Rebelianci nie wypełnili postawionego im przez przywódców państw regionu, terminu opuszczenia miasta Goma. Upłynął on w poniedziałek 26 listopada. Rebelianci z grupy M23 zajęli to największe we wschodniej części kraju miasto, w zeszłym tygodniu.
Odmówili wycofania się z Goma, bez wcześniejszego spełnienia postawionych przez nich warunków. Oświadczenie na ten temat ukazało się, wkrótce po pojawieniu się informacji o zgodzie na wycofanie sił M23 z Goma, którą przekazał ugandyjski generał Aronda Nyakairima. Wśród warunków pojawiło się między innymi uwolnienie kongijskiego opozycjonisty, lidera Unii na rzecz Demokracji i Postępu Społecznego (UDPS), Etienne Tshisekedi. Jest on przetrzymywany w areszcie domowym od końca 2011 roku. Ponadto M23 żąda usunięcia z terytorium DR Konga, grup zbrojnych odpowiadających za ludobójstwo w Rwandzie w latach dziewięćdziesiątych i później, takich jak Demokratyczne Siły Wyzwolenia Rwandy (FDLR).
Liderzy państw regionu Wielkich Jezior afrykańskich spotkali się w sobotę 24 listopada w stolicy Ugandy, Kampali. Tematem spotkania było rozwiązanie problemu rebelii we wschodniej Demokratycznej Republice Konga. W wydanym po zakończeniu spotkania komunikacie, rebelianci zostali wezwani do zaprzestania swojej ekspansji i przejmowania kontroli nad obszarami, które mają swoją legalną reprezentację.
Nakazano M23 aby jej żołnierze opuścili miasto i wycofali się na odległość nie mniejszą niż 20 kilometrów od niego. Uzgodniono, że na lotnisku w Goma będą stacjonowały Siły Neutralne, składające się zarówno z żołnierzy Demokratycznej Republiki Konga, jak i sił M23. W samym mieście natomiast miał zostać umieszczony batalion żołnierzy armii rządowej, oraz sił policyjnych. W związku z tym policja, która została rozbrojona przez M23 po wkroczeniu do miasta, miała zostać ponownie uzbrojona i powrócić do swoich zadań. Strefę neutralną, pomiędzy Goma a terenami zajętymi przez rebeliantów, miały zabezpieczać natomiast siły pokojowe ONZ.
W spotkaniu udział wzięli prezydenci Ugandy (Yoweri Museveni), Demokratycznej Republiki Konga (Jospeh Kabila), Kenii (Mwai Kibaki), Tanzanii (Jakaya Kikwete) oraz przewodniczący Komisji Unii Afrykańskiej (Nkosazana Dlamini-Zuma). Ponadto swoje reprezentacje wysłały regionalne organizacje takie jak Wspólnota Wschodniej Afryki (EAC) oraz Wspólnota Rozwoju Afryki Południowej (SADC).
Około 500 000 osób musiało opuścić swoje domy, od czasu wybuchu rebelii w kwietniu tego roku. Spośród tej liczby około 75 000 udało się do sąsiedniej Rwandy.
(news.xinhuanet.com; bbc.co.uk; aljazeera.com)