II wojna światowa to nie tylko czas kampanii wojennych. O tym, że określamy ją dziś najtragiczniejszym konfliktem w dziejach ludzkości równomiernie zaważyła niespotykana dotąd na taką skalę masowa eksterminacja całych narodów. Właśnie tym obliczem historii całe swe życie zajmował się niemiecki korespondent i historyk Mario R. Dederichs. Ostatnią (jak się później okazało) książkę poświęcił właśnie arcyzbrodniarzowi SS Obergruppenfuhrerowi Reinhardowi Heydrichowi. Z postacią Heydricha spotkałem się już nieraz m.in. przy okazji lektury {{Heydrich. Posłaniec śmierci}} B. Wołoszańskiego, dlatego mając bardzo miłe „wspomnienia” z wielką ochotą sięgnąłem właśnie po dzieło Dederichsa. I bez ogródek już na początku odpowiem na pytanie: czy warto? Jednym słowem: TAK.

„Jak ludzie mogli ludziom zgotować taki los?” Z pewnością nieraz takie pytanie nasuwa się każdemu z nas, przy okazji m.in. zwiedzania obozów koncentracyjnych czy literatury związanej z ludobójstwem. Nieraz pokrętnie odpowiada się: system. Zawiera to tylko połowę prawdy. Autor niniejszej publikacji zdecydowanie od pierwszych stron przekazuje jasny przekaz: to byli ludzie. I co najgorsze: oni mogą powrócić…

Autor poszukuje „zła”, którego uosobienie znajduje w osobie Reinharda Heydricha. Nie jest to „zło” prymitywne, z którym możemy łączyć najwyżej „stadionowego chuligana”, lecz „zło”, którego siłą jest spryt, bezwzględność i bezlitosna skuteczność. Dodatkowo Dederichs brutalnie „rozprawia się” ze wspomnieniami żony Heydricha Liny Życie ze zbrodniarzem wojennym, w którym próbowała ona tuszować odpowiedzialność męża za plan „rozwiązania kwestii żydowskiej”.

Już w „Słowie wstępu” dowiadujemy się, że jest to książka na wzór „mowy oskarżycielskiej” nie przeciwko systemowi totalitarnemu, lecz konkretnej osobie. Mimo to, nie ma w niej emocjonalnej nienawiści, chaotycznej, wynikającej z afektu złości itp. Jest za to chłodna, faktograficzna, rzeczowa charakterystyka działalności. Już po przeczytaniu książki, pierwszą moją myślą była hipoteza, że autorowi celowo zależało na owym „chłodzie”, aby niejako przyrównać styl tekstu do zimnego wyrachowania, którym kierował się przez całe życie tytułowy bohater. Jednak nie można zapomnieć, że to biografia – autorowi nie zależy jedynie na opisie działalności w służbie III Rzeszy, lecz na całej życiowej ścieżce, którą pokonał, aby „zasłużyć” na miano człowieka „o żelaznym sercu”.

Dederichs dużą wagę przywiązuje do sfery duchowej / psychicznej „swego” bohatera – obrazuje stan jego emocji, odczuć, obaw, ambicji – jednym zdaniem to, co go pchało w sidła zła. Otwarcia przedstawia na przykładzie Heydricha, dokąd może doprowadzić cynizm, niepohamowana ambicja oraz żądza władzy, tak bliska „osobistościom” ustrojów totalitarnych. Ogólnie rzecz ujmując, biografia obejmuje wszystkie sfery życia Heydricha m.in. służbę, młodość, sport, pochodzenie, ideologię, miłość do muzyki itp. Autor nie kończy swego dzieła na dniu 27 maja 1942 w dniu zamachu, bądź na końcu II wojny światowej. Praktycznie „opowieść” kończy się w latach nam współczesnych. Opowiada nam dalsze losy Liny Heydrich i jej dzieci. Niestety jak sam stwierdza w „Słowie wstępu” prócz bratanka zbrodniarza, nikt z rodziny publicznie nie ukazuje skruchy za czyny ojca.

Obok głównego wątku książki, jakim jest rzecz jasna sam Heydrich, autor opisuje środowisko w jakim żył oraz ludzi z którymi się zetknął. Dowiemy się, że bynajmniej nie był jedyną czarną owcą, lecz dzięki swojej determinacji, sprytowi, bezpardonowości i bezwzględności zapracował na lęk nawet najbliższych współpracowników oraz szacunek zmieszany z obawami u przełożonych.

Biografia została podzielona na sześć rozdziałów: 1. Oficer marynarki i naziści 1904- 1942 2. Reinhard Heydrich sięga po władzę 1933- 1940 3. Przygotowania do zagłady Żydów 1938- 1942 4. Namiestnik 1941 – 1942 5. Zamach 1942 6. „Żelazne serce” i niepoprawni. Od 1942 do dzisiaj.
Dodatkowo w pracy zawarte są biogramy osób z otoczenia Heydricha, zdjęcia, wykres przedstawiający system ochrony państwa w III Rzeszy oraz „Kronikę ludobójstwa”. Aby przekonać się, czy Mario Dederichs jest rzeczywiście „fachowcem” i ma pojęcie o rzeczy, zapraszam do przejrzenia bibliografii. Wierzcie mi, naprawdę jest tego multum (aż 20 stron „czystych” źródeł).

Teraz kilka zdań o stronie technicznej publikacji. Jako że pierwszy raz miałem w ręku książkę wydaną przez Wydawnictwo Dolnośląskie miałem pewne wątpliwości, które jednak szybko zniknęły. Pozycja jest wydana naprawdę na wysokim poziomie. Twarda, elegancka oprawa (co szczególnie sobie cenię), do tego dobrej jakości papier, czytelna czcionka tekstu, brak literówek czynią tę pozycję godną wartości merytorycznej. Dederichs swoją książką opracował na bazie wcześniejszych artykułów dla tygodnika „Stern”. Niestety nie udało mu się dokończyć pracy, jej dokończenia podjął się jego przyjaciel Teja Fiedler wespół z dr Angeliką Franz. Zabawne, ale można znaleźć w tym analogie: ani biograf, ani bohater biografii nie ujrzeli końcowego efektu swego „dzieła”. Myślę, że Mario R. Dederischowi udała się rzecz nie zawsze spotykana w szeroko pojętych dziełach historycznych. Mam tu na myśli niezwykłą wręcz przystępność tekstu. Naprawdę nie trzeba być znawcą III Rzeczy czy II wojny światowej – książka znajdzie odbiór nawet u historycznego laika. „Heydrich. Twarz zła” jest to książka, jak sam Mario Dederichs pisze, dla młodej generacji ludzi, u których często prawda o totalitaryzmach jest zniekształcona i „o białych plamach”.

Na koniec pozwolę sobie użyć cytatu – przestrogi autora ze „Słowa wstępnego”: „Jeżeli ludzi pokroju Heydricha, przepojonych żądzą władzy, obsesją ważności i bezwzględnych, wyposaży się w instrumenty władzy, mogą oni stać się niebezpieczni w każdym momencie historii i w każdym społeczeństwie.”

Naprawdę gorąco polecam i zachęcam do lektury. Nie tylko historyków.