Po latach ociągania się rząd Kanady dał zielone światło dla modernizacji będącej w opłakanym stanie floty podwodnej. Royal Canadian Navy powoli zaczyna więc rozglądać się za nowymi okrętami, następcami problematycznych Upholderów. Zespół Canadian Patrol Submarine Project ma zbadać dostępne opcje i przeprowadzić analizę projektu pod kątem wymagań marynarki wojennej. Plany Ottawy są niezwykle ambitne i równie kontrowersyjne.

Ministerstwo obrony nie upubliczniło nawet ogólnikowych wymagań stawianych przed jednostkami. Według informacji pozyskanych przez dziennik Canada od źródła w resorcie obrony w grę wchodzi zakup nawet dwunastu okrętów podwodnych za kwotę około 60 miliardów dolarów kanadyjskich. Rząd ma jednak być przygotowany na wzrost kosztów nawet do 100 miliardów.

Co istotne, program nie jest efektem lobbingu marynarki wojennej czy oderwanym pomysłem rządu, lecz efektem konsensusu w dowództwie sił zbrojnych, a nawet w klasie politycznej. Zgłoszony przez liberalny rząd pomysł poparła opozycyjna partia konserwatywna. W marcu tego roku szef sztabu obrony, generał Wayne Eyre, oświadczył, że osobiście wspierał RCN w zabiegach o pozyskanie nowych okrętów podwodnych. Prace CPSP są jeszcze na bardzo wczesnym etapie, chociaż miano już przeprowadzić konsultacje z przedstawicielami przemysłu.



Jak łatwo się domyślić, już ewentualna skala projektu budzi kontrowersje. Porównania z australijskim programem budowy także dwunastu konwencjonalnych okrętów podwodnych Barracuda nasuwają się same. Postawione przez Canberrę wyśrubowane wymagania sprawiły, że koszty rosły w zastraszającym tempie, a projekt notował kolejne opóźnienia. Ostatecznie Australia porzuciła współpracę z Francją i postawiła na budowę jednostek atomowych we współpracy ze Stanami Zjednoczonymi i Wielką Brytanią.

HMCS Victoria w 2015 roku.
(Mat 1 Zachariah Stopa, Services d’imagerie des Forces maritimes du Pacifique)

W przypadku Kanady szczególne obawy budzi termin realizacji programu. Proces wyboru projektu, budowy i wdrożenia do służby pierwszej jednostki ma zająć co najmniej piętnaście lat. Jeszcze na początku roku 2021 wojskowi szacowali łączny koszt realizacji całego programu na dwadzieścia pięć lat, a wiele zależeć będzie od przyjętego systemu zamówień. Oznacza to, że pierwszy nowy okręt podniósłby banderę pod koniec lat 30. Tymczasem i tak już wydłużana eksploatacja Upholderów ma dobiec końca w połowie przyszłej dekady.

Nie wiadomo też, czy uda się zamknąć budżet przedsięwzięcia w przedziale 60–100 miliardów dolarów. Jako przykład podawany jest program Canadian Surface Combatant, czyli kanadyjskiego wariantu brytyjskich fregat typu City. Początkowo budowa piętnastu okrętów miała kosztować około 28 miliardów dolarów kanadyjskich. Gdy w roku 2019 podpisywano kontrakt, było to już 69,8 miliarda dolarów, a obecnie mówi się o kwocie rzędu 80 miliardów.

Wątpliwości budzi też możliwość zebrania odpowiedniej liczby marynarzy do służby na nowych okrętach. RCN cały czas ma problemy ze skompletowaniem załóg do raptem czterech obecnie posiadanych jednostek.



Kanadyjska flota podwodna skład się z czterech okrętów brytyjskiego typu Upholder, noszących lokalnie nazwę Victoria. Są to kolejno: HMCS Victoria, HMCS Windsor, HMCS Chicoutimi i HMCS Corner Brook. Okręty zaprojektowano i zbudowano w latach 1983–1993 jako uzupełnienie jednostek nuklearnych. Mimo pozytywnych ocen samego projektu Upholdery okazały się kłopotliwe w eksploatacji, w związku z czym Royal Navy chętnie odsprzedała je Kanadyjczykom. Okręty podnosiły banderę z liściem klonu w latach 2000–2004.

W kolejnych latach Ottawa przykładała coraz mniejsza wagę do floty podwodnej. Zakreślający ramy polityki obronnej liberalnego rządu premiera Justina Trudeau dokument Strong Secure Engaged z roku 2017 zakładał utrzymanie typu Victoria w służbie do połowy lat 30., a pozyskanie ich następców odsuwał do roku 2040. Już po publikacji strategii do mediów zaczęło jednak docierać coraz więcej informacji o pogarszającym się stanie okrętów i coraz bardziej kłopotliwej ich eksploatacji.

Ministerstwo obrony samo przyznało, że w latach 2019–2020 żaden z okrętów podwodnych nie wyszedł w morze na ani jeden dzień. Było to spowodowane przedłużającymi się remontami, konserwacją i próbami utrzymania ich w linii przez zakładany czas. W obliczu ograniczonego zakresu modernizacji okazało się to iście syzyfową pracą, tym trudniejszą, że pierwotnie przewidywany resurs HMCS Victoria upłynął w roku 2021, a HMCS Corner Brook upłynie w roku 2027. Co ciekawe, ta ostatnia jednostka sprawia załodze i stoczniowcom najwięcej kłopotów. W rezultacie przez ostatnich pięć lat w ogóle nie wyszła w morze i większość czasu spędza w doku.

Utrzymanie w służbie starzejących się okrętów staje się coraz trudniejsze i droższe. Od stycznia 2017 roku do kwietnia 2023 roku RCN miała przeznaczyć na ten cel 1,9 miliarda dolarów, a kwota ta dotyczy trzech jednostek, które przez cały ten czas w morzu miały spędzić zaledwie 529 dni.



Aby uniknąć podobnych problemów i utrzymać koszty Canadian Patrol Submarine Project w rozsądnych granicach, prace mają być prowadzone etapami, od skromniejszych po bardziej ambitne i złożone, przez grupę specjalnie dobranych podwodników, inżynierów i specjalistów od zaopatrzenia. Postępy mają być na bieżąco monitorowane przez komisje rządowe i niezależną komisję rewizyjną do spraw zakupów obronnych, a ostateczną zgodę na realizację projektu ma wydać nadzorująca wydatki rządu Treasury Board of Canada.

Interesujące są zadania stawiane przed przyszłymi okrętami podwodnymi. Oprócz standardowych zadań RCN duży nacisk kładzie na wykrywanie wrogich okrętów podwodnych, w tym jednostek wykorzystywanych przez aktorów niepaństwowych. Chodzi tutaj o kartele narkotykowe wykorzystujące miniaturowe jednostki do przemytu środków odurzających. Ten środek transportu zdobywa rosnąca popularność w basenie Morza Karaibskiego. Z tego powodu na zakup używanych okrętów podwodnych w Niemczech zdecydowała się Kolumbia.

Zobacz też: Sankcje zablokowały dalszy rozwój śmigłowca Ka-62

US Navy / Mass Communication Specialist 1st Class Peter Burghart