Wrzesień 1939 roku to największa tragedia w historii polskiego państwa. Nigdy dotąd polska państwowość nie została zniszczona, a sam kraj zniewolony w tak krótkim czasie. Następstwem przegranej wojny było niespotykane w dotychczasowej historii prześladowanie narodu polskiego. Wojna i okupacja dotknęły w taki czy inny sposób każdego zakątka Polski, jak i każdego jej mieszkańca. Wyjątkiem nie jest miasto Dębica, które – bez obrony – zostało zajęte przez niemieckie wojska 8 września 1939 roku.

Miasto Dębica a przygotowania polskiego sztabu do wojny

Chcąc trafnie określić miejsce Dębicy w planach polskiego sztabu dotyczących potencjalnej wojny z III Rzeszą, należy nierozerwalnie łączyć ją z rolą, jaką miał odgrywać Centralny Okręg Przemysłowy, w skład którego Dębica się zaliczała; miasto Dębica jako samodzielny czynnik w owych planach nie występowało. Nie oznacza to jednak, że nie miało żadnych walorów strategiczno-obronnych w kontekście przypuszczalnych działań wojennych.

Płynąca przez Dębicę Wisłoka stanowi naturalną linię obronną w przypadku potencjalnych działań wojennych. Nie sposób pominąć także faktu, że miasto leży pomiędzy dwoma innymi naturalnymi barierami – Wisłą i Sanem – co znacząco wpływa, nie tyle na zalety defensywne jego samego, co na możliwość potencjalnego rozlokowania w rejonie wojsk w formie zaplecza. Pozostaje jeszcze najważniejszy atut: biegnąca przez Dębicę kluczowa dla transportu magistrala kolejowa Kraków–Lwów i linia Dębica–Tarnobrzeg, która łączyła zachodnie tereny COP-u z centralną Polską. Jeśli chodzi zaś o znaczenie dębickiego przemysłu, to w 1939 roku na terenie miasta działały zakłady Fabryki Gum Jezdnych, a także Walcownia Metali Kolorowych, Zakłady Chemiczne i (położona w pobliskim Pustkowie) fabryka katowickiej Lignozy.

Polski sztab, zaczynając pracę nad planem obronnym, nie brał w ogóle pod uwagę możliwości, by potencjalne działania wojenne między Polską a hitlerowskimi Niemcami mogły osiągnąć tereny COP-u. Plan ten, znany jako „Studium Niemcy”, opracowywany od początku 1936 roku z rozkazu generała Śmigłego-Rydza, zakładał, że głównym celem polskich armii będzie zatrzymanie niemieckiego wojska do momentu przystąpienia do działań zaczepnych naszego sojusznika – Francji.

Nastąpiłoby odciążenie polskiego frontu, co w konsekwencji umożliwiłoby podjęcie przez polskie armie działań ofensywnych. Nie przypuszczano w ogóle, że do momentu przystąpienia Francji do wojny wojska niemieckie mogłyby dojść w okolice COP-u, a co za tym idzie Dębicy. Warto zauważyć, że w 1936 roku polscy sztabowcy bardziej obawiali się potencjalnej wojny z ZSRS i aż po jesień 1938 roku to na nim koncentrowały się działania planistów. Jednak należy dodać, że w razie konfliktu z Sowietami także nie zakładano, że front mógłby się zbliżyć w rejon COP-u.

Wspomnianej jesieni 1938 roku, kiedy III Rzesza zajęła sudeckie tereny Czechosłowacji, a zaraz potem zaczęła wysuwać roszczenia terytorialne dotyczące „korytarza” biegnącego przez Pomorze i aneksji Wolnego Miasta Gdańsk, polski sztab, bazując na „Studium Niemcy”, zaczął opracowywać ostateczny plan wojny z Hitlerem. Przewidywano, że główne uderzenie wojsk niemieckich nastąpi z Pomorza w kierunku Warszawy. Mniej więcej od 4 marca zaczęto w szybkim tempie ugruntowywać plan, jednak w czasie trwania nad nim prac sytuacja Polski w międzynarodowym układzie geopolitycznym uległa znacznemu pogorszeniu.

15 marca wojska niemieckie zajęły resztę Czechosłowacji i podporządkowały sobie – wyodrębnioną już – Słowację. W tym momencie Rzesza stanęła przed możliwością uderzenia na Polskę od północy (Prusy), zachodu oraz południa; ten ostatni kierunek miał największe znaczenia dla obszaru, na którym położona jest Dębica.

Dopiero teraz polski sztab zaczął liczyć się z potencjalnymi stratami terytorialnymi na początku wojny, do momentu, w którym Francja zacznie wypełniać sojusznicze zobowiązania.

W zaistniałej sytuacji polskie dowództwo zdecydowało, że najważniejszym zadaniem polskich armii będzie obrona terenów, których posiadanie i wykorzystanie strategiczno-gospodarcze pozwoli na dalsze prowadzenie wojny. Mimo tego COP wraz z Dębicą nadal uważano za teren wolny od potencjalnych działań wojennych. Zakładano, że front maksymalnie dotrze do linii: Biebrza–Narew–Bug–Narew–Wisła po Bydgoszcz–jeziora żnińskie–Wartę od Koła i Widawki–rejon Częstochowy–górnośląskie umocnienia nadgraniczne–Beskid Żywiecki.

Polski sztab nie opracował drugiej fazy obrony. W ogólnym zarysie stwierdzono jedynie, że działania wojenne mogą dotrzeć co najwyżej w okolicę linii: środkowy bieg Wisły–Dunajec. W planach pominięto obszary COP-u. Świadczy o tym rozkaz dla stacjonującej najbliżej Dębicy Armii „Kraków”, w którym czytamy: „Osłonić kierunek na Kraków od płd. zachodu, opóźniać i rozpoznać działające tu siły npla (…) [u]Ostateczna pozycja obrony [/u] [podkr. – K.K]: obszar umocniony »Górny Śląsk–Mikołów–Pszczyna–Biała–Żywiec«”.

Polskie dowództwo bagatelizowało zagrożenie ze strony uzależnionej od Niemiec Słowacji, pokładało także zbyt wielkie – jak się później miało okazać – nadzieje w pomoc Francji. Najistotniejsza dla Dębicy granica na Karpatach miała być tylko luźno obsadzona przez polskie wojska. Praktycznie cały plan podporządkowano reakcji zachodniego sojusznika wobec III Rzeszy. Spodziewano się, że wojska francuskie będą potrzebowały około dwóch tygodni po mobilizacji na rozpoczęcie ofensywy. Liczono zaś, że sama mobilizacja potrwa dwa, trzy dni. Z tych kalkulacji wynikało, że polskie armie będą zmuszone do obrony około siedemnastu dni. Polski sztab można usprawiedliwić tym, że kompletnie nie mógł się spodziewać niemieckiego Blitzkriegu – druzgocących rajdów niemieckiego lotnictwa w głąb atakowanego terytorium. Takiej wojny świat jeszcze nie znał, mimo pewnych przesłanek płynących z niemieckiej ingerencji w wojnie domowej w Hiszpanii.

Dopiero na początku lipca 1939 roku polskie dowództwo poważnie zainteresowało się zagrożeniem ze strony terytorium Słowacji. Na polecenie Generalnego Inspektora Sił Zbrojnych Śmigłego-Rydza przygotowano dokument, który poruszał najważniejsze sprawy polityczno-strategiczne i miał być podstawą dalszego planowania działań obronnych. Czytamy w nim:

2. Żywienie wojny
A. Obrona własnych rejonów przemysłu wojennego i surowców.
(…)
a) Śląsk, 90% hut i prawie cały wydobywany węgiel,
b) COP:
(…) Stalowa Wola (…), Rzeszów (…), Jasło (…), Leżajsk (…).
– Zakłady leżące na prawym brzegu Wisły: Mościce (…), [u]Dębica[/u] [podkr. – K.K] (…), Mielec (…)
– utrata obszaru COP pozbawia nas prawie całego naszego przemysłu wojennego (…)
Jeżeli przyjąć jako zachodnią granicę COP-u linię biegnącą przez rejony Radomia, Skarżyska, Mielca, Mościsk, otrzymamy granicę, [u]poza którą nie możemy wpuścić przeciwnika bez groźby prawie całkowitego uzależnienia możliwości prowadzenia dalszej wojny od zagranicy[/u] [podkr. – K.K] (…)”.

Jednocześnie wykluczono możliwość przedłużenia zasięgu operacyjnego Armii „Kraków” po granicę z Rumunią, w związku z czym 11 lipca powołano nową Armię „Karpaty”, której dowództwo powierzono generałowi dywizji Kazimierzowi Fabrycemu. W instrukcji dla nowej armii czytamy: „(…) 1. Osłonić centralny okręg przemysłowy (…) W tym celu:
a) na kierunkach wyprowadzających ze Słowacji na Rzeszów i Tarnów:
– zamknąć przejścia przez Karpaty (…)
– przeciwstawić się energicznie począwszy od samej granicy nieprzyjacielowi (…)”.
Jest to pierwszy oficjalny rozkaz, który mówi o obronie COP-u.

Armia „Karpaty” dostała do dyspozycji tylko cztery dywizje piechoty i brygadę kawalerii. Jedna z dywizji miała być skierowana do Dębicy. Siły, którymi dysponowała nowo utworzona armia, były zbyt skąpe, aby móc wykonać przedłożone im zadania. Brakło jej także przede wszystkim czasu w przygotowaniu się do rzeczywistych działań wojennych; świadczy o tym chociażby fakt, że plan łączności zaczęto opracowywać dopiero 28 sierpnia.

Przebieg działań wojennych

Już w kwietniu 1939 roku mieszkańcy Dębicy hojnie dokonywali wpłat na rzecz Funduszu Obrony Narodowej; w samym mieście przeprowadzano ćwiczenia, jak się zachować w przypadku rozpylenia przez wroga gazu, ochoczo trenowano bierną obronę przeciwlotniczą. Wszystko to pokazuje, że dębiczanie zdawali sobie sprawę z nadchodzącego zagrożenia. Wspomnieć należy, że w przededniu wojny – według G. Brzęka – w rejonie Dębicy bardzo aktywna była niemiecka V Kolumna. Jej działalność dowodzi, że niemieccy planiści znakomicie zdawali sobie sprawę ze strategicznej roli miasta, szczególnie w kontekście przebiegającej przez nie wspomnianej już magistrali kolejowej. Fakt ten miał już niebawem okazać się zgubnym dla Dębicy i jej mieszkańców.

Generał Antoni Szylling

Generał Antoni Szylling

W ostatnich dniach sierpnia 1939 roku w Dębicy z oddziałów wojskowych stacjonował tylko Ośrodek Zapasowy Krakowskiej Brygady Kawalerii i utworzony z rezerwistów batalion wartowniczy, w którego skład wchodziły cztery kompanie piechoty i pluton cekaemów. Nie było natomiast w mieście 5. pułku strzelców konnych, tak bardzo związanego z Dębicą i stale w niej koszarującego. 23 sierpnia został zmobilizowany, a następnie w dniach 26 i 27 sierpnia przetransportowany do Zawiercia. Podczas kampanii wrześniowej działał w Krakowskiej Brygadzie Kawalerii.

W czasie wojny Dębica miała być broniona przez 22. Dywizję Piechoty Górskiej, potocznie zwanej „przemyską”, pod dowództwem pułkownika dyplomowanego Leopolda Endel-Ragusa, która wchodziła w skład 2. dywizji południowego odwodu Naczelnego Wodza Pojawiła się w Dębicy rankiem 1 września i około godziny 10.00 zaczęła się rozładowywać, by już wieczorem, wskutek bardzo ciężkiej sytuacji Armii „Kraków”, opuścić miasto bezpowrotnie i przejść pod dowództwo wspomnianej armii.

W pierwszym tygodniu września Dębica przekonała się, że zajmowała bardzo istotne miejsce w planach operacyjnych Luftwaffe. Wynikało to ze znaczenia magistrali kolejowej Kraków–Lwów, Niemcy rozumieli bowiem, że owo połączenie krzyżujące się w Dębicy z linią biegnącą w kierunku Tarnobrzega i dalej na północ będzie kluczowe dla transportu polskich wojsk w tym rejonie wojennych działań.

Jak wspomina R. Siedlisker-Sarid, pierwsze samoloty Luftwaffe pojawiły się nad Dębicą już o godzinie 11.00. Także E. Skowron i A. Stańko podają w informację, że już 1 września zbombardowano dębicki dworzec, budynek poczty i kilka domów mieszkalnych. Są to istotne wiadomości, do tej pory bowiem uważano, że pierwszy nalot na miasto miał miejsce 2 września.

Nalot na Dębicę, który miał miejsce drugiego dnia wojny, był potężny i niszczycielski. Fragment komunikatu informacyjnego Armii „Karpaty” mówi: „(…) O godz. 18.00 30 samolotów rzuciło ok. 60 bomb na Dębicę, czyniąc znaczne szkody w mieście. Ludność była ostrzeliwana z km (…)”.

Tego samego dnia bombardowano także Rzeszów, głównie Zakłady Cegielskiego i okolice dworca kolejowego, jednak jak przyznaje we wspomnieniach generał Kazimierz Sosnkowski, 2 września to Dębica była głównym celem ataków niemieckiego lotnictwa.

Niestety brak źródeł uniemożliwia próbę określenia strat spowodowanych przez nalot zarówno wśród mieszkańców, jak i w infrastrukturze.

Można się także tylko domyślać wpływu na ludność Dębicy zbrodniczego procederu niemieckich lotników, którzy, jak wspomina powyższy komunikat, ostrzeliwali cywili. Bez wątpienia była to taktyka niemieckiego dowództwa, która poprzez takie działania miała na celu wywołanie paniki wśród ludności cywilnej, zmuszenie jej do masowych ucieczek, co prowadziło do tłoku na polskich drogach, a w konsekwencji uniemożliwiało sprawny ruch i komunikację. Dramatyczną atmosferę wywołaną wśród dębiczan przez systematyczne naloty niemieckiego lotnictwa opisuje świadek A. Darłak: „Początkowo chroniono się na peryferiach miejskich, byle się znaleźć jak najdalej od celów ataków lotniczych. Wkrótce pod hasłem »ratuj się, kto może« ucieczki nabrały charakteru eksodusu narodowego. Uciekać byle szybko, byle gdzie, byle oddalić się od nacierającej armii niemieckiej, która, jak niosła fama, morduje każdego napotkanego człowieka. Ciągnęły więc na wschód całe kolumny furmanek z uciekinierami (…) Zapanował niesamowity chaos, nie dający się opisać”.

O tłumach „ciągnących na wschód” i strzelaniu do ludności cywilnej pisze w swych wspomnieniach także inny Dębiczanin, W. Wójcik.

W ciągu całego dnia 3 września Luftwaffe z ogromnym impetem bombardowała i ostrzeliwała magistralę Kraków–Lwów. Źródła wspominają, że szczególnie nękana była Dębica. Najprawdopodobniej wiązało się to z tym, że wówczas przez miasto przetaczały się ogromne transporty kolejowe polskiego wojska, zarówno z zachodu na wschód, jak i w przeciwnym kierunku. Mimo ogromnych zniszczeń i kolejnych fal niemieckich nalotów transport w tym dniu nie został zatrzymany.

Generał Kazimierz Fabrycy

Generał Kazimierz Fabrycy

Przyczyniło się do tego wielkie poświęcenie polskich żołnierzy, kolejarzy i mieszkańców Dębicy, którzy wykazali się wielką odwagą i patriotyzmem. Po 4 września ruch kolejowy na tej linii trwał na odcinku od Tarnowa przez Dębicę i dalej na wschód, do momentu zajmowania jej poszczególnych części przez oddziały Wehrmachtu.

Tymczasem sytuacja na froncie była fatalna. XIV Armia niemiecka generała Wilhelma Lista, która znajdowała się najbliżej, parła w kierunku Tarnowa i Dębicy. W nocy z 5 na 6 września Armia „Kraków” otrzymała informację o ogromnych postępach jednostek pancernych należących do armii Lista – miały znajdować się już w Uszewie nieopodal Brzeska.

Jedyną formacją polskiego wojska, która mogła przeciwstawić się w tamtym rejonie niemieckim siłom, była 24. Dywizja Piechoty pułkownika dyplomowanego Bolesława Krzyżanowskiego. Dywizja ta, jak wynika z zachowanego rozkazu, na prośbę dowódcy Armii „Kraków” generała Szyllinga miała być przekazana przez Fabrycego pod dowództwo tego pierwszego, a następnie przetransportowana już 3 września w okolicę Tarnowa i Dębicy. Oczywiście nie sposób było przewidzieć, że w tym dniu rejon Dębicy zostanie poddany wspomnianym już potężnym nalotom niemieckiego wojska.

Wiemy z całą pewnością, że w momencie szybkich ruchów XIV Armii niemieckiej 24 DP znajdowała się w okolicach linii Tarnów–Zakliczyn–Gromnik i że jej dowódca został telefonicznie poinformowany przez gen. Szyllinga o zaistniałym niebezpieczeństwie. W tej rozmowie dowódca Armii „Kraków” dał płk. Krzyżanowskiemu do zrozumienia, że bardzo liczy na 24 DP, jeśli chodzi o zabezpieczenie linii Dunajca w momencie wycofywania się przez tę rzekę innych polskich oddziałów.

Mimo wielu wątpliwości dowódca 24 DP postanowił uczynić zadość sugestiom gen. Szyllinga, choć rozumiał, że nie jest w stanie zabezpieczyć szosy Bochnia–Tarnów, przez którą przetaczały się oddziały dokonujące odwrotu. Gen. Szyllingowi chodziło głównie o osłonę Grupy Operacyjnej Boruta, która jednak poniosła ciężkie straty 6 września w okolicy Bochni i Niepołomic. Mimo ciężkiej sytuacji płk. Krzyżanowski podczas kolejnej rozmowy telefonicznej, tym razem z gen. Fabrycym, ponownie zapewnił, że postara się wykonać powierzone mu zadania, chyba że nastąpi jakaś „katastrofa”. Tego dnia wojska niemieckie sforsowały Dunajec w okolicach Zakliczyna i Nowego Sącza, co oznaczało dla 24 DP nieuniknione nadejście wspomnianej przez Krzyżanowskiego „katastrofy”.

Pułkownik Bolesław Krzyżanowski

Pułkownik Bolesław Krzyżanowski

W takiej sytuacji gen. Fabrycy, jako dowódca Armii „Małopolska” (utworzonej 6 września z resztek Armii „Kraków” oraz „Karpaty”) postanowił przesunąć 24 DP w rejon Dębicy i Pilzna. Zdecydowało o tym przede wszystkim położenie obydwu miejscowości nad naturalną barierą obronną, jaką jest rzeka Wisłoka. We wszystkie te decyzje i rozkazy wkradał się coraz większy chaos i nieporozumienie. Świadczy o tym bardzo późna godzina wydania rozkazu dla 24 DP, przez co nie wszystkie jej oddziały od razu ruszyły do odwrotu i przyszło im za to słono zapłacić.

Podczas odwrotu 24 DP została zaatakowana przez niemiecką 4. Dywizję Lekką, co przyniosło jej znaczne straty w sprzęcie i ludziach. W wielkim nieładzie poszczególne oddziały 24 DP dotarły do linii Wisłoki. Zważywszy na to, że właśnie ta jednostka miała bronić Dębicy, jej destabilizacja i demoralizacja wskutek ciągłego odwrotu i porażek miała dla miasta fatalne konsekwencje. Sytuację, w jakiej się znalazła 24 DP, opisuje major J. Pawłowski: „Wyjechałem na szosę w stronę Dębicy i zastałem taki obraz: kolumna długości kilka kilometrów, pomieszane wozy taborowe z działami, ludźmi i końmi, na wozach piechota, wszystko to bezładne (…) Wszystkich ogarnęła tępota i apatia (…)”.

Tuż za 24 DP z rejonu Tarnowa, opustoszałego po odwrocie polskich jednostek na linię Wisłoki, postępował XXII Korpus Pancerny – gdyby przyszło w tym momencie do konfrontacji, polskie oddziały zostałyby doszczętnie zniszczone, prawdopodobnie bez walki. Wszystko wskazywało na to, że Dębicy nie będzie już miał kto bronić.

Dowództwo 24 DP dotarło do Pilzna o świcie 7 września; tam też zaczęło tymczasowo kwaterować. Plan obrony linii Wisłoki zaczęto opracowywać natychmiast w pobliskim Latoszynie. W dowództwie dywizji panowała fatalna atmosfera. Upadłe morale, załamanie, apatia, zmęczenie i zwątpienie – to wszystko charakteryzowało 24 DP, także samego płk. Krzyżanowskiego, który podobno miał się znajdować w głębokiej depresji. Jeden z żołnierzy pisał: „(…) już w pierwszym etapie odwrotu [24 DP – K.K] wystąpiły niepokojące objawy upadku ducha, a nawet wręcz załamania się niektórych dowódców […]. Mogła je zdusić w zarodku energiczna interwencja przełożonego, lecz kto miał interweniować, gdy dowódca dywizji stracił wiarę we własne siły”.

Informację o bardzo niskim morale 24 DP i jej ogólnej kondycji po walkach z 4 DLek doszły do gen. Fabrycego. Wiadomości te, wraz z innymi niepokojącymi wieściami z frontu (m.in. rozbicie GO Boruta), przyczyniły się do wydania przez Fabrycego rozkazu o odwrocie i dalszej obronie na rzece San. Warto dodać, że jeszcze przed oficjalnym rozkazem płk. Krzyżanowski postanowił odejść z rejonu Dębicy i udać się na południowy wschód, w kierunku rzeki Wisłok. Mamy więc do czynienia z przejawem niesubordynacji. To tylko potwierdza ogromny chaos i zamieszanie w oddziałach, które mogłyby bronić Dębicy.

Zajęcie miasta

O świcie 8 września 24 DP pod dowództwem płk. dypl. Krzyżanowskiego odeszła z rejonu Dębicy w kierunku rzeki Wisłok. Miasto pozostało bezbronne i osamotnione. W pobliżu nie było żadnej polskiej jednostki zdolnej do podjęcia obrony miasta i przeprawy na Wisłoce.

Po wycofaniu się 24 DP w kierunku Dębicy parł XXII KP gen. Kleista. W historiografii swego czasu nie było jednomyślności co do daty zajęcia Dębicy przez wojska niemieckie. W. Stebnik uważa, że 4 DLek po wspominanym ataku na 24 DP koło Tuchowa zajęła Pilzno, a następnie, wieczorem 7 września, Dębicę; według niego właśnie wskutek bezpośredniego działania 4 DLek 24 DP odeszła na linię Wisłoku. Z kolei R. Dalecki twierdzi, że już po zarządzeniu odwrotu i wymarszu 24 DP Niemcy zajęli Dębicę w nocy z 7 na 8 września. Jeszcze inaczej twierdzi L. Moczulski. Mianowicie podaje, że 4 DLek wieczorem 7 września po krótkiej walce zajęła Dębicę, a jednocześnie uderzyła na Pilzno.

Wydaje się, że można wykluczyć opanowanie Dębicy przez Niemców w wyniku nawet drobnych walk. Oprócz Moczulskiego nie wspomina o tym żaden inny badacz. Z całą pewnością 24 DP zdążyła się już ewakuować w momencie przybycia jednostek niemieckich. Źródła nie podają jakiejkolwiek informacji, by mieszkańcy miasta podjęli jakąś próbę oporu wobec wkraczających wojsk nieprzyjaciela. Znając fakt, że Niemcy sforsowali Wisłokę późną nocą 7/8 września i że 24 DP odeszła z rejonu Dębicy o świcie 8 września, śmiało można stwierdzić, że zajęcie Dębicy nastąpiło właśnie w tym dniu. Dokonały tego wojska wspomnianego XXII KP, który to stale postępował w ślad 24 DP. A. Stańko podaje, że opanowanie miasta nastąpiło dokładnie o godzinie 7.00 rano.

Mimo marginalnego znaczenia Dębicy w przekroju całego Września, jest to jednak świetny przykład, który doskonale obrazuje sytuację całej Polski – bombardowania, ofiarność mieszkańców, chaos, zniszczenie, nieustająca wędrówka cywili. Był to jednak dopiero przedsmak tego, co miała przynieść okupacja: prześladowania, eksterminacja, przymusowe wywózki do Rzeszy, getto i holocaust, obozy i egzekucje. Wszystko to niestety także odcisnęło się na historii miasta. Dębica zdała jednak i ten egzamin, wspaniale zapisując się w historii Polskiego Państwa Podziemnego jako jeden z najlepiej działających okręgów AK, który na koncie posiada znaczące sukcesy w skali całego kraju.

Bibliografia:

Bonusiak W., Podczas wojny obronnej i okupacji niemieckiej, [w:] Dębica. Zarys dziejów miasta i regionu, red. J. Buszko, F. Kiryk, Kraków 1995.
Brzęk G., Tajna oświata cywilna i wojskowa w Rzeszowskiem i Dębickiem w mrokach hitlerowskiej okupacji, Rzeszów 1988.
Dalecki R., Armia Karpaty w wojnie 1939, Rzeszów 1989.
Darłak A., Stanisław Darłak i jego Dębica, Kraków 1996.
Moczulski L., Wojna polska. Rozgrywka dyplomatyczna w przededniu wojny i działania obronne we wrześniu – październiku 1939, Poznań 1972.
Mroczka L., Dębica w latach drugiej niepodległości, [w:] Dębica. Zarys dziejów miasta i regionu, red. J. Buszko, F. Kiryk, Kraków 1995.
Siedlisker – Sarid R., Zagłada Żydów dębickich, [w:] Księga pamięci Dębicy, http://jewishgen.org/Yizkor/debica/demp141.html [14.03.2010]
Skowron E., Stańko A., Dębica w karpackiej brygadzie legionów. Legioniści w walkach o niepodległość i odbudowę kraju, Dębica 2004.
Sosnkowski K., Cieniom września, Warszawa 1988.
Stańko A., Gdzie Karpat progi…, Warszawa 1984.
Steblik W., Armia Kraków, Warszawa 1975.
Wójcik W., Zapach dymu. Wspomnienia Dworzana, Dębica 1992.