Marynarka wojenna Argentyny porzuciła plany reaktywowania floty morskich samolotów uderzeniowych Dassault-Breguet Super Étendard. Powód? Ten sam, co zawsze – chroniczny brak funduszy i brytyjskie embargo. Zaskakiwać może jedynie to, iż po czterech latach ciszy w końcu doczekaliśmy się oficjalnego komunikatu.

Super Étendard to dla Argentyńczyków samolot-instytucja. W czasie wojny o Falklandy pociski Exocet odpalone z maszyn tego typu trafiły w brytyjski niszczyciel HMS Sheffield i transportowiec Atlantic Conveyor. Obie jednostki zatonęły podczas holowania.

Ze względu na takie dziedzictwo odtworzenie floty Super Étendardów miało znaczenie przede wszystkim prestiżowe. Trudno sobie wyobrazić, żeby Buenos Aires planowało kolejną próbę zagarnięcia Falklandów, a tylko w takim scenariuszu francuskie maszyny byłyby rzeczywiście przydatne. Do normalnych zadań patrolowych i dozorowych lepiej się nadają choćby B200 Cormorány, czyli zmilitaryzowane samoloty Beechcraft Super King Air (Argentyna ma ich obecnie cztery).



Zanim doszło do faktycznego wycofania Super Étendardów już w pierwszej połowie ubiegłej dekady, Buenos Aires zakładało ich modernizację z pomocą Francuzów do standardu Super Étendard Modernisé. Ten plan spalił na panewce, a argentyńskie maszyny stopniowo uziemiano z powodu braku pieniędzy na remonty i pozyskanie części zamiennych.

W czerwcu 2016 roku Francja wycofała swoje Super Étendardy, co otworzyło Argentyńczykom drogę do zakupu wprawdzie wyeksploatowanych, ale dobrze utrzymanych maszyn. Transakcję uzgodniono już pod koniec 2017 roku, ale na przeszkodzie ich realizacji stanęły – a jakże! – problemy finansowe.

Zakup pięciu samolotów kosztował Argentyńczyków 12,6 miliona euro. Już ten wydatek okazał się nie lada obciążeniem dla tamtejszego budżetu. Kiedy wreszcie udało się znaleźć potrzebne fundusze, okazało się, że brakuje pieniędzy na opłacenie transportu. Wyczarowano je dopiero wiosną 2019 roku i tak maszyny wraz z bogatym pakietem części zamiennych i symulatorem załadowano na frachtowiec Lily Auerbach, który zawinął do portu Bahía Blanca 11 maja.



Wszystkie pięć maszyn miało wejść w skład 2. Eskadry Myśliwsko-Uderzeniowej Lotnictwa Morskiego stacjonującej w Base Aeronaval Comandante Espora w Bahía Blanca. Chociaż jednostka funkcjonowała nieprzerwanie, od 2011 roku nie wykonywała lotów. Co najmniej dziewięć maszyn było jednak w stanie potencjalnie umożliwiającym przywrócenie gotowości do lotu.

Zakładano, że maszyny przybyłe z Francji wyczerpią resursy stosunkowo szybko. Po „zajechaniu” tych maszyn ich zaawansowana awionika miała być przełożona do kadłubów starych argentyńskich samolotów, tak aby umożliwić im powrót do służby i zagwarantować przynajmniej względną przydatność na polu walki. Pofrancuskie samoloty mogą na przykład używać zasobnika celowniczego Damocles i przenosić bomby kierowane laserowo oraz są wyposażone w system łączności Saturn Have Quick.

Teraz wiemy, że z tych pięknych planów nic nie wyjdzie, a inwestycja dokonana przez rząd poprzedniego prezydenta Mauricia Macriego okaże się wyrzuceniem pieniędzy w błoto. Wiadomo, że Argentyńczycy podjęli wstępne prace przy Super Étendardach, ale szybko zrezygnowali.

– Argentyna musi przeznaczać swoje zasoby na ważniejsze sprawy niż zakup samolotów wojskowych – powiedział następca Macriego, Alberto Fernández, na konferencji zorganizowanej przez Financial Times. – Żyjemy na kontynencie pełnym nierówności, gdzie nie ma problemów wojennych, a wspólnym mianownikiem jest pokój.



Obok braku pieniędzy na odtworzenie gotowości do lotu blokadą nie do obejścia okazały się fotele wyrzucane produkowane przez brytyjską firmę Martin-Baker. Aby przygotować je do użycia, Argentyńczycy musieliby wymienić silniki rakietowe wystrzeliwujące fotel z kabiny. Tymczasem o pozyskaniu tych elementów od producenta nie może być mowy, gdyż nie pozwoli na to brytyjski rząd, Teoretycznie Argentyńczycy mogliby opracować takie silniki własnymi siłami, adaptując te, które produkują dla foteli UPC S-III-S3IA63 stosowanych w samolotach IA-63 Pampa. Sprawa jednak ponownie rozbija się o pieniądze.

Przypomnijmy, że brytyjskie embargo utrudnia także odnowienie floty samolotów bojowych wojsk lotniczych. Kiedy oficjalnie ruszyły poszukiwania nowego myśliwca, w prasie branżowej mówiło się o używanych Kfirach, Mirage’ach F1, Gripenach, M-346, Typhoonach, JF-17, L-159, a nawet MiG-ach-29. Ostatecznie w 2019 roku wybrano południowokoreańskie lekkie samoloty bojowe FA-50 Golden Eagle. Próba ich pozyskania spełzła na niczym, ponieważ rok później transakcję zablokował brytyjski rząd. W FA-50 znajduje się sześć komponentów produkcji brytyjskiej.

Zobacz też: Co nowego w programie samolotu Mwari?

Don S. Montgomery