Topos poszukiwania złotego skarbu występuje w kulturze od czasów najdawniejszych. Już starożytni Argonauci Jazona wybrali się na poszukiwanie złotego runa, a niezliczonych historii o piratach i ukrytych skrzyniach ze złotem nawet nie warto wymieniać. W wielu przypadkach takie historie zawierają jedno lub więcej ziarenek prawdy, ale też masę niedopowiedzeń, przeinaczeń i zwykłej fantazji, która zawsze się pojawia przy okazji zaginionych skarbów. Rosyjski były marynarz marynarki wojennej, a obecnie autor książek, postanowił przyjrzeć się kilku bardziej współczesnym historiom o złocie zalegającym na dnie morza.

Książka liczy 460 stron i jest podzielona na sześć rozdziałów. Każdy dotyczy jednego transportu złota morzem, transportu, z którym wiążą się jakieś tajemnice. Pierwszy rozdział dotyczy parowca HMS Prince z czasu wojny krymskiej, a pozostałe odnoszą się do wydarzeń z dwudziestego wieku i traktują kolejno o: bitwie pod Cuszimą, krążowniku Magdeburg z pierwszej wojny światowej, wywozie złota z Rosji w czasie wojny domowej, wywozie hiszpańskiego złota do Związku Radzieckiego w latach trzydziestych i zatopieniu krążownika HMS Edinburgh wiozącego z Murmańska złoto będące zapłatą za sprzęt dostarczony w ramach Lend-Lease. Jak widać, wszystkie łączą się z Rosją lub Związkiem Radzieckim.

Autor nie ogranicza się do podania samych faktów o opisywanych wydarzeniach, tym bardziej że często informacje o złocie znajdującym się w ładowniach statków i okrętów są bardzo fragmentaryczne lub są jedynie plotkami czy przypuszczeniami. Opis wydarzeń – najczęściej zatopienia danej jednostki – stanowi jedynie punkt wyjścia do szerszej, wielowątkowej opowieści, w której Autor stara się wyjaśnić, jak to z tym złotem naprawdę było. Nie sili się przy tym na wersje sensacyjne o milionach dolarów zalegających we wrakach, ale rzetelnie, odwołując się do źródeł, przedstawia sytuację z wielu stron, wskazując na fakty świadczące o obecności złota lub pokazując, dlaczego złota na danym statku być nie mogło i skąd mogły się brać pogłoski na jego temat. Przykładowo zatopienie dwóch hiszpańskich okrętów podwodnych w czasie wojny domowej stanowi wstęp do opisania całego mechanizmu transferu hiszpańskiego złota do Związku Radzieckiego w zamian za dostawy uzbrojenia dla republikanów. Z kolei historia niemieckiego krążownika Magdeburg jest jedynie początkiem historii o złamaniu niemieckich szyfrów w czasie pierwszej wojny światowej i udostępnieniu ich aliantom zachodnim.

Autor posługuje się piórem bardzo sprawnie. Kolejne strony pochłania się błyskawicznie, ponieważ przytaczane historie i swobodny styl szybko wciągają czytelnika. Lektura, nie tylko ze względu na pochodzenie Autora, bardzo przypominała mi książki Wiktora Suworowa. Także dlatego, że Szygin również służył w radzieckim wojsku i wielokrotnie swoje wnioskowanie opiera na doświadczeniu wyniesionym z marynarki wojennej, stosuje ironiczne lub krytyczne komentarze względem opisywanych postaci lub zwraca się do Czytelników przykładowo z pytaniami retorycznymi. Nie ucieka też od śmiałych tez, które – podobnie jak Suworow – uprawdopodabnia jedynie na podstawie wątłych poszlak i własnych domysłów. Podobne jest również luźne podejście do źródeł, które występują jedynie w tekście, ale nie ma żadnej bibliografii. Nie mogło też zabraknąć kilku delikatnych sugestii o wyższości Rosji nad Zachodem lub knowaniach i próbach wykorzystania Rosji przez inne państwa lub zachodnie przedsiębiorstwa prywatne.

W książce można natrafić na kilka mniejszych i większych błędów. Chociaż nie przeszkadzają one w żaden sposób w odbiorze treści, warto o nich wspomnieć ku przestrodze. Część z nich wynika z winy Autora, a część powstała zapewne w czasie tłumaczenia z rosyjskiego. W przypadku niemieckich torpedowców Y-25, Y-26 i Y-186 chodzi o jednostki V25, V26 i V186. Wspominany przy okazji bitwy jutlandzkiej brytyjski admirał Bitty z pewnością miał być admirałem Beattym. W innych miejscach tryliony pomyliły się z bilionami lub wyrzutnia torpedowa z wyrzutnią rakietową. Z kolei na stronie 370 ustawa Lend-Lease Act została opisana jako brytyjsko-amerykańsko-radzieckie porozumienie międzynarodowe. Trochę dalej, na stronie 419, znajdziemy „superwizora”, który ma być dyżurnym kierownikiem zaburzeń nurków. Nie mogło też oczywiście zabraknąć łodzi podwodnych, chociaż tłumacz również zna i stosuje w innych miejscach poprawne okręty podwodne oraz familiarne submariny.

Jak widać błędy są, ale drobne i podejrzewam, że wynikają w głównej mierze z nieznajomości tematyki morskiej przez tłumacza i brak konsultacji merytorycznej. Ponieważ jednak nie wpływają one zasadniczo na jasność i treść przekazu, a wydawnictwo nie ma zbyt wielkiego doświadczenia w książkach historycznych, nie jestem wobec nich bardzo krytyczny.

„Tajemnice złotych konwojów” to książka ciekawa, poruszająca mało znane wydarzenia i wciągająco napisana. Czytelnicy znajdą w niej nie tylko opisy historycznych wydarzeń, ale również informacje na temat prowadzenia badań podwodnych i operacji na wrakach. Mimo pewnych niedociągnięć Władimir Szygin zabiera czytelników w fascynującą podróż po świecie na statkach i okrętach, które miały zawierać skarby, a których poszukiwania pochłonęły fortuny, a także niejedno życie.

Władimir Szygin – „Tajemnice złotych konwojów”. Przekład: Jan Cichocki. REA, 2018. Stron: 464. ISBN: 9788379933679.