniu z Abramsem może przejechać ponad 100 kilometrów więcej bez tankowania, co wpływa na zmniejszenie obciążenia logistycznego.

Cechą systemu Hyperbar stosowanego w silniku V8X 1500 jest to, że nie emituje on widocznego dymu podczas przyspieszania. Temperatura spalin turbiny gazowej TM-307B nigdy nie przekracza 370° Celsjusza, niezależnie od obrotów silnika, co pozwala zmniejszyć sygnaturę czołgu w podczerwieni. Silnik sparowano z hydrostatyczną skrzynią biegów SESM ESM 500. Pozwala to osiągnąć prędkość 72 kilometrów na godzinę po drodze utwardzonej, zaś na biegu wstecznym – 38 kilometrów na godzinę. W terenie może jechać z prędkością 55 kilometrów na godzinę i przy tej prędkości oddawać strzały z armaty. Power-pack jest mniejszych rozmiarów niż w innych współczesnych czołgach i może być wymieniony w trzydzieści minut w warunkach polowych.

Hydrauliczno-pneumatyczny układ zawieszenia składa się z rozmieszczonych każdej strony sześciu kół jezdnych, koła napędowego z tyłu, koła napinającego z przodu i kółek (rolek) podtrzymujących. Czołgi mogą wjechać na zbocze o nachyleniu 60% i poruszać się po stokach o nachyleniu 30%, pokonywać rowy o maksymalnej długości 3 metrów i przeszkody pionową o wysokości 1,1 metra.



Wersja Leclerca dla ZEA otrzymała dwunastocylindrowy silnik dieslowski MTU MT 883 Ka 500 o większej objętości skokowej cylindra, takiej samej mocy, jednak większym momencie obrotowym 2800 Nm. Silnik sprzęgnięty jest z niemiecką przekładnią Renk HSWL 295 TM z pięcioma biegami do przodu i trzema wstecznymi. Zamontowanie EuroPowerPacka – pod tą nazwą oferowany jest jako uniwersalne rozwiązanie dla czołgów – wymusiło przebudowę przedziału silnika, co czyni emiracką wersję bardzo rozpoznawalną. Francuskie Leclerki przyspieszają od 0 do 32 kilometrów na godzinę w 5,5 sekundy, zaś emirackie – w 6 sekund. Poza tym wersja stropikalizowana otrzymała nowe układy chłodzenia i filtracji powietrza z wydajniejszą klimatyzacją dostosowaną do warunków Półwyspu Arabskiego. Czołg otrzymał dodatkowe osłony pancerne, pomocniczą jednostkę zasilającą oraz celownik dowódcy HL-80 z dalmierzem laserowym i termowizorem.

Nad głową kierowcy widoczna lufa karabinu maszynowego. Z lewej strony kadru celownik działonowego.
(Pierre-Yves Beaudouin / Wikimedia Commons / CC BY-SA 4.0)

Pojemność zbiorników paliwa to 1300 litrów, co pozwala pokonać odległość 550 kilometrów. Stanowią one dodatkową ochronę przed ostrzałem z broni małokalibrowej. Pojazd może zabrać też dodatkowe dwa dwustulitrowe samouszczelniające zbiorniki i wówczas dysponuje ogólnym zapasem 1700 litrów paliwa, co wydłużą zasięg operacyjny o kolejne 100 kilometrów. Ciekawostką jest, że rozwiązanie konstrukcyjne wymusza ich odrzucenie przed wejściem do walki, gdyż ich obecność ogranicza możliwość obrotu wieży.

Leclerca wyposażono w system zarządzania polem walki FINDERS – co jest akronimem odnoszącym się do szybkiej wymiany informacji i danych, nawigacji, podejmowania decyzji i szybkiego powiadamiania. System opracowany przez Nextera składa się z kolorowego wyświetlacza, na którym znajduje się mapa z zaznaczoną pozycje czołgu, siłami sojuszniczymi i wrogimi, a także wyznaczonymi celami i zadaniami oraz może być wykorzystywany do planowania trasy i misji. Dane z systemu zarządzania polem walki są dostępne dla całej załogi. W FINDERS wyposażono również czołgi dla ZEA.

Francuskie wojska lądowe wybrały przedsiębiorstwo Nexter Systems do wyposażenia Leclerców w terminalowy system przesyłu danych o nazwie Icone (ergonomiczny interfejs komunikacyjny i nawigacyjny). Wstępna faza zamówienia objęła wyposażenie ostatniej transzy. Od 2009 roku wszystkie czołgi pozostające służbie – Leclerc Série 2 i Leclerc XXI – dysponują tym systemem, opracowanym wspólnie z EADS Defence Electronics Systems. Umożliwia on wymianę zdigitalizowanych danych, w tym o sytuacji taktycznej, oraz poleceń i rozkazów wyświetlanych na mapie, a także przekazywanie potrzebnych danych między czołgami biorącymi udział w bitwie oraz dowództwem wyższego szczebla.

W skład SKO wchodzi stabilizowany w dwóch płaszczyznach dzienno-nocny celownik działonowego SAGEM HL-60 sprzężony mechanicznie z armatą i wyposażono w termowizor Athos, dalmierz laserowy HL-58 produkcji Thales Optronics i cyfrowe wyznaczniki kątów. Integralną częścią celownika są optyczny kanał dzienny charakteryzujący się powiększeniami ×3,3 i ×10. Termowizor umożliwia obserwację w dzień z powiększeniami ×10, a w nocy z powiększeniami ×3,3 lub ×10. Termowizja w nocy pozwala na wykrycie obiektu z odległości 5 kilometrów, a identyfikację – z odległości 4 kilometrów. Na stanowisku działonowego zamontowano też dwie konsole do obsługi SKO, wielofunkcyjny monitor i sześć peryskopów, które pozwalają na prowadzenie obserwacji dookólnej. Projektanci Leclerca zainstalowali te komponenty w trzech oddzielnych modułach: głowicy stabilizowanego celownika, systemu wykrywania i lokalizacji celu oraz bloku elektroniki.



Dowódca ma do dyspozycji zamontowany na dachu niezależnie stabilizowany dwuosiowo (żyroskop i akcelerometr) celownik panoramiczny SFIM HL-70 lub HL-80 z dalmierzem i system zarządzania polem bitwy. Celownik – z dużym lustrem wykonanym na bazie stopu berylu – pozwala na wykrywanie celów z odległości 4600 metrów i ich identyfikację na dystansie 2600 metrów. Możliwe jest to dzięki powiększeniom ×2,7 i ×10. Zaletą celownika zbudowanego na bazie stopu berylu jest mniejsza bezwładność i większa wytrzymałość mechaniczna, a także podawanie obrazu z zakresu widzialnego oraz mniejszej i dalszej podczerwieni. Nawigację bezwładnościową (bez magnetycznej północy) zapewnia drugi żyroskop i dwa kolejne akcelerometry. Dzięki obrotowej głowicy dowódca może prowadzić obserwację okrężną bez zmiany położenia głowy. Świadomość sytuacyjną dowódcy poprawia siedem peryskopów zainstalowanych na wieży.

Na stanowisku dowódcy zamontowano wielofunkcyjny monitor o przekątnej ekranu 15 centymetrów, z którego w czasie prowadzenia ognia w nocy dowódca ma dostęp do obrazu z celownika działonowego. Ponadto dowódca ma możliwość skorzystania z przełącznika między opcją zgrywania linii strzału z celownikiem swoim lub działonowego. Na stanowisku dowódcy znajduje się też monitor układu wymiany informacji między czołgami na polu bitwy, panel do obsługi podstawowych systemów wieży i automatyczny system diagnostyczny.

Zadaniem SKO jest obserwacja pola walki i powiększenie obrazu, a następnie dokonanie pomiaru odległości do wrogiego obiektu. Następnie komputer dokonuje obliczeń balistycznych i naprowadza linię celowania armaty (i współosiowego karabinu maszynowego). SKO umożliwia związanie walką sześciu różnych celów w ciągu czterdziestu sekund. Dotyczy to zarówno obiektów przemieszczających się, jak i nieruchomych – także gdy sam Leclerc się przemieszcza. Prawdopodobieństwo trafienia pociskiem podkalibrowym z odległości 2 kilometrów lub kumulacyjnym z odległości 1,5 kilometra wynosi około 95% (dotyczy to prawdopodobieństwa zniszczenia celu pierwszym strzałem).

Standardowe wyposażenie Leclerca obejmuje system ochrony przed skutkami użycia broni masowego rażenia (nuklearnej, biologicznej i chemicznej), system przeciwpożarowy przedziału bojowego i silnika, zestaw do brodzenia na głębokości do czterech metrów, w tym chrapy i peryskopy. Ponadto załoga dysponuje systemami noktowizyjnymi i łączności, w tym kompleksowymi rozwiązaniami komunikacyjnymi do przesyłania głosu i danych Thalesa.

Zobacz też: Männer gegen Panzer – film przeciwpancerny

Opancerzenie

Wymagania z zakresu ochrony sformowano w lutym 1980 roku. Wówczas zakładano, że przedni pancerz kadłuba musi być odporny na pociski podkalibrowe APFSDS kalibru 125 milimetrów i głowice kumulacyjne kalibru 130 milimetrów. Ponadto przedział bojowy miał być chroniony przed trafieniami głowicami pocisków z granatników RPG-7, a cały pojazd miał być bezsprzecznie odporny na ostrzał z działek automatycznych kalibru 30 milimetrów.

Cechą charakterystyczną Leclerca jest mieszanka pancerza kompozytowego, tradycyjnego i reaktywnego, która oceniana jest jako nieco bardziej skuteczna przeciwko podkalibrowym pociskom kinetycznym wystrzeliwanym przez inne czołgi. Pierwotnym systemem pancerza były perforowane płyty stalowe umieszczane w modułach. W dziesiątej partii (T10) Leclerc nadal otrzymywał moduły, ale wkłady do nich były już tytanowe/wolframowe i stanowiły podstawowy pancerz kompozytowy do ochrony przed pociskami podkalibrowymi stabilizowanymi brzechwowo z odrzucanym sabotem (APFSDS). W modułach mieści się też pancerz NERA (Non-Energetic Reactive Armour, czyli nieenergetyczny pancerz reaktywny) – za lub przed wkładami – aby zwalczyć pociski z głowicami kumulacyjnymi (HEAT). Lekka waga pojazdu sugeruje jednak, że wkłady tytanowe/wolframowe nie są tak grube jak pancerz zastosowany w Challengerach 2 lub M1A2.



Przód chroniony jest przez pancerz modułowy podzielony dla lewej i prawej części kadłuba. Grubość pancerza przy froncie kadłuba to zasadniczo 700 milimetrów RHA. Moduł po lewej stronie sięga włazu kierowcy, po prawej – ostatniego fragmentu ciężkiego fartucha balistycznego. Oznacza to, że 30% górnej wysokości frontu kadłuba jest chroniony pancerzem o grubości 700 milimetrów, czyli względnie dobrze, zaś przednia górna płyta ma grubość zróżnicowaną i jest słabiej chroniona. Po stronie kierowcy pancerz ma grubość 600 milimetrów (tak samo po prawej stronie), co nie jest jeszcze parametrem słabym, ale już w rejonie peryskopów kierowcy zainstalowano moduł o grubości 300 milimetrów, tworząc strefę osłabioną. Zdolności ochronne pogarsza fakt, że strefa ta rozciąga się na całą szerokość stanowiska kierowcy.

Para Leclerców z 1. Pułku Szaserów podczas defilady z okazji Święta Narodowego.
(Ministère des Armées)

W efekcie Leclerc w tym miejscu jest bardzo wrażliwy na porażenie przeciwpancernymi pociskami kierowanymi i pociskami podkalibrowymi nowszych typów. Doświadczyli tego emiraccy pancerniacy w Jemenie (o czym niżej). Z przodu kadłuba czołg dysponuje trzema sekcjami ciężkich fartuchów balistycznych o grubości 200 milimetrów. Mają postać dwóch płyt stali z powietrzem w środku. Burty kadłuba w miejscu zawieszenia hydropneumatycznego mają grubość 20 milimetrów. Mała wartość rośnie powyżej tego miejsca, ale brak szczegółowych danych na ten temat. Za pancerz ad hoc mogą służyć też samouszczelniający się zbiornik paliwa znajdujący się w prawej przedniej części kadłuba, zachodzący na półkę gąsienicową (nad bębnem amunicyjnym).

Dzięki temu, że załoga Leclerca znajduje się zdecydowanie niżej w porównaniu z innymi czołgami, pancerz wykorzystany do pokrycia wieży może być niższy średnio o 100-150 milimetrów. Lewa strona pancerza zasadniczego ma grubość 650 milimetrów (dotyczy to obszaru na wprost kolumny celownika peryskopowego dowódcy). Burta wieży w obszarze przedziału załogi ma grubość 250 milimetrów, ale umieszczona skośnie, ma zapewniać odporność 500 milimetrów. Wieżę otacza ogółem dwanaście modułów pancerza – po sześć na każdą stronę. Rozmieszczone są asymetrycznie i ponumerowane od 1 do 6, zaczynając od przodu. Pokryte są antypoślizgową powłoką z włókna szklanego. Korpus wieży z automatem ładującym jest obustronnie chroniony przed pociskami przeciwpancernymi kalibru 30 milimetrów i odpalanymi z ramienia granatami przeciwpancernymi, na przykład RPG-7. Pośrednio rolę pancerza – punktowego – odgrywają też kompozytowe pojemniki na narzędzia.

Newralgicznym elementem jest wybrzuszenie wieży, które wystaje powyżej stropu. To samo – choć w mniejszym stopniu – dotyczy mechanizmu ładowania. Odporność tej strefy jest obniżona, chroni jedynie przed pociskami armat automatycznych kalibru 30 milimetrów. Ważnym elementem jest maska armaty – zbudowana ze stali wysokiej jakości o grubości 60 milimetrów, pozbawiona pancerza specjalnego. Podobna sytuacja dotyczy wcięcia na blok celownika działonowego, który osłonięto pancerzem zasadniczym o grubości 350 milimetrów. Było to zabiegiem niewystarczającym i dołożono moduł pancerza, podwajając teoretyczną ochronę. Pancerz prawej strony jest grubszy niż lewej.

Modułowy pancerz ma dużą zaletę: można go wymienić po trafieniu w warunkach bojowych lub łatwo zmodernizować. Obecnie używany pancerz można porównać do pancerza M1A1HA, a przy tym znacznie mniej waży. Podczas testów dla ZEA w kierunku Leclerca odpalono pocisk podkalibrowy OLF120F2 kalibru 120 milimetrów, z rdzeniem z DU o przebijalności 640 milimetrów RHA pod kątem 60 stopni. Wystrzelony z odległości 2000 metrów pocisk nie był w stanie uzyskać penetracji, a jedynie mocno poturbował „załogę” (manekiny). Dużym zmianom poddano wieżę Leclerca, instalując chroniący jej boki pancerz reaktywny SLERA/NxRA. Modernizacja jednak nie wyeliminowała słabych punktów w postaci wybrzuszenia stropu wieży pozwalającego na szerszy ruch armaty w elewacji, zaburzenia integralności osłony i niewystarczającej ochrony maski armaty. Według informacji płynących z Francji moduł kadłuba Leclerca wytrzymał dwukrotne uderzenie ppk z głowicą kumulacyjną i jednym pociskiem podkalibrowym z sześcioma brzechwami stabilizującymi.



Zastosowanie pancerza modułowego to wybór odzwierciedlający kulturowy i doktrynalny nacisk Francuzów na manewr. Dlatego też wolą oni bardziej mobilność niż ochronę. Koresponduje z tym przyspieszenie czołgu, kluczowa zaleta w starciach typu „strzelaj i wycofaj się”.

ZEA podniosły ochronę balistyczną Leclerców w wyjątkowy sposób, montując dodatkowe pakiety pancerza CLARA, zaprojektowanego przez niemiecki Dynamit Nobel Defense. CLARA jest typem pancerza reaktywnego, który wykorzystuje kombinację płyt z włókien szklanych. Płyty eksplodują na zewnątrz pod wpływem uderzenia pocisku, uszkadzając go i zmniejszając siłę penetracji, jednak w przeciwieństwie do konwencjonalnych reaktywnych stalowych (lub ceramicznych) płyt pancerza, jest potencjalnie mniej śmiertelny (ograniczona fragmentacja) dla piechoty, która, szczególnie podczas walk w mieście, może przemieszczać się w pobliżu. Płyty pancerza CLARA pokrywały większość wieży i boków kadłuba czołgów w Jemenie, jednocześnie pozbawione pancerza klatkowego. Zapewniały ochronę przed głowicami kumulacyjnymi granatników przeciwpancernych.

Biorąc pod uwagę powyższe, a także wyprzedzając poniższe rozważania, należy stwierdzić, że Francuzi, budując i modernizując Leclerca, zdecydowanie postawili na prymat siły ognia i mobilności nad pancerzem. Dobry poziom ochrony francuskiego czołgu nie dorównuje jednak brytyjskim Challengerom 2, Abramsom czy T-80UD.

Zobacz też: CF-100 Canuck – zapomniany kanadyjski myśliwiec

Uzbrojenie

Francuzi zdecydowali, że podstawowym uzbrojeniem będzie armata GIAT CN120-26/52 kalibru 120 milimetrów opracowana w zakładach Etablissement d’Etudes et de Fabrieation d’Armement de Bourges (EFAB). Długość działa – 52 kalibry – jest większa niż w Abramsie, Challengerze i Leopardzie 2 w wersjach do A5. Dzięki temu wzrosła prędkość wylotowa do 1790 metrów na sekundę w przypadku pocisków kinetycznych OFL 120 F2 APFSDS z rdzeniem z zubożonego uranu. Załoga dysponuje zapasem 40 sztuk amunicji. Jeden pocisk znajduje się w komorze, gotowy do strzału, 22 – w automacie ładowania, a 18 dodatkowo jest zmagazynowanych w kadłubie. Bęben z rezerwową amunicją znajduje się po prawej stronie siedziska kierowcy.

Opracowany został przez Creusot-Loire Industrie automat ładowania nosi oznaczenie CHA (CHargement Automatique). Bez pocisków w środku waży 500 kilogramów, ma całkowitą objętość 1,68 metra sześciennego i wymiary 1,40 × 2,40 × 0,50 metra. Oddzielony jest od wieży przegrodami z panelami wydechowymi na dachu i zdolny jest do rozróżniania sześciu typów pocisków. Co za tym idzie, może „zrozumieć” komendę podania konkretnego typu pocisku. Czas oddania jednego strzału wynosi poniżej ośmiu sekund, a w przypadku wykonywania sekwencji dwóch strzałów ładowanie dwóch pocisków tego samego typu jeden po drugim zajmuje poniżej sześciu sekund. Automatem ładującym steruje mikroprocesor TM Motorola 6800021. Dzięki zastosowaniu ładowania automatycznego uzyskano dobrą szybkostrzelność armaty, na poziomie 10–12 strzałów na minutę. Podczas przeładowania armata automatycznie obniża się do poziomu 1,8°. W sytuacji przemieszczania się pojazdu z prędkością 36 kilometrów na godzinę załoga może oddać maksymalnie sześć strzałów na minutę do poruszających się celów.

Później Francuzi jedynie eksperymentowali z uzbrojeniem głównym. Już w roku 1996 stworzono prototypową wieżę T4 z armatą kalibru 140 milimetrów. Jak się jednak później okazało, na długie lata pomysł umieszczono głęboko w zamrażarce, a wpływ na to miało zawieszenie programu nowej armaty czołgowej NATO. O konstrukcji przypomniano sobie znacznie później w zupełnie nowych okolicznościach.

Leclerc strzela kilkoma rodzajami amunicji, w tym pociskiem kinetycznym OFL 120 F2 APFSDS z rdzeniem z zubożonego uranu, charakteryzującym się prędkością wylotową 1790 metrów na sekundę i zdolnym do penetracji pancerza o grubości 640 milimetrów RHA. Drugim rodzajem jest uniwersalny pocisk kumulacyjny OECC 120 F1A HEAT-MP, którego prędkość wylotowa wynosi 1100 metrów na sekundę, zaś penetracja – 450 milimetrów. Trzecim jest podkalibrowy pocisk odłamkowo-burzący OE 120 F1 z rdzeniem wolframowym o stosunku długości do średnicy 20:1.

Na potrzeby czołgu opracowano też inne rodzaje amunicji. W pierwszej kolejności powstał Procipac APFSDS-T – pocisk ze zubożonym uranem o zwiększonym zakresie penetracji, który opracowano jako uzbrojenie do likwidacji dobrze opancerzonych celów. Kolejnym jest kierowany pocisk formowany wybuchowo Polynege MPM kalibru 120 milimetrów do strzelania ogniem pośrednim na odległość od 2 do 8 kilometrów, czyli do celów bardziej oddalonych. Pocisk ten wznosi się na 600 metrów po pokonaniu około 3 kilometrów, po czym zaczyna spadać i uderza w cel. Kierowany jest za pomocą GPS/IR/semiaktywnego lasera i może poruszać się z prędkością 700 metrów na sekundę. Zaletą pocisków Polynege jest zdolność niszczenia celów ruchomych poza polem widzenia (Non-Line Of Sight) i poza linią kontaktu wzrokowego (Beyond Line Of Sight). Pociski te można odpalać z dział zamontowanych na czołach C1 Ariete, M1A1/A2 i Leopard 2.

Dodatkowe uzbrojenie stanowią wielkokalibrowy karabin maszynowy M2HB kalibru 12,7 milimetra z zapasem 1100 sztuk amunicji i przeciwlotniczy karabin maszynowy AAT-52 (Arme Automatique Transformable Model 52) kalibru 7,62 milimetra z zapasem 3000 sztuk amunicji. Ten drugi zamontowano na dachu wieży, ale w celu ochrony strzelca może być obsługiwany z wnętrza pojazdu. Zastosowanie karabinów dwóch typów odstaje od zwykłej praktyki wojsk pancernych krajów NATO. Wyjątkiem są Stany Zjednoczone, które na Abramsach montują broń kalibru 7,62 i 12,7 milimetra.

Przeciwlotniczy karabin maszynowy AAT-52.
(Rama, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 France)

Wieża ma sterowanie elektryczne. Ręczne elementy sterujące wieżą są przeznaczone do użycia w sytuacjach awaryjnych. Wieża może obracać się z maksymalną prędkością obrotu 40 stopni na sekundę. Kąt podniesienia w pełni stabilizowanej armaty z dynamicznym systemem pozycjonowania lufy MRS i osłoną termiczną zawiera się w zakresie od +15 do –8 stopni. Szybkość podnoszenia działa (w zakresie od +15° do –8°) wynosi 30 stopni na sekundę. Po obu stronach wieży zainstalowano po siedem zwróconych do tyłu wyrzutni granatów, w tym dymnych (do stawiania zasłony dymnej) lub przeciwpiechotnych. Osobne cztery wyrzutnie – umieszczone pionowo – odpowiadają za osłonę przed promieniami podczerwonymi, stanowiąc część aktywnego systemu ochrony typu soft-kill.



Nexter po analizie zmieniającego się ówcześnie pola bitwy – szczególnie biorąc pod uwagę konflikt w Iraku – rozpoczął starania, aby opracować zestaw umożliwiający prowadzenie działań bojowych w terenie zurbanizowanym. Finałem tych prac była prezentacja w czerwcu 2006 roku Leclerca z zestawem Action en Zone Urbaine (Azur) z dodatkową ochroną w postaci bocznych osłon z materiału kompozytowego (dobrze widoczne kostki ERA) oraz pancerza prętowego z tyłu kadłuba (przedział silnika) i niszy wieży służącego do ochrony przed granatnikami przeciwpancernymi. Pancerz reaktywny modyfikacji Azur nie chroni przed głowicami kumulacyjnymi tandemowymi czy wyposażonymi w prekursor. Moduły pancerza ważą 41 kilogramów i zapewniają ochronę przed uderzeniami głowicy kumulacyjnej o penetracji do 350 milimetrów RHA i ostrzałem z broni małokalibrowej do kalibru 20 milimetrów. Ponadto nowy wariant Leclerca zapewniał dodatkową ochronę silnika, w tym układu wydechowego, przed atakami za pomocą tak zwanych koktajli Mołotowa. Czołg zachował uzbrojenie główne i otrzymał zdalnie sterowany moduł uzbrojenia z karabinem maszynowym AANF1 kalibru 7,62 milimetra. Efektem instalacji tego pakietu było zwiększenie masy pojazdu do 59 ton.

Ponadto czołgi Leclerc AZUR wyposażono w podnoszone celowniki panoramiczne, które miały zapewnić załodze lepszą świadomość sytuacyjną poprzez obserwację otoczenia czołgu. Szybszą orientację i reakcję miały również zapewnić system identyfikacji swój-obcy oraz detektor wykrywający strzały i alarmujący przemieszczających się obok czołgu żołnierzy. Poza tym zainstalowano sprzęt łącznościowy o zasięgu 200 metrów zapewniający komunikację z maksimum trzema współpracującymi piechurami. Ponadto modernizacja zakładała montaż dodatkowej pomocniczej jednostki zasilającej i osłon na reflektory. W zamian za dodatkowe zbiorniki paliwa zainstalowano pojemniki na amunicję lub części zamienne. W ten sposób czołg przystosowano do przewożenia cywilnych i/lub wojskowych „akcesoriów”, między innymi reflektora, megafonu, ładowarek do telefonów, kamer wideo i podgrzewaczy do napojów. Ponadto czołg otrzymał system sygnalizacyjny na czas cofania, co miało chronić współpracujących z nim piechurów.

Ciekawym rozwiązaniem było również zainstalowanie systemu samoosłony soft-kill Galix, stanowiącego połączenie ogółem czternastu wyrzutni multispektralnych granatów dymnych Galix kalibru 80 milimetrów (w tylnej części wieży) z laserowym systemem ostrzegawczym. Zasada działania bazuje na reakcji systemu na opromieniowanie wiązką lasera przeciwpancernego pocisku kierowanego. W przypadku detekcji zadaniem wyrzutni jest automatyczne odpalenie dymu w kierunku pocisku i zakłócenie działanie systemu naprowadzania. Część źródeł zdecydowanie odrzuca taką możliwość automatycznego działania w przypadku wykrycia wiązki lasera z powody braku w konstrukcji pojazdu optoelektronicznych detektorów. Pewne jest natomiast to, że już na etapie projektowania czołgu, i na późniejszych etapach modernizacji, zrezygnowano z wyposażenia go w aktywny system ochrony pojazdu hard-kill. Azur – oprócz wykorzystania w rodzimych wojskach pancernych – dostarczono do jedynego odbiorcy zagranicznego, aby zmodernizować część egzemplarzy na potrzeby prowadzonego konfliktu w Jemenie.

W pierwszej dekadzie XXI wieku wdrożono projekt czołu zwiadowczego o nazwie Leclerc T40. Za jego realizację odpowiadało przedsiębiorstwo GIAT Industries, inspirując się rosyjskimi wozami BMPT Tierminator. W praktyce było to połączenie już istniejących podzespołów: kadłuba Leclerca AZUR z lekkim systemem wieżowym CT40. Poza tym wóz wzbogacono o kilka istotnych poprawek. Tak powstały pojazd – o wadzie około 50 ton – nadal miało obsługiwać trzech żołnierzy. Leclerca AZUR wzbogacono o dodatkowy pancerz siatkowy stanowiący ochronę przed zagrożeniami stwarzanymi przez piechotę, na przykład ppk i granatnikami przeciwpancernymi. Dodatkowe zabezpieczenie pokrywy silnika miało chronić przed atakiem z użyciem płynów zapalających. Czołg zachował dobrą mobilność, którą charakteryzował się podstawowy Leclerc.

Wieżę T40 wykonano ze spawanych płyt aluminiowych i uzupełniono o stalowe opancerzenie, co zapewniało ochronę balistyczną na poziomie 5 według NATO-wskiej normy STANAG. W przełożeniu na liczby bezwzględne powinno ochronić to załogę przed uderzeniem pocisków z armat automatycznych kalibru 25 milimetrów z odległości 500 metrów. Zastosowano też dodatkowe środki ochrony w postaci wyrzutni granatów dymnych i aktywnego systemu ochrony przedsiębiorstwa Sagem. Jako główne uzbrojenie zastosowano system CTAS (Case Telescoped Armament System) z armatą kalibru 40 milimetrów strzelająca teleskopową amunicją: pociskiem podkalibrowym ze smugaczem (APFSDS-T) i ćwiczebnym (TP-T). Podkalibrowa amunicja ma przebijać pancerz o grubości 140 milimetrów RHA z odległości 1500 metrów. W pełni stabilizowana, automatyczna armata miała mieć szybkostrzelność na poziomie 200 pocisków na minutę. Dodatkowo przystosowana jest do strzelania amunicją w postaci pocisków wielozadaniowych GPR-PD (General Purpose Round–Point Detonating) penetrującą 210 milimetrów podwójnie zbrojonego betonu, a także pociskami typu GPR-AB-T (General Purpose Round Air-Burst Tracer), który służy do prowadzenia ognia pośredniego i zaprogramowanego do detonacji nad ziemią.

Dzięki temu, że armata miała kąt podnoszenia i obniżenia w zakresie od +60 do –10 stopni, pozwalała na oddawanie strzałów do śmigłowców i strzelców ulokowanych na wyższych piętrach budynków. Za obsługę odpowiadał system kierowania ogniem ze zdolnością do działania w trybie hunter-killer. Opracowana przez Nexter Systems dwuosobowa wieża 40 CTAS trafiła później na wyposażenie brytyjskich wozów rozpoznawczych Ajax i kołowych wozów rozpoznawczych Jaguar EBRC (Engin Blindé de Reconnaissance et de Combat). Znalazła również odbiorcę jako część uzbrojenia katarskich transporterów opancerzonych VBCI (Véhicule Blindé de Combat d’Infanterie) w układzie 8 × 8. Uniwersalną wieżę T40 testowano ponadto na innych francuskich platformach, między innymi na opancerzonym wozie bojowym AMX-10 RC.

Zbliżenie na lufę armaty GIAT CN120-26/52,
(Rama, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 France)

Zamysłem projektu było stworzenie pojazdu, który byłby zdolny wspierać czołgi w walce piechotą przeciwnika, zwłaszcza w środowiskach zurbanizowanych podczas konfliktów asymetrycznych. Ponadto wieża miała charakter modułowy i przebudowę podstawowego Leclerca do wersji T40 można byłoby wykonać w miarę szybko, a co równie ważne, byłaby to przebudowa odwracalna.

Projekt nie znalazł uznania wśród dowództwa francuskich wojsk lądowych, nie było również pozytywnego odzewu w Abu Zabi. Prawdopodobnie podbudowa teoretyczna i praktyczna w zakresie opracowania taktyki użycia tych pojazdów nie nadążyła za opracowaniem rozwiązań technicznych. Poza tym konstrukcja nie otrzymała wyrzutni przeciwpancernych pocisków kierowanych. W efekcie Paryż niemal nie zwrócił uwagi na ten projekt, podkreślając tylko, że plany te są zbyt drogie, i nadał priorytet modernizacji czołgów Leclerc i ważniejszemu programowi Scorpion.



Na podwoziu Leclerca powstało pojazdów inżynieryjnych, w tym wóz zabezpieczenia technicznego Leclerc MARS (Moyen Adapté de Remorquage Spécifique), podstawowym pojazd inżynieryjny Leclerc EPG (Engin Principal du Génie) i Leclerc DNG (Dépanneur Nouvelle Génération). Leclerc MARS powstał w 1994 roku i przystosowany jest do ewakuacji czołgów z pola walki, naprawy uszkodzonych maszyn w warunkach polowych. Ilość i zróżnicowanie posiadanego sprzętu pozwala na wymianę całego zespołu napędowego. Prototyp wozu zabezpieczenia technicznego Leclerc DNG powstała w 1994 roku, zaś pięć lat później został przyjęty do służby we francuskich wojskach lądowych i zastępował AMX-y-30D. Obsługiwany jest przez trzyosobową załogę i zawiera podzespoły – żuraw, lemiesz (używany również do stabilizacji) i wyciągarkę – tożsame ze stosowanymi w niemieckim Buffelu. Może być wyposażony w trał przeciwminowy. Do samoobrony przeznaczono karabin maszynowy kalibru 12,7 milimetra i dwadzieścia wyrzutni grantów do stawiania zasłony dymnej. Żuraw – zainstalowany na obrotowej platformie – może unieść ciężar 30 ton. Główna wciągarka jest zainstalowana z przodu kadłuba i ma zapas 180 metrów kabla oraz siłę uciągu 35 ton. Przy wykorzystaniu bloków koła pasowego siła uciągu wzrasta do 70 ton. Zainstalowano również wciągarka pomocnicza dysponującą 230 metrami kabla i udźwigiem 1,3 tony. Leclerc EPG jest wyposażony w taką samą wciągarkę i żuraw, a dodatkowo można zainstalować specjalistyczny sprzęt inżynierski, taki jak łyżka, świder, chwytak, młotek i hak. Pojazd może również przewozić faszyny do układania w rowach i innych przeszkodach.

Zobacz też: Rydwany Cahalu. Część pierwsza: Izraelskie Shermany

W służbie dwóch narodów

Leclerc nie znalazł zbyt szerokiego uznania w wojskach pancernych na całym świecie. Francuzi szukali partnerstwa w innych krajach, aby obniżyć cenę jednostkową, ale ostatecznie czołgi tego typu służą jedynie w wojskach lądowych Francji i Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Leclerca wprowadzono do służby we Francji w 1992 roku. Na Bliski Wschód trafił trzy lata później. Francuzi początkowo pozyskali 354 czołgi tego typu, a we wrześniu 2001 roku zamówiono ostatnią transzę 52 sztuk, co dało liczbę 406 pojazdów. Do tego trzeba też doliczyć dwadzieścia opancerzonych wozów zabezpieczenia technicznego DCL (Dépanneur Char Leclerc). Dostawy zakończono w październiku 2007 roku.

Wóz zabezpieczenia technicznego DCL na bazie Leclerc

Wóz zabezpieczenia technicznego DCL na bazie Leclerca.
(Alf van Beem, Creative Commons CC0 1.0 Universal Public Domain Dedication)

Francuskie czołgi służą w 1. Pułku Szaserów stacjonującym w pobliżu Verdun i 4. Pułku Dragonów z Carnoux-en-Provence, należących do 7. Brygady Pancernej, oraz w 12. Pułku Kirasjerów w Olivet i 501. Pułku Czołgów w Mourmelon-le-Grand, które należą do 2. Brygady Pancernej. W każdym z pułków służy jeden czołg w sztabie i po trzynaście w każdym ze szwadronów.

Po rozstrzygnięciu przetargu międzynarodowego Abu Zabi zamówiło 390 czołgów, w tym dwa do szkolenia załóg, i 46 pojazdów DCL. W ramach kontraktów ówczesne GIAT Industries zapewniło pakiet części zamiennych, szkoleniowy i logistyczny, a także części zamienne i amunicję. Dwa pierwsze egzemplarze Francuzi przysłali już w 1994 roku na pokładzie samolotu transportowego An-124. Trzy kolejne trafiły do Ośrodka Szkolenia Wojsk Pancernych w Saumur. Wszystkie czołgi przekazano pancerniakom w maju 2004 roku, zaś cztery lata później na Półwysep Arabski trafiły wszystkie pojazdy ewakuacyjne. Na początku 2011 roku Nexter podpisał umowę z International Golden Group na dostarczenie zestawów Azur dla emirackich Leclerców, aby, jak się później okazało, przygotować je do działań w Jemenie.

W 2003 roku greckie dowództwo wojsk lądowych ogłosiło przetarg na zakup nowego czołgu. Testom porównawczym poddawano szereg konstrukcji zachodnich i wschodnich, w tym T-80U, T-84, Leclerca, M1A2, Challengera 2E i Leoparda 2A5. Francuski czołg jako jedyny zaliczył wszystkie trafienia na dwadzieścia strzałów z dystansu 2000 metrów. Strzały wykonywano w ciągu dnia, połowę oddano statycznie, drugą zaś – w ruchu. Leopardowi brakło jednego trafienia, Abramsowi – trzech. Gorsze wyniki uzyskały maszyny sowieckiej proweniencji, które zaliczyły po jedenaście trafień. Z odległości 1500 metrów M1A2 dotrzymał kroku Francuzom, Leopardowi 2A5 zabrakło jednego trafienia. Załoga Leclerca nie miał już tak dobrych wyników, pracując w trybie hunter-killer, trafiając trzynastoma pociskami (siedemnaście trafień zaliczył Leopard). Osiągnął również szybkostrzelność na poziomie dziewięciu strzałów na minutę (równą Leopardowi 2A5 i Challengerowi 2E). Zasięg operacyjny Leclerca podczas testów określono na 500 kilometrów i na tym polu okazał się lepszy od konkurentów (Abrams – 365 kilometrów, T-84 – 450) i nie wykazywał żadnych uchybień w zakresie mobilności. W greckim przetargu szanse Leclercowi odebrała cena, która w połączeniu z aspektami technicznymi wydawała się kluczowa przy wyborze Leoparda.

Do dziś niewiele państw może sobie pozwolić na zakup francuskiego czołgu, gdyż jego koszt w 2011 roku wynosił 9,3 miliona dolarów za pojazd (7,34 miliona dolarów w cenach z 2001 roku). Dla porównania: w 2011 roku nowy M1A2 kosztował 7,56 miliona dolarów, a rosyjski T-90 zaledwie 4 miliony. Obecnie tylko południowokoreański K2 Heuk-Pyo i japoński typ 10, w połączeniu z ogromną dewaluacją euro, mają wyższą pozycję w rankingu pod względem ceny (odpowiednio 8,5 i 8,4 miliona dolarów w 2009 roku). Jeśli wziąć pod uwagę inflację, obecna cena jest jeszcze wyższa. Bogate Zjednoczone Emiraty Arabskie są jedynym klientem, który zdecydował się na pozyskanie francuskiego czołgu podstawowego.

Stanowisko działonowego czołgu Leclerc

Stanowisko działonowego.
(Rama, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 France)

Paryż liczył, że odbiorcami czołgów tego typu staną się również Arabia Saudyjska, Katar i Szwecja. Marzenia wyeksportowaniu Leclerców do Kataru skończyły się w kwietniu 2013 roku, gdy emirat podpisał z niemieckim Krauss-Maffei Wegmann umowę na dostawę sześćdziesięciu dwóch czołgów Leopard 2. Nie była to zwykła porażka, gdyż Nexter przegrał prestiżową rywalizację z przedsiębiorstwem niemieckim. Apetyty były duże, Paryż liczył bowiem, że wcześniej użytkowany w Katarze sprzęt – AMX-30 i AMX-30P – da przewagę w walce o przyszły kontrakt na Leclerki. Nic z tego. W 2016 roku pojawiły się informacje – mające charakter niepotwierdzonych doniesień prasowych – o zainteresowaniu Rijadu pozyskaniem francuskich czołgów. Nietrudno zgadnąć, że nic z tego nie wyszło. Arabia Saudyjska zdecydowała się na zamówienie amerykańskiego sprzętu. Tamtejsze wojska lądowe w 2016 roku miały na wyposażeniu ponad 440 Abramsów w standardzie M1A2S, ale kampania w Jemenie nadszarpnęła ten arsenał. Ostatecznie Leclerc znów znalazł się na straconej pozycji i Rijad zdecydował się na powiększenie liczby posiadanych Abramsów (dysponował też czołgami M60A3).



Szwedzkie zakupy zbrojeniowe przyniosły bodaj pierwsze rozczarowanie dla projektantów Leclerca. W 1993 roku – rok po wprowadzeniu pierwszych egzemplarzy pierwszej serii do służby – testowano przyszły czołg podstawowy dla szwedzkich wojsk pancernych. Francuski czołg nie wypadł zadowalająco w próbach porównawczych pancerza. Strzelano do modeli kadłubów i wież opancerzonych przez oferentów. Rywalem francuskiej maszyny był niemiecki Leopard 2I (wersja A5). Według upublicznionych później wyników testów niemiecki czołg rozłożył na łopatki Leclerca w kwestii opancerzenia. Szwedzi stwierdzili, że osłonność Leclerca jest miejscami gorsza o 50–100% w porównaniu z Leopardem 2A5. W przełożeniu na liczby bezwzględne odporność balistyczna czołgu nie mogła być wyższa niż 500–550 milimetrów stali przeciwko pociskom podkalibrowym i 700–800 milimetrów przeciwko pociskom kumulacyjnym. Poza tym francuski czołg wykazał znacznie większe zużycie paliwa (138 litrów na 10 kilometrów) niż Leopard 2A5 (72 litry), i okazał się niewiele lepszy od M1A1 (148 litrów). Szwedzkie dane utrzymywały, że najcelniejszym (i jedynym dysponującym systemem zarządzania walką) był amerykański czołg. Leopard wygrał rywalizację, gdy strzelano pociskami ćwiczebnymi. Testy miały istotny wpływ na wybór niemieckiego czołgu, który służbie w szwedzkich wojskach lądowych otrzymał oznaczenie Stridsvagn 122.

Zobacz też: Ussuri 1969. Radziecko-chiński konflikt graniczny

Spokojny okres dorastania

Od czerwca 1999 roku do maja 2002 roku piętnaście Leclerców wzięło udział w operacji sił pokojowych w Kosowie pod kryptonimem „Trident”. Uczestniczyło w niej 325 francuskich żołnierzy. Do Kosowa trafiły czołgi 2. Szwadronu 501. Pułku Czołgów z Mourmelon-le-Grand. Były to maszyny z pierwszej serii produkcyjnej z lat 1992–1996, których nie poddano żadnym ulepszeniom. Łatwo było je rozpoznać, gdyż trafiły tam w zimowym kamuflażu Glorieux. Później – w sierpniu 1999 roku – do francuskich pancerniaków dołączyły emirackie czołgi tego typu. Szacuje się, że ogółem maszyny pokonały 110 tysięcy kilometrów, a ich gotowość bojową określono na 90%.

Trzynaście maszyn skierowano na południe Libanu w ramach misji pokojowej Tymczasowych Sił Zbrojnych ONZ w Libanie (UNIFIL). Pojazdy wchodzące w skład Połączonej Grupy Operacyjnej służyły w pobliżu libańskiego miasta An-Nakura, przy granicy z Izraelem. Oprócz standardowych zadań czołgiści uczestniczyli w ćwiczeniach z libańskimi transporterami opancerzonymi M113. Podczas jednego z z incydentów w Dystrykcie Południowym w Libanie w 2006 roku pluton czterech Leclerców stanął naprzeciw pięciu izraelskich Merkaw, próbujących się przedostać do libańskiej wsi Marwahin. Izraelczycy zmierzali tam, aby odzyskać broń (w tym przeciwpancerną) skradzioną z magazynów wojskowych w kibucu Szamerat. O kradzież podejrzewano bojowników Hezbollahu ukrywających się po stronie libańskiej. Merkawy zatrzymano na posterunku kontrolnym, około 500 metrów od Marwahin. Amerykańscy i niemieccy korespondenci, świadkowie incydentu, informowali, że czołgi zajmowały pozycje w odległości pięćdziesięciu metrów od siebie przez około pół godziny, po czym francuskie czołgi jako pierwsze się wycofały. Francuski dowódca plutonu Leclerców stwierdził, że czołgi izraelskie wycofały się jako pierwsze. Francuskie czołgi opuściły Liban w grudniu 2010 roku, zaś na ich miejsce przybyły transportery opancerzone VBCI.

Rozlokowanie Leclerców w Libanie nie było jednak użyciem bojowym, w starciach, które sprawdziłyby ich uzbrojenie, pancerz i zdolność do realizacji zadań. Okazywało się, że francuskie Leclerki są zabawkami, i to kosztownymi. Od czasów pierwszej wojny w Zatoce Perskiej francuskie czołgi nie oddały strzałów na polu walki. Ostatnio AMX-30 w bitwie o Al-Chafdżi w styczniu 1991 roku zniszczyły trzy czołgi T-55, natomiast dwa francuskie czołgi padły łupem irackich pancerniaków. Rola AMX-ów-30 okazała się jednak poboczna, gdyż maszyny 6. Lekkiej Dywizji Pancernej (6e Division Légère Blindée) miały zadanie chronić flanki XVIII Korpusu Powietrznodesantowego Stanów Zjednoczonych. Amerykanie obawiali się, że francuskie wozy pancerne mogą ucierpieć z powodu zbyt cienkiego pancerza. Ogółem ocena operacyjna AMX-30 nie była zła, podkreślono bowiem, że francuskim pancerniakom udało się zniszczyć w sumie dziesięć irackich czołgów. Leclercowi zabrakło jedynie roku, aby wziąć udział w walkach, co miało później duże znaczenie dla doświadczania bojowego francuskich załóg.

Francuzi nie sprawdzili na polu bitwy czołgu wartego naprawdę duże pieniądze. Frustracja mogła być uzasadniona. W tym czasie francuscy żołnierze wykorzystywali lekkie pojazdy opancerzone i siły powietrzne w misjach w Afganistanie, Kongu, Wybrzeżu Kości Słoniowej i w Sahelu.

Zobacz też: Czad – najwierniejszy sojusznik Francji w Afryce

Życie zaczyna się po dwudziestce

Istotne jest to, że pierwsze czołgi Leclerc przekazano wojsku w 1992 roku. Ponad dwadzieścia lat należało czekać, aby chluba francuskiego przemysłu zbrojeniowego mogła sprawdzić się w boju. Ten zaszczyt przypadł czołgistom emirackim w Jemenie. Leclerki z wyposażeniem do walki środowisku miejskim wzięły udział w walkach w ramach wojsk pancernych ZEA wspierających siły interwencyjne Arabii Saudyjskiej. Do tamtej pory francuski czołg niejako z urzędu klasyfikowany był jako gorszy od Merkaw, Abramsów czy Challengerów 2, gdyż nie został sprawdzony w warunkach bojowych. Jemen – jakkolwiek to zabrzmi – dwadzieścia lat po wprowadzeniu do służby stał się chrztem bojowym francuskiego ramienia pancernego przełomu wieków.

Francuskie czołgi w barwach emirackich wojsk lądowych trafiły na jemeński poligon wojskowy 3 sierpnia 2015 roku w ramach operacji „Przywrócić Nadzieję” realizowanej przez koalicję arabską. Na brzeg – niedaleko portu w Adenie – wyładowano je z okrętów desantowych marynarki wojennej. Czołgi wyjechały na ląd 3 sierpnia 2015 roku wespół z bojowymi wozami piechoty BMP-3, południowoafrykańskimi haubicami samobieżnymi Denel G6 kalibru 155 milimetrów i samobieżnymi moździerzami RG-31 Agrab kalibru 120 milimetrów. Wśród pojazdów znajdowały się też wozy ewakuacji technicznej i pojazdy inżynieryjne na podwoziach francuskich czołgów.

Udział w operacji poprzedziły intensywne przygotowania załóg do walki w obszarach miejskich, na które składały się szkolenia na symulatorze, zapoznanie się z kompleksem Azur (choć znalazł się na wyposażeniu znaczącej mniejszości pojazdów) oraz trening strzelecki, zwłaszcza przy użyciu podkalibrowych pocisków odłamkowo-burzących OE 120 F1. Ponadto załogi odbyły szereg ćwiczeń w celu odpowiedniego przygotowania się do walki manewrowej na obszarach miejskich, pustynnych, a nawet górskich.



Desant w okolicach Adenu nazywany jest największą tego typu operacją wojskową na obszarze Półwyspu Arabskiego od czasu działań koalicji działań koalicji zmierzającej do wyzwolenia Kuwejtu w 1991 roku. W pierwszych etapach operacji wojska Arabii Saudyjskiej i ZEA wyparły rebeliantów Huti ze stolicy Jemenu, Sany, i zdobyły bazę sił powietrznych Al-Anad, położoną czterdzieści osiem kilometrów na północy-zachód. Czołgi wzięły udział w oblężeniu i zdobyciu tego obiektu, przemieściwszy się z portu w Adenie autostradą N-1.

Według dostępnych danych wysłano do Jemenu od siedemdziesięciu do osiemdziesięciu czołgów Leclerc, co pozwoliło na sformowanie dwóch batalionów. Trzynaście wozów wyposażono w modułowy system walki miejskiej Azur. Bliżej niesprecyzowana liczba czołgów została wyposażona w pancerz reaktywny CLARA (w 2016 roku ZEA kupiły 200 zestawów). Niemniej jednak pierwsze czołgi do Jemenu wjechały pozbawione pancerza tego typu. Dopiero w ramach rotacji – w 2017 roku – pojawiały się pojazdy, które na bokach kadłuba i wieży miały takie moduły. Na każdej burcie kadłuba zainstalowano po dziesięć sztuk, na wieży – po sześć. Był to efekt analizy materiałów pola walki przez dowództwo otrzymujące informacje od żołnierzy o nienależytej ochronie wozów.

Jeden z batalionów odpowiadał za ochronę portu w Adenie, drugi – za patrolowanie górzystego regionu w centralnej części kraju. 13 września 2015 roku przynajmniej tuzin czołgów wziął udział w walkach o tamę w pobliżu Ma’ribu, niemal 100 kilometrów na wschód od Sany. Ofensywa wojsk podporządkowanych prezydentowi Abd ar-Rabowi Mansurowi al-Hadiemu i koalicji arabskiej wynikała z frustracji spowodowanej wysokimi stratami i chęci osiągnięcia kolejnych celów taktycznych. Do nich należały zdobycie kontroli nad tamą w Ma’ribie i górzystym rejonem Sirwa na wschód od stolicy. Według niektórych źródeł po walkach w dniach 14–15 września czołgi francuskiej produkcji wycofano z pierwszej linii (zresztą ich udział jest słabo udokumentowany w ogóle), jednak później – w styczniu 2016 roku – jeden z Leclerców widziany był w Kirsz w muhafazie Lahidż.

Zdając sobie sprawę, że blokada morska Jemenu nie działa tak dobrze, jak tego by chciano, a uzbrojenie (w tym pociski balistyczne) nadal dociera do bojowników Huti, koalicja postanowiła odciąć północną część Jemenu od morza. Na początku stycznia 2017 rozpoczęła się operacja „Złota Włócznia”, której celem było zdobycie wszystkich zamieszkałych punktów na zachodnim wybrzeżu Jemenu, od Zubabu w muhafazie Ta’izz do Midi w muhafazie Hadżdż.

Udział w operacji wzięły początkowo cztery Leclerki i jeden wóz zabezpieczenia technicznego, poruszające się w jednej z tylnych kolumn. Czołgi nie dotarły na czas, aby włączyć się do bitwy o wieś Zubab, ale 21 stycznia dwa z nich (o numerach 302 i 303) znajdowały się w pobliżu portu w Mokce. Dwa dni później wzięły udział w działaniach na polu bitwy. Wskutek trafienia ppk (być może rosyjskiego systemu przeciwpancernego 9K115-2 Mietis-M) zostało uszkodzone zawieszenie czołgu numer 302 i doszło do wycieku oleju. Załoga miała dużo szczęścia, gdyż pocisk nie przebił pancerza.

Trudno jest analizować skuteczność operacyjną Leclerca w Jemenie. Ograniczone informacje, a w szczególności materiały filmowe udostępniane przez bojowników, którzy chwalili się uszkodzonym bądź zniszczonym sprzętem, pokazywały przede wszystkim saudyjskie Abramsy. Ocenia się, że do połowy 2016 roku Rijad utracił dwadzieścia czołgów tego typu. Pod względem przeżywalności na polu bitwy Leclerki spisywały się lepiej niż maszyny saudyjskie, które, o czym trzeba pamiętać, były słabiej chronione niż Leclerki wojsk pancernych ZEA.

Według badań francuskiego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Leclerc osiągnął w Jemenie dobre wyniki – szczególnie pod względem niewielkich wymagań logistycznych. Zauważono jednak, iż czołgi miały problemy z nagromadzonym piaskiem i pyłem w silnikach. Pył i piasek ograniczały także możliwości uzbrojenia – karabiny maszynowe kalibru 12,7 i 7,62 milimetra często się zacinały. Warunki klimatyczne spowodowały również wzrost awarii elektrowentylatorów odpylaczy silnikowych z powodu gromadzenia się piasku i pyłu wokół tylnej części czołgu. Poza tym wzrósł poziom zużycia gąsienic. Huti walczyli z załogami Leclerców również na polu radioelektronicznym, zakłócając korespondencję między żołnierzami poszczególnych wozów i dowództwem.

Bojownicy systematycznie atakowali zewnętrzną optykę Leclerca ogniem z broni małokalibrowej. Poza tym uszkodzili zawieszenia trzech czołgów poprzez pozostawienie min przeciwpancernych. Nie spowodowali tym jednak ofiar śmiertelnych pośród członków załogi, a czołgi udało się w miarę szybko naprawić. Ogień kierowany w stronę czołgów był pragmatyczny: oprócz optyki i przyrządów obserwacyjnych celem stały się oba karabiny maszynowe, co powodowało perforację korpusów lub zrywanie oprzewodowania sterującego. Często bojownicy obierali za cel przedział silnika, co jednak w przypadku broni małokalibrowej od razu było skazane na porażkę.

Podczas wrześniowych walk w pobliżu Ma’ribu zginął kierowca Leclerca, zaś dowódca czołgu odniósł rany nóg. Według dostępnych źródeł w przednią część kadłuba uderzył przeciwpancerny pocisk kierowany 9M113 Konkurs lub 9M113M Konkurs-M (albo irańska kopia). Pocisk przebił przednią-górną cześć osłony na wysokości głowy kierowcy. Podkreśla się, że odpalenie nastąpiło ze znacznego przewyższenia, w rejonie górzystym, dając pociskowi jeszcze większą przewagę. Należy zauważyć, że czołg wrócił do służby po wykonaniu odpowiednich napraw, gdyż pocisk nie uszkodził istotnych podzespołów. W Jemenie kilka pojazdów zostało trafionych z granatników przeciwpancernych, w tym jeden w pancerz klatkowy stanowiący osłonę silnika. Klatka spełniła swoją funkcję i ochroniła pojazd. Kilka czołgów trafiono granatami kumulacyjnym w przednia część kadłuba, co nie przyniosło atakującym żadnego efektu.

Na podstawie wniosków po analizie tego zdarzenia zalecono wzmocnienie systemów wczesnego ostrzegania w celu jak najszybszego zniszczenia broni przeciwpancernej, w tym strzelców z ręcznymi wyrzutniami granatów. Doświadczenia konfliktu w Jemenie zapewne miały wpływ na aktualny program modernizacji tych czołgów. W szczególności poprawie ulegnie ochrona balistyczna i przeciwminowa Leclerca XLR, w planach jest też wyposażenie Leclerców w nadajniki zakłócające ich działanie. Niewątpliwie wykorzystanie Leclerców w warunkach pola walki, w tym w w terenie zurbanizowanym, pozwoliło lepiej wychwycić braki i uchybienia w konstrukcji. Jemeńskie doświadczenia po raz kolejny otwarły dyskusję na temat konieczności wyposażenia francuskiego czołgu w aktywny system ochrony typu hard-kill. Jako potencjalne systemy wskazywano produkowany przez Rheinmetall AMAP-ADS czy Iron Fist. Sugerowano, aby rozważyć zamontowanie systemu laserowego JD-3 stosowany na chińskim czołgu typu 99. System wysyła impulsy laserowe o dużej intensywności, które oślepiają cel.

Zobacz też: Nowy polski bwp – jaki powinien być?

Scorpion przenosi Leclerca do kolejnej epoki

Nową jakość Leclercowi ma dać modernizacja w ramach programu Scorpion (Synergie du Contact Renforcée par la Polyvalence et l’infovalorisation), zmierzającemu do unowocześnienia francuskich wojsk lądowych. W perspektywie budżetowej na lata 2019–2025 wydzielono fundusze na modernizację stu czołgów podstawowych Leclerc do wariantu XLR (Scorpion), nazywanego też często Leclerc Rénové. Program obejmuje też pozyskanie transporterów opancerzonych Griffon VBMR (Véhicule Blindé MutiRôle) i kołowych wozów rozpoznawczych Jaguar EBRC. Paryż zweryfikował więc potrzeby i możliwości w zakresie modernizacji, gdyż jeszcze w 2015 roku zamierzano unowocześnić dwieście czołgów Leclerc (prawdopodobnie nadal zakłada się taką liczbę, ale francuski resort sił zbrojnych działa zachowawczo) i osiemnaście wozów zabezpieczenia technicznego DCL (Dépanneur Char Leclerc) za około 330 milionów euro.

Leclerc prowadzący ogień z karabinu maszynowego kalibru 12,7 mm.
(Ministère des Armées)

Zakłada się, że poprawiona będzie ochrona balistyczna i przeciwminowa Leclerca XLR, między innymi dzięki wzmocnieniu płyty podłogowej oraz montażowi modułowego pancerza na wieży i kadłubie. Na bokach kadłuba zainstalowano dość gruby pancerz pasywny, z tyłu zaś – pancerz klatkowy, aby chronić przedział silnika przed granatnikami przeciwpancernymi. Kostki ERA i ekran siatkowy są podobne do tych zaaplikowanych Leclercowi z pakietem Azur. Francuskie czołgi będą bardziej odporne na działanie improwizowanych urządzeń wybuchowych dzięki wykorzystaniu nadajników zakłócających ich działanie. Uzupełnieniem będzie aktywny system samoosłony typu Galix (dwa gniazda po dziesięć wyrzutni każde). Ponadto z przodu wieży – w miejscu usuniętych pojemników na narzędzia – mają znaleźć się po cztery z każdej strony dodatkowe wyrzutnie granatów Galix. Tym samym Francuzi po raz pierwszy chcą stworzyć aktywny system ochrony pojazdu soft-kill. Zamontowany zostanie moduł detektorów (taki sam pojawi się z tyłu wieży) połączony z komputerem głównym – o zasadzie działania podobnej do aktywnego systemu ochrony soft-kill MUSS (Multifunktionales Selbstschutz-System). Dzięki temu na Leclercu ma powstać pierwszy w pełni automatycznym system samoosłony. Wszystkie te elementy mają zwiększyć przeżywalność pojazdu i załogi w środowisku wysoko zurbanizowanym.



Zamontowane zostaną nowe urządzenia szerokopasmowej łączności radiowej oraz system dowodzenia i przekazywania informacji SICS. Leclerki XLR przeznaczone będą do działania w ramach batalionowych grup bojowych GTIA (Groupement Tactique Interarmes). O sile ognia francuskiego czołgu nadal decydować będzie gładkolufowe działo CN 120-26 kalibru 120 milimetrów wyposażone w rękaw termiczny, dynamiczny system pozycjonowania lufy i zdolne do usuwania gazów sprężonym powietrzem. Opracowano także nową programowalną amunicję. Uzbrojenie pomocnicze czołgu w wersji Scorpion stanowi karabin maszynowy kalibru 12,7 milimetra.

Co prawda przedsiębiorstwo Nexter w styczniu 2019 roku ogłosiło finał prac nad integracją Leclerca z gładkolufową armatą L55 kalibru 140 milimetrów, ale uzbrojenie to nie będzie częścią modernizacji w ramach programu Scorpion. Decyzję podjęto już wcześniej, mimo że rezultaty testów miały być pozytywne, a integrację oceniono jako udaną. Francuski pojazd pancerny wykorzystywany jest w programie badawczym będącym częścią prac koncepcyjnych nad czołgiem następnej generacji MGCS.

Wieżę T4 zainstalowano na podwoziu wozu zabezpieczenia technicznego Leclerc MARS i tak skonstruowanemu pojazdowi nadano nazwę le Terminateur. Po próbach poinformowano, że wzrost siły ognia w porównaniu z armatą GIAT CN120-26/52 kalibru 120 milimetrów wynosi mniej więcej 70%. Montaż nowej armaty doprowadził do wprowadzenia znacznych zmian w dotychczasowej wieży. Wymagało to zmiany układu bocznych i tylnych płyt pancerza, poza tym wydłużono niszę, w której mieści się zapas 22 sztuk amunicji, i zmieniono mechanizm zasilania amunicją. Poza tym większy odrzut spowoduje, że nieodzowna stanie się instalacja bardziej wytrzymałych oporników hydraulicznych.

Program integracji Leclerca z armatą 140 milimetrów – jak już wspomniano – nie był nowością. Projekt z 1996 roku, który znalazł finał w magazynie, wznowiono około 2015 roku. Wpływ na to miało niewątpliwe pogorszenie stosunków z Rosją i prezentacja czołgu T-14 Armata.

Modernizacja Leclerców ma na celu wydłużenie resursu, aby służyły co najmniej do 2040 roku. W tym roku mają rozpocząć się dostawy pierwszych unowocześnionych pojazdów. Według obecnych planów do standardu XLR podnoszone będą wszystkie czołgi, które są na wyposażeniu francuskich pancerniaków. Prace mają odbywać się w latach 2020–2028. Skutkiem będzie integracja czołgu z francuskim systemem zarządzania polem walki C4ISTAR.

Zapewnienie ciągłości służby Leclerców ma być rozwiązaniem do czasu wprowadzenia do służby czołgu budowanego w ramach programu Main Ground Combat System. Niemiecko-francuski projekt zakłada również zastąpienie w linii modernizowanych obecnie Leopardów 2A7V, które Bundeswehra odbierze w roku 2035. Prace rozwojowe podzielono na trzy etapy i podporządkowano je kolejnym zadaniom. Jak się jednak okazuje, obecna sytuacja na świecie będzie mieć ogromny wpływ na finansowanie programu MGCS, który do tej pory pochłonął już niemało funduszy. Stworzy to konieczność utrzymania Leclerców w służbie przez dłuższy czas i ich modernizacja w ramach programu Scorpion będzie koniecznym wyjściem awaryjnym, które należy potraktować bardzo poważnie i odpowiedzialnie.

Zobacz też: F-105 Thunderchief. Wietnamski koń roboczy US Air Force

Bibliografia

Sven Becker, Michael Sontheimer, A Look Back at a Questionable Tank Deal , 28 września 2018, spiegel.de. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Robert Beckhusen, One Tough Tank: Why France’s Leclerc Is One of the Best on the Planet, nationalinterest.org, 14 lutego 2019. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Jeremy Binnie, Analysis: Emirati armoured brigade spearheads Aden breakout, 7 sierpnia 2015, janes.com. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Michel Cabirol, Armement : le char Leclerc mis KO au Qatar par le Leopard de Krauss-Maffei, 19 kwietnia 2013, latribune.fr. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Marek Dąbrowski, Zbigniew Komański, Aktywne systemy obrony pojazdów (ASOP) cz. II, Szybkobieżne Pojazdy Gąsienicowe (29) nr 1, 2012, www.obrum.gliwice.pl
George Forty, Nowoczesne czołgi, ISBN 978-83-11-11446-3.
Oscar E. Gilbert, Romain V. Cansière, Tanks: A Century of Tank Warfare.
Adam Grotowicz, Przemysław Simiński, Czołgi świata. Część 1, Warszawa 2011, ISBN 978-83-933253-7-5.
Grzegorz Kozłowski, Systemy kierowania ogniem wozów bojowych. Wymagania, budowa, badania, Zeszyt 148 nr 4/2018, str. 79–99, Wojskowy Instytut Techniczny Uzbrojenia, ISSN 1230-3801, www.witu.mil.pl.
Laurent Lagneau, Les chars Leclerc ont quitté le Liban, 3 stycznia 2011, opex360.com. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Rickard O. Lindström, „Projekt Stridsvagn Ny”, ointres.se.
Jean-Dominique Merchet, 70 chars Leclerc émiratis engagés au Yémen, 17 września 2015, lopinion.fr. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Michał Nita, Char Leclerc, Nowa Technika Wojskowa 6/2019, s. 10–21, ISSN 1230-1655.
Michał Nita, Francuski czołg Leclerc, Nowa Technika Wojskowa, nr 11/1996, s. 7–10, ISSN 1230-1655.
Guillaume Paris, Leçons de l’engagement des chars Leclerc au Yémen, 2 grudnia 2016, ultimaratio-blog.org/. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
M.P. Robinson, Thierry Guillemain, Char Leclerc, kagero.pl. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Sebastien Roblin, What to Make of France’s Leclerc Super-Tank, warisboring.com, 15 lipca 2016. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Sebastien Roblin, France’s Leclerc Super-Tank: Better than American or Russian Armor?, nationalinterest.org, 15 lipca 2016. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Jarosław Wolski, Leclerc – w pogoni za konkurencją, Nowa Technika Wojskowa, nr 2/2019, ss. 2–6, ISSN 1230-1655.
Cased Telescoped Ammunition, materiały prasowe BAE Systems. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
French tanks obstruct Israeli tanks over suspected Hizballah robbery of Israeli weapons store, debka.com, 3 października 2006. Dostęp: 30 kwietnia 2020.
Lebanon: UNIFIL tanks block IDF force, ynetnews.com, 28 września 2006. Dostęp: 30 kwietnia 2020.

12e régiment de cuirassiers – Armée de Terre