Niemiecka marynarka wojenna (Marine), podobnie jak pozostałe rodzaje sił zbrojnych naszego zachodniego sąsiada, jest nowoczesna, ale boryka się z wieloma problemami wskutek cięć budżetowych wprowadzanych od zakończenia zimnej wojny. Skomplikowana sytuacja międzynarodowa związana z agresywną polityką rosyjską i zagrożeniami asymetrycznymi w różnych częściach świata wymusiły na niemieckich politykach zwiększanie budżetu obronnego. Jednym z beneficjentów większych wydatków wojskowych będzie również marynarka wojenna prowadząca kilka programów modernizacyjnych.

Okręty nawodne

Przede wszystkim należy zauważyć rozpoczęcie dostaw fregat typu Baden-Württemberg, określanych również jako F125. Pierwsza jednostka serii – Baden-Württemberg (F222) – weszła do służby 17 czerwca 2019 roku, a druga – Nordrhein-Westfalen (F223) – powinna do niej dołączyć jeszcze w tym roku. Pozostałe dwie fregaty – Sachsen-Anhalt (F224) i Rheinland-Pfalz (F225) – mają być dostarczone do 2021 roku. Okręty są budowane przez konsorcjum ARGE F125 składające się z TKMS i Lürssena.

Fregaty F125 stanowią zupełnie nową jakość w niemieckiej marynarce wojennej. Zostały zaprojektowane od podstaw i wykorzystują najnowsze osiągnięcia automatyki. Ponad 20 tysięcy różnego rodzaju czujników pozwoliło na znaczne zautomatyzowanie wielu procesów i ograniczenie załogi mniej więcej o połowę w stosunku do podobnych okrętów poprzedniej generacji. Około 90% systemów opracowano specjalnie dla tych okrętów. Załoga składa się ze 120 oficerów i marynarzy (fregaty F124 mają 243 osoby załogi), a na pokładzie jest miejsce dla kolejnych siedemdziesięciu pasażerów, którymi w zamyśle mają być żołnierze oddziałów specjalnych. Dzięki wysokiej automatyzacji i koncepcji wielu załóg (o czym niżej) okręty mają mieć możliwość działania przez dwa lata bez konieczności wchodzenia do stoczni na przeglądy i remonty.

Fregaty F125 mają 149,5 metra długości i wyporność 7200 ton. Napęd zbudowany w układzie CODLAG obejmuje dwa silniki elektryczne o mocy 4500 kilowatów, dwie turbiny gazowe o mocy 20 tysięcy kilowatów i cztery silniki wysokoprężne o mocy 2900 kilowatów każdy. Prędkość marszowa wynosi 20 węzłów, a maksymalna – ponad 26 węzłów. Zasięg wynosi w przybliżeniu 4000 mil morskich przy prędkości 18 węzłów.

Dwie fregaty typu F125 w stoczni w Hamburgu

Nordrhein-Westfalen i Rheinland-Pfalz typu F125 w stoczni w Hamburgu.
(Martin Falbisoner, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Typ Baden-Württemberg opracowano z myślą o wykorzystaniu w misjach ekspedycyjnych przeciwko zagrożeniom asymetrycznym i w konfliktach o niskiej intensywności. Mogą wspierać ogniem jednostki lądowe, dają zakwaterowanie niewielkim oddziałom i oferują stanowiska dowodzenia operacjami międzynarodowymi. Uzbrojenie i sensory dobrano głównie z myślą o samoobronie. Główne uzbrojenie artyleryjskie stanowi uniwersalna armata Oto Melara 127/64 Lightweight kalibru 127 milimetrów o donośności 60 kilometrów, a przy wykorzystaniu amunicji Vulcano – nawet 120 kilometrów. Ponadto uzbrojenie obejmuje dwie poczwórne wyrzutnie pocisków Harpoon, dwa działka morskie kalibru 27 milimetrów, dwa karabiny maszynowe kalibru 12,7 milimetra, dwie wyrzutnie przeciwlotnicze RAM i dwie wyrzutnie celów pozorowanych MASS. Dodatkowo na pokładzie znajdują się cztery łodzie półsztywne, które mogą zabrać do piętnastu żołnierzy i mogą być uzbrojone w karabiny maszynowe i granatniki. Na rufie znajduje się obszerny pokład lotniczy z dwoma hangarami mogącymi pomieścić śmigłowce wielkości Sea Liona.

Do obsługi czterech okrętów zostanie utworzonych osiem załóg. Żadna z nich nie będzie przypisana do konkretnego okrętu, a ich zmiany będą realizowane w miejscu realizowania operacji, niezależnie od tego, czy będą to Niemcy czy dowolny inny zakątek świata. Dzięki dużej liczbie załóg każda z nich będzie mogła służyć na misji ekspedycyjnej jedynie przez cztery miesiące z rzędu. Z jednej strony zapewni to lepsze warunki służby marynarzom, a z drugiej pozwoli na efektywniejsze wykorzystanie posiadanych okrętów wojennych i możliwość ich dłuższego przebywania w rejonie operacji.

Rozpoczął się również proces budowy pięciu korwet typu K130 Köln. Po wielu perturbacjach politycznych i negocjacjach z wykonawcami stępkę pod pierwszy okręt drugiej serii położono w stoczni Lürssena w Wolgast 25 kwietnia 2019 roku. Zamówienie pięciu okrętów jest wynikiem pozytywnych doświadczeń z eksploatacji pierwszej piątki, będącej w linii od 2008 roku. Kontrakt na budowę drugiej serii produkcyjnej opiewa na 2,5 miliarda euro. Korweta Köln powinna być dostarczona flocie wojennej w listopadzie 2022 roku, a pozostałe cztery – do 2026 roku.

Chociaż okręty mają takie samo oznaczenie, będą się różniły od pierwszej serii produkcyjnej (typ Braunschweig). Ma to związek z postępem technicznym, a także nowymi regulacjami prawnymi w Niemczech. Przykładowo łodzie ratunkowe o długości 6,25 metra zostały zastąpione nowszymi o długości 7,5 metra, które w międzyczasie weszły do służby w Marine. Ponadto systemy informatyczne okrętów dostosowano do nowszych wymagań bezpieczeństwa. Rozwój systemów komputerowych wymusił również zmiany w systemie dowodzenia i kontroli uzbrojenia. Ponadto okręty będą wyposażone w bezpilotowe aparaty latające. Próby z wykorzystaniem bezzałogowego śmigłowca Skeldar odbywają się na korwecie Braunschweig. Dodatkowo Rheinmetall i MBDA Deutschalnd zapowiedziały wspólne opracowanie demonstratora technologii lasera bojowego i jego integrację z korwetami typu K130.

Korweta Braunschweig.
(Ein Dahmer, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Najmniej dobrego można powiedzieć o okrętach MKS 180. Są one projektowane z myślą o zastosowaniu w pełnoskalowym konflikcie zbrojnym – będą okrętami wielozadaniowymi z możliwością zwalczania celów lądowych, nawodnych, podwodnych i powietrznych w dużym przedziale odległości. Wśród przewidywanego uzbrojenia wymienia się pociski RIM-162 ESSM, RAM Mark 2 i NSM. W 2017 roku niemiecka minister obrony Ursula von der Leyen zdecydowała o zamówieniu sześciu fregat. MKS 180 będą wykorzystywały wiele rozwiązań sprawdzonych w F125, takich jak koncepcja wielu załóg, konstrukcja modułowa czy wydłużony okres międzyremontowy. Z uwagi na przewidywany czas służby, wynoszący nawet ponad pięćdziesiąt lat, projekt okrętów zakłada ich podatność na modernizacje i uwzględnia odpowiedni zapas wyporności. Dlatego w trakcie prac projektowych fregaty urosły z 6 tysięcy do 10 tysięcy ton wyporności.

Historia tych okrętów jest długa i zawiła. Przetarg na budowę czterech jednostek ogłoszono jeszcze w 2015 roku, a dostawy miały się rozpocząć w 2023 roku. Początkowo do rywalizacji stanęły trzy konsorcja: ThyssenKrupp Marine Systems z Lürssenem, Stocznia Marynarki Wojennej w Kilonii z BAE Systems i Blohm+Voss z Damenem. Kiedy oferta Lürssena została odrzucona, ThyssenKrupp Marine Systems przyłączył się do stoczni z Kilonii. Urzędnicy ministerstwa obrony zapowiadali, że decyzja o wyborze miejsca budowy powinna zapaść w pierwszej połowie 2019 roku, ale jak widać już teraz, zostanie prawdopodobnie przesunięta na pierwszy kwartał 2020 roku.

Należy również wspomnieć o kilku mniejszych lub mniej zaawansowanych programach modernizacyjnych. Tutaj na pierwszy plan wysuwa się konieczność poszukiwania nowych niszczycieli min, które zajmą miejsce okrętów typu Frankenthal. Dla zastąpienia dziesięciu starych okrętów Niemcy zamierzają pozyskać jedenaście – we współpracy z europejskimi partnerami. W ramach Europejskiej Agencji Obronnej prowadzono dyskusje na temat wspólnych wymagań i zamówień na okręty, ale jak to często bywało w europejskich programach zbrojeniowych, zbyt duże różnice zdań wśród parterów zablokowały porozumienie. Niemcy optują za niszczycielami min, które na szeroką skalę będą wykorzystywały bezzałogowe pojazdy podwodne i będą miały konstrukcję modułową, pozwalającą dostosować wyposażenie do danego zadania. Wydaje się, że po niewielkich modyfikacjach niemieckie wymagania powinien spełniać projekt holendersko-belgijskiego niszczyciela min. Prototypowa jednostka ma zostać zamówiona w 2022 i dostarczona w 2027 roku.

W ciągu kilku lat konieczny będzie zakup również dwóch okrętów zaopatrzeniowych. Dwa dotychczasowe okręty – Rhön i Spessart – przebudowano ze zbiornikowców w latach siedemdziesiątych. Zgodnie z najnowszymi regulacjami Międzynarodowej Organizacji Morskiej zbiornikowce jednokadłubowe będą mogły pływać jedynie do 2021 roku. Dlatego w najbliższym czasie można spodziewać się rozpoczęcia procedury nabycia nowoczesnych okrętów tej klasy. Nowe okręty będą miały podwójny kadłub, 20 tysięcy ton wyporności i długość 170 metrów. Zbiorniki będą miały objętość 15 tysięcy metrów sześciennych, a dodatkowo okręty będą mogły zabrać do dwudziestu kontenerów. Okręty będą rozwijały prędkość ponad 20 węzłów.

Spessart w Wilhelmshaven.
(Ein Dahmer, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International)

Wreszcie nie można zapominać o żaglowcu szkolnym Gorch Fock, którego coraz bardziej kosztowny i przedłużający się remont dał asumpt do rozważań o jego wycofaniu ze służby. Gorch Fock wszedł do doku w styczniu 2016 roku w ramach standardowego cyklicznego remontu, który miał kosztować 10 milionów euro. Ostatecznie podjęto decyzję o dokończeniu remontu wycenionego finalnie na 135 milionów euro i powrocie żaglowca do służby w 2020 roku. W tym czasie niemieccy kadeci szkolili się na rumuńskim żaglowcu Mircea.

Okręty podwodne

Niemcy i Norwegia podpisały umowę o współpracy, której efektem będzie budowa sześciu okrętów podwodnych typu 212CD (Common Design). Cztery jednostki będą zbudowane dla Norwegii, a dwie dla Niemiec. Planowane jest wspólne szkolenie personelu i wykorzystanie operacyjne okrętów obu państw. Na mocy dokumentu Niemcy zobowiązały się między innymi do prowadzenia części prac serwisowych przy swoich okrętach w stoczniach norweskich. Wszystkie jednostki zostaną zbudowane przez TKMS – HDW.

Okręty bazują konstrukcyjnie na znanym yypie 212A. Są wyposażone w napęd niezależny od powietrza oparty na ogniwach paliwowych. Ponadto na okrętach znajduje się śluza dla nurków z oddziałów specjalnych i odporny na ciśnienie wody zasobnik na wyposażenie takich oddziałów. Okręty mogą operować w dowolnej strefie klimatycznej, w tym w Arktyce. Wszystkie jednostki do obu państw maja być dostarczone w latach 2025–2030.

Lotnictwo morskie

Niemieckie lotnictwo morskie wyposażone jest między innymi w osiem morskich samolotów patrolowych P-3C Orion. Ich czas służby zbliża się do końca, ale nie określono jeszcze, który samolot będzie ich następcą. W czasie targów lotniczych ILA 2018 w Berlinie promowany był między innymi japoński Kawasaki P-1, ale trzeba brać pod uwagę również Boeinga P-8. Jednak najbardziej prawdopodobnym kandydatem będzie samolot, który ma być opracowany wspólnie z Francją. Być może będzie bazował na Airbusie A320 lub Falconie 8X. Niemcy i Francja mają preferować europejskie rozwiązanie, ale według japońskich informacji mają się toczyć rozmowy dotyczące transferu technologii do przyszłego europejskiego samolotu. Chodzi głównie o zdolność maszyny do lotów z małą prędkością na małej wysokości, generowany niski poziom hałasu i dobry stosunek koszt/efekt w dziedzinie zużycia paliwa.

Na razie Oriony muszą służyć dalej. Aby nadal spełniały wymagania, ich skrzydła i awionika zostaną wymienione. Do modernizacji zostaną wykorzystane między innymi urządzenia i elementy dostarczone przez przemysł niemiecki. Prace finansowane w ramach programu Foreign Military Sales będą przeprowadzone w zakładach w Oswego w Stanach Zjednoczonych i Manching w Niemczech. Mają potrwać do maja 2022 roku.

Orion w okolicznościowym malowaniu z okazji stulecia niemieckiego lotnictwa morskiego.
(Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

Niemiecka marynarka otrzyma w najbliższych latach osiemnaście nowych śmigłowców NH90 Sea Lion (pierwszy już dostarczono), które zajmą miejsce dwudziestu jeden zasłużonych, ale ponadczterdziestoletnich Sea Kingów. Śmigłowce będą wykorzystywane do misji poszukiwawczo-ratunkowych i transportowych, w tym do przerzutu sił specjalnych. Wśród wyposażenia specjalistycznego znajdą się radar morski, system automatycznej identyfikacji statków AIS, głowica z kamerami telewizyjną i na podczerwień, dalmierz laserowy oraz urządzenie wykrywające emisje elektromagnetyczne, w tym opromieniowanie przez radar. Uzbrojenie mogą stanowić dwa karabiny maszynowe M3M umieszczone w drzwiach bocznych.

W dalszej – choć również nieodległej – przyszłości zastąpienia będą wymagały śmigłowce Sea Lynx Mk 88A, które dzisiaj operują przeważnie z pokładów fregat w roli śmigłowców do zwalczania okrętów podwodnych. Lynxy mogą również zwalczać pociskami kierowanymi okręty nawodne. Czas służby niemieckich Sea Lynxów upłynie około 2025 roku. Kandydatami były NH90, AW159 i MH-60R. Ostatecznie, zgodnie z przewidywaniami, wygrał ten pierwszy. Ze wstępnych informacji wynika, że Berlin zamówi aż trzydzieści jeden NH90. Ich konfiguracja będzie zbliżona do konfiguracji francuskich Caïmanów. Otrzymają też nowe oznaczenie: NH90MRFH (Multi-Role Frigate Helicopter).

Marine 2030

W 2030 roku niemiecka marynarka wojenna chciałaby posiadać jedną fregatę F123, trzy fregaty F124, cztery fregaty F125, sześć fregat MKS 180, jedenaście niszczycieli min, dziesięć korwet K130, osiem okrętów podwodnych, trzy okręty zaopatrzeniowe, dwa zbiornikowce, sześć okrętów wsparcia i trzy okręty rozpoznawcze. Do tego lotnictwo morskie ma się składać z ośmiu samolotów patrolowych i czterdziestu sześciu śmigłowców.

W rezultacie Marine ma utrzymać pozycję jednej z najnowocześniejszych flot wojennych świata. Jej struktura ma być elastyczna i pozwalać skuteczne działanie w ramach zarówno misji zagranicznych, jak i nieograniczonej wojny. Jak zawsze powodzenie planu będzie zależało od zapewnienia odpowiedniego finansowania przez polityków, ale patrząc na pojawiające się od miesięcy zapowiedzi zwiększania wydatków na obronę i zakupów dla wszystkich rodzajów sił zbrojnych, można założyć, że nie powinno być z tym problemu.

Ein Dahmer, Creative Commons Attribution-Share Alike 4.0 International