Wojna w Ukrainie dała możliwość przetestowania w warunkach bojowych rowerów elektrycznych. Dotychczasowe rezultaty są bardzo zachęcające, ukraińscy wojskowi chcą więcej takich jednośladów i znajdują dla nich coraz to nowe zastosowania. Czy zatem rosyjska agresja przyczyni się do renesansu wykorzystania jednośladów przez siły zbrojne?

Jak już pisaliśmy rowery i motocykle elektryczne są bardzo przydatne dla jednostek rozpoznawczych. Głównymi zaletami są niski poziom hałasu i niska sygnatura termiczna. Zwiadowcy zyskują dzięki nim jednocześnie mobilność i możliwość bardziej skrytego działania.

Wraz z wybuchem wojny ukraiński producent rowerów elektrycznych Eleek z Tarnopola przekazał wszystkie egzemplarze modelu Atom wojsku. Zyskały one bardzo pozytywne opinie żołnierzy. Według informacji przedstawianych przez stronę ukraińską pododdziały rozpoznawcze na elektrycznych jednośladach są trudne do wykrycia także dla dronów. Rowery elektryczne sprawdzają się również jako środek transportu dla sanitariuszy, pozwalając na szybsze dotarcie do rannych.

Pojazdy mają także cieszyć się popularnością wśród kurierów, przekazujących informacje, gdy rosyjskie zakłócanie łączności jest zbyt silne. To istotna informacja, potwierdzająca aktywność i skuteczność rosyjskich oddziałów walki radioelektronicznej, po których w momencie wybuchu walk oczekiwano bardzo dużo.

Rowery elektryczne znalazły kolejne zastosowanie jako środek transportu zespołów snajperów. Umożliwiają one skryte zajęcie pozycji i szybki odwrót po wykryciu przez wroga. Mamuka Mamulaszwili, dowódca legionu gruzińskiego, w rozmowie z serwisem The War Zone nie mógł nachwalić się jednośladów i stwierdził, że potrzeba ich więcej. Przy okazji ujawnił, że Rosjanie zwalczają wykryte stanowiska snajperów za pomocą artylerii.

Następne zastosowanie rowerów elektrycznych znalezione przez Ukraińców budzi skojarzenia z niemieckim „najmniejszym niszczycielem czołgów” z końca drugiej wojny światowej, czyli rowerem z przymocowanymi do ramy dwoma Panzerfaustami. Czasy się zmieniły, technika poszła naprzód i tym razem jesteśmy świadkami wykorzystania rowerów firmy Delfast przez operatorów systemów przeciwpancernych NLAW. Podobnie jak w przypadku oddziałów rozpoznawczych jednoślady zwiększają mobilność „łowców czołgów”, a jednocześnie umożliwiają skryte przemieszczanie się.

Wojna w Ukrainie może mieć duży wpływ na dalsze wykorzystanie elektrycznych jednośladów przez wojsko. Testy takich pojazdów przeprowadziły już między innymi wielka Brytania, Norwegia i Australia, jednak konkretne kroki w celu wprowadzenia ich do służby podjęła jedynie Nowa Zelandia. Ta ostatnia przymierza się do zakupu elektrycznych motorowerów UBCO 2X2, które karierę zaczynały jako pojazdy użytkowe na farmach.

Obecny konflikt doprowadził już do opracowania pierwszego modelu roweru elektrycznego przeznaczonego specjalnie dla sił zbrojnych. Wspomniana firma Eleek zebrała opinie i doświadczenia żołnierzy i na ich podstawie opracowała model Atom Military. W stosunku do cywilnej wersji zastosowano mocniejsze zawieszenie, hamulce i koła, zapewniające większa mobilność w terenie. Usunięto opcje nieprzydatne w wojsku, a na ich miejsce wprowadzono gniazda USB i 220V, pozwalające na ładowanie urządzeń elektronicznych, a tym choć trochę odciążono żołnierzy od konieczności taszczenia nieporęcznych akumulatorów.

Według producent Atom Military osiąga prędkość maksymalną 90 kilometrów na godzinę i zasięg do 150 kilometrów na jednym pięciogodzinnym ładowaniu. Może przewieźć do 150 kilogramów ładunku, wliczając rowerzystę.

Zobacz też: Powstała nowa haubica dla AC-130W i AC-130J

Eleek