Niemal dekadę po zawarciu historycznego porozumienia JCPOA z Islamską Republiką Iranu w sprawie programu nuklearnego z 14 lipca 2015 roku pojawia się szansa sygnowanie nowego dokumentu. Czy po obecnym burzliwym okresie uda się uregulować jedną z najbardziej palących kwestii na Bliskim Wschodzie? Przedstawiciel Białego Domu Steve Witkoff przesłał Iranowi 31 maja „szczegółową i akceptowalną propozycję” kolejnej umowy nuklearnej. Dziś najwyższy przywódca Ali Chamenei oświadczył, że nie może być mowy o tym, iż Iran zrezygnuje z niezależnego wzbogacania uranu.

Nie jest to pierwsza taka propozycja. Inna pojawiła się jeszcze ze strony administracji Joe Bidena. Nowa inicjatywa ma być wynikiem piątej rundy negocjacji między Iranem a Stanami Zjednoczonymi, które odbyły się tydzień temu w Rzymie. Amerykanie nie przekazali jej bezpośrednio na ręce dyplomacji irańskiej. To minister spraw zagranicznych Omanu Badr al‑Busajdi przekazał propozycję Witkoffa irańskiemu ministrowi spraw zagranicznych Abbasowi Araghcziemu podczas wizyty w Teheranie.

Barak Rawid z serwisu Axios dowiedział się, że postanowienia zaproponowanej umowy zezwalałyby na ograniczone niskopoziomowe wzbogacanie uranu przez Iran przez nieokreślony czas. Jednak aby nie było tak kolorowo, propozycja – faktycznie amerykańska, zaś formalnie przedstawiona przez delegację z Omanu – zakłada powołanie regionalnego konsorcjum, które będzie wzbogacać izotop uranu na potrzeby cywilne. Cały proces miałby przebiegać pod nadzorem Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej i Stanów Zjednoczonych, poza granicami państwa ajatollahów.

W tym przedmiocie dyplomacja irańska miała już dać jasną odpowiedź. Serwis Axios podał, że Iran jest otwarty na oparcie umowy nuklearnej z USA na pomyśle regionalnego konsorcjum zajmującego się wzbogacaniem uranu, ale pod warunkiem, że będzie ono zlokalizowane na terytorium Iranu. Przywódcy Iranu konsekwentnie powtarzali, że nie podpiszą żadnego porozumienia zakazującego wzbogacania pierwiastka do celów cywilnych. Odpowiedź ma duże znaczenie, ponieważ nie odrzuca wprost amerykańskiej oferty, a wręcz przeciwnie – sprawia, że opcja militarna odsuwa się w czasie.

Za kabiną tego F-15I widoczna jest owiewka systemu łączności satelitarnej ELK-1891. Niewielką liczbę Ra’amów (a także F-15D) wyposażono w ten system, aby przystosować je do roli maszyn prowadzących formacje uderzeniowe.
(x.com/IAFsite)

Co więcej, w przyszłym porozumieniu znalazłby się zapis o obowiązku wstrzymania nowych prac badawczo-rozwojowych nad wirówkami. Nie wolno byłoby również budować żadnych nowych zakładów wzbogacania i powstałaby konieczność demontażu krytycznej infrastruktury do konwersji i przetwarzania radioaktywnego pierwiastka.

Po podpisaniu porozumienia Iran będzie musiał tymczasowo zmniejszyć poziom wzbogacania do 3%. Okres ten zostanie ustalony w drodze negocjacji. Podziemne zakłady wzbogacania będą musiały zostać wyłączone z eksploatacji na okres uzgodniony przez strony. Natomiast wzboga­ca­nie w obiektach naziem­nych będzie tymcza­sowo ograni­czone do poziomu niezbęd­nego dla uzyski­wa­nia paliwa do reaktorów jądrowych, zgodnie z wytycznymi MAEA. Nowa umowa miałaby ustanawiać „silny system monitorowania i weryfikacji”, obejmujący natychmiastowe zatwierdzenie dodatkowego protokołu MAEA. Luki w wiedzy o irańskim programie są ogromne i potrzeba będzie czasu na ich wypełnienie.

Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.

Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.

Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.

LIPIEC BEZ REKLAM GOOGLE 87%

Są to jedynie kluczowe punkty, które zostaną omówione w kolejnej rundzie rozmów. Amerykańska propozycja nie gwarantuje automatycznego zniesienia sankcji w chwili wejścia porozumienia w życie. Złagodzenie sankcji ma nastąpić dopiero, gdy irańskie działania w pełni satysfakcjonować będą USA i MAEA.

Rzeczniczka prasowa Białego Domu Karoline Leavitt powiedziała, że w interesie Irańczyków leży to, aby zaakceptować porozumienie. Stanowisko administracji jest jednoznaczne: jeśli Iran nie zdecyduje się na ustępstwa i nie sfinalizuje porozumienia, będzie musiał przyjąć ciosy w postaci amerykańskich bomb.

Działka przeciwlotnicze przy instalacjach nuklearnych w Natanzie.
(Hamed Saber, Creative Commons Uznanie autorstwa 2.0)

Propozycja jest pewnym zaprzeczeniem oświadczeń najwyższych urzędników. Witkoff i sekretarz stanu Marco Rubio publicznie zapewniali, że Waszyngton nie pozwoli Iranowi na wzbogacanie uranu i zażąda całkowitego demontażu irańskich obiektów nuklearnych. Jednak teraz Biały Dom nie zaprzeczył żadnym szczegółom propozycji opisanej przez Axios. Czy mamy do czynienia z o wiele większą elastycznością strony amerykańskiej? A może propozycja z kategorii nie do odrzucenia, a potem nie będzie odwrotu i pozostanie rozwiązanie militarne? Na to na razie nie ma żadnej odpowiedzi.

Co na to główni zainteresowani?

Ali Chamenei podkreślił w dzisiejszym wystąpieniu, że wzbogacanie uranu to kluczowy element przemysłu nuklearnego. Bez tej zdolności kraj jest całkowicie uzależniony od dostawców zagranicznych w kwestii pozyskiwania paliwa do własnych elektrowni jądrowych. Na to Teheran oczywiście nie chce się zgodzić, a tego właśnie według Chameneia pragną „wulgarni i bezczelni przywódcy” Stanów Zjednoczonych.

Chamenei dodał, że w Iranie na przestrzeni lat wyszkolono tysiące fizyków jądrowych i inżynierów, którzy teraz – gdyby Iran przyjął propozycję w jej obecnym kształcie – zostaliby bez pracy. Ajatollah nie powiedział tego wprost, ale sugestia jest oczywista: groziłoby to proliferacją broni jądrowej na świecie na podobnej zasadzie, jakiej obawiał się Zachód po rozpadzie Związku Radzieckiego. Ba, właśnie z tego powodu na pracę w Iranie zdecydował się ukraiński fizyk jądrowy Wjaczesław Danyłenko, który według niektórych analityków był kluczową postacią na wczesnym etapie irańskiego programu jądrowego.

Wkrótce potem Araghczi oświadczył na Twitterze, iż jeśli Amerykanie będą żądać zakończenia wzbogacania uranu, nie będzie żadnego układu, ale jeśli będą żądać rezygnacji z broni jądrowej, układ jest możliwy. Wyraźnie pozostawia to otwartą drogę do dalszych rozmów. Ale czy owocnych – to już zupełnie inna sprawa.

W Jerozolimie na razie siedzą cicho. Być może Netanjahu i jego jastrzębie otoczenie zostało uciszone przez Donalda Trumpa. Ten przestrzegł w przeprowadzonej w zeszłym tygodniu rozmowie telefonicznej, aby premier Izraela nie podejmował żadnych działań, które mogłyby zagrozić negocjacjom.

Wielu senatorów republikańskich i izraelscy sojusznicy naciskali na administrację, aby utrzymała nieprzekraczalne linie w zakresie zerowego wzbogacania uranu i całkowitego demontażu obiektów wchodzących w skład irańskiego programu nuklearnego. Nad Białym Domem wciąż wisi groźba tego, że premier „Małego Szatana”, jak nazywają Izrael irańscy ajatollahowie, będzie działał unilateralnie i spróbuje obrócić irańskie instalacje nuklearne w perzynę. Jerozolima aż pali się do takiego rozwiązania, a w listopadzie ubiegłego roku mieliśmy tego próbkę.

Rzecznik irańskiego ministerstwa spraw zagranicznych Esmail Baghei powiedział 2 czerwca, że strona amerykańska nie udzieliła dotychczas wystarczających zapewnień co do tego, kiedy i w jaki sposób sankcje zostaną zniesione. Tamtejsza dyplomacja idzie nawet krok dalej. Wydaje się nie wierzyć w to, że amerykańskie lotnictwo wojskowe jest w stanie włączyć się w bombardowanie infrastruktury nuklearnej. Co więcej, uważa, że może grać na czas, a także wynegocjować lepsze porozumienie.

– Gdyby USA rzeczywiście były w stanie zbombardować irańskie obiekty nuklearne, nie widziałyby potrzeby wchodzenia w negocjacje – powiedział wczoraj minister Araghczi.

Szef irańskiej dyplomacji wyraźnie wskazuje, że to media spekulują na temat rychłego porozumienia Iran–USA. Jak twierdzi, opowiada się rozwiązaniem dyplomatycznym, ale zaznacza, że dotarcie do niego wymaga porozumienia, które całkowicie zakończy wszelkie sankcje i utrzyma prawa nuklearne Iranu, w tym wzbogacanie uranu. W zasadzie, można pokusić się o stwierdzenie, że irańskim celem jest status quo.

Oferta amerykańska – pod wieloma względami podobna do umowy z 2015 roku – nie znajduje więc uznania w islamskiej republice. Już tamto porozumienie wydawało się mocno ograniczać irańską swobodę w zakresie programu nuklearnego. Inna sprawa, że trzy lata później (a może i nawet krócej) Teheran już nic sobie z jej postanowień nie robił i naruszał wszystkie ograniczenia określone przez umowę (z której administracja Trumpa wycofała się już w 2018 roku). W czerwcu 2020 roku jasne było, że porozumienie jest historią, a Iran nadal wzbogaca izotop uranu do czystości wynoszącej 4,5 %, czyli wyższej niż 3,67 %, które ustanowił reżim JCPOA.

Iran cały czas instalował nowe wirówki, zwiększał ilość uranu wzbogaconego do poziomu ponad 20%. Na przykład w lutym 2024 roku MAEA stwierdziła, że szacowane zapasy wzbogaconego uranu w Iranie osiągnęły 27-krotność limitu określonego w porozumieniu z 2015 roku. Co więcej, w 2023 roku pojawiły się doniesienia, że Teheran jest w posiadaniu bliżej niesprecyzowanej ilości pierwiastka wzbogaconego do 84% czystości; do głowic jądrowych konieczny jest poziom 90%.

Z informacji, które przedostały się do sieci, niestety nie wynikało, w którym obiekcie irańskiej sieci nuklearnej dokonano tego osiągnięcia, ale doświadczenie podpowiadało, że będzie to Natanz albo Fordo. Pozytywne miało być również nastawienie społeczeństwa. Wyniki badań ujawnione w artykule opublikowanym przez Bulletin of the Atomic Scientists w czerwcu 2024 roku wyraźnie sugerowały, że większość Irańczyków opowiadało się za posiadaniem broni nuklearnej.

Iran już wielokrotnie przekraczał czerwone linie i wydaje się, że grając va banque, nadal może to robić, wykorzystując przeciągające się negocjacje. Ostrzeżeń dla Iranu było już wiele. 23–26 stycznia 2023 roku terytorium Izraela i obszar nad wschodnią częścią Morza Śródziemnego stały się areną największych w historii amerykańsko-izraelskich ćwiczeń wojskowych pod kryptonimem „Juniper Oak 23.2”. Miały one potwierdzić zdolność i determinację do zaatakowania irańskiej infrastruktury nuklearnej. Od dłuższego czasu wojna wisi w powietrzu. Czy najnowsza propozycja to nie zwrot w kierunku marchewki, zamiast sięgania po kij? Dowiemy się z pewnością wkrótce.

Siły Obronne Izraela