Niemiecka operacja „Weserübung” – inwazja na Danię i Norwegię – miała dwa zasadnicze cele strategiczne. Po pierwsze, zamierzano utworzyć bazę wypadową dla okrętów podwodnych, które później miały nękać Wielką Brytanię. Z drugiej strony istotne było przejęcie kontroli nad transportami szwedzkiej rudy żelaza, która posłużyłaby do produkcji stali niezbędnej do napędzania machiny wojennej Hitlera. Gra toczyła się o wielką stawkę, a znaczenie kampanii norweskiej znane jest każdemu miłośnikowi historii największego konfliktu w dziejach świata.

Asbjørn Jaklin opowiada tę historię raz jeszcze, sięgając do pamiętników żołnierzy i polityków tamtych czasów, zaangażowanych w obronę Norwegii, ale też tych, którzy sympatyzowali z nazistami. „Bitwa o Narwik” to relacja z sześćdziesięciu dwóch dni desperackiej walki o uratowanie przynajmniej północnej części kraju skandynawskiego, który mógłby stać się ostoją dla Norwegów w przyszłej walce o odzyskanie panowania nad resztą terytorium. Zwycięstwo w tej kampanii mogłoby mieć zdecydowany wydźwięk propagandowy, jednocześnie zagrzewając do większego oporu przeciwko pochodowi wojsk Hitlera.

Kampania norweska to nie tylko wysiłek żołnierzy strzegących neutralności, ale również wielkie poświęcenie ludności cywilnej, która w każdy możliwy sposób starała się pomóc walczącym, dostarczając żywności, udzielając schronienia i szyjąc elementy maskujące dla oddziałów przemieszczających się po ośnieżonych terenach górskich. W odtwarzaniu historii tamtych dni pomocne stały się świadectwa odnalezione w dziennikach, listach, relacjach świadków i raportach wojskowych, wspomnienia zwykłych ludzi, prostych żołnierzy i ich dowódców. Z tych opisów Czytelnik może poznać wiele istotnych szczegółów walk na trudnym terenie i w surowym klimacie, a także poznać losy przesiedlanej ludności. Często są to bardzo proste historie, naznaczone cierpieniem, ale też mające szczęśliwe zakończenie.

Zmagania wojenne to również zapis historii oręża polskiego. 8 maja w Norwegii na ląd zeszli żołnierze Samodzielnej Brygady Strzelców Podhalańskich, dowodzeni przez Zygmunta Bohusza-Szyszko, którzy podczas dalszych walk zapisali wspaniałą kartę w historii polskiego oręża. Jaklin nie przemilczał tego, że Polacy nie stracili okazji do zemsty na Niemcach za kampanię wrześniową. Obok istotnych sukcesów odniesionych przez Podhalańczyków mamy więc rozstrzeliwanie niemieckich jeńców lub pozostawianie ich na pewną śmierć. Niemniej Autor znajduje uznanie dla męstwa i wytrwałości polskiego żołnierza, kontrastując to z nieporadnością Brytyjczyków na lądzie. Opisy batalistyczne przeplatane są z problemami norweskich i alianckich żołnierzy mierzących się z brakami w zaopatrzeniu i częstymi przypadkami ślepoty śnieżnej, które dawała się we znaki na równi z niemieckimi żołnierzami.

Autor nie próbuje jednak ukryć niezadowolenia Norwegów z decyzji Wielkiej Brytanii o wycofaniu się z działań wojennych i – tak naprawdę – oddaniu Norwegii na pastwę Wehrmachtu i kolaborującej z nim partii faszystowskiej Nasjonal Samling z Vidkunem Quislingiem na czele. Decyzja podjęta w brytyjskim gabinecie wojennym na skutek pogarszającej się sytuacji aliantów w Belgii i Francji, które zostały zaatakowane 10 maja 1940 roku. Z drugiej strony przytacza słowa premiera Winstona Churchilla, który stwierdził, że kampania na fiordach była pomocna w osłabieniu zdolności Kriegsmarine w potencjalnej inwazji na Wielką Brytanię. Wówczas niemiecka marynarka wojenna musiała pogodzić się z utratą aż dziesięciu niszczycieli.

Asbjørn Jaklin – Bitwa o Narwik. 62 dni desperackiej walki. Przekład: Witold Biliński. Znak Horyzont, 2021. Stron: 464.

„Bitwa o Narwik” jest też próbą rozliczenia się (chyba któryś raz z kolei) z winnymi porażki Norwegii. Jaklin nie koncentruje się jednak na Quislingu, gdyż co do jego udziału nie ma żadnych wątpliwości. Chciał sojuszu z Trzecią Rzeszą i utworzenia związku narodów germańskich po wsze czasy. Bierze jednak pod lupę pułkownika Konrada Sundlo, który w czasie niemieckiej inwazji pełnił funkcję szefa sił zbrojnych regionu Ofoten. Przenosząc się do czasów po drugiej wojnie światowej, do budynku sądu w Oslo, poznajemy tłumaczenie oskarżonego, który był odpowiedzialny za oddanie Narwiku Niemcom bez walki. Na koniec kilkanaście stron poświęcono sytuacji społecznej norweskich żołnierzy po zakończeniu drugiej wojny światowej, w tym problemach z uzyskaniem praw do renty i zmaganiem z tym, co dzisiaj znamy pod nazwą zespołu stresu pourazowego (PTSD).

Strona redakcyjna książki wygląda raczej dobrze, liczba literówek nie jest znaczna, a treść nie sprawia problemów w odbiorze. Książkę wydano w twardej oprawie z obwolutą, dzięki czemu prezentuje się ona solidnie. Zasadnicza treść poprzedzona jest przedmową i wyjaśnieniem używanych terminów wojskowych, przedstawieniem struktury dowodzenia i głównych dowódców obu walczących stron. Zasadnicza treść zajmuje nieco ponad 400 stron, resztę stanowią przypisy.

Istotnym i powtarzającym się przez całą książkę błędem jest określenie „łodzie podwodne”. Dodatkowo mamy do czynienia z częstym zapisem niemieckich samolotów bombowych jako „Heinkel 111” zamiast „Heinkel He 111”. Ze względu na podjętą tematykę powyższe błędy są nie dość, że poważne, to na dodatek frustrujące. Niewątpliwą zaletą jest za to okraszenie treści dużą liczbą czarno-białych fotografii wkomponowanych w tekst, ukazujących zarówno głównych bohaterów działań, jak i sceny batalistyczne. Niebagatelne znaczenie ma wkład w środku książki, w którym znalazły się mapy potyczek sił alianckich i norweskich z niemieckim agresorem.

Z czystym sumieniem mogę tę książkę polecić każdemu zainteresowanemu historią drugiej wojny światowej i udziałem polskiego żołnierza w działaniach wojennych na jej frontach. „Bitwa o Narwik” wydana staraniem Znaku na polskim rynku jest nie tylko opowieścią o taktyce walki na lądzie, morzu i powietrzu, ale również opisem ciężkich doświadczeń norweskiej ludności. Nie były one spowodowane jedynie działalnością Niemców, również Brytyjczycy nie szczędzili cywilom bombardowań z morza, wskutek których tracili oni cały dobytek. Nie może więc dziwić, że norweska opinia publiczna była później podzielona. „Bitwa o Narwik” jest więc godną polecenia pozycją wydawniczą, która próbuje ukazać każdy element kampanii wojennej prowadzonej w norweskich fiordach, z czasem szumnie nazywaną pierwszą porażką Hitlera.