Swego czasu Związek Radziecki nazwany został imperium zła i przyznać trzeba, że nie było to określenie bezpodstawne. Kraj ten kojarzył się ludziom z wieloma różnymi rzeczami, ale niewiele było pozytywnych. Wojny, czystki partyjne, czystki etniczne, powszechna bieda i wszechwładza policji politycznej. Czy można napisać baśń, która będzie działa się w tak przerażającej krainie? Podjął się tego zadania Francis Spufford – zdobywca nagrody dla najlepszego młodego pisarza w 1997 roku przyznanej przez Sunday Times, brytyjski pisarz, eseista specjalizujący się w historii techniki. Efektem jego pracy jest „Czerwony dostatek”, czyli rozważania o tym, czy centralnie sterowana gospodarka miała szansę prześcignąć wolny rynek.

A dlaczego baśń? Bo tak określił swoją książkę sam Autor, odwołując się przy tym do tradycji rosyjskich ludowych opowiadań, które opowiadały historie dziejące się „za siedmioma rzekami, za siedmioma górami”, lecz o których wszyscy wiedzieli, że są tylko przykrywką do komentarza rzeczywistości, w jakiej przyszło żyć opowiadającym. Do tego na kartach książki spotkamy zarówno postacie prawdziwe, jak i będące jedynie tworem wyobraźni Spufforda. Wchodzą one ze sobą w interakcje, tworząc barwny, ale nie stuprocentowo zgodny z prawdą historyczną świat ery Nikity Chruszczowa, który zapowiadał, że do 1980 roku Związek Radziecki dogoni i prześcignie Stany Zjednoczone.

W książce spotkamy wszystkie postaci typowe dla ZSRR. Będą więc wierzący w komunizm komsomolcy, robotnicy, do których strzela władza, dyrektorzy fabryk, którzy starają się za wszelką cenę załatwić materiały niezbędne do produkcji, nomenklatura i aparat partyjny układający kolejne plany gospodarcze, no i oczywiście sam Chruszczow, którego największym osiągnięciem było to, że go odwołano. Jednak największą uwagę przyciągają naukowcy zajmujący się układaniem planów gospodarczych. To oni próbują zastosować komputery do optymalnego zaprogramowania gospodarki, by żadna część się nie marnowała, każda fabryka i każdy sklep dostał dokładnie tyle towaru i surowców, ile będzie mu potrzebne do realizacji planu. Czy im się uda i dlaczego nie?

Anglik w przystępnej i w wielu momentach humorystycznej formie przedstawia działanie gospodarki centralnie planowanej ze wszystkimi jej wadami, których z powodów ideologicznych nie można było usunąć, bo gdyby tak się stało, nie byłby to już socjalizm i komunizm jaki wymarzyli sobie partyjni ideologowie. Polski Czytelnik, przynajmniej ten starszy, który pamięta PRL, doskonale zna absurdy tamtych czasów, gdy nie raz trzeba było po całym mieście biegać w poszukiwaniu podstawowych dóbr w sklepach, głównym problemem rolnictwa był brak sznurka do snopowiązałek, a jednocześnie z pompą otwierano kolejne zakłady przemysłu ciężkiego, w których czołgi czy lokomotywy schodziły z taśmy jedna po drugiej. Dzięki książce Spufforda będzie można sobie te czasy przypomnieć, a młodsi Czytelnicy poznają je w formie bardziej przystępnej niż serwowana w podręcznikach historii. O ile oczywiście zdążą dojść do tego etapu na lekcjach, w co osobiście wątpię.

„Czerwony dostatek” ukazał się nakładem wydawnictwa Muza, co gwarantuje nabywcy jakość adekwatną do ceny. Mimo że w wielu fragmentach jest to literacka fikcja, Autor nie zapomniał o prawdzie historycznej i na końcu książki umieścił przypisy, w których wyjaśnia, jakie fragmenty jego pracy mają związek z prawdziwymi zdarzeniami. Ponadto umieścił też bibliografię.

Mimo potencjalnie ciężkiego tematu, jakim są dylematy gospodarki socjalistycznej i próby ich rozwiązania przy pomocy cybernetyki, jest to książka bardzo przyjemna i łatwa w odbiorze, co czyni z niej znakomitą propozycję na lato, które w tym roku jest kapryśne i z pewnością nieraz zaserwuje nam deszczową pogodę, a wtedy dobra książka będzie jak znalazł.