Z historią nazistowskich jednostek do zadań specjalnych, znanych każdemu – od zawodowego historyka po zupełnego laika – jako Einsatzgruppen, jest jak z wieloma tego typu historiami. Każdy wie, że byli, że byli źli i tak dalej, ale tak naprawdę niewielu potrafi opowiedzieć w kilku zdaniach o ich powstaniu, szkoleniach, motywacji, procedurach śmierci. Działania grup specjalnych nadal kojarzą się głównie z działaniami na froncie wschodnim oraz ich udziałem w „rozwiązywaniu problemu żydowskiego” i wieloma innymi plugastwami. Tymczasem historia tych jednostek i powiązanych z nimi ludzi oraz całej maszynerii śmierci jest – niestety – dłuższa i bardziej skomplikowana, niż mogłoby się wydawać.

Tę historię przedstawia w swojej książce Łukasz Gładysiak. Pozycja o bardzo jasno i silnie postawionym tytule „Zabijajcie wszystkich. Einsatzgruppen 1938–1941” ukazała się w zeszłym roku nakładem warszawskiego wydawnictwa Demart. Trzeba przyznać, że została bardzo ładnie i starannie wydana, a sugestywne grafiki, kolaże między kolejnymi rozdziałami, robią wrażenie. Wielka szkoda, że to jedyne fotografie w książce o tak wyrazistym tytule, która porusza tak ciekawy temat. Autor to prawie mój rówieśnik (jest o rok straszy), jest historykiem wojskowości (interesuje się również historią Pomorza Zachodniego), absolwentem Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu i redaktorem prowadzącym magazynu historycznego Militaria XX wieku. Wydanie Specjalne.

Gładysiak swoją pracę podzielił na sześć chronologicznie ułożonych rozdziałów, z których każdy składa się z kilku podrozdziałów. Poza tym Autor zamieścił załączniki: opis umundurowania i uzbrojenia funkcjonariuszy i żołnierzy Einsatzgruppe (dla pasjonatów), spis stopni wojskowych, biogramy dowódców w latach 1938–1941 (bardzo pomocne) oraz schematy organizacyjne grup do zadań specjalnych sprzed oraz z czasu wojny. Do samego układu książki trudno się przyczepić. Z pewnym zdziwieniem muszę zauważyć, że pierwszy raz spotkałem się w źródłach archiwalnych z takim zapisem bibliograficznym, jaki zastosował Autor. Poukładał on bowiem archiwalia nie według archiwów, z których pochodzą, ale alfabetycznie według nazwy dokumentu. Nie ma to jednak wielkiego znaczenia dla całościowego odbioru książki. Gładysiak, aby jak najlepiej opisać działalność nazistowskich jednostek śmierci, przedstawia nie tylko ich historie sensu stricto. Narrację rozpoczyna od rozdziału o polityce III Rzeszy wobec Żydów w kraju do momentu wybuchu wojny. I z tym fragmentem miałem największy problem. O ile polityka, propaganda oraz powolne – niestety skuteczne – odczłowieczanie żydowskich współobywateli są dobrze opisane, o tyle wymowa tekstu jest nieco spłycona. Wydaje mi się, że po lekturze tego rozdziału u czytającego pojawia się konkluzja, iż odmóżdżający i kretyński antysemityzm zaszczepili Niemcom i Austriakom tylko i wyłącznie naziści. A oni tylko – albo nawet aż – wstrzelili się w sprzyjające nastawienie społeczne i polityczne. Według mnie to, że opis setek lat kościelnej i religijnej indoktrynacji niemal każdego chrześcijańskiego społeczeństwa nie zajął przynajmniej strony, jest poważnym mankamentem. Poza tym sami naziści często powoływali się na antyjudaizm – na przykład na pisma Marcina Lutra.

Kolejny rozdział opisuje historię jednostek specjalnego przeznaczenia armii niemieckiej od wojen napoleońskich po powstanie III Rzeszy. Ten fragment od początku był dla mnie prawdziwą niespodzianką, i to pozytywną. Zawiera sporo ciekawych i nowych wątków o kształtowaniu się nie tylko oddziałów zwalczających ruch oporu na okupowanych terytoriach, ale także eliminacji osób, które mogły/były zagrożeniem dla utrzymania spokoju na tyłach frontu: od wojny prusko-francuskiej po Wielką Wojnę. Autor sporo miejsca poświęca oddziałom Freikorpsów po Wielkiej Wojnie – i nic dziwnego, większość późniejszych prominentnych nazistów oraz dowódców grup specjalnych wywodziła się bowiem właśnie z tej formacji. Rozdziały od trzeciego do szóstego to opisy powstania, organizacji, rozrostu oraz – w końcu – zbrodniczej działalności Einsatzgruppen.

Autor krok po kroku analizuje nie tylko to, w jaki sposób i po co powstały te właśnie oddziały, które miały się okryć tak mroczną sławą. Co ważne, Łukasz Gładysiak opisuje współzałożycieli, funkcjonariuszy i żołnierzy jako produkty reżimu, któremu służyli. Reżim ten był nie tyle okrutny i wyprany z jakiegokolwiek człowieczeństwa, ile był ogromną biurokratyczną machiną, w której krok po kroku cześć obywateli stawała się danymi statystycznymi. Tak samo działo się na podbitych terenach Europy. Autor pokazuje również – co bardzo ważne – drogi „karier” samych funkcjonariuszy SD i SS, członków Einsatzgruppen. Przerażające jest to, że w wbrew ogólnej opinii nie byli to degeneraci, kryminaliści lub sadyści, chociaż tacy też istnieli. Większość legitymowała się wyższymi wykształceniem, często mieli bardzo udaną karierą zawodową i odnosili wiele sukcesów – przed wstąpieniem do jednej z wielu formacji III Rzeszy. Autor opisuje, jak zmieniała się koncepcja użycia Einsatzgruppen, a także ich organizacja, jak rosły w siłę oraz zyskiwały niemal nieograniczoną władzę. Dość przypomnieć, że jeszcze w czasie kampanii obronnej 1939 roku część wysokich oficerów Wehrmachtu stanowczo protestowała przeciwko barbarzyństwu siepaczy Hitlera. Taką „niesubordynację” bardzo szybko tłumiono, tak że z czasem nikt nie śmiał nawet pomyśleć o pisaniu „podobnych bredni” jak te protesty. Wielokrotnie jednak oddziały Wehrmachtu uczestniczyły w akcjach grup śmierci jeszcze przed atakiem na ZSRR. Najciekawsze rozdziały książki to – jak dla mnie – opisy działań jednostek do zadań specjalnych w czasie zajmowania Czechosłowacji, Austrii oraz na zachodnim froncie, a także Bałkanach. Zagadnień tych próżno szukać w większości monografii, które opisują drugą wojnę światową, a nawet w książkach poświęconych szczegółowo tej czy innej kampanii armii niemieckiej.