Rok 1988. Trup na festiwalu rockowym w Jarocinie. Młoda dziewczyna znaleziona ze zrobioną młotkiem dziurą w głowie. Zwykłe morderstwo spowodowane zbyt dużą ilością alkoholu i rosnącym problemem narkotykowym czy jakaś grubsza sprawa? Tak rozpoczyna się akcja najnowszej książki Ryszarda Ćwirleja „Mocne uderzenie”.
Autor od jakiegoś czasu pisze kryminały osadzone w końcówce lat osiemdziesiątych, a rozwiązywaniem zagadek zajmują się milicjanci (młodszym przypominam, że tak się kiedyś nazywali dzisiejsi policjanci) z komendy w Poznaniu. Miasto to, i cała Wielkopolska, są terenami, z którymi Ćwirlej związany jest od urodzenia, więc wie o nich dużo i widać to w książce. Przyznam się, że wcześniej wydanych tytułów nie czytałem i „Mocne uderzenie” traktuję jako samodzielną pozycję, a nie część cyklu, ale chyba były one co najmniej niezłe skoro Teatr Polskiego Radia przygotował nawet adaptację jednej z wcześniejszych książek.
Mamy więc schyłek socjalizmu w PRL, epokę pierestrojki w ZSRR, ale na potencjalnie wywrotowym festiwalu w Jarocinie działać muszą milicyjni wywiadowcy pilnujący, by młodzież nie przekraczała granic wolności wyznaczonych przez państwo. Wywiadowcami są młodzi funkcjonariusze ze szkoły oficerskiej w Szczytnie, a wśród nich Mariusz Blaszkowski, który jako pierwszy trafia na miejsce zbrodni i zawiadamia znajomych śledczych z wydziału kryminalnego z Poznania. Wraz z bohaterami Czytelnik rusza tropem mordercy, zagłębiając się jednocześnie w barwne przedstawiony wielkopolski półświatek epoki końca socjalizmu.
Mamy więc dobrych, apolitycznych milicjantów, których interesuje jedynie rozwiązanie kolejnej kryminalnej zagadki, złych esbeków, prowadzących ciemne interesy cinkciarzy, paserów i rozwijających się handlarzy narkotykami. Oprócz charakterystycznych dla okresu postaci, Autor musiał umieścić je w odpowiednim otoczeniu. Wyszło mu to całkiem dobrze, mamy sklepy z życiem kolejkowym, rozsiane po Poznaniu podejrzane spelunki, rozwalający się stary browar, na temat którego jeden z bohaterów kreśli śmiałą wizję stworzenia w nim sklepów… Takich smaczków odnoszących się do teraźniejszości znajdziecie w książce więcej, mnie bardzo przypadły do gustu.
Fabuła kryminalna nie jest zbytnio skomplikowana. Czytelnik dosyć wcześnie dowiaduje się, kto stoi za morderstwem, a dalsza część książki to oglądanie pracy milicjantów. Znaczne bardziej zawiłe są motywy, którymi kierował się morderca. Te Autor odkrywa dopiero na końcu i skonstruował przy tym całkiem udaną intrygę. Można się zastanawiać, w jakim stopniu była by ona w rzeczywistości możliwa do realizacji, ale mnie – niedzielnego Czytelnika kryminałów i gatunków pokrewnych – w pełni zadowoliła.
Za wiele lat „Mocne uderzenie” z pewnością nie będzie zaliczane do kanonu polskiego kryminału, ale zarówno Autor, jak i odpowiedzialne za ten tytuł wydawnictwo W.A.B. nie mają się czego wstydzić tak pod względem czysto literackim, jak i technicznym. Wydana skromnie, ale schludnie i z ładną „komiksową” okładką książka zapewnia kilka godzin świetnej rozrywki i z chęcią sięgnę po kolejne tomy przygód kryminalnych z Poznania.