Generał US Air Force w stanie spoczynku spisał swoje przemyślenia na temat jednej z istotniejszych chińskich publikacji wojskowych ostatnich dekad i stara się umieścić je w szerszym kontekście. Jak mu to się udało, jest dyskusyjne.
Na dobrą sprawę mamy do czynienia z książką o książce. „Wojna bez zasad” to obszerne fragmenty opublikowanej w roku 1999 książki dwóch pułkowników, oficerów politycznych Sił Powietrznych Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, Qiao Lianga i Wanga Xiangsuia, zatytułowanej „Chao xian zhan”. Publikacja jest globalnie znana pod angielskim tytułem „Unrestricted Warfare”, zaś na polski można to przetłumaczyć jako: nieograniczona wojna lub wojna bez zasad.
Wokół chińskiego oryginału narosło wiele nieporozumień. Jedni uważają ją za nieznaczącą publikację, inni stawiają w centrum współczesnej chińskiej myśli wojskowej. Spalding należy do tej drugiej grupy, jednak w przeciwieństwie do jemu podobnych ma świadomość, że koncepcje Qiao i Wanga nie były adresowane do wojskowych, ale do kierownictwa Komunistycznej Partii Chin. Wszak ChALW nie jest siłami zbrojnymi państwa ani narodu, lecz partii rządzącej, co generał jasno wykłada czytelnikom.
Pomija natomiast kontekst, w jakim powstała nieograniczona wojna. „Chao xian zhan” jest rezultatem debaty trwającej w chińskich kręgach wojskowych i partyjnych przez całe lata 90. Książka Qiao i Wanga jest jedną z ostatnich z całego szeregu publikacji mających znaleźć odpowiedź, jak Chiny, KPCh i ChALW mają przystosować się do nowej rzeczywistości. Głównymi punktami w tej dyskusji były upadek Związku Sowieckiego i operacja „Pustynna Burza”.
Spalding słusznie zwraca uwagę, że chińskie przywództwo ma obsesję na punkcie wojny w Zatoce Perskiej. Nie zgłębia jednak do końca, dlaczego tak się stało, a to bardzo istotna sprawa. Fakt, amerykańskie działania dyplomatyczne, propagandowe i psychologiczne w trakcie tego konfliktu stały się dla Chińczyków niedościgłym wzorcem. Spalding bagatelizuje jednak wymiar wojskowy. Wcześniejsze chińskie koncepcje prowadzenia działań opierały się na własnych doświadczeniach z walk ze Związkiem Sowieckim i Wietnamem, a także wojny iracko-irańskiej. Zwłaszcza ta ostatnia uczyła, że okopana dywizja zmechanizowana jest praktycznie nie do ruszenia. Wojna o Kuwejt pokazała, że okopana dywizja zmechanizowana wydała na siebie wyrok śmierci. Tym samym zakwestionowane zostały wszystkie dotychczasowe założenia.
Chiny potrzebowały nowej koncepcji, która musiała spełniać dwa podstawowe warunki – negować amerykańską przewagę militarną i zapewnić przetrwanie władzy KPCh. Qiao i Wang przedstawili idee zbliżone do rosyjskiej wojny nieliniowej z jej naciskiem na zastosowanie informacji jako broni w walce o zdobycie przewagi w sferze mentalnej (noosfera). Przykładem jest chociażby lansowane od dobrych dziesięciu lat przekonanie o nieuchronności stania się przez Chiny głównym mocarstwem świata i detronizacji Stanów Zjednoczonych. Głównym narzędziem walki staje się psychologia, a jej najważniejszym uczestnikiem (celem ataku) – ludność cywilna w innych krajach.
Istnieją jednak zasadnicze różnice. Qiao i Wang nie są zainteresowani walką o przestrzeń fizyczno‑geograficzną, a jako broń chcą stosować nie tylko informacje, ale dosłownie wszystko. Do dezinformacji i ataków hakerskich dołączają chociażby sztucznie wywołane krachy na giełdzie, uderzenia w waluty innych państw, skandale polityczne. Różnica między wojną a pokojem, już i tak bardzo niejasna w rosyjskiej doktrynie, zostaje kompletnie zatarta. Działania toczą się permanentnie i nie są niczym ograniczone. Polem i jednocześnie narzędziem walki może być konferencja ONZ, WHO czy WTO, umowy gospodarcze, budowa sieci telekomunikacyjnej, portal społecznościowy, aplikacja, telefon komórkowy, sponsorowany artykuł w zagranicznej gazecie albo odkrycie archeologiczne.
Spalding wybrał jego zdaniem najistotniejsze fragmenty „Chao xian zhan” i opatrzył je komentarzami pisanymi z perspektywy wojskowego. Postarał się również o liczne przykłady ilustrujące zastosowanie „wojny bez zasad” w praktyce. W tym ostatnim często idzie jednak za daleko, zwłaszcza gdy idzie o wybuch pandemii COVID-19. Błędy Pekinu są przedstawiane jako zamierzone działania, natomiast błędy Waszyngtonu – pomniejszane lub zgoła pomijane. Generałowi nie można jednak odmówić szczerości; tam, gdzie nie ma dowodów na swoje hipotezy, otwarcie o tym pisze.
Natomiast najbardziej irytuje pozowanie przez Spladinga na wołającego na puszczy. Dorobek amerykańskich badaczy i think tanków na temat zagrożeń stwarzanych przez Chiny jest negowany, zaś o publikacjach z Europy czy Japonii nie ma słowa. Książka jest wyraźnie kierowane do amerykańskiego czytelnika.
Zona Zero, wydawca książki, jest kolejnym wydawnictwem, które powinno zainwestować w redakcję. Generał brygadier na okładce robi jeszcze przed wstępem kiepskie wrażenie. Czyżby swojski generał brygady był zbyt słaby marketingowo? Z innych kwiatków, trzeba jeszcze wypomnieć tłumaczenie services jako służby, gdy z kontekstu jasno wynika, że chodzi o rodzaje wojsk.
Czy zatem „Wojnę bez zasad” można polecić? Generał Spalding podjął się zadania przedstawienia niuansów chińskiej myśli strategicznej zwykłemu czytelnikowi. Warto więc po książkę sięgnąć, ale nie można na niej poprzestać. „Wojnę bez zasad” należy traktować jako wprowadzenie do tematu, pozwalające oswoić się z zagadnieniami rzadko goszczącymi poza kręgami pasjonatów i fachowców.