Według niemieckiej edycji magazynu Business Insider Berlin planuje zastąpić śmigłowce bojowe Tiger maszynami H145M. Samego zakupu dużej liczby lekkich śmigłowców Bundeswehra domaga się już od kilku lat, jednak wykorzystanie ich w roli łowców czołgów budzi duże kontrowersje. Do tego H145M w roli maszyn bojowych mają być „rozwiązaniem pomostowym”.

BI powołuje się na wewnętrzne dokumenty niemieckiego ministerstwa obrony. Wojska lądowe (Heer) posiadają obecnie pięćdziesiąt jeden Tigerów. Rok temu Organizacja do spraw Współpracy w Zakresie Uzbrojenia (OCCAR) i Airbus Helicopters podpisały umowę w sprawie opracowania i wdrożenia modernizacji śmigłowców tego typu do wersji Mk III. Kontrakt dotyczy jednak tylko maszyn francuskich i hiszpańskich. Niemcy zostały pominięte ze względu na chroniczną niezdolność do podjęcia decyzji.

W Berlinie ścierały się różne opcje. Część chciała kontynuować eksploatację Tigerów, inni postulowali pozyskanie amerykańskich AH-64E Guardianów. Jak pisaliśmy na początku ubiegłego roku, pojawiła się też opcja mieszana, zakładająca modernizację Tigerów lub pozyskanie Apache’ów przy jednoczesnym zakupie pewnej liczby śmigłowców wielozadaniowych, na przykład H145M lub H160M.



Decyzji jak nie było, tak nie ma, natomiast czas eksploatacji jedynego typu śmigłowców bojowych Bundeswehry powoli, acz nieubłaganie dobiega końca – proces ich wycofywania ze służby ma rozpocząć się w roku 2027. Według informacji BI w roku 2029 Tigery maja zostać definitywnie wycofane z użytku operacyjnego, chociaż ostatnie zostaną spisane ze stanu dopiero w roku 2032.

W 2012 roku Niemcy wysłały cztery Tigery do Afganistanu. Wszystkie doposażono w systemy samoobrony, filtry przeciwpyłowe w silnikach i dodatkowe wyposażenie łączności. W 2017 Tigery wysłano do Mali w ramach misji MINUSMA.
(Bundeswehr)

Tutaj na scenę wchodzi H145M. Berlin ma rozważać pozyskanie za 3,5 miliarda euro osiemdziesięciu dwóch maszyn tego typu, z których dwadzieścia cztery ma zostać przystosowanych do zadań bojowych z możliwością zwalczania czołgów. Z myślą o rozszerzeniu możliwości bojowych śmigłowców lekkich i średnich, takich jak H125M, H145M i H225M, Airbus opracował moduł uzbrojenia HForce. Do tej pory zintegrowano z nim jednak przede wszystkim karabiny maszynowe, działka małokalibrowe, pociski niekierowane i kierowane, takie jak Thales FZ275 LGR kalibru 70 milimetrów. Na zakup H145M z modułem HForce zdecydowały się Węgry i Serbia, z czego ta ostatnia wytargowała integrację systemu z rodzimym uzbrojeniem.

Jak widać, HForce koncentruje się na lekkim uzbrojeniu, dopiero w lipcu 2021 roku Airbus zapowiedział integrację z systemem pocisków przeciwpancernych Spike ER2. Na marginesie dodajmy, że Bundeswehra używa pocisków Spike LR pod oznaczeniem MELLS. Według źródeł BI Niemcy mogą zażądać jeszcze integracji z pociskami powietrze–powietrze Stinger.



Krytycy pomysłu zwiększenia wykorzystania H145M przez Bundeswehrę wskazują na charakter tych maszyn: są to lekkie śmigłowce wielozadaniowe, których nie projektowano z myślą o działaniu w strefie intensywnych walk. Daleko im do potencjału bojowego Tigerów, a ich przeżywalność w konfrontacji z równorzędnym przeciwnikiem jest określana jako znikoma. BI wyciąga przy tej okazji, że H145 powstał jako śmigłowiec cywilny, który dopiero potem przystosowano do potrzeb wojska.

H145M z systemem HForce.
((Anthony Pecchi / Airbus)

Z drugiej strony taka sytuacja nie będzie w Niemczech niczym nowym. Trochę podobnie jak japońskie Siły Samoobrony Bundeswehra zdaje się mieć problem ze śmigłowcami bojowymi. Pierwszym niemieckim śmigłowcem przeznaczonym do zwalczania czołgów był PAH-1, czyli lekki MBB Bo 105 uzbrojony w pociski przeciwpancerne HOT. Szybkość i zwinność uznano za lepszą ochronę niż mocna konstrukcja i opancerzenie.

Niemniej poszukiwano innych rozwiązań, czego przykładem był Bo 115. Z grubsza było to odpowiednik wczesnych śmigłowców rodziny Cobra. W oparciu o mechanizmy z Bo 105 stworzono prototypową maszynę bojową z kabiną załogi w układzie tandem. Podjęto nawet współpracę z włoską Agustą, jednak pod koniec lat 70. Bonn zdecydowało się na wspólny projekt z Francją. Tym sposobem powstał Tiger, nad którym prace formalnie ruszyły w roku 1984. Włosi kontynuowali je samodzielnie, w efekcie czego powstała Mangusta, oblatana w roku 1983.



Jak właściwie wszystkie niemiecko-francuskie projekty, także Tiger rodził się w bólach. Śmigłowiec wszedł do służby dopiero w roku 2003. W warunkach postzimnowojennych, zwłaszcza w Niemczech, nie widziano potrzeby posiadania wyspecjalizowanej i drogiej maszyny bojowej. Berlin wolał łożyć na inne cele. Wojna w Ukrainie niewiele tutaj zmieniła, a nie najlepsze osiągnięcia rosyjskich śmigłowców mogły być jednym z gwoździ do trumny niemieckich Tigerów.

Bo 105 z wyrzutniami ppk HOT.
(Bundesarchiv, B 145 Bild-F073468-0003 / Arne Schambeck / CC-BY-SA 3.0)

Według Frankfurter Allgemeine Zeitung pod koniec ubiegłego roku w wewnątrzrządowych dyskusjach modernizacja śmigłowców miała przegrać z finansowaniem farm wiatrowych. W niektórych częściach Niemiec to poważna sprawa. Rząd Badenii-Wirtembergii zarzucał wojsku blokowanie jednego z projektów. Wiatraki miały stanąć w rejonie ćwiczeń Hubschraubergeschwader 64 z Laupheimer.

Abstrahując od sprawy Tigerów, pomysł zakupu ponad osiemdziesięciu H145M to dobra wiadomość dla Bundeswehry. Już w roku 2018 wojsko tak właśnie miało określić swoje potrzeby w zakresie lekkich śmigłowców wielozadaniowych. Chodziło o zastąpienie antycznych UH-1D, aby jednocześnie zapewnić odpowiednią gotowość operacyjną, rozwinąć zaplecze szkoleniowe i zapewnić pilotom możliwość wylatania właściwej liczby godzin. Kontrakt, chociaż tylko na sześćdziesiąt cztery maszyny, miano podpisać w roku 2021. Nic jednak z tego nie wyszło.



Słowami kluczowymi w obecnym rozdaniu zdają się: „rozwiązanie pomostowe”. Przeciwpancerne H145M na jakiś czas wypełnią lukę powstałą po wycofaniu Tigerów. Pytaniem pozostaje, na jak długo i co dalej? Czy Berlin zdecyduje się na kupno AH-64, czy też będzie chciał przeczekać do następnej dekady, gdy dostępne będą maszyny następnej generacji, jak na przykład Bell 360 Invictus.

Bundeswehra jest już użytkownikiem H145. Heer posiada siedem maszyn w wariancie LUH SAR (Light Utility Helicopter Search and Rescue) przeznaczonych do transportu operatorów sił specjalnych i misji ratunkowych. Luftwaffe posiada dalszych szesnaście H145M, wykorzystywanych jako maszyny wielozadaniowe.

Zobacz też: Cóż tam, panie, w Ameryce? Nighthawki trzymają się mocno!?

Airbus Helicopters