Ogromne klęski poniesione w lecie i na jesieni 1941 roku nie załamały ducha Związku Radzieckiego. Żołnierze Armii Czerwonej stawiali opór, a potencjał militarny zbudowany w latach trzydziestych pozwolił w końcu na wyrównanie strat i dał możliwość do kontrataku. Pierwszym sukcesem wojska sowieckiego było zatrzymanie hitlerowców pod Leningradem. Kolejnym – kontrofensywa moskiewska Armii Czerwonej pod dowództwem generała Gieorgija Żukowa ze wsparciem wojsk generała pułkownika Iwana Koniewa.
Od 1964 roku część prasy Republiki Federalnej Niemiec coraz więcej uwagi poświęcała zagadnieniu uczestnictwa Niemców w wojnie w Wietnamie. Jeden z dziennikarzy Die Welt tak napisał w felietonie: „trzeba nauczyć się toczonej dziś wojny”.
Motywy wstąpienia do sił powietrznych marionetkowego państwa były różne; od nieuznania sposobu podpisania zawieszenia broni, przez niechęć do walki u boku niedawnego wroga, z którego ręki, jak by nie było, zginęło wielu kolegów, po chęć obrony Włoch przed nalotami bombowymi aliantów czy zwykłe poczucie obowiązku i związania przysięgą. Rzadko były to pobudki ideologiczne, odwrotnie jak w siłach lądowych.
Zasłynęła ze śmiałych akcji „żywych torped” pod Gibraltarem i w Aleksandrii. Była to „prywatna armia”, która łącznie z jednostkami bojowymi liczyła 25 tysięcy ludzi (w chwili powstania RSI liczyła sześć tysięcy żołnierzy), jednak była porozrzucana po całym kraju. Co ciekawe, sam jej dowódca nie był zbyt lubiany w sferach rządowych RSI, co kosztowało go kilka dni więzienia w styczniu 1944 roku. Uwolniono go z obawy przed zamachem stanu ze strony Niemców (których był ulubieńcem) i jego oddziałów. Poza tym prezentował również bardzo wysokie umiejętności wojskowe, co rzadko się zdarzało wśród Włochów.
Chociaż Mussolini pozostał tytularną głową państwa, do końca wojny i życia był żałosną figurą i – jak jego państwo – marionetką w rękach niemieckich mocodawców. Dokonywał inspekcji oddziałów wojskowych i kierował republiką z pomocą marszałka Grazianiego, ale w istocie był już złamaną istotą.
W 1940 roku faszystowskie Włochy przystępują do wojny po stronie Niemiec, wypowiadając 10 czerwca wojnę Anglii i Francji. Il Duce wraz ze sztabem, choć większość generalicji mówi mu, że to niemożliwe, chce prowadzić wojnę równoległą do prowadzonej przez Niemcy Adolfa Hitlera. Mussolini po zdobyciu Etiopii w latach 1935–1936, a później Albanii w roku 1939, wierzy (albo chce wierzyć), że jego armia jest na to przygotowana. Już niedługo przekona się, że tak nie jest. Z państwa, które miało ambicje odtworzenia Imperium Romanum Włochy staną się sekundantem potężnego sąsiada zza Alp.
Powód jest oczywisty: protesty przeciwko autorytarnej władzy Hosniego Mubaraka i związane z tym nasilenie przemocy.
Każda epoka w dziejach świata ma swoje wybitne postaci, które decydują o losach poszczególnych osób i całych narodów. Do tego znakomitego grona należy, bez najmniejszej wątpliwości, Otto von Bismarck-Schönhausen. Ten niemiecki mąż stanu już od objęcia stanowiska premiera Prus był jednym z animatorów zarówno europejskiej, jak i światowej sceny politycznej. Jego dziełem jest zjednoczenie 34 państw niemieckich pod egidą króla pruskiego i utworzenie potężnej II Rzeszy Niemieckiej, która dwadzieścia lat później zatrzęsła Europą w Wielkiej Wojnie.
W początkach roku 1917, gdy I wojna światowa trwała już ponad dwa lata, Cesarstwo Niemieckie chciało budować z Meksykiem i Japonią pakt skierowany przeciw Stanom Zjednoczonym. Plan takiego sojuszu nakreślono w telegramie wysłanym przez ministra spraw zagranicznych Arthura Zimmermanna do ambasadora Niemiec w Meksyku. Zgodnie z niemieckimi założeniami trzy sojusznicze państwa miałyby utworzyć nowy front przeciwko USA na Pacyfiku i w Ameryce Środkowej. To odwróciłoby uwagę Stanów Zjednoczonych od niemieckich poczynań w Europie i zmniejszyłoby zagrożenie dla Cesarstwa Niemieckiego związane z ewentualną interwencją wojsk amerykańskich na Starym Kontynencie.