Dzień po Polsce także Słowacja zadeklarowała wsparcie Ukrainy dostawą MiG-ów-29. Premier Eduard Heger poinformował, że Bratysława przekaże wszystkie posiadane myśliwce – trzynaście egzemplarzy. Razem z Fulcrumami Ukraińcy otrzymają także czternaście systemów przeciwlotniczych 2K12 Kub. Wcześniej minister obrony Jaroslav Naď potwierdził gotowość przekazania Ukrainie ośmiu lub dziesięciu MiG-ów-29.

– Dziś rząd jednogłośnie zatwierdził umowę międzynarodową – oświadczył Heger. Podkreślił również, że decyzja jest zgodna z przepisami konstytucji i że aprobatę wyrazili także prezydentka Zuzana Čaputová i przewodniczący parlamentu Boris Kollár.

Słowacja otrzyma w zamian 700 milionów dolarów pomocy wojskowej od Stanów Zjednoczonych i 200 milionów euro z Europejskiego Instrumentu na rzecz Pokoju. Wcześniej Słowacja wysłała do Ukrainy między innymi bojowe wozy piechoty BMP-1 (w zamian za niemieckie Leopardy 2A4 w ramach Ringtauschu), baterię systemu przeciwlotniczego S-300PMU, śmigłowce Mi-17 i duże zapasy amunicji.



– Poinformowałam z góry premiera Hegera, że w obecnej sytuacji stosowniejsza byłaby uchwała parlamentarna w sprawie myśliwców – przyznała Čaputová. – Ale uważam, że dostateczną podstawą prawną dla przekazania myśliwców jest sposób postępowania rządu, to znaczy umowa międzyrządowa Republiki Słowackiej i Ukrainy.

– Zakończyliśmy dzisiaj ponadpółroczne konsultacje, które przebiegały w ramach formatu Ramstein, ze stroną ukraińską i innymi sojusznikami, i oczywiście w bardzo bliskiej współpracy z Polską – dodał Naď.

Słowacki MiG-29 w RAF Mildenhall, 1996 rok.
(Mike Freer – Touchdown-aviation, GNU Free Documentation License, Version 1.2)

Czechosłowacja odebrała pierwszego MiG-a-29 w kwietniu 1989 roku. Dostawy dwudziestu egzemplarzy trwały okrągły rok. Słowackie lotnictwo na przestrzeni lat posiadało dwadzieścia cztery maszyny tego typu – dziesięć odziedziczonych po Czechosłowacji i czternaście pozyskanych od Rosji za umorzone długi. Dwanaście zmodernizowano do standardów NATO-wskich. Ich służba dobiegła końca 31 sierpnia ubiegłego roku, a 9 września odbyła się ceremonia pożegnalna.

Większość słowackich MiG-ów nie nadaje się już do służby bojowej, niektóre zaś nie nadają się w ogóle do latania. Te egzemplarza posłużą więc jedynie jako rezerwuary części zamiennych. Szef sztabu generalnego generał Daniel Zmeko przyznał, że w końcowym okresie służby zaledwie cztery samoloty były w stanie wznieść się w powietrze, a jedna usterka wypadała na średnio czterdzieści minut lotu.



Pomimo to najwyraźniej wciąż utrzymują się obawy przed „nadmierną eskalacją” – Heger zapewnił, że myśliwce będą wykorzystywane do obrony cywilów, a nie do atakowania. Nie bez kozery, ponieważ były premier Robert Fico z partii SMER – sociálna demokracia przestrzega, że rząd Hegera tą decyzją wciąga Słowację do wojny. Zapowiada także złożenie doniesienia w prokuraturze generalnej w związku z rzekomym nadużyciem uprawnień.

Formalnie problem wynika z tego, że Heger podał się do dymisji wraz z całą radą ministrów w grudniu ubiegłego roku. Obecnie funkcjonuje na zasadzie rządu tymczasowego, toteż nie powinien podejmować wiążących kluczowych decyzji na arenie międzynarodowej. W praktyce Fico od początku wojny sprzeciwia się przekazywaniu Ukrainie sprzętu wojskowego. Co istotne, z obecnych sondaży wynika, że w przyspieszonych wyborach parlamentarnych, które rozpisano na 30 września, triumfować będzie właśnie SMER.

Nasz kraj przekaże najpierw cztery MiG-i-29, ale docelowo ma ich być kilkanaście. Obecnie trwa serwisowanie kolejnych maszyn przeznaczonych do transferu nad Dniepr.

Zobacz też: Lockheed gotów dostarczać F-16 krajom, które odstąpią Ukrainie swoje myśliwce

Łukasz Golowanow, Konflikty.pl