Amerykańska kampania przeciwko Saddamowi Husajnowi w 2003 roku okazała się szybka, niemal błyskawiczna. Gdyby tylko tak samo gładko poszło z kontrolowaniem Iraku, ustanowieniem demokratycznie wybranego rządu i w końcu wycofaniem się wojsk koalicji w blasku chwały wyzwolicieli i przyjaciół szeroko pojętego narodu irackiego. Zamiast tego pięknego scenariusza wojska koalicji okupują kraj od niemal dziesięciu lat i prowadzą krwawą wojnę partyzancką, w której najbardziej cierpi ludność cywilna. Z drugiej strony, jak w każdej wojnie partyzanckiej, trudno rozróżnić tu swoich i wrogów.

Losy tego właśnie konfliktu w Iraku przedstawia Mariusz Zawadzki w zbiorze reportaży „Nowy wspaniały Irak”, które ukazały się w tym roku nakładem warszawskiego wydawnictwa W.A.B w serii „terra incognita”. Autor jest dziennikarzem Gazety Wyborczej, którego krótko po przyjściu na staż – dwa miesiące – od razu rzucono na głęboką wodę, do Iraku, zaraz po zakończeniu wojny. I tak od 2003 do 2009 roku jeździł tam regularnie, czego efektem jest właśnie prezentowana książka. Została bardzo ładnie wydana, z dobrym opracowaniem redakcyjnym i z ciekawymi zdjęciami, zarówno współczesnymi jak i archiwalnymi, prezentującymi postacie i historię ważne dla opisywanego tematu.

W skład książki wchodzi trzynaście chronologicznie i tematycznie ułożonych reportaży, których celem jest ukazanie zmieniającej się niemal jak w kalejdoskopie sytuacji tego państwa krótko po zakończeniu II wojnie w Zatoce Perskiej aż po 2009 rok. Co cenne w tych reportażach, a dla mnie jako historyka wartościowe, to historyczne opisy i narracja wrzucana przez Autora tam, gdzie należałoby wyjaśnić zawiłości historyczne, polityczne czy kulturalne. Tak więc Czytelnik dowie się zarówno czegoś z najnowszej historii Iraku przed i w trakcie panowania Saddama Husajna, jak i o Lawrencie z Arabii, legendarnym przywódcy powstania Arabów przeciw Turkom, o roli Winstona Churchilla w stworzeniu państwa irackiego i polityce Imperium Brytyjskiego wobec Arabów w ogóle czy o historii samych Irakijczyków – o konflikcie sunnitów z szyitami i roli Kurdów oraz ich dziejach.

Szczerze mówiąc, a raczej pisząc, rozdział o autonomicznym quasi-państewku Kurdów jest jednym z najciekawszych i najbardziej wciągających. Autor opisuje część Iraku, który żyje swoim zżyciem i… nieźle na tym wychodzi. W porównaniu z resztą kraju pogrążoną w wojnie domowej iraccy Kurdowie zbudowali na północy oazę spokoju, z wielkimi i mniejszymi inwestycjami w gospodarkę, infrastrukturę, szkolnictwo i kulturę, jednak nie doskonałą. Krajem rządzą na dobrą sprawę dwa ogromne klany – Barzanich i Talabanich – a obecność tajnej policji Asajisz jest wszechogarniająca, jej agentami są niemal wszyscy, od taksówkarza po przemytnika. Autor w czasie rozmów z Irakijczykami, z przywódcami religijnymi i świeckimi, z przedstawicielami władz lokalnych z nadania koalicji oraz prostymi obywatelami pokazuje kraj, w którym panuje niesłychana, straszna, duszna atmosfera nieufności, dwulicowości, nieodpowiedzialności, zakłamania i hipokryzji. Osoba, która udaje przyjaciela, następnego dnia może stać za twoim porwaniem, szejk morderca i sadysta z dnia na dzień staje się wrogiem Al-Kaidy i przywraca spokój w jednej z prowincji. Autor pokazuje również ludzi dobrych, uczciwych, którzy stają się ofiarami „dla przykładu”, ponieważ nie ma dla nich miejsca ani wśród pokonanych, ani wśród zwycięzców. Z drugiej strony ani Amerykanie, ani Brytyjczycy nie mają realnego planu, jak pozyskać dla swojej/irackiej sprawy ludność cywilną, często obie strony popełniają karygodne błędy i zbrodnie. Kraj, którego struktury społeczne i polityczne miały być zmienione przynajmniej na wzór Turcji, do dziś tkwi w martwym punkcie i chcąc iść naprzód, nie może się oderwać od przeszłości czasów Saddama, klanowej mentalności i podgrzewanej ze wszystkich strony wojny religijnej.

Jeśli miałbym wystawić uczciwą ocenę punktową temu zbiorowi reportaży, ze względu na lekkość pisania Mariusza Zawadzkiego, jego przenikliwość, drążenie problemu i często niewygodnych tematów, poza tym podparcie tekstu duża i rzetelną wiedzą historyczną z czystym sumieniem mógłbym wystawić 10 na 10 punktów jako świetnie napisanemu i skomponowanemu, żywemu i ciekawemu reportażowi.