Amerykański doradca do spraw bezpieczeństwa narodowego Jake Sullivan oświadczył wczoraj, że powstrzymanie irańskiego programu rozwoju broni nuklearnej stanowi dla Waszyngtonu kwestię priorytetową. Sullivan poruszył tę kwestię podczas wystąpień w niedzielnych porannych programach informacyjnych dzień po wyborze Ebrahima Ra’isiego (na zdjęciu powyżej) na nowego prezydenta Iranu. Podkreślił przy tym, że najlepszym sposobem na osiągnięcie tego celu jest dyplomacja, a nie konflikt zbrojny, do którego wielokrotnie namawiał Izrael.

Wypowiedź ta jest dla irańskich przywódców wyraźnym sygnałem osoby odpowiedzialnej za kształtowanie polityki bezpieczeństwa Stanów Zjednoczonych o gotowości do kontynuowania dialogu wiedeńskiego. Ra’isi – który stanął na czele świeckiej części władzy w Iranie – jest politykiem skrajnie konserwatywnym oraz zdecydowanym przeciwnikiem porozumienia ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Europy w sprawie programu atomowego. Jego wybór na prezydenta chyba na dobre odsuwa od władzy osoby, które były odpowiedzialnego za wynegocjowanie historycznej umowy w Wiedniu.



Sullivan zapowiedział, że amerykańscy przedstawiciele będą negocjować z Irańczykami w jasny, stanowczy sposób. Wychodzi z założenia, że decyzja o powrocie do umowy nuklearnej z 2015 roku lub ewentualne sygnowanie nowej należy nie do Ra’isiego, ale do 82-letniego ajatollaha Alego Chameneia. W ostatnim czasie narosło jednak coraz więcej wątpliwości związanych ze stanem zdrowia Najwyższego Przywódcy Islamskiej Republiki Iranu. W grudniu pojawiły się nawet pogłoski, że ajatollah zamierza przekazać władzę synowi (lub już to zrobił). Dowodem miało być odwołanie kilku spotkań z ówczesnym prezydentem Hasanem Rouhanim.

Stanowisko amerykańskiej dyplomacji wydaje się jasne: wygrana Ra’isiego (reprezentującego stronnictwo ultrakonserwatywne) nie położy kresu trwającym w Wiedniu negocjacjom między Teheranem a światowymi mocarstwami w sprawie możliwego powrotu do zapisów umowy nuklearnej. Waszyngton wierzy w ugodowe podejście Chameneia, który pozwolił na ponowne otwarcie dialogu i wydaje się gotowy do kontynuowania rozmów na rzecz zniesienia sankcji międzynarodowych.

Chamenei jest mentorem i opiekunem Ra’isiego, przez lata torował mu ścieżkę kariery. Postępowanie niezgodne z wytycznymi Najwyższego Przywódcy oznaczałoby jawny bunt ucznia i konieczność rozgrywki na najwyższych szczeblach irańskiej władzy duchownej, na co się nie zanosi.

Co innego, gdy przywódca Islamskiej Republiki zakończy żywot. Wówczas wzmocnione skrzydło konserwatywne może mieć własną wizję polityki zagranicznej, szczególnie w kwestii programu nuklearnego. Nowy prezydent znany jest z twardego postępowania i bezkompromisowości, o czym może świadczyć skala jego udziału w czystkach na przeciwnikach politycznych i religijnych pod koniec lat osiemdziesiątych (jako prokurator w Teheranie doprowadził do egzekucji co najmniej 3 tysięcy dysydentów). Dlatego też długofalowy wpływ wygranej byłego szefa irańskiego sądownictwa na relacje międzynarodowe ze Stanami Zjednoczonymi i państwami Europy pozostaje nieznany. Publiczna wypowiedź Sullivana stanowi element sondowania irańskich polityków.



Warto zauważyć, że program nuklearny Iranu – który za sprawą cyberataków i innych uderzeń specsłużb Izraela – bardzo mocno ucierpiał i zdradza symptomy rozkładu. Wczoraj urzędnik państwowej firmy energetycznej Gholamali Rachszanimehr poinformował o czasowej przerwie w pracy jedynej elektrowni atomowej w Buszehrze. Przerwa ma potrwać „od trzech do czterech dni”. Wykluczono możliwość sabotażu czy innego celowego działania człowieka, a jako przyczynę wskazano brak możliwości pozyskania części i sprzętu z Rosji z powodu sankcji nałożonych przez USA w 2018 roku.

Ebrahim Ra’isi, zdjęcie z okresu wojny z Irakiem.

Poza tym dla administracji Joego Bidena ważne będzie kontynuowanie dialogu z władzami Korei Północnej. Sullivan ma nadzieję, że czas pokaże, czy możliwa jest kolejna runda wielostronnych negocjacji. I w tym wypadku administracja Bidena ma wielkie nadzieje na triumf dyplomacji, co kontrastuje ze stanowiskiem Pjongjangu. Według Koreańskiej Centralnej Agencji Informacyjnej podczas spotkania partii rządzącej w zeszłym tygodniu, Kim „podkreślił potrzebę przygotowania się zarówno do dialogu, jak i konfrontacji” ze Stanami Zjednoczonymi.

– Czekamy na wyraźny sygnał z Pjongjangu, czy są gotowi usiąść przy stole negocjacyjnym – oświadczył Sullivan. – Ostatnie komentarze przywódcy Korei Północnej Kim Dzong Una są interesującym sygnałem, ale nadal czekamy na bardziej bezpośredni komunikat o chęci przystąpienia do rozmów.



Sullivan odniósł się również do relacji z Rosją i ewentualnej pomocy Ukrainie. Stany Zjednoczone nadal przygotowują kolejny pakiet sankcji przeciwko Rosji za otrucie rosyjskiego lidera opozycji Aleksieja Nawalnego. Sankcje dotyczyć będą broni chemicznej, a przyspieszenie prac ma związek z krytyką, którą wyraził senator Robert Menendez, przewodniczący senackiej komisji spraw zagranicznych, w sprawie przekroczenia terminu prac nad obostrzeniami.

Sullivan wyjaśnił również, że Ukraina otrzymała amerykańską pomoc w wysokości 275 milionów dolarów i uzyska dodatkowe 100 milionów dolarów, jeśli Rosja nadal będzie stanowić bezpośrednie zagrożenie i gromadzić wojska wzdłuż granicy z Ukrainą. Biorąc pod uwagę, że zagrożenie tymczasowo ustąpiło, Stany Zjednoczone zamroziły te dodatkowe 100 milionów dolarów. Biden miał to zakomunikować Władimirowi Putinowi w czasie spotkania w Genewie za zamkniętymi drzwiami.

Zobacz też: Chińscy podwodnicy zmagają się z problemami ze zdrowiem psychicznym

(apnews.com, washingtonpost.com, timesofisrael.com)

Mehr News Agency, Creative Commons Attribution 4.0 International