Pod koniec 2011 roku Bellona wydała książkę Dariusza Domagalskiego „Vlad Dracula”, która doczekała się pozytywnej recenzji w naszym serwisie, a postać wołoskiego hospodara przybliżył naszym Czytelnikom sam Autor. Idąc za ciosem, Bellona wydała kolejną, bardzo podobną książkę o tej postaci, w której zdecydowano się na inną, spolszczoną pisownię imienia Palownika: „Wład Drakula”. Jest to decyzja jak najbardziej słuszna i dziwię się, dlaczego w przypadku anglosaskiego Autora mamy polski tytuł, a w przypadku autora polskiego zdecydowano się na tytuł angielski. Życie mnie jednak nauczyło, by w niektórych działaniach Bellony nie doszukiwać się większego sensu. Nic to jednak, tak jak nie szata zdobi człowieka, tak tytuł nie może świadczyć o książce. Przyjrzyjmy się zatem jej wnętrzu.
„Wład Drakula” jest opartą na faktach powieścią historyczną opowiadającą historię dorosłego życia trzykrotnego hospodara wołoskiego, który na przemian zyskiwał i tracił władzę w Wołoszczyźnie, walczył z Turkami, ale również Polakami oraz wrogiem wewnętrznym: bojarami, bandytami, żebrakami… Na ile było to możliwe, Autor starał się trzymać faktów, jednak z różnych przyczyn niewiele zachowało się źródeł, z których mógłby korzystać, dlatego musiał posiłkować się wyobraźnią, by powieść uczynić spójną i jednocześnie atrakcyjną. Kilka postaci powstało z połączenia faktów i fikcji na podstawie rzeczywistych osób, które przewijały się w dostępnych dokumentach z epoki. Dialogi oczywiście są w całości wytworem wyobraźni Augustyna.
Na kartach powieści Autor nie koncentruje się na postaci samego Drakuli, ale zabiera nas też w inne miejsca, które miały wpływ na sytuację Wołoszczyzny: na dwór węgierskiego króla i dwór tureckiego sułtana, do upadającego Konstantynopola czy broniącego się przed Osmanami Belgradu. Chociaż Drakula jest głównym bohaterem, to dzięki takiemu zabiegowi Czytelnik dostaje cały obraz piętnastowiecznej Europy Wschodniej i Południowej.
Chociaż współczesny mit o Drakuli-wampirze nie ma nic wspólnego z rzeczywistą postacią, nie da się ukryć, że miał on dużo do czynienia z krwią. Ta leje się litrami przez całą książkę. Pojawia się przy okazji cięcia mieczem, ostrzału artyleryjskiego, szarż kawalerii, a przede wszystkim przy wbijaniu na pal, który był ulubioną i jedyną karą Drakuli dla przestępców w jego księstwie i najlepszym sposobem na przekonanie Turków, by choć chwilę zastanowili się, nim zaatakują jego kraj. Poza wszechobecną przemocą Autor przedstawia Czytelnikowi wszystkie pozostałe cechy życia na średniowiecznym dworze: intrygi, zdrady, dbanie o własne interesy, pijaństwo, seks w różnych konfiguracjach. Mimo wysiłków wszechmocnego wówczas Kościoła nie były to czasy ludzi świętobliwych, choć i tacy się zdarzali.
Książka wciąga. Na pewno nie przejdzie do klasyki gatunku, ale nie mogę powiedzieć, bym się przy niej źle bawił. Wziąłem ją, by odsapnąć na chwilę od recenzowanych zwykle przeze mnie książek typowo historycznych, nie spodziewając się po niej za wiele i muszę przyznać, że zostałem bardzo pozytywnie zaskoczony. Wartka, pełna akcji fabuła i dobre tłumaczenie sprawiły, że czas przy niej spędzony minął bardzo szybko i przyjemnie. Na rynku znajduje się wiele książek o Drakuli, w tym choćby wspomniana, wydana również przez Bellonę powieść Dariusza Domagalskiego, ale ta z pewnością zasługuje na zainteresowanie Czytelnika poszukującego ciekawej lektury na lato.