Przedstawiciele ONZ opublikowali raport dotyczący skali przemocy we wschodnich prowincjach Demokratycznej Republiki Konga. Przeanalizowano okres od styczna do czerwca 2020 roku w Ituri, Kiwu Północnym i Kiwu Południowym. Według autorów przez pół roku zabitych zostało 1315 osób, w tym 257 kobiet i 165 dzieci. Jest to trzykrotnie więcej ofiar niż w pierwszym półroczu 2019 roku.

Wschodnia część Demokratycznej Republiki Konga pozostaje niestabilna od ponad trzydziestu lat. Obecnie o wpływy walczą dziesiątki grup paramilitarnych, a wiele to w praktyce bojówki etniczne wykorzystywane do rozwiązywania lokalnych sporów. Od grudnia 2017 roku w Ituri coraz częściej dochodzi do walk o dostęp do ogromnych złóż złota. Problem kopalń doprowadził do zaognienia trwających od wieków sporów między grupami etnicznymi Lendu i Hema.

Oddziały rządowe co jakiś czas przeprowadzają ofensywy wymierzone w poszczególne bojówki, jednak nie są w stanie powstrzymać ataków na cywilów. Co gorsza, niejednokrotnie z obrońców przemieniają się w katów.

W raporcie ONZ autorzy stwierdzili, że nieco spadła liczba aktów przemocy dokonywanych przez żołnierzy i innych przedstawicieli służb państwowych. Nadal stanowią one jednak 43% wszystkich ataków na Kongijczyków. W tej liczbie zawarto między innymi 225 przypadków zabójstw usprawiedliwianych jako wykonanie rzekomego wyroku śmierci. Za 129 przypadków odpowiadają żołnierze sił zbrojnych DRK, a za 94 – policja państwowa.

Odnotowano także wzrost liczby przypadków przemocy seksualnej. Zgłoszono przestępstwa, które dotknęły łącznie 436 dorosłych kobiet i dwóch dorosłych mężczyzn. Nie ma dostępnych danych na temat przemocy wobec dzieci, nie wiadomo też, jak wiele przestępstw nigdy nie wychodzi na jaw. 21% ofiar doświadczyło przemocy seksualnej ze strony przedstawicieli służb mundurowych.

W omawianym okresie postawiono przed sądem i skazano za łamanie praw człowieka co najmniej osiemdziesięciu żołnierzy i dwudziestu pięciu funkcjonariuszy policji.

Sytuacja w Demokratycznej Republice Konga

Kraj od dekad pogrążony jest w chaosie wojny domowej. Dziesiątki grup paramilitarnych, będących często milicjami etnicznymi, walczy o kontrolę nad odizolowanymi od świata wsiami w środku dżungli. Rząd w Kinszasie wielokrotnie oskarżany był o nieudolność i korupcję, które przyspieszyły rozkład kraju. Infrastruktura państwa de facto przestała istnieć, a systemy opieki zdrowotnej i edukacji opierają się głównie na wsparciu ze strony organizacji międzynarodowych.

Demokratyczna Republika Konga obok niestabilności politycznej boryka się z bardzo poważnym zagrożeniem epidemiologicznym – w kraju szaleją cholera, odra i COVID-19. Co kilka lat pojawiają się również ogniska eboli. Rebelianci często napadają na szpitale polowe i punkty medyczne, dlatego udzielanie pomocy zarażonym jest prawie niemożliwe. Demokratyczna Republika Konga, obok Republiki Środkowoafrykańskiej, uważana jest przez obserwatorów za jeden z najniebezpieczniejszych krajów na świecie.

Zobacz też: Wojsko będzie ochraniać chińską kopalnię w DRK

(unmissions.org)

MONUSCO / Sylvain Liechti