Resort obrony Nowej Zelandii zabezpieczył środki w wysokości 2 miliardów dolarów nowozelandzkich (4,52 miliarda złotych) na zakup następców śmigłowców pokładowych SH-2G(I) Super Seasprite. Pieniądze te stanowią one część szerszego pakietu o wartości 12 miliardów dolarów przeznaczonego na modernizację sił zbrojnych w perspektywie najbliższych czterech lat.
Zdaniem ministerki obrony Judith Collins program jest traktowany priorytetowo, ponieważ nie ma bezpieczeństwa ekonomicznego bez bezpieczeństwa narodowego. Stąd też można spodziewać stosunkowo szybkiego zawarcia umowy na nowe śmigłowce. Swoją drogą warto zwrócić uwagę na zabezpieczone przez Nowozelandczyków sumy, ponieważ w najbliższym czasie także Polska stanie przed koniecznością wyboru nowych śmigłowców pokładowych w ramach programu „Kondor” dla fregat „Miecznik”.
– Globalne napięcia szybko narastają, a żołnierze potrzebują odpowiedniego sprzętu i warunków, aby wykonywać swoje zadania – powiedziała Collins. – Jako państwo morskie stawiamy na pierwszym miejscu zdolności marynarki wojennej. Nowe śmigłowce będą mogły latać dalej i przenosić większe ładunki, w tym broń, personel i sprzęt. Wszystko to jest kluczowe dla ochrony Nowej Zelandii i jej obywateli.
Ministerka nie podała planowanej liczby maszyn ani typu wiropłatu. Wiadomo jednak, iż w grze znajduje się kilku kandydatów. O kontrakt walczy Sikorsky ze śmigłowcami MH-60R oraz europejski koncern NHIndustries z pokładową odmianą śmigłowca NH90 NFH (NATO Frigate Helicopter). Oferta Amerykanów może mieć dość solidną pozycję pośród decydentów, gdyż na zakup MH-60R zdecydowali się najbliżsi sojusznicy Nowej Zelandii – Australijczycy.
Warto zaznaczyć, że rząd Nowej Zelandii w przeszłości często wspólnie pozyskiwał uzbrojenie z Australią, czego przykładem są fregaty rakietowe typu Anzac. Z kolei śmigłowce NH90 są już używane przez nowozelandzkie siły powietrzne. A chociaż i tam nie obyło się bez problemów, Wellington – w odróżnieniu od Canberry – nie zdecydowało się odesłać NH90 na przedwczesną emeryturę.
Przez to wybór europejskich śmigłowców mógłby znacząco uprościć logistykę i obniżyć koszty eksploatacji, zwłaszcza że w Nowej Zelandii lotnictwo morskie stanowi integralną część sił powietrznych. Wśród rozważanych konstrukcji znajdują się również AW159 Wildcat oraz zmodyfikowana wersja śmigłowca Bell 412EP. Ewentualne zamówienie Wildcatów byłoby wybawieniem dla koncernu Leonardo, który analizuje zasadność dalszej produkcji śmigłowca.
Odkąd rozpoczęliśmy finansowanie Konfliktów przez Patronite i Buycoffee, serwis pozostał dzięki Waszej hojności wolny od reklam Google. Aby utrzymać ten stan rzeczy, potrzebujemy 1700 złotych miesięcznie.
Możecie nas wspierać przez Patronite.pl i przez Buycoffee.to.
Rozumiemy, że nie każdy może sobie pozwolić na to, by nas sponsorować, ale jeśli wspomożecie nas finansowo, obiecujemy, że Wasze pieniądze się nie zmarnują. Nasze comiesięczne podsumowania sytuacji finansowej możecie przeczytać tutaj.
Nowozelandzkie Seasprite’y
W 1997 roku tamtejsza marynarka stanęła przed koniecznością pilnego zastąpienia wysłużonych śmigłowców Westland Wasp. Wellington zdecydowało się na pozyskanie czterech Super Seasprite’ów z opcją na piąty (opcję wykorzystano już w 1998 roku). Zamówiono śmigłowce fabrycznie nowe, a do czasu ich dostarczenia wypożyczono cztery starsze SH-2F. Te ostatnie dostarczono jeszcze przed końcem roku, zaś służbę rozpoczęły na początku 1998 roku. Docelowe nowozelandzkie Super Seasprite’y dostarczono w latach 2001–2003 pod oznaczeniem SH-2G(NZ). Ich eksploatację zakończono w 2016 roku. Odsprzedano je do Peru, które z powodzeniem wykorzystuje SH-2G(NZ) do dnia dzisiejszego.
W 2014 roku nowozelandzki rząd pozyskał osiem kolejnych maszyn w nowocześniejszej wersji SH-2G(I). Te z kolei powstały z maszyn poaustralijskich. Australijczycy przebudowali wycofane amerykańskie SH-2F do standardu SH-2G(A) z cyfrowym systemem sterowania lotem, nową awioniką i systemami samoosłony oraz integracją z Penguinami. Załoga została zredukowana do dwóch osób.
Dostawy do Australii rozpoczęto w 2001 roku, ale napotkano problemy, takie jak system kontroli lotu czy operowanie w nocy z goglami noktowizyjnymi. SH-2G(A) zaczęły służbę w 2003 roku, a dostawy zakończono w 2007 roku. Problemy techniczne nie zostały rozwiązane, loty zawieszono w 2006 roku, a program zadecydowano przeglądać. Ostatecznie w 2008 roku program zarzucono, śmigłowce wycofano, a nowy konkurs wygrał MH-60R. Australijskie maszyny zostały zwrócone producentowi i ostatecznie trafiły do Nowej Zelandii. Obecnie w służbie pozostaje pięć egzemplarzy, a trzy wycofane przeznaczono na części zamienne.