Indyjski portal Northeast Now zbadał szlaki dostaw broni dla walczących z rządem Mjanmy partyzantów z Armii Arakanu. Okazało się, że dostawy dla działających na południu kraju rebeliantów przechodzą przez Bangladesz, a w tle znalazły się skomplikowane relacje między państwami regionu.

Chiny są jednym z głównych źródeł uzbrojenia dla grup walczących z rządem z Naypyidaw. Sprawa zyskała większe zainteresowanie mediów, po tym jak w listopadzie ubiegłego roku w zdobytym przez wojska rządowe obozie Narodowej Armii Wyzwolenia Ta’ang (TNLA) znaleziono przenośny zestaw przeciwlotniczy FN-6.

Dziennikarze Northeast Now ustalili, że nocą 21 lutego Armia Arakanu odebrała dostawę 500 karabinków automatycznych, 30 karabinów maszynowych, 70 tysięcy sztuk amunicji i dużej liczby granatów ręcznych. Broń miała zostać wyprodukowana przez chiński państwowy koncern Norinco. Jednym z szeregu pośredników miała być założona przez koncern w roku 2007 firma TCL. Reporterom nie udało się ustalić, czy broń była przedmiotem bezpośredniej transakcji między TCL i Armią Arakanu, czy też skorzystano z pośrednictwa chińskiego wywiadu. Nie jest znana również wartość kontraktu.

Broń miała zostać załadowana na pokład statku w małym chińskim porcie na początku lutego. Operacji nie przeszkodziły szalejąca w Chinach epidemia COVID-19. Towar dotarł do Bangladeszu, gdzie został rozładowany na plażę Monakhali w pobliżu granicy z Mjanmą. Tam na ładunek czekało około 150 miejscowych tragarzy i 50 partyzantów z Armii Arakanu.

Wykorzystująca także muły kolumna przeszła przez górzyste regiony Gundum, Rejupara, Uhalapalonh i Paglirara i omijając rezerwat Matamuhuri-Sangua dotarła 2 marca do obozu Armii Arakanu w Sandaku w pobliżu miasta Thanchi w Bangladeszu. Trasa marszu została dobrana tak, by przebiegała przez okolice rzadko patrolowane przez bangladeskie wojsko.

Bangladesz stał się w ostatnich latach bezpieczną przystanią dla Armii Arakanu. Rebelianci są na tyle silni, że rozprawa z nimi stanowi duże wyzwanie, ale w grę wchodzą też względy polityczne. Prześladowania muzułmańskiej mniejszości Rohingja, która jako uchodźcy zaczęła masowo napływać do Bangladeszu, poważnie popsuły stosunki między obydwoma państwami.

Z tego powodu Naypyidaw nie wypomina Dhace przymykania oczu na działalność rebeliantów. Ale według niepotwierdzonych informacji mjanmański wywiad usiłuje nawiązać kontakty z danymi rebeliantami Shanti Bahini, którzy w latach 1972–1997 walczyli z rządem Bangladeszu o autonomię regionu Chittagong Hill Tracts, gdzie obecnie znajdują się bazy Armii Arakanu. Bangladeskie służby mają bardzo uważnie obserwować te poczynania.

Pojawia się także watek indyjski. Indie zdecydowanie walczą w mjanmańskimi rebeliantami zapuszczającymi się na ich terytorium, a nawet prowadzą operacje w samej Mjanmie. Grupy te wraz z chińskim wywiadem często wspierają separatystów z granicznego stanu Assam. Wywiad odpowiadającej za bezpieczeństwo w regionie formacji paramilitarnej Assam Rifles potwierdził istnienie szlaku przerzutu broni dla Armii Arakanu przez Bangladesz. Ostatnią dostawę szacuje jednak na ogółem 200 karabinów i 40 tysięcy sztuk amunicji.

Armia Arakanu jest jedną z silniejszych i lepiej zorganizowanych grup partyzanckich w Mjanmie. Działa w nadmorskim stanie Rakhine, ale od lat regularnie zapuszcza się na terytorium Bangladeszu. Mjanmańskie siły zbrojne (Tatmadaw) prowadziły latem ubiegłego roku dużą ofensywę przeciwko Armii Arakanu, wyhamowaną po atakach innych ugrupowań partyzanckich na północy kraju.

Zobacz też: Chińscy przemytnicy zaopatrują terrorystów w Nigerii

(nenow.in; na zdjęciu: partyzanci z Armii Arakanu)

standardowa licencjia Youtube