Pierwszy kwartał 2021 roku obfituje w dobre wiadomości dla miłośników Strike Eagle’a. Wczoraj poinformowano, że dwadzieścia dni po oblocie F-15EX amerykańska 85. Eskadra Doświadczalna z powodzeniem zrealizowała lot próbny F-15E z sześcioma bombami JDAM podwieszonymi z jednej strony płatowca. Jest to ważny krok naprzód w rozwoju koncepcji ACE, czyli Agile Combat Employment (elastycznego zastosowania bojowego).

Standardowo na F-15E można podwiesić dziewięć JDAM-ów. Docelowo liczba ta ma wzrosnąć do piętnastu (sześć z lewej, sześć z prawej, trzy pod kadłubem). Najciekawszy jest jednak sposób wykorzystania tych bomb: wprawdzie część będzie przeznaczona do zrzutu w ramach danego lotu bojowego, ale pozostałe będą jedynie towarem, który dana maszyna dostarczy na wskazane lotnisko docelowe.

– Teraz Strike Eagle może zabrać dość JDAM-ów, aby wykonać zadanie bojowe, wylądować na odległym lotnisku i na nowo uzbroić samego siebie i/lub inny samolot, takich jak F-35 czy F-22, co umożliwi wykonanie kolejnych lotów bojowych – mówi podpułkownik Jacob Lindaman, dowódca 85. Eskadry.



Użycie F-15E w samolotu bojowo-dostawczego (trudno bowiem mówić w tym wypadku o rasowym samolocie transportowym) ma kluczowe znaczenie dla koncepcji ACE. Do tej pory odtwarzanie gotowości bojowej na lotnisku wysuniętym wymagało przebazowania tam aż dwóch samolotów C-130 Hercules z personelem i rozmontowanymi bombami. Oznaczało to zarazem większe koszty, jak i dłuższy czas realizowania misji. Teraz do tego samego zadania wystarczy jeden C-130, a bomby będą gotowe do użycia szybciej, gdyż trafią na miejsce w jednym kawałku.

Sześć bomb GBU-38/B JDAM po jednej stronie samolotu.
(USAF)

Na powyższym zdjęciu widać sześć JDAM-ów pod konforemnym zbiornikiem paliwa F-15E. Standardowo w tym miejscu podwiesza się jedynie trzy bomby (dolny rząd) i właśnie te trzy są faktycznym, dostępnym od ręki uzbrojeniem samolotu. Po lądowaniu w bazie wysuniętej bomby z górnych węzłów można błyskawicznie przełożyć na niższe albo, jeśli zajdzie taka potrzeba, podwiesić je pod inną maszyną.

Koncepcja ACE to szeroki zbiór procedur i taktyk mających pozwolić amerykańskim siłom powietrznym na walkę z przeciwnikiem dysponującym zdolnością niszczenia stałych baz lotniczych. Jak już wielokrotnie pisaliśmy, Amerykanie obawiają się, że w razie wojny z Chińską Republiką Ludową ich bazy na Pacyfiku – a już zwłaszcza najdalej na zachód wysunięta baza na Guamie – staną się celem pierwszego uderzenia. Radą na to ma być między innymi utworzenie i odtworzenie mniejszych baz, które umożliwiłyby rozproszenie samolotów.



Infrastruktura to wszakże tylko jeden z wielu niezbędnych kroków. Kolejnym jest poszerzenie kompetencji personelu technicznego. W ubiegłym roku europejski komponent US Air Force przeprowadził ćwiczenia, podczas których technicy pracujący normalnie przy Herculesach i Globemasterach III zajmowali się obsługą Fighting Falconów. Zwiększenie liczby bomb zabieranych przez F-15E jest kolejnym elementem układanki. Nie wiadomo jeszcze, czy Beagle będzie mógł w ten sam sposób transportować inne typy uzbrojenia, ale wydaje się, że nic nie powinno stanąć na przeszkodzie.

Technicy uzbrojenia w bazie Davis-Monthan przygotowują się do uzbrojenia F-16 w bomby GBU-38.
(US Air National Guard / Master Sgt. Andrew J. Moseley)

Największą wadą użycia F-15E jako samolotu dostarczającego bomby jest zasięg. C-130J z piętnastotonowym ładunkiem może pokonać 3300 kilometrów. W przypadku F-15E zasięg do przebazowania – bez uzbrojenia i z podwieszonymi zbiornikami paliwa – wynosi 3900 kilometrów. Kiedy jednak bomby w końcu znajdą się na lotnisku docelowym, użycie F-15E zamiast drugiego C-130 ma już tylko zalety. Beagle mógłby zrzucić dziewięć JDAM-ów, odlecieć na lotnisko polowe i wkrótce wrócić w rejon działań bojowych z kolejnymi sześcioma bombami gotowymi do użycia.

Najpewniej wkrótce dowiemy się o sprawdzeniu tej samej metody przenoszenia bomb także na F-15EX. Jako że w obu wersjach Strike Eagle’a zastosowano dokładnie te same węzły, powinna to być tylko formalność. Co jakiś czas wraca też kwestia użycia konforemnych zbiorników paliwa jako pojemników transportowych.



Trzeba pamiętać, że F-15E to obecnie koń roboczy US Air Force. Ich piloci na coraz starszych i stosunkowo nielicznych samolotach (obecnie w służbie jest 219 F-15E) muszą wykonywać skomplikowane i intensywne zadania bojowe. Słychać więc już głosy, że nowo przetestowana taktyka zostanie sprawdzona w warunkach operacyjnych już w tym miesiącu.

Na koniec warto zwrócić uwagę na kwestię, o której pisaliśmy wczoraj. Amerykanie chcą zacieśnić więzi z sojusznikami w basenie Indo-Pacyfiku. Równolegle z siecią rozproszonych baz i placówek wojskowych ma powstać sieć wymiany informacji rozpoznawczych. Jeśli zaś sieć baz lotniczych będzie wystarczająco gęsta, krótszy zasięg Strike Eagle’a w porównaniu z C-130J szybko przestanie być dotkliwą wadą.

Zobacz też: Włoskie F-35A i F-35B z uzbrojeniem w „Beast Mode”

(af.mil, airforcemag.com)

US Air Force / Staff Sgt. Michael B. Keller