Wraz z postępującą globalizacją przestępczość zorganizowana napotkała ciekawą możliwość nawiązania współpracy z organizacjami terrorystycznymi. W wielu przypadkach przypomina to igranie z ogniem, ponieważ instytucje państwowe znacznie ostrzej reagują na zagrożenie ze strony ekstremistów niż ze strony nawet najlepiej zorganizowanych gangów, ale potencjalne korzyści trudno zignorować. Pogarszająca się sytuacja w Mozambiku sprawiła, że coraz więcej analityków zaczęło się przyglądać Republice Południowej Afryki jako potencjalnej bazie terrorystów działających w Afryce Południowej.

W RPA przestępczość zorganizowana wtopiła się w miejscową kulturę korupcji i nepotyzmu. Działalność gangów to jednak nie tylko przestępstwa białych kołnierzyków, lecz również przemoc na ulicach. W samym Kapsztadzie działa około 130 gangów ulicznych, walczących przede wszystkim o kontrolę nad slumsami. Przedmieścia, gdzie grupy młodych mężczyzn nie widzą dla siebie żadnych perspektyw na poprawę sytuacji życiowej, stały się idealnym środowiskiem dla rozwoju kultury gangów. Ograniczona przestrzeń, stosunkowo łatwy dostęp do broni na czarnym rynku i trudności społeczno-ekonomiczne sprawiły, że – według danych na rok 2020 – na ulicach samego Kapsztadu działało 100 tysięcy gangsterów, co oznacza, że około 25% wszystkich mieszkańców miasta zaangażowanych jest w nielegalną działalność.

Południowoafrykańskie grupy przestępcze cechuje ogromna brutalność sprawiająca, że bliżej im do meksykańskich karteli niż pospolitych gangów. W 2015 roku pojawiły się pierwsze doniesienia o sformowaniu w RPA komórek powiązanych z Da’isz. Od razu zaczęto obawiać się nawiązania przez nie współpracy z lokalnymi grupami przestępczymi – niebezpodstawne, gdyż w przeszłości wielokrotnie zwracano uwagę na kontakty terrorystów z przemytnikami oraz gangsterami.



Oczywiście nie jest to specyfika Afryki. Ekstremiści angażują się w między innymi w międzykontynentalny handel narkotykami. W czerwcu 2020 roku policja we włoskim Salerno przechwyciła czternaście ton fenetyliny, wykorzystywanej do produkcji amfetaminy. Ładunek pochodził z laboratorium prowadzonego przez osoby powiązane z Da’isz. Terroryści często angażują się w tego rodzaju operacje. W Afryce grupą najbliżej współpracuje z kryminalnym półświatkiem somalijska Asz-Szabab. Wieloletnia kooperacja przyczyniła się do przejęcia przez bojowników dużej części szlaków dotychczas wykorzystywanych przez przemytników. Pozwoliło to organizacji na uzyskanie stabilnego źródła dochodów i prowadzenie wieloletniej kampanii terroru obejmującej ogromną część wschodniego wybrzeża kontynentu.

Południowoafrykańscy śledczy podejrzewali, że również w RPA doszło do infiltracji półświatka przez terrorystów. Potwierdzenie przyszło wraz z rozpracowaniem i rozbiciem w ubiegłym roku grupy określanej jako Piątka z Kliprivier. Przestępcy zajmujący się głownie uprowadzeniami dla okupu poszukiwali ofiar na ulicach Johannesburga, jednak policja odkryła, że centrum operacyjnym była farma w leżącym 400 kilometrów na południowy wschód Kliprivier.

Po udanej operacji i zajęciu gospodarstwa oprócz broni i amunicji znaleziono czarne flagi Da’isz. Wśród zatrzymanych przestępców było dwóch obcokrajowców – Etiopczyk i Somalijczyk. Zostali oni powiązani z atakiem w KwaZulu-Natalu w 2018, roku podczas którego napastnicy ugodzili nożem szyickiego imama w meczecie w Verulamie. Policjanci nie wiedzą, z którą frakcją tak zwanego Państwa Islamskiego utrzymywała kontakty Piątka z Kliprivier, jednak są przekonani, że część pieniędzy z okupów przekazywano terrorystom.



Potwierdzenie kontaktów między południowoafrykańskimi gangsterami a bojownikami nie było zaskoczeniem, lecz potwierdzeniem krążących od lat plotek. Łatwo sobie wyobrazić, dlaczego przepełniona korupcją i mająca silną młodzieżową kulturę przemocy RPA może być dobrym miejscem do rozwoju współpracy między różnymi grupami. Zaskakująca jest jednak bierność miejscowych służb wywiadowczych i kontrwywiadowczych. Władze zdawały sobie sprawę, że w kraju działają grupy terrorystyczne, lecz agentów kierowano do rozpracowywania organizacji kierujących się pobudkami rasowymi, jak Narodowy Chrześcijański Ruch Oporu. Zagrożenie ze strony budujących wpływy islamistów zignorowano.

Szacuje się, że w szeregi Da’isz wstąpiło około 11 tysięcy zagranicznych bojowników, z których 60–100 było obywatelami RPA. Zważywszy, że muzułmanie stanowią około 1,5% miejscowego społeczeństwa, zainteresowanie wyjazdem na Bliski Wschód było duże.

Południowoafrykańscy żołnierze przy śmigłowcu Atlas Oryx.
(Lystil, Creative Commons Attribution 2.0 Generic)

Liesl Louw-Vaudran, analityczka z Instytutu Studiów nad Bezpieczeństwem w Johannesburgu, zasugerowała, że RPA już jest centrum operacyjnym Da’isz. Przeżarty systemową korupcją sektor finansowy to dla terrorystów wymarzone narzędzie do finansowania działalności. Innym ważnym elementem układu mają być klany biznesowe z Zanzibaru, zajmujące się eksportem na masową skalę. RPA stanowi więc ważne ogniwo logistyczno-finansowe, nie zaś bezpośrednie pole walki, nie oznacza to jednak, że lokalna policja nie udaremniła prób przeprowadzania zamachów w kraju. Najgłośniejszą sprawą było aresztowanie braci Brandona-Lee i Tony’ego-Lee Thulsie. Mężczyzn zatrzymano pod zarzutem planowania zamachu bombowego na amerykańską ambasadę w Pretorii. Niedoszli terroryści mieli być powiązani z Da’isz, a po przeprowadzeniu ataku zamierzali uciec do Mozambiku.



Jest wszakże jedna kategoria przestępców szczególnie podatnych na nawiązanie współpracy z terrorystami – przemytnicy. Działające wzdłuż wschodniego wybrzeża Afryki grupy od lat czerpią ogromne zyski z przerzutu kontrabandy, wśród której obok narkotyków przewożone są trofea kłusownicze, egzotyczne drewno i kamienie szlachetne. Szlaki prowadzące z Mozambiku do RPA mogą okazać się bezcenne dla ekstremistów. Do tej pory przewożono nimi nielegalne towary, teraz jednak mogą zostać wykorzystane przez bojowników chcących dołączyć do walki w Mozambiku.

Prawdopodobnie współpraca ta nie będzie stanowiła bezpośredniego zagrożenia dla Pretorii, jednak może okazać się katastrofą dla regionu. Bogactwa mineralne mozambickiej prowincji Cabo Delgado stanowią łakomy kąsek dla Da’isz. Przejęcie kontroli nad kopalniami oraz zdobycie dostępu do czarnego rynku obejmującego całą południową i środkową Afrykę sprawi, że bojownicy zyskają ogromny zastrzyk funduszy.

Pododdział kontrterrorystyczny policji RPA – STF – podczas ćwiczeń z zakresu odbijania zakładników.
(Shine 2010, Creative Commons Attribution 2.0)

Przyszłość terroryzmu w RPA: model nigeryjski czy somalijski?

Nie wiadomo, jak rozwinie się współpraca między południowoafrykańskimi gangsterami a organizacjami terrorystycznymi. Nadal nie ma dostatecznej ilości danych, aby z dozą prawdopodobieństwa określić, jak intensywne są to kontakty i w jakim kierunku zmierzają. Jedną z możliwości jest wariant nigeryjski, w którym przestępcy i terroryści, mimo utrzymywania kontaktów, nie połączą sił i zachowają wyraźną odrębność pod względem zarówno organizacyjnym, jak i zakładanych celów. Boko Haram, najbrutalniejsza na świecie grupa terrorystyczna, na kontrolowanych przez siebie terenach utworzyła struktury parapaństwowe. Jej przedstawiciele wydają licencje na przykład na połowy ryb na jeziorze Czad, pobierają podatki, a nawet odgrywają rolę policji wymuszającej przestrzeganie szariatu.

Jako przykład nigeryjskich grup przestępczych mogą posłużyć te specjalizujące się w napadach i okradaniu podróżnych. Przestępcy ci atakują kierowców na autostradach i miejscach postojowych z ogromną i całkowicie pozbawioną celu bezwzględność. Rozstrzelanie ofiar po ich obrabowaniu nie należy do rzadkości, przy czym nie chodzi tu o zastraszenie czy likwidację świadków, lecz właśnie o bezsensowną przemoc (o kwestii tej pisaliśmy w artykule: Nigeria: Loty krajowe odpowiedzią na zagrożenie na drogach). Hipotetycznie tacy bandyci mogliby być dobrymi rekrutami, jednak terrorystom znacznie bardziej przydają się silnie zideologizowani i karni bojownicy niż członkowie luźno powiązanej bandy.



Ponadto władze w Abudży, gdyby doszło do zacieśnienia współpracy Boko Haram z bandytami, mogłyby skierować do walki żołnierzy, a nie policjantów. Przyjęcie wojskowej strategii eliminacji zagrożenia mogłoby w krótkim czasie fizycznie wyeliminować wiele grup przestępczych, z czego bandyci doskonale zdają sobie sprawę.

Drugim modelem współpracy jest model somalijski. Z powodu całkowicie odmiennej sytuacji w sektorze bezpieczeństwa tamtejszy świat przestępczy skoncentrowany jest wokół przemytników i piratów. Asz-Szabab weszła w bardzo bliskie relacje z przedstawicielami przestępczości zorganizowanej. Był to na tyle silny związek, że bojownicy zdobyli kontrolę nad większością operacji. Organizacja stała się najsilniejszym gangiem, a dzięki doświadczeniu bojowemu szybko zdominowała wszystkie gałęzie czarnego rynku. Ten model zdaje się łatwiejszy do przeniesienia w realia południowoafrykańskie. Przede wszystkim dlatego, że walka na terenie Republiki Południowej Afryki nie jest tu najważniejsza dla terrorystów. Kluczowy jest Mozambik i tamtejsze powstanie w Cabo Delgado.

Przeczytaj też: AHRLAC Mwari. Tani sposób na zielone ludziki

Bob Adams, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic