Najmniej znaną częścią II wojny światowej są działania wywiadów. Rozlokowani przed lub podczas niej agenci pełnili cichą służbę przez wiele lat po jej zakończeniu, co przyczyniło się do jeszcze ściślejszego utajnienia wielu dokumentów, potrzebnych historykom do napisania pełnej i obiektywnej historii II wojny światowej. Ta zasłona milczenia podnosi się wraz z upływem czasu, co inspiruje wielu pisarzy do próby zanalizowania roli wywiadów w tym strasznym konflikcie. Jean Deuve postanowił zająć się najbardziej skomplikowanym zagadnieniem – wprowadzaniem nieprzyjaciela w błąd.
Podczas II wojny światowej obydwie strony starały się zmylić przeciwnika. Wszelkie chwyty były dozwolone, z poświęcaniem własnych ludzi włącznie. W najważniejszych operacjach angażowano geniuszy improwizacji, którzy kierując tysiącami ludzi różnych zawodów, tworzyli armie za pomocą paru ton sklejki i kilku radiotelegrafistów lub ukrywali setki czołgów pod drewnianymi makietami. Stosowanie podstępu i mistyfikacji podczas wojny jest więc dla historyka interesującym i wciągającym tematem, pełnym jednak pułapek i niebezpieczeństw.
„Tajna historia podstępu” ukazała się po raz pierwszy w 2008 roku pod tytułem „Histoire secréte des stratagèmes de la Seconde Guerre mondiale”. Jest to książka napisana z francuskiej perspektywy, o czym Czytelnik powinien cały czas pamiętać. Być może to z powodu poglądów autora temat książki nie za bardzo odpowiada treści. Nie obejmuje ona wszystkich frontów II wojny światowej, skupiając się przede wszystkim na zachodniej Europie i Afryce Północnej. Znaczną część zajmują działania związane z desantem w Normandii. Front wschodni czy walki na Pacyfiku potraktowano wybitnie po macoszemu i bardzo ogólnikowo, a o działaniach niemieckich czy włoskich nie dowiemy się z tej książki praktycznie nic. Niestety, nie jest to jedyna wada tej książki.
Autor, jako Francuz, stara się tam, gdzie widzi ku temu okazję, podkreślać zasługi francuskiego wywiadu. Czasem prowadzi to do dość zastanawiających sytuacji, tak jak w wypadku twierdzenia o prawie całkowitej penetracji wywiadu Abwehry działającego na terenie Francji przez francuskich kontrwywiadowców. Nie zagłębiając się nawet w dane na temat wywiadu, dociekliwy historyk zadałby pytanie o przyczyny, z powodu których mimo tak znacznego oślepienia (jeśli wierzyć autorowi) niemieckiego wywiadu alianckie armie zostały zaskoczone nagłym niemieckim natarciem. Deuve nie zadaje sobie takiego trudu. Jest też dość leniwy przy opisywaniu innych operacji, zazwyczaj zadowalając się dość ogólnymi opisami. Z tego powodu praca nabiera w zasadzie charakteru krótkiego leksykonu alianckich operacji wywiadowczych na wyżej opisanym terenie. Równie ciekawie wygląda opis tajnych służb zaprezentowany przez autora na początku swej pracy. Uwzględnia w nim (po stronie alianckiej) służby brytyjskie, francuskie i amerykańskie, ignorując chociażby służby radzieckie czy polskie. Kiedy pisze o służbach „drugiej strony”, nie tylko ignoruje wszystkie nieniemieckie organizacje (na przykład włoskie), ale wymienia tu, obok Gestapo czy RSHA, niemieckie radary, tłumacząc to tym, że były jednym z urządzeń, które alianci musieli oszukać. Jest to dość pokrętne wyjaśnianie, gdyż jeśli podążyć tym tropem, w zestawieniu powinny znaleźć się również jednostki rozpoznawcze Luftwaffe i Wehrmachtu. Inną pomyłką, szczególnie ciekawą dla polskiego czytelnika, jest kwestia złamania szyfru Enigmy. Deuve zauważa polskich kryptologów, jednak zasługę odczytania pierwszej wiadomości datuje na 17 stycznia 1940 roku, przypisując główne zasługi Francuzom. Tymczasem pierwszą depeszę odczytał Rejewski pod koniec 1932 roku, nie wymieniony zresztą w książce z nazwiska. Deuve przecenia również znaczenie francuskiego agenta Hansa-Thilo Schmidta.
Osobne uwagi należy skierować pod adresem Erica Denécégo, dyrektora Francuskiego Centrum Badań nad Wywiadem, autora wstępu do książki. Twierdzi on, że to Brytyjczycy „przywrócili sztukę podstępu w zachodniej kulturze walki w czasie II wojny światowej”. Nie podważając ich zasług, tak jednoznaczne postawienie sprawy trzeba uznać za niewłaściwie i zaprzeczające osiągnięciom Niemców czy Amerykanów w tej dziedzinie.
Kilka słów trzeba również, niestety, skierować pod adresem wydawnictwa. Do wydania wkradły się literówki (jednostka Brandenbur zamiast Brandenburg czy też myśliwiec Spitfier zamiast Spitfire), a część zdań ma konstrukcję niezbyt odpowiadającą zasadom obowiązującym w języku polskim. Możemy na przykład przeczytać, że „U-130, czuwające przy zachodnich wybrzeżach Afryki, sygnalizowały (…)”, czy „Jednak Capuzzo miało infrastrukturę przystosowaną do wyładunku wozów pancernych i czołgów, żeby nie można było dopuścić do jego zbombardowania”. Domyślny Czytelnik zrozumie, o co chodzi, jednak wypadałoby, aby takie błędy nie pojawiały się w książkach trafiających na półki księgarskie.
„Tajna historia podstępu” to książka, która niewątpliwie mogłaby być lepsza, gdyby autor miał skromniejsze ambicje i pozostał przy europejskim teatrze wojennym. Niestety, rozszerzając zakres książki na całą II wojnę światową i wszystkie jej fronty, nie dokonał wystarczającej kwerendy, by opisać wszystkie aspekty działalności walczących armii mającej na celu oszukanie przeciwnika. Powstała w ten sposób praca staje się więc zaledwie skromnym wstępem do problematyki zasygnalizowanej w jej temacie.