Tuż przed świętami Bożego Narodzenia rząd Kolumbii obiecał siłom powietrznym, że niebawem dostaną od dawna wyczekiwany „prezent” – nowe samoloty bojowe. Trwają wstępne negocjacje z Francją w sprawie zamówienia myśliwców Dassault Rafale. Umowa może osiągnąć wartość 3 miliardów euro za szesnaście maszyn, a według źródeł kolumbijskich jej podpisanie jest już przesądzone i powinno nastąpić w ciągu kilku tygodni. Do ustalenia pozostają jednak kluczowe sprawy: harmonogram dostaw i spłata rat.

Kolumbijczycy nie mają już czasu do stracenia – stracili go aż nadto przez minione dwanaście lat. Nie raz i nie dwa opisywaliśmy, jak przebiega poszukiwanie następców dla wysłużonych myśliwców Kfir. Maszyny te zostaną wycofane ze służby w latach 2023–2024, ale już teraz ich przydatność jest minimalna. Według raportu World Air Forces 2023 w służbie pozostaje dziewiętnaście Kfirów, ale trudno powiedzieć, jak wiele z nich odbywa jeszcze loty.

Apogeum problemów technicznych nastąpiło latem 2015 roku, kiedy co najmniej dziesięciu pilotów kolumbijskiej 111. Eskadry odmówiło wykonywania lotów na starych i awaryjnych Kfirach oraz postanowiło odejść z sił zbrojnych. Oznaczało to faktyczny paraliż kolumbijskiej obrony powietrznej. Rok wcześniej w Kolumbii rozbiły się dwa Kfiry, jednomiejscowy i dwumiejscowy, w którym zginął jeden członek załogi.



Wydaje się, że tak radykalny krok trochę otrzeźwił ministerstwa finansów i obrony, gdyż od tego czasu nie doszło już do żadnych katastrof, ale też aktywność Kfirów w powietrzu zredukowano do niezbędnego minimum i zaczęto na poważnie szukać następców. Poszukiwania nie przebiegały jednak gładko. Jak przypomina gazeta El Colombiano, prezydent Gustavo Petro przed objęciem stanowiska w sierpniu tego roku, jeszcze jako senator, sprzeciwiał się wydawaniu pieniędzy na samoloty bojowe, zwłaszcza w okresie, kiedy kraj zmagał się z pandemią COVID-19.

Kolumbijski Kfir.
(Facmilitar, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Niemniej producenci wielozadaniowych samolotów bojowych wielokrotnie starali się zainteresować Kolumbię swoimi produktami. Najmocniejszym kandydatem początkowo wydawało się konsorcjum Eurofighter. Airbus długo pielęgnował więzi z Kolumbią, a w 2015 roku piloci kolumbijscy latali na hiszpańskich myśliwcach tego typu. Oferta ze Starego Kontynentu dotyczyła piętnastu Typhoonów Tranche 3 – dwunastu maszyn jednomiejscowych i trzech dwumiejscowych. Oprócz tego w grę wchodzili typowi kandydaci w tym okresie: F-16 Block 70/72, Gripen E/F i Rafale.

Jak widać, w ostatecznym rozrachunku to Francuzi – którzy również nie zasypiali gruszek w popiele – wyszli zwycięsko z tej chaotycznej rywalizacji. Jak pisaliśmy trzy lata temu, pod koniec października wizytę w ministerstwie obrony w Bogocie złożyła francuska delegacja złożona z przedstawicieli Dassaulta i francuskich sił powietrznych. Głównym punktem rozmów były gwarancje rządu francuskiego, które objęłyby ewentualną transakcję.

Dassault przez cały czas korzystał ze wsparcia Pałacu Elizejskiego. Decyzja o wstępnym wyborze właśnie Rafale’a zapadła najpewniej w ubiegłym miesiącu, po spotkaniu Gustava Petro – który albo przekonał się w końcu do zakupu myśliwców, albo zabrakło mu kapitału politycznego, aby dalej hamować transakcję – z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem.



Niemniej w dobie powszechnej inflacji i być może kolejnego kryzysu gospodarczego rząd pod względem piarowym podchodzi do sprawy asekuracyjnie. Minister obrony Iván Velásquez oświadczył, że to dopiero wstęp do przyszłych negocjacji. Władze zapewniają również, iż na pozyskanie samolotów nie będzie przeznaczał środków pochodzących z niedawnej reformy podatkowej, a wymiana Kfirów na Rafale’e będzie korzystna dla podatnika, gdyż godzina lotu francuskiego myśliwca jest o mniej więcej 30% tańsza od godziny lotu Kfira (przywołąne w poniższym tweecie 89 milionów peso to około 82 tysięcy złotych).

Widać tu echa niedawnego zamieszania w Brazylii, gdzie sąd zablokował pozyskanie kołowych wozów bojowych Centauro II ze względu na to, że rząd obcina wydatki socjalne (tam ostatecznie transakcję odblokował sąd wyższej instancji).

Według serwisu Infodefensa pierwsza partia Rafale’i miałaby liczyć od trzech do pięciu samolotów i trafiłaby do Kolumbii już w przyszłym roku. Francuzi tymczasem obiecali udzielenie 20-letniego kredytu i są gotowi zaczekać na pierwszy przelew aż pięć lat.

Rafale B z francuskiej Eskadry Myśliwsko-Doświadczalnej 1/30 „Côte d’Argent”.
(Aldo Bidini, GNU Free Documentation License, Version 1.2)

Oficjalnie Kolumbijczycy podkreślają, że wybór Rafale’a ma na razie charakter wstępny, i jeśli rozmowy z Dassaultem nie przyniosą skutku, w grze wciąż pozostają Fighting Falcon Block 70 i Gripen E, które na razie przegrały rywalizację z francuską maszyną. Według nieoficjalnych informacji uzyskanych przez Defense News głównym argumentem przeciwko F-16 była obawa kolumbijskich sił powietrznych o możliwość zakupienia nowoczesnych pocisków rakietowych do myśliwców przez program Foreign Military Sales.



Warto także zwrócić uwagę na to, jak w kolumbijskich oczach wypada porównanie Rafale’a ze szwedzkim Gripenem, który dopiero co zaczął służbę w wojskach lotniczych Brazylii. To samo źródło Defense News twierdzi, że szwedzką maszynę uznano za myśliwiec wagi lekkiej, wprawdzie tańszy, ale i mający mniejszy potencjał bojowy niż konkurencji. Poza tym warunki finansowe proponowane przez Saaba okazały się mniej korzystne niż oferta francuska.

Zarazem prawdopodobnie już na dobre możemy odłożyć ad acta informacje o planowanym zakupie lekkich samolotów bojowych TA-50 i FA-50 Golden Eagle. Nie wiadomo, jak duże ziarno prawdy kryło się w tych doniesieniach, ale sama koncepcja miała ręce i nogi. Zakładano, że jednej strony Golden Eagle’e przejmą rolę wycofanych w ubiegłym roku samolotów Cessna A-37B Dragonfly, używanych jako klasyczne samoloty szkolno-treningowe, a także, obok A-29B, do zadań przeciwpartyzanckich oraz zwalczania przemytu i narkobiznesu. Z drugiej strony byłyby zaś erzacem pełnokrwistych samolotów bojowych.

Zakup Rafale’i sprawia, że pozyskanie FA-50 traci sens. Niewykluczone jednak, iż za jakiś czas znów usłyszymy o rozmowach z Koreą Południową. Kolumbia rzeczywiście potrzebować będzie nowoczesnych samolotów szkolnych, aby przygotowywać lotników mających służyć na nowych myśliwcach. T-37 po prostu się do tej roli nie nadają.

Zobacz też: Pilot Harriera oskarżony o przemyt samolotu i szkolenie Chińczyków

Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic