Dzieje wojskowości starożytnego Rzymu zamykają się w okresie kilkunastu wieków. Przez ten czas zmieniała się ona w znacznym stopniu. Przekształcało się uzbrojenie, organizacja armii, strategia i taktyka. Wszystko to miało jednak związek z poziomem rozwoju gospodarczego Rzymu. Oczywiste jest bowiem, że funkcjonowanie armii było poparte wysiłkiem utrzymującej ją społeczności, przez co rozumiemy zarówno płacenie podatków na wojsko, jak i osobisty udział ludności w kampanii, co zmuszało ją do opuszczenia własnego dobytku i wiązało się z pewnymi stratami. W tym artykule postaram się przedstawić podstawy ekonomiczne organizacji i utrzymania wojska w starożytnym Rzymie. Baza źródłowa dla omawianej problematyki jest bardzo różnorodna, gdyż obejmuje zarówno teksty stricte gospodarcze, jak i rzymskie spisy wynagrodzeń żołnierzy, źródła dokumentowe pochodzące od władców czy dekrety cesarskie o podniesieniu żołdu pretorianom, jak również teksty narracyjne, które mogą zawierać informacje na temat finansowania armii i jej zaopatrzenia.

W okresie królestwa armia składała się z pospolitego ruszenia obywateli uzbrojonych w taką broń, na jaką mogli sobie pozwolić. Walczyli bez planu, poprzez nacieranie na wroga zwartą masą. Żołnierzem zostać mógł tylko obywatel o odpowiednim statusie majątkowym, który pozwoliłby mu na kupno wyposażenia. Ponadto za służbę wojskową żołnierze nie otrzymywali żadnego żołdu ani racji żywnościowych. Wojownik początku monarchii musiał być więc w pełni niezależny finansowo1. Z czasem zaczęto myśleć o zwiększeniu liczebności armii, co wymagało jednak przeprowadzenia reform społecznych. Reformy owe w połowie VI wieku p.n.e. wprowadził Serwiusz Tuliusz, który podzielił społeczeństwo na pięć klas wedle cenzusu majątkowego. Zmiany te nie wprowadziły jednak jeszcze żołdu.

Tabela 1. Reforma wojskowa Serwiusza Tuliusza. (Informacje z Z. Żygulski, Broń starożytna: Grecja, Rzym, Galia, Germania, Warszawa 1998).
Klasa Opis
I klasa Obywatele o majątku powyżej 100 000 asów. Ich uzbrojeniem były: hełm, tarcza okrągła (clipeus), nagolenniki, pancerz z brązu, włócznia (hasta) i miecz.
II klasa Obywatele o majątku od 75 000 do 100 000 asów. Ich uzbrojeniem były: hełm, tarcza podłużna (scutum), nagolenniki, włócznia (hasta) i miecz.
III klasa Obywatele o majątku od 50 000 asów. Ich uzbrojeniem były: hełm, tarcza podłużna (scutum), włócznia (hasta) i miecz.
IV klasa Obywatele o majątku do 25 000 asów. Ich uzbrojeniem były: włócznia (hasta) i oszczep.
V klasa Obywatele o majątku do 11 000 asów. Ich uzbrojeniem były: proce i kamienie do rzucania.

W czasach republiki w wiekach IV i III p.n.e., w okresie nieustannych wojen, armia zaczęła otrzymywać żołd (stypendium). Historycy rzymscy wiążą tę innowację z postacią Kamilliusa i dziesięcioletnim oblężeniem Wejów (406 – 396 rok p.n.e.), kiedy to żołnierze zamiast wyruszyć tylko na letnią kampanię, musieli przez długi czas pozostawać pod bronią2.
Po reformie Kamillusa obowiązkiem służby w legionie byli obciążeni wszyscy obywatele płci męskiej pomiędzy 17. a 47. rokiem życia, którzy posiadali majątek powyżej 400 denarów. Cenzus majątkowy był aktualizowany co pięć lat i dzielił ludzi pod względem zarobku na pięć klas. Najbogatsi służyli w jeździe. Przydział do velites, hastati, principes i triarii nie zależał od cenzusu, ale doświadczenia w walce. Biednych do armii nie przyjmowano, gdyż nie było ich stać na sprzęt, który każdy żołnierz musiał kupić samemu. Piechota w czasie kampanii zarabiała 1/3 denara dziennie, jazda natomiast cały denar za dzień służby. Z tych sum można wnioskować, że miały być przeznaczone na jedzenie i ekwipunek3. Obciążenia finansowe Rzymu związane z posiadaniem armii w tym okresie były minimalne.

Armia rzymska w III wieku p.n.e. nie stała się, pomimo wieloletniej służby, wojskiem zawodowym. Po zakończeniu wojny żołnierz-chłop wracał do pracy na roli. Obywatelsko-chłopski charakter armii rzymskiej i zainteresowanie samych żołnierzy wynikiem wojny stanowiło o wyższości siły militarnej Rzymu nad wojskami innych potężnych państwa jak choćby Kartagina, gdzie główną rolę odgrywały oddziały najemników4. Rzymianie po zakończeniu podboju Italii byli w stanie zmobilizować około siedmiuset tysięcy żołnierzy, których stać było na zaopatrzenie się w broń. Jednak w czasie kampanii wojennych wykorzystywano zaledwie cząstkę pełnej armii, tak zwaną armię konsularną liczącą 40 000 ludzi. Dlatego nawet ogromne starty w pierwszych latach drugiej wojny punickiej nie wyczerpały rezerw armii rzymskiej, podczas gdy Hannibal miał ograniczone możliwości uzupełniania szeregów kartagińskich.

Dzięki olbrzymim zapasom złota stać było Rzymian po bitwie pod Kannami na wykupienie prawie ośmiu tysięcy niewolników, z których stworzyli dwa legiony. Stało się tak ponieważ uznano, iż jest to rozwiązanie bardziej opłacalne niż wykupienie jeńców od żądającego olbrzymiej sumy Hannibala5. Ten zaś został odparty głównie dzięki finansom republiki. Choć dowódca kartagiński niszczył ze swoim wojskiem uprawy ziemi i plantacje, Rzymianie nie głodowali, gdyż szybko zorganizowali sobie import jedzenia między innymi z Sycylii.

Podboje stawały się coraz bardziej opłacalne dla Rzymian. Świadczyć mogą o tym skarby zdobyte po pokonaniu Perseusza Antygonida pod Pydną w 168 roku p.n.e. Do Rzymu przywieziono wtedy ponad dziesięć milionów denarów.

Rzym stanął u szczytu potęgi militarnej, gdy zaczęły narastać problemy wewnętrzne o charakterze ekonomiczno-społecznym. Kiedy kampanie zaczęto toczyć poza Italią, trwały już nie po kilka miesięcy, ale po kilka lat. Pozbawione rąk do pracy gospodarstwa zaczęły podupadać i były wykupywane za bezcen przez bogatych właścicieli ziemskich. W ten sposób diametralnie zmienił się obraz rzymskiej gospodarki.

Dawną dominację warstwy średnich rolników i gospodarstw „rodzinnych” zastąpiła dominacja gospodarstw typu villa, należących do wielkich właścicieli ziemskich. Zubożali chłopi przybywali do stolicy, tworząc wielką masę miejskiego plebsu, bez stałej pracy, szukającej pomocy od państwa, oczekującej chleba i igrzysk. Zwycięskie wojny powodowały też nieustanny przypływ niewolników, taniej siły roboczej, ludzi pozbawionych wszelkich praw, uważanych za „mówiące narzędzia”. Trwały napięcia pomiędzy bogatymi klasami społeczeństwa i miejskim proletariatem próby reform społecznych, bez większych rezultatów podjęli Grakchowie. Najbardziej niepokojące było zachwianie się dotychczasowego systemu rekrutacji wojskowej o charakterze obywatelsko-chłopskim. Dotąd powołanie do wojska otrzymywali jedynie obywatele z cenzusem majątkowym, czyli posiadający majątki ziemskie; gdy zaczęły zanikać, spadła liczba rekrutów6.

W tej sytuacji konsul i znakomity wódz Mariusz, z końcem II wieku p.n.e. przeprowadził daleko idące reformy wojskowe, tworząc armię zawodową werbowaną z nieosiadłych obywateli, proletariuszy. Po dwudziestu latach służby żołnierz otrzymywał działkę ziemi i mógł na niej swobodnie gospodarować. Porzucono więc dawny system przymusowego poboru obywateli z cenzusem majątkowym, do wojska zaczęto przyjmować ochotników, wyposażając ich w pełne uzbrojenie i oporządzenie, a ponadto wypłacając regularny żołd, 5 asów dziennie7.

Teraz legioniści stawali się tak naprawdę najemnikami i przeważnie tracili to, co było ogromną siłą legionów republikańskich – zapał ludzi walczących dla ojczyzny, a nie za pieniądze. Już sam fakt składania przysięgi wierności wodzowi, a nie państwu był co najmniej niepokojący. W czasach Cezara legioniści byli wierni dowódcy, a nie republice. To dzięki wodzowi zwyciężali, a tym samym mieli pieniądze, dlatego byli gotowi stanąć do walki nawet przeciw rodakom. Kolejny wzrost zarobków żołnierzy nastąpił za Juliusza Cezara, który podniósł żołd do 10 asów dziennie8. Warto zaznaczyć, że w tym okresie w Rzymie można się było utrzymać za 8 asów dziennie, koszt kamienicy wynosił średnio około 60 000 sestercji (240 000 asów). Nie można jednak zapominać, że żołnierz mógł zdobywać łupy, nagrody i miał możliwość awansu.

Z tego okresu warto przypomnieć o podboju Galii przez Cezara, ponieważ tutaj gospodarka pieniężna okazała się decydującym czynnikiem. Cezar prowadził tę wojnę zaczepną bez polecenia senatu, czyli bez zgody rządu. Nie mógł zatem liczyć na to, że otrzyma wsparcie ze środków państwa rzymskiego. Zaopatrzenie rzymskich oddziałów odbywało się wszakże nie dzięki rozbudowanej logistycznej organizacji, ale dzięki kupcom. Z pewnością zarabiali oni bardzo dużo na tych dostawach, jednak podczas całej wojny zaopatrywali wojsko we wszystko, co było potrzebne. Po drugiej stronie Gallowie wprawdzie daleko przewyższali ich liczbą ludzi zdolnych do służby wojskowej, ale nie posiadali jakiejkolwiek organizacji zaopatrzeniowej, ponieważ kraj ich opierał się na gospodarce naturalnej i kupcy nie byli w nim znani.

Pewien charakterystyczny epizod wydarzył się w drugim roku wojny. Cezar wymaszerował na północ Galii przeciwko Belgom, którzy uchodzili za najdzielniejszych pośród Gallów. Byli świadomi niebezpieczeństwa, nie chcieli się poddać i zmobilizowali wszystkie plemiona. Cezar pisze, że było to trzysta tysięcy mężczyzn. Cezar miał do dyspozycji osiem legionów, około pięćdziesięciu tysięcy ludzi. Położenie było groźne9. Ze względu na liczebną przewagę Belgów Cezar unikał bitwy — i już dzięki temu wygrał kampanię. Rzymianie, dobrze zaopatrzeni, pozostali na swoich umocnionych pozycjach, Belgom z kolei już po kilku dniach zabrakło zaopatrzenia. Nie pomyśleli o tym, że trzeba zapewnić wyżywienie dla tłumnie napływających wojowników. Całe wojsko rozpierzchło się zatem z powrotem do domu, a Cezar systematycznie, jedne po drugich, podbijał plemiona Belgów. Również Gallowie posiadali w świątyniach duże zapasy złota, mogliby więc postawić na nogi ogromne siły zbrojne, gdyby byli przyzwyczajeni do posługiwania się pieniędzmi. Ale złoto nie przerobione na monety leżało w świątyniach i stało się łupem zwycięzców10.

Gdy spojrzy się na budżet państwa, widać, że podboje dały olbrzymie dochody. Przed wyruszeniem Pompejusza na wschód sięgał on dwustu milionów sestercji. Po jego powrocie (reorganizacja prowincji wschodnich) dochody wzrosły do 540 milionów sestercji. Cezar w 49 roku p.n.e. nałożył na Galię Zaalpejską wyjątkowo niską daninę w wysokość 40 milionów sestercji. Tak więc w chwili upadku republiki dochód roczny państwa rzymskiego wynosił 580 milionów sestercji, na armię natomiast wydawano w tym okresie aż 480 milionów – około 80% budżetu. W porównaniu z dzisiejszymi wydatkami USA na armię, które wynoszą 3,5% budżetu, były to olbrzymie sumy.

Tabela 2. Koszt żołdu armii w milionach sestercji, [w:] Duncan R., Money and Government in the Roman Empire, Cambridge 1996.
Period (AD) Army cost Additional cost Legionary pay per head
Before 84 450 900
84-202 600 150 million 1,200
202-212 800 200 (1,600)
212- 1,200 400 (2,400)

Za Augusta armia miała już w pełni zawodowy charakter, z ściśle określonym czasem służby, stałym żołdem i wyposażeniem weteranów. Podstawowa wypłata legionisty wynosiła 900 sestercji (255 denarów)11. Suma ta była wypłacana w trzech ratach w roku. Było to sporo, gdyż na przykład prywatny nauczyciel zarabiał około 144 denarów rocznie.

Podoficerzy i specjaliści służący w legionach otrzymywali zapłaty wyższe o połowę lub dwukrotnie większe od zwykłych legionistów.

Z tych sum odliczano koszt sprzętu, ubrań, jedzenia, składek pogrzebowych i ustaloną sumę, która była wpłacana do banku centurii. Pod każdym względem grupą uprzywilejowaną były jednak oddziały pretorianów. Ich służba trwała szesnaście lat, a żołd był ponad trzy razy większy od żołdu zwykłego legionisty12.

Bardzo ważną reformą było wprowadzenie stałych sum wyposażenia dla weteranów. Przy zwolnieniu ze służby dawano pretorianom najwyższe wyposażenie – za Augusta wynosiło 5000 denarów, a legionistom przysługiwało najwyżej 3000 denarów13. Zdarzało się również, że idący na emeryturę czasami zamiast pieniędzy otrzymywali działki ziemi. Tacyt jednak w swoich „Rocznikach” pisał, że pod nazwą „gospodarstwa rolnego” kryło się najczęściej jakieś bagno lub jałowa stroma góra14. Takie „datki” z pewnością mniej obciążały budżet państwa.

Utrzymanie stałej armii w liczbie około 300 000 żołnierzy i oddziałów specjalnych w Rzymie stanowiło podstawowy wydatek państwa. Celem uzyskania środków na wyposażenie weteranów i pokrywania nagłych wydatków wojennych August powołał w 6 roku n.e. specjalny skarb aerarium militare. Okazało się, jednak że wysokie dochody z akcyzy, choć specjalnie przeznaczone na te cele, nie wystarczają. Na pokrycie braków cesarz przeforsował wprowadzenie nowego pięcioprocentowego podatku od wszystkich zapisów testamentowych i spadków15.

Koszty armii w tym okresie były olbrzymie. Na przykład mała kampania Nerona w Armenii kosztowała państwo ponad trzy miliony denarów. Natomiast dużo większa kampania Karakalli przeciwko Partom w latach 217 – 218 kosztowała aż pięćdziesiąt milionów. Zyski z kampanii najczęściej były jednak wymierne. Grabieże podbitych terytoriów i tani niewolnicy stanowiły paliwo napędowe dla gospodarki. Niektórzy badacze posuwają się tak daleko, że nazywają ten stan rzeczy gospodarką łupieską.

Pax Romana czyli długie okresy pokoju i stabilizacji w krajach basenu Morza Śródziemnego, które zostały zapoczątkowane przez Augusta, sprawiły, że handel mógł rozwijać się w warunkach jak najbardziej sprzyjających. Mimo że legiony rzymskie nieomal stale podbijały coraz to nowe terytoria lub tłumiły rebelie ludności tubylczej, aż do III wieku zamieszki te zazwyczaj wybuchały na obrzeżach imperium, a poza tym rzadko zagrażały najważniejszym szlakom handlowym. Silna armia w tym okresie ograniczyła do minimum piractwo i rozboje, które stanowiły poważne zagrożenie dla handlu. Słynne rzymskie trakty były budowane raczej dla celów strategicznych niż handlowych, ale mimo to ułatwiały transport lekkich towarów. Najważniejsze jednak szlaki transportowe biegły przez Morze Śródziemne i rozkwitły jak nigdy przedtem, stając się głównymi drogami handlowymi. Handel zaczął dawać olbrzymie wpływy do budżetu16. Można więc śmiało powiedzieć, że dzięki porządkowi, jaki wprowadzała armia, budżet był stabilny, a jego bilans dodatni.

W czasach dobrobytu wielokrotnie zdarzało się, że cesarze obdarzali swoich żołnierzy pojedynczymi podwyżkami. Były to tak zwane wynagrodzenia „okazjonalne”, donativa. Kaligula na przykład po zakończonej sukcesem kampanii w Bretanii każdemu legioniście wypłacił dodatkowe sto denarów. Klaudiusz z kolei zapoczątkował wynagradzanie gwardii pretoriańskiej za pomoc w uzyskaniu tronu. Późniejsi cesarze czuli się wręcz zobligowani do podążania tym zwyczajem. Było to olbrzymie uderzenie w budżet państwa. Jak widać w tabeli numer 3, były to olbrzymie koszty. Na przykład po śmierci Augusta na mocy jego testamentu każdemu z pretorianów przekazano po 275 denarów, co kosztowało państwo około dwóch i pół miliona denarów. Jednak na razie armia przynosiła olbrzymie dochody dzięki podbojom, zwracając państwu koszty utrzymania.

Tabela 3. Koszt wynagrodzeń okazjonalnych w milionach sestercji, [w:] Duncan R., Money and Government in the Roman Empire, Cambridge 1996.
Reign Congiaria cost per reign-year Congiaria and donatives combined
Augustus 9 18
Tiberius 7 14
Claudius 7 14
Nero 4 8
Vespasian 5 10
Domitian 9 18
Trajan 12 24
Hadrian 22 44
Antoninus Pius 22 44
Marcus Aurelius 25 50
Commodus 39 78
Septimius Severus 41 82
Caracalla 70 140
Elagabalus 113 226
Severus Alexander 42 84

Warto powiedzieć, że żołnierze nie tylko pomagali państwu poprzez zapewnianie mu obrony i ekspansji. Ich bliskie współżycie z ludnością pozwalało wojsku na odgrywanie roli stymulatora konsumpcji, i to w dwojaki sposób: przez własny przykład sposobu życia oraz dzięki pośredniczeniu w dostępie miejscowych prowincjuszy do rzadkich, a nawet egzotycznych produktów. Jeśli termin „romanizacja” oznacza też wpisanie lokalnych kultur w szersze obiegi wymiany, to możemy powiedzieć, że żołnierz był ekonomicznym agentem romanizacji17.

Bardzo często w tych kontraktach żołnierze występują jako pożyczkodawcy. Widzimy zatem wojsko rzymskie w dość nieoczekiwanej roli, której nie wolno nie docenić, a która dobrze ilustruje pośrednią pozycję żołnierza – pomiędzy obiegiem pieniężnym uruchamianym przez administrację cesarską a gospodarką chłopską. Jako pożyczkobiorca lub pożyczkodawca niewielkich sum żołnierz podtrzymuje i krzewi monetarne formy gospodarki18.

Podstawowy żołd nie wzrastał do panowania cesarza Domicjana. Cesarz ten podniósł o 1/3 podstawową wypłatę legionisty. Wynosiła ona teraz 300 denarów płaconych w czterech ratach.

Podoficerzy otrzymywali o 150 denarów więcej od zwykłego legionisty czyli 450 denarów, jednak starszy rangą optio lub singifer otrzymywał dwa razy większą wypłatę. Zarobki pretorianów wzrosły aż do 1000 denarów. Najmniej zarabiali żołnierze z auxiliów – 100 denarów piechota, natomiast jeźdźcy z alae po 225 denarów rocznie19.

Następnym cesarzem po Domicjanie, który podniósł żołd, był Septymiusz Sewer. Imperator ten podwyższył wynagrodzenie wszystkim żołnierzom z okazji zwycięstwa nad Klodiuszem Albinusem (uzurpatorem Brytanii i Galii) w 197 roku. Dokładny wzrost zarobków jest nieznany, jednak przyjmuje się, że było to 50%; w ten sposób podstawowy żołd wzrósł do 450 denarów20. Ponadto Septymiusz Sewer pozwolił na małżeństwa podczas służby garnizonowej, co spowodowało powolne osłabianie sprawności bojowej armii rzymskiej. Pretorianie zaczęli zarabiać ponad trzy razy więcej od zwykłego legionisty. Zachwyceni powodzeniem, rozleniwieni zbytkiem i wywyższeni przywilejami ponad innych poddanych, wkrótce stali się niezdolni do trudów wojskowych i uciążliwi dla kraju.

Jeśli chodzi o sytuację żołnierza w tamtym okresie, to w odróżnieniu od większości mieszkańców imperium, którzy utrzymywali się na poziomie minimum socjalnego, zwykle mieli dość pieniędzy do utrzymywania rodziny i kupowania luksusowych towarów, a czasem nawet niewolników. Wypłata dodatkowo była powiększana przez różne dodatki jak złote i srebrne monety czy sztabki, datki pieniężne od cesarzy wstępujących na tron i łupy z kampanii21.

Cesarz Karakalla zaczął wypłacać podwójny żołd (900 denarów), które to posunięcie nadwyrężyło finanse imperium. Armia stawała się coraz droższa w utrzymaniu, a sytuację pogarszało to, że zaczynał rosnąć w wojsku odsetek konnicy, która była o wiele droższa w utrzymaniu od legionistów pieszych. Ponadto za tego władcy wojsko zaczęło tracić charakter zawodowy, stopniowo przekształcając się w armię milicyjną. Żołnierz stawał się osadnikiem wojskowym o niskiej wartości bojowej i słabym zdyscyplinowaniu. Danie przygranicznym żołnierzom ziemi i możliwość ślubów sprawiło, że byli bardziej zainteresowani obroną swojej lokalnej ojczyzny niż imperium. Dlatego bardzo niechętnie przyjmowali rozkazy, które wysyłały ich w inne miejsce.

Sytuację finansową po Karakalli próbowali ratować późniejsi władcy, Makrynus i Aleksander Sewer. Jednak ich starania powrotu do żołdu z czasów Septymiusza Sewera przyczyniły się do niezadowolenia i buntów w armii. Gdy Maksymin Trak, pierwszy z całego szeregu tak zwanych cesarzy-żołnierzy, wstąpił na tron w 235 roku, podniósł żołd dwa razy (do 1800 denarów)22.

W III wieku liczne symptomy zaczęły zapowiadać schyłek imperium, a co za tym idzie, również załamanie się gospodarki, na której się opierało. Między innymi należy tu wymienić najazdy plemion germańskich z północy, lokalne niedobory siły roboczej i postępującą stopniowo inflację. Sytuację budżetową zaostrzał brak łupów (praktycznie skończył się okres kampanii ofensywnych), a także przez to spadek liczby niewolników. Szczególnie do kryzysu przyczyniła się inflacja będąca wynikiem stałego obniżania wartości pieniądza (deprecjacja) przez skarb państwa, którego wydatki stale przewyższały dochody. Ubytek siły roboczej zmniejszał wpływy z podatków, które próbowano uzupełniać zwiększaniem obciążeń. Cesarz Dioklecjan chciał uporać się z tymi problemami, wydając edykt o prawnej kontroli cen i płac, a także reorganizując aparat biurokratyczny i system podatkowy. Za pomocą tych reform, a także reform przeprowadzonych przez jego następcę Konstantyna, udało się na pewien czas wzmocnić strukturę imperium. Nie rozwiązały one jednak podstawowych problemów, a raczej przeciwnie – zaostrzyły je23.

W czasie inflacji w III wieku, kiedy dochody czerpane z podatków nie wystarczały na pokrycie wydatków na armię i biurokrację, władze uciekły się do poboru danin w naturze, które Dioklecjan przekształcił w regularnie płacone kontrybucje. To drastyczne posunięcie przyniosło krótkotrwałe efekty, ale tym samym obaliło podstawy systemu gospodarczego imperium. Produkcja na rynek zmniejszyła się. Rolnicy, nawet drobni posiadacze ziemscy, porzucali ziemię i oddawali się w opiekę patrycjuszom, których dobra zwolnione od podatków mogły się dzięki temu rozwijać24.

Inwazje barbarzyńców i grabieże zakłócały działalność handlową, ale niewykluczone, że większe problemy związane były z korupcją i nieudolnością samych władz imperium. Na Morzu Śródziemnym znów roiło się od piratów, a bandy rozbójników kontrolowały górskie przełęcze. Czasami nawet sama armia żerowała na pokojowym handlu. Gdy handel zaczął podupadać, a liczba ludności w większych i mniejszych miastach zmalała, wielkie posiadłości ziemskie stały się bardziej samowystarczalne, nie tylko dlatego, że produkowały żywność, ale również z tego powodu, iż wytwarzano w nich wyroby z metalu, tkaniny itp., tym samym pozbawiając miasta ich dawniejszych funkcji25.

Legionista przeciętnie za Dioklecjana otrzymywał rocznie 15 000 denarów, jednak za te pieniądze mógł kupić niewiele, zwłaszcza że miał najczęściej na utrzymaniu rodzinę. Tak więc żołd pod koniec III wieku zaczął być uzupełniany o jedzenie i ubrania przydzielane w zależności od rangi żołnierza26. Racje żywnościowe jakie otrzymywali były jednak dość obfite. Papirus znaleziony w Egipcie daje nam informacje, że dziennie dostawali półtora kilograma chleba, kilogram mięsa, litr wina i 1/8 kwarty oleju. Jeśli te wartości są prawdziwe, oznaczałoby to, że rzymskie jednostki w Egipcie były lepiej karmione niż Amerykanie w Wielkiej Brytanii w czasie II Wojny Światowej27.

Za Konstantyna I Wielkiego wojska rzymskie stanowiące obsadę limesu otrzymywały racje żywnościowe na kilka dni z góry. Gdy jednostki z pola wracały do fortów na odpoczynek, dostawały świeżą żywność z magazynów. Choć żołnierze służący na limesie otrzymywali mniejsze racje żywnościowe, ich warunki bytowe nie były wcale złe.

Mieli w końcu schronienie i jedzenie. Ponadto gospodarstwo, które uprawiały ich rodziny, była zwolnione od płacenia podatku. Ich synowie mogli łatwo dołączyć do tej samej jednostki, w której służyli ojcowie. Z drugiej strony, żołnierz limesu za Konstantyna I otrzymywał drobne sumy pieniężne jako zapłatę i miał bardzo ograniczoną możliwość zdobycia łupów28.

Z czasem przydzielono stałym garnizonom ziemie do uprawy i pasania zwierząt. Stada bydła były pilnowane przez specjalnych żołnierzy zwanych pecuarii. W późniejszym imperium żołnierze służący jako limitanei stawali się żołnierzami-farmerami, którzy byli obciążani uprawą zboża dla oddziałów. Szacunkowy plon z takiej uprawy wynosił przeciętnie od 500 do 2000 kilogramów zboża z hektara. Te obliczenia ukazują, że role takie produkowały wystarczającą ilość ziarna, by nakarmić żołnierzy na granicach. Dodać do tego trzeba wielkie pola na pasanie bydła. Można wnioskować, że wojskowe bazy na granicach imperium stawały się nie tylko zwykłą umocnioną centralą, ale dużą rolniczą posiadłością29.

Życie w mobilnych oddziałach comitatenses, było o wiele trudniejsze niż na limesie. Tutejsi żołnierze nie mogli stworzyć sobie domu i często zmieniali miejsca pobytu. Dla nich w ramach odszkodowania za złe warunki pracy przewidziano większe racje żywnościowe. Prawdopodobnie te jednostki miały w składzie stosunkowo duży odsetek Germanów, którzy liczyli na łupu i przygody. W czasie pokoju zajmowali kwatery w miastach, co było dość uciążliwe dla danej prowincji30.

Armia za Konstantyna miała olbrzymie problemy z poborem rekrutów. Zasoby skarbca wyczerpały się i nie mogły zagwarantować żołnierzom dobrego zarobku. Ponadto zapanował wśród Rzymian strach przed zawodem żołnierza. Wielu młodzieńców z Italii i z prowincji ucinało sobie palce prawej ręki, aby uniknąć przymusowego poboru. Do armii przyjmowano coraz więcej Germanów, Scytów czy Gotów.

Schyłek cesarstwa rzymskiego i upadek (lub regres) gospodarki antycznej nie wystąpiły jednocześnie, mimo że ściśle się ze sobą wiązały. Gdyby gospodarka była w stanie sprostać wymogom stale rosnącej, pasożytniczej biurokracji i armii, imperium mogłoby przetrwać następnych tysiąc lat; i rzeczywiście, cesarstwo wschodniorzymskie, Bizancjum, przetrwało. I odwrotnie, gdyby imperium, rozumiane jako ramy instytucjonalne, w których funkcjonuje gospodarka, w dalszym ciągu stanowiło dostateczną ochronę przed wewnętrznymi i zewnętrznymi zagrożeniami pokojowej działalności produkcyjnej i stało na straży skutecznego działania wymiaru sprawiedliwości, nie byłoby oczywistych powodów, dla których gospodarka nie mogłaby równie dobrze funkcjonować za czasów Sewera Aleksandra czy Dioklecjana lub w okresie dynastii Antoninów. W rzeczywistości jednak żadne z tych uwarunkowań nie przeważyło.

Jak widać ekonomiczna strona prowadzenia wojen w starożytności była bardziej złożona niż mogłoby wynikać z niektórych dzisiejszych opracowań ówczesnych konfliktów. Finansowanie wojny wiązało się z ogólnym poziomem rozwoju gospodarczego walczących ludów i od sposobu organizacji państwa.

W starożytnym Rzymie widać bardzo dokładnie wpływ armii na budżet państwa. Na początku, w okresie królewskim, pieniądze nie były potrzebne. Armia składała się z pospolitego ruszenia obywateli, przez co każdy wojownik sam organizował zaopatrzenie w broń i pożywienie. Wkrótce jednak, wraz z wydłużaniem kampanii wojennych i przeniesieniem ich poza tereny Italii, pojawił się żołd. Od tej pory koszt utrzymania armii ciągle wzrastał. Przez długotrwałe wojny chłopstwo, które stanowiło filar amii Rzymu, zubożało, przez co zaczął się chwiać system rekrutacji. Sytuacja została uratowana przez reformę Mariusza przeprowadzoną z końcem II wieku p.n.e. Dowódca ten stworzył armię w pełni zawodową. Od tej pory żołnierz podpisywał umowę z wojskiem, które zapewniało mu broń i pieniądze. Koszty utrzymania armii stały się olbrzymie, jednak do III wieku n.e. zyski z jej działalności były wymierne. Wojsko przez ochronę dawało wewnętrzny spokój państwu, dzięki czemu rozwijał się handel. Ponadto grabieże podbitych terytoriów i tani niewolnicy stanowiły paliwo napędowe dla gospodarki. Z biegiem czasu armia zaczęła tracić swój potencjał. Przez podnoszenie żołdu i datki rozdawane przez nierozważnych cesarzy, na przykład Karakallę czy Maksymina Traka, wojsko stawało się rozpieszczone i żądało coraz więcej. Na dodatek praktycznie skończył się okres kampanii ofensywnych, co wiązało się z brakiem łupów. Armia nie potrafiła już tak dobrze jak w okresie pax Romana bronić swojego państwa, co wiązało się z niepokojami społecznymi, regresem gospodarki i mniejszymi zarobkami z handlu. Wpływy do budżetu zmniejszyły się jeszcze bardziej, przez co Rzym nie mógł odbudowywać armii, co w końcu zakończyło się upadkiem imperium.

Przypisy

1. B. T. Carey, Wojny starożytnego świata. Techniki walki, Warszawa 2008, s. 137.

2. M. Jaczynowska, Historia starożytnego Rzymu, Warszawa 1978, s. 76.

3. N. Sekunda, Republican Roman Army 200-104 BC, Oxford 1996, s. 12.

4. M. Jaczynowska, Historia starożytnego…, s. 78.

5. Ibidem, s. 96.

6. Z. Żygulski, Broń starożytna: Grecja, Rzym, Galia, Germania, Warszawa 1998, s. 87.

7. Ibidem, s. 88.

8. M. Jaczynowska, Historia starożytnego…, s. 177.

9. R. Merkelbach, Znaczenie pieniądza…, s. 34.

10. Ibidem, s. 34.

11. R. Cowan, Roman Legionary 58BC – AD69, Oxford 2003, s. 13.

12. Ibidem, s. 13.

13. M. Jaczynowska, Historia starożytnego…, s. 216.

14. R. Cowan, Roman Legionary…, s. 13.

15. M. Jaczynowska, Historia starożytnego…, s. 217.

16. R. Cameron, Historia gospodarcza świata. Od paleolitu do czasów najnowszych, Warszawa 1996, s. 49.

17. J. M. Carrie, Żołnierz, [w:] Człowiek Rzymu, red. A. Giardina, Warszawa 1997, s. 153.

18. Ibidem, s. 154.

19. R. Cowan, Imperial Roman Legionary AD161 – 284, Oxford 2003, s. 10.

20. Ibidem, s. 10.

21. J. M. Carrie, Żołnierz…, s.

22. R. Cowan, Imperial Roman Legionary…, s. 11.

23. R. Cameron, Historia gospodarcza…, s. 51.

24. Ibidem, s. 51.

25. Ibidem, s. 51.

26. S. Macdowall, Late Roman Infantryman 236-565 AD, Oxford 1995, s. 18.

27. Ibidem, s. 18.

28. Ibidem, s. 19.

29. Ibidem, s. 20.

30. Ibidem, s. 20.

Bibliografia:

Cameron R., Historia gospodarcza świata. Od paleolitu do czasów najnowszych, Warszawa 1996.
Carey B. T., Wojny starożytnego świata. Techniki walki, Warszawa 2008.
Cary M., Scullard H., Dzieje Rzymu, t. I – II, Warszawa 1992.
Cowan R., Roman Legionary 58BC – AD69, Oxford 2003.
Człowiek Rzymu, pod red. Giardina A., Warszawa 1997.
Duncan R., Money and Government in the Roman Empire, Cambridge 1996.
Gibbon E., Upadek Cesarstwa Rzymskiego na zachodzie, Warszawa 2000.
Jaczynowska M., Historia starożytnego Rzymu, Warszawa 1978.
Macdowall S., Late Roman Infantryman 236-565 AD, Oxford 1995.
Merkelbach R., Znaczenie pieniądza dla dziejów grecko-rzymskiego świata, Toruń 1996.
Sekunda N., Republican Roman Army 200-104 BC, Oxford 1996.
Southern P., The Roman Army: A Social and Institutional History, Oxford 2006.
Szubelak B., Legionista Cezara: studium uzbrojenia, Częstochowa 1999.
Tenney F., An Economic History of Rome, Oxford 2006.
Winniczuk L., Ludzie, zwyczaje i obyczaje starożytnej Grecji i Rzymu, Warszawa 2006.
Żygulski Z., Broń starożytna: Grecja, Rzym, Galia, Germania, Warszawa 1998.