Pilot rosyjskich Wojenno-wozdusznych sił Wasilij Sawieljew stanie przed sądem garnizonowym w Twerze jako oskarżony w sprawie o zestrzelenie samolotu bojowego Su-30M2 w dniu 22 września ubiegłego roku. Jak informuje portal internetowy Wzglad, 34-letniemu Sawieljewowi grozi siedem lat więzienia oraz konieczność pokrycia wyrządzonych szkód, które biegli oszacowali na 1 143 079 791 rubli i 81 kopiejek (około 63,5 miliona złotych). Daty rozpoczęcia procesu jeszcze nie wyznaczono.

Do wypadku – o którym pisaliśmy tutaj – doszło w trakcie ćwiczeń z zakresu walki powietrznej na średniej i dużej wysokości na obszarze, za który odpowiada 790. Pułk Lotnictwa Myśliwskiego odznaczonego Orderem Kutuzowa z bazy Chotiłowo. W ćwiczeniu uczestniczyły dwa myśliwce, Su-35S i Su-30M2, które miały zamieniać się rolami atakującego i atakowanego.

Major Sawieljew w Su-35S wziął na cel Su-30M2 z dwuosobową załogą. Kiedy wcisnął spust (przycisk BK), powinno było to uruchomić fotokarabin, który utrwaliłby symulowane zestrzelenie, ale zamiast tego działko GSz-30-1 wystrzeliło kilka pocisków kalibru 30 milimetrów. Sawieljew niestety wycelował dobrze. Pięć pocisków sięgnęło celu, zniszczyło instalację hydrauliczną i zmusiło załogę pechowego Su-30M2 do katapultowania. Obaj lotnicy przeżyli. Zestrzelony Su-30M2 (RF-95869 z 3. Mieszanego Pułku Lotniczego) rozbił się w lesie, z dala od terenów zabudowanych.



Wciąż nie wiadomo, dlaczego działko w maszynie Sawieljewa było uzbrojone. Zapewne będzie to jedną z kluczowych kwestii rozstrzyganych przez sąd. Teoretycznie do lotu ćwiczebnego w ogóle nie powinno się zabierać amunicji, ale wiadomo, że Rosjanie zasadniczo tego nie praktykują, zwłaszcza w samolotach pełniących dyżur bojowy w systemie obrony powietrznej kraju. Maszynę Sawieljewa zdjęto jednak z harmonogramu dyżurów miesiąc wcześniej. Tak czy inaczej – do lotów ćwiczebnych działka są dezaktywowane poprzez rozłączenie złącza SzR, co uniemożliwia przekazanie impulsu elektrycznego do broni.

Instrukcje obowiązujące w WWS oczywiście przewidują ewentualność startu z uzbrojonym działkiem do lotu ćwiczebnego. Aby uniknąć wypadków, przed rozpoczęciem ćwiczenia pilot winien wcisnąć przycisk BK na połnyj chod w biezopasnom naprawlenii – na pełną głębokość, (celując) w bezpiecznym kierunku – tak aby upewnić się, że innym samolotom nie grozi niebezpieczeństwo. Właśnie dlatego, mimo że najpewniej błąd popełnili również technicy obsługi naziemnej, jedynym (na razie?) oskarżonym jest Sawieljew, który był ostatnim ogniwem w łańcuchu błędów, ale – według aktu oskarżenia – nie dopełnił obowiązków.

Su-35S.
(Alan Wilson, Creative Commons Attribution-Share Alike 2.0 Generic)

Pilot i jego obrońcy jednak podkreślają, że skoro on był ostatnim ogniwem, większa odpowiedzialność spoczywa na ogniwach go poprzedzających, czyli obsłudze naziemnej. Nie wiadomo, jak dokładnie będzie wyglądać linia obrony, ale Wzglad cytuje notatkę sporządzoną przez oskarżonego: „Technicy uzbrojenia zdjęli pociski rakietowe z samolotu, ale nie zrealizowali procedury przestawienia działka w tryb niebojowy. Przed lotami 22 września mieli raz jeszcze przeprowadzić kontrolę, ale niczego nie wykonano. Kiedy odebrałem samolot do lotu, technik nie zameldował, że samolot ma amunicję, a złącze jest zamknięte, więc samolot jest gotów do strzelania bojowego. Nie zameldowałem o tym sam, ponieważ o tym nie wiedziałem. […] w dokumentach przygotowania samolotu nie odnotowano, że przenosił on uzbrojenie lotnicze”.



Co ciekawe, w Związku Radzieckim zdarzało się używanie amunicji bojowej podczas walk ćwiczebnych. Cytowany przez Wzglad generał porucznik Ajtiecz Biżew przyznaje, że zaprzestano tej praktyki dopiero we wczesnych latach 80. Impulsem do zmiany stało się omyłkowe zestrzelenie radzieckiego samolotu przez MiG-a-25 w pobliżu jeziora Bałchasz.

Major Wasilij Sawieljew.
(mk.ru)

Nie wiadomo, czy sąd nie zmieni kwalifikacji czynu. Sawieljewa oskarżono z artykułu 351 rosyjskiego kodeksu karnego. Artykuł ten przewiduje karę do siedmiu lat pozbawienia wolności za naruszenie zasad pilotażu samolotów wojskowych skutkujące śmiercią lub wypadkiem. Kommiersant jednak sugeruje, że oskarżenie powinno być oparte na artykule 347 lub 349, dotyczącym nieprawidłowego obchodzenia się z bronią i przewidującym karę do pięciu lat więzienia.

Sawieljew jest pilotem pierwszej klasy (co oznacza nalot co najmniej 500 godzin) i prowadzącym klucza w 790. Pułku. Portal Wzglad podaje, że na Su-35S wylatał ponad sto godzin i do września zeszłego roku mógł się pochwalić nienaganną karierą.



Siergiej Maszkin z Kommiersanta podsumowuje artykuł poświęcony tej sprawie cokolwiek żartobliwym stwierdzeniem, iż oskarżony ma na koncie sukcesy nie tylko w walkach ćwiczebnych, ale także w postępowaniach sądowych. Sawieljew przed tym samym sądem garnizonowym w Twerze pozwał wydział wsparcia finansowego ministerstwa obrony w obwodzie twerskim. Chodziło o zwrot kosztów podróży pociągiem.

Sawieljew przebazował Su-35 z Chotiłowa do Karelii, po czym wrócił do jednostki macierzystej koleją. Jako że nie zwrócono mu kosztów podróży w wysokości 2098 rubli (116 złotych), pilot zdecydował się walczyć o sprawiedliwość w sądzie. Ten przyznał mu rację i nakazał urzędnikom zwrócić zarówno koszt biletu, jak i 300 rubli kosztów sądowych. „Można wobec tego założyć – kwituje Maszkin – że spór o 1 miliard 143 miliony rubli, które prokurator najpewniej będzie chciał uzyskać od majora za rozbity samolot, będzie wyzwaniem dla prokuratury wojskowej”.

Zobacz też: Chińskie śmigłowce ćwiczyły atak ze wsparciem dronów

Toshi Aoki – JP Spotters, Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported