Dziś osiemnasty dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę. „Specjalna operacja”, która według rosyjskich założeń miała być spacerkiem obliczonym na kilka dni i być przedstawiona w kraju i za granicą jako przeprowadzona w imię ochrony ludności ukraińskiej przed faszystami, przerodziła się w krwawe i być może długotrwałe starcie. Demony wojny dały o sobie znać z całą siłą, pozbawiając ludzi dachu nad głową i powodując kryzys uchodźczy. Brak realnych postępów na froncie za pomocą wojsk konwencjonalnych zmusił Kreml do próby szantażu nuklearnego.

Z jednej strony mamy do czynienia z dramatem ludzkim, z drugiej – niewątpliwie z blamażem Moskwy oraz rosyjskich sił zbrojnych i służb wywiadowczych. Mimo upływu ponad osiemdziesięciu lat od wybuchu drugiej wojny światowej retoryka Kremla się nie zmieniła, a taktyka prowadzenia walki również przypomina tę rodem z Sowietów.

Działania ukraińskich sił zbrojnych obserwuje niemal cały świat. Szczególną uwagę poświęcają im przede wszystkim państwa Organizacji Paktu Północnoatlantyckiego, do której Ukraińcy zwracali się o pomoc w obliczu rosyjskiej inwazji. Amerykańscy wojskowi chcą lepiej zrozumieć ryzyko dla sojuszników z NATO i jak najlepiej poznać kierunek, w którym może zmieniać się charakter działań wojennych. Część wniosków z pierwszych dwóch tygodni konfliktu zebrała Valerie Insinna z serwisu Breaking Defense. Stoi za nimi trzech amerykańskich oficerów.



Luka logistyczna

Już pierwsze dni walk dowiodły, że wojsko zgromadzone do ofensywy przeciwko Ukrainie było do tego zupełnie nieprzygotowane. Władimir Putin potrzebował miesięcy, aby zgromadzić ponad 175 tysięcy rosyjskich żołnierzy w obszarach przygranicznych, zarówno w Rosji, jak i na Białorusi. Na zebraniu sił i spuszczeniu ich z łańcucha zakończyły się sukcesy rosyjskiej logistyki.

Filmy i zdjęcia w mediach społecznościowych pokazały, że czołgi i inne pojazdy opancerzone utknęły na ukraińskich drogach. Przyczyną stał się brak części zamiennych i paliwa. Głodni i zdemoralizowani rosyjscy żołnierze, którym najwyraźniej skończyły się racje żywnościowe dość wątpliwej jakości, szabrują sklepy i zabierają jedzenie Ukraińcom.

– Lubimy często rozmawiać o amatorach uczących się taktyki i profesjonalistach uczących się logistyki, a teraz dzieje się to na naszych oczach – powiedział szef sztabu wojsk lądowych generał James McConville. – Jeśli chcesz wprawić wojsko i jeśli zamierzasz prowadzić operacje bojowe, a nie masz logistyki, paliwa i części zamiennych oraz wystarczającej ilości amunicji, te systemy uzbrojenia stają się przyciskami do papieru. Po prostu zostają na poboczu drogi i nie możesz ich użyć w walce.



Niekompetencja albo brak chęci Rosjan do walki, albo jedno i drugie, spowodowały, że światowe media obiegły zdjęcia i filmy uprowadzonego sprzętu wojskowego, w tym porzucone czołgi, transportery opancerzone czy zestawy przeciwlotnicze.

– Problem Rosji nie jest problemem technicznym – powiedział 9 marca szef Air Combat Command, generał Mark Kelly. – Rosyjskie systemy przeciwlotnicze działają całkiem dobrze, gdy są obsługiwane przez Ukraińców.

Zdaniem Kelly’ego rosyjskie wojsko jest przyzwyczajone do szkolenia w niemal komfortowych warunkach – na własnym terenie, chronione przez różne systemy obrony przeciwlotniczej i mając do dyspozycji uzbrojenie zadające straty siłom atakującym. Ujawniły się więc braki Rosjan w wyszkoleniu do działania w środowisku, w którym własne siły są rozproszone i nie mają pełnej kontroli na ziemi i na niebie. Stan, który się wytworzył na Ukrainie, oznacza, że Moskwa nie miała bladego pojęcia o taktyce obronnej przeciwnika.



– W działaniach Ukraińców istotnie widać, że nie przyjęli rosyjskiej doktryny działań wojennych – spuentował Kelly. – Widzimy jednak wyzwanie: co się stanie, jeśli połączone siły są zorganizowane, wyszkolone i wyposażone do walki z przewagą w powietrzu i co się dzieje, gdy jej nie masz?

Starsze uzbrojenie w walce z wyrafinowanym przeciwnikiem

Amerykańskie siły zbrojne biorą pod uwagę walkę z przeciwnikiem takim jak Rosja czy Chińska Republika Ludowa, dysponującym zaawansowanym technicznie uzbrojeniem, inwestującym w sztuczną inteligencję, broń hipersoniczną i laserową, samoloty wielozadaniowe oraz okręty i nowe pojazdy opancerzone. Wojna rosyjsko-ukraińska pokazała jednak, iż starsza, mniej zaawansowana technika może nadal stwarzać duże zagrożenie.

Dobrym przykładem jest ostrzelanie w nocy z 6 na 7 marca rosyjskiego patrolowca Wasilij Bykow projektu 22160, znajdującego się wówczas w zachodniej części Morza Czarnego w pobliżu Czarnomorska, około dziesięciu kilometrów na południe od Odessy. Okręt ostrzelano salwą niekierowanych pocisków rakietowych, prawdopodobnie z zestawów BM-21 Grad. Nie wiadomo, jaki dokładnie był skutek ataku, ale ważne jest to, że do uszkodzenia okrętu ukraińskie siły zbrojne użyły tanich pocisków niekierowanych, a nie wyspecjalizowanych pocisków przeciwokrętowych.

McConville wskazał również sukces Ukrainy w stosowaniu stosunkowo niedrogich dronów Bayraktar TB2 do niszczenia rosyjskich pojazdów bez narażania ludzkich pilotów na ryzyko. Łupem UCAV-ów padły systemy przeciwlotnicze Buk i Tor, ale także konwoje cystern z paliwem i wozy dowodzenia. O udziale Bayraktarów w zadawaniu Rosjanom strat szerzej pisaliśmy w tym artykule.

– Ludzie wyobrażają sobie, że zintegrowana obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa jest jak mur, przez który nie da się przejść – powiedział McConville. – Są sposoby na oszukanie takiej obrony.



Generał Berger stwierdził, że wykorzystując źródła wywiadowcze w Europie Wschodniej, Stany Zjednoczone były w stanie zdobyć informacje na temat ruchów wojsk rosyjskich i ujawnić informacje o rosyjskich planach. Dzięki temu możliwe stało się ekonomiczne zarządzanie siłami i uderzenie punktowe, przy małych zasobach sprzętowych i ludzkich.

– Zapewniam, że to potwierdza potrzebę stałych działań wywiadowczych i zbierania informacji o przeciwniku – powiedział Berger. – Wygrana w walce wywiadowczej/kontrwywiadowczej na wczesnym etapie jest krytyczna, absolutnie krytyczna.

Czynnik ludzki (nadal) ma znaczenie

Generał Berger podkreślił, że gdyby prowadzić wirtualną grę wojenną, znając potencjał rosyjskich sił i ich możliwości, model komputerowy założyłby, że Rosja zwycięży w ciągu 72–96 godzin. Rosja ma 900-tysięczną armię, która miała przyćmiewać ukraińskie zdolności. Sposób organizacji, wyszkolenie, obrana przez Ukraińców skuteczna taktyka sprawiły jednak, iż najeźdźcy nie przespacerowali się do Kijowa, ale dostali ciężkie lanie.

Dowódca ukraińskich wojsk lądowych, generał broni Ołeksandr Syrski, który jest jednocześnie dowódcą obrony Kijowa, zapoznaje się z sytuacją wokół miasta,
(Siły Zbrojne Ukrainy)

Z powodu ukraińskiego oporu Kreml sięga po kolejne metody rodem ze Związku Sowieckiego. Dlatego też – idąc za przykładem oddziałów zaporowych NKWD czuwających nad przestrzeganiem wydanego przez Stalina numer 227 „Ani kroku do tyłu!” – Kadyrowcy otrzymali zadania powstrzymywania rosyjskich żołdaków przed odwrotem. Ukraińcy zorganizowali kampanię oporu, która doprowadziła do ponoszenia przez siły rosyjskie dużych kosztów, opóźniając ich marsz w kierunku Kijowa.



Wszelkie modele komputerowe nie uwzględniają czynnika mocno subiektywnego, którym jest wola narodu ukraińskiego do walki w obronie ojczyzny. Niezależnie, czy są to opowieści o legendarnym Duchu Kijowa zestrzeliwującym rosyjskie myśliwce, obrońcach Wyspy Węży (którzy jednak nie stracili tam życia) czy też prawdziwy materiał filmowy, na którym obywatele Ukrainy robią koktajle Mołotowa i rozdają broń, Ukraina wygrywa wojnę informacyjną z Rosją.

Determinacja mieszkańców, dyscyplina, rola ukraińskiego przywództwa sprawiają, że Ukraina nadal walczy. Ludzki czynnik – oczywiście w połączeniu z dostawami uzbrojenia – to coś niestandardowego, co pozwala skutecznie stawiać opór rosyjskiej przewadze technicznej. Ukraińcy pojęli zasady walki asymetrycznej i działań wojskowych w miastach, skutecznie uniemożliwiając Rosjanom możliwość wejścia do nich głównymi ulicami. Drogi są skutecznie blokowane, na wielu z nich zalega zniszczony sprzęt, a na każdym dukcie, nawet leśnym, są operatorzy z wyrzutniami ppk lub granatnikami, którzy skutecznie zniechęcają Rosjan do posuwania się naprzód. Ukraińcy nie zmarnowali czasu od 2014 roku – wiedzieli, że przyjdzie im się bić już nie o Donbas czy Ługańsk, ale o niepodległość państwa.

Zobacz też: Mjanma rozbudowuje flotę podwodną

Siły Zbrojne Ukrainy