W liście przesłanym Agencji Reutera doktor Thomas Enders, prezes Airbus Group, zapewnił, że sobotnia katastrofa A400M nie wpłynie na plany firmy związane z tym samolotem. Enders podkreślił, że Airbus chce pokazać klientom, iż nie zwątpił w ten „wspaniały samolot transportowy” i nadal zamierza w pełni angażować się w program.

Trzeba w tym kontekście pamiętać, że program A400M kosztował do tej pory 20 miliardów euro, dużo więcej, niż pierwotnie zakładano, i notuje duże opóźnienia, w związku z czym od czasu do czasu pojawiają się nieśmiałe głosy o jego anulowaniu. Po katastrofie wartość akcji Airbus Group na giełdzie w Paryżu spadła o 4,5% – do poziomu 60,54 euro. Brytyjskie wojska lotnicze od razu uziemiły dwa posiadane (z dwudziestu dwóch zamówionych) A400M, uziemiono także pozostałe samoloty tego typu znajdujące się w rękach niemieckich, malezyjskich i tureckich, Francja zaś ograniczyła loty A400M jedynie do sytuacji awaryjnych, ale Airbus zapewnia, że już jutro odbędzie się kolejny zaplanowany lot próbny.

Samolot numer MSN23 przeznaczony dla lotnictwa Turcji odbywał w sobotę swój dziewiczy lot. Rozbił się półtora kilometra na północ od sewilskiego lotniska, w katastrofie zginęły cztery osoby, w tym obaj piloci. Hiszpańskie władze poinformowały, że odnaleziono już rejestrator danych lotu i rejestrator rozmów w kokpicie.

(bbc.com; fot. S. Ramadier / Airbus)