Dziwnym zbiegiem okoliczności dwa chińskie serwisy informacyjne w tym samym czasie podjęły się krytyki samolotów mogących stać się przeciwnikami najnowszego myśliwca chińskich sił powietrznych, Chengdu J-20. Obiektem zainteresowania jednego z nich jest amerykański F-22 Raptor, drugiego – otrzymywany właśnie przez siły powietrzne Indii francuski Rafale.

Serwis Global Times, czyli rządowy tabloid, orzeka wprost: Rafale’e nie miałyby szans w starciu z J-20. Jest to najwyraźniej reakcja na słowa dowódcy indyjskiego lotnictwa, generała B.S. Dhanoi, który ponoć wcześniej stwierdził, jakoby chińskie J-20 zdecydowanie nie dorównywały Rafale’om.

Dla odbiorców przyzwyczajonych do zachodniej klasyfikacji nieco gmatwa sytuację to, że publicyści Global Times piszą o Rafale’u jako o myśliwcu generacji 3+, nowocześniejszym ledwie o „ćwierć generacji” od masowo używanych przez Indie Su-30MKI. Uznali ponadto, że przewaga należących do czwartej generacji J-20 nie może być skompensowana taktyką czy liczebnością wrogich maszyn.

Tego samego dnia strona internetowa hongkońskiego dziennika South China Morning Post zacytowała opinię, której autorem jest ponoć Yang Wei, główny inżynier projektu J-20. Jego zdaniem amerykańskie F-22 zaprojektowano do wojny w Europie, w związku z czym w Azji mogłyby one napotkać podobne problemy jak F-4 Phantomy II, których wysoka prędkość maksymalna i dalekosiężne uzbrojenie zostały zniwelowane przez warunki prowadzenia wojny w Wietnamie.

Jak daje do zrozumienia między innymi hongkoński komentator do spraw militarnych Song Zhongping, Chińczycy uczyli się na niepowodzeniach konstruktorów F-22. Według niego twórcy J-20 „użyli Raptora jako rywala, a F-35 jako przeciwnika w walce, aby opracować bardziej praktyczny od nich myśliwiec o dużych możliwościach”.

Z kolei założyciel magazynu Kanwa Asian Defence Andrei Chang, po emigracji z Hongkongu mieszkający w Kanadzie, której jest obywatelem, podkreśla, że na korzyść F-22A przemawia jego sprawdzenie w warunkach bojowych i wykorzystywanie na całym świecie – „na Bliskim Wschodzie, w Singapurze i na Okinawie”. Istotnie, od 2014 roku Raptory wielokrotnie wykonywały uderzenia na cele naziemne, a także niejeden raz spotykały się nad Syrią z samolotami rosyjskimi i syryjskimi, chociaż oczywiście bez podejmowania walki. J-20 ma chrzest bojowy wciąż przed sobą.

Ciekawostką jest to, że w tekście pada liczba posiadanych przez Chiny J-20. Zgodnie z informacjami uzyskanymi rzekomo od chcącej zachować anonimowość osoby z kół wojskowych jest ich obecnie sześćdziesiąt – czyli trzykrotnie mniej niż wyprodukowanych F-22A.

Zobacz też: Hangary w Tyndall nie wytrzymały huraganu Michael

Poprzednia wersja niniejszego tekstu nieprecyzyjnie oddawała wydźwięk artykułu w SCMP.

(scmp.com, chinaglobal.cn)

Dassault Aviation / K. Tokunaga