„Chcę wiedzieć kim jestem. Chcę wiedzieć kim byli moi ludzie zanim umrę” – Alex Kurzem
Nie ma nic gorszego dla prawidłowego rozwoju dziecka niż dzieciństwo w które bezpardonowo wkradła się wojna i odkryła przed młodym człowiekiem najstraszniejsze oblicze. Osoby, które właśnie w czasie II wojny światowej przeżywały okres dzieciństwa, zgodnie, ponad wszelkimi podziałami przyznają, iż wojna zabrała im najpiękniejsze lata życia i przedwcześnie wymusiła dorosłość.
Nie sposób przytaczać losów milionów dzieci, którym wojna zabrała rodziców, dom, przyjaciół. W niniejszej recenzji chciałbym Wam przedstawić książkę australijskiego antropologa Marka Kurzema ukazującą losy jednego młodego człowieka, któremu wojna zabrała nawet tożsamość – własne „ja”. Tytułowa „Maskotka” to wstrząsająca historia … ojca autora, Alexa Kurzema, który po pięćdziesięciu latach milczenia i pseudospokojnego życia w Krainie Kangurów poddaje się demonom przeszłości i postanawia odkryć prawdę o samym sobie. W tym dochodzeniu pomaga mu syn, który niczym biograf i reporter przedstawia nam drogę swego ojca do odkrycia wstrząsającej prawdy. Nie mam zamiaru odkrywać przed Wami całości losów tytułowej postaci, lecz mogę zapewnić Was, iż droga Alexa Kurzema do odkrycia Ilji Solomonowicza Galperina będzie bardzo długa i opiewająca w niezwykle sytuacje, które z pewnością Czytelnikiem wstrząsną i utkwią mu w pamięci.
Dlaczego „Maskotka” i skąd podtytuł „Nazistowski sekret mojego ojca”? Ilja Solomonowicz Galperin – pięcioletni Żyd cudem ucieka przed masakrą własnej wsi Kojdanów pod Mińskiem i po długiej bezcelowej wędrówce okolicznymi lasami trafia w ręce 18. Batalionu 2. Łotewskiej Dywizji Waffen SS. O dziwo, żołnierze nie stawiają chłopca pod murem, a opiekują się nim. Chłopiec jako Uldis Kurzemnieks staje się Łotyszem i jest wiernym kompanem łotewskich żołnierzy. Jednak właśnie współpraca z Łotyszami staję się zmorą Alexa, który po latach nie będzie potrafił zapomnieć o wydarzeniach w których brał udział (m.in. masakra Żydów w Słominiu). Przez całe życie będzie uciekał od tamtych wydarzeń, lecz i tak wojenny koszmar go dogoni, a na łamach książki nastąpi „katharsis” Alexa.
Dzieje Alexa Kurzem z pewnością wstrząsną Czytelnikiem. To, co odczuwa bohater, jest bardzo złożonym procesem emocjonalnym, więc nie spodziewajcie się, iż pojmiecie wspomnienia bohatera po połowie lektury. Ta złożoność i skomplikowana tajemniczość jest wielkim atutem „Maskotki”, również specyficzny stosunek pisarza do głównej postaci dzieła sprawia, iż doznajemy wrażenia, jakbyśmy byli krewnymi rodziny Kurzemów i razem z Aleksem i Markiem odkrywali tajemnicę przeszłości. Książka, choć ukazuje Holocaust, jego ofiary i katów, ma w sobie element uniwersalny. Pokazuje emocje i odczucia jednej młodej jednostki, która walczyła o przetrwanie zawieruchy wojennej. Przewrotny los sprawił, iż ofiara zaprzyjaźniła się z katami.
Alex Kurzem czuje piętno współpracy z mordercami – lecz czy chłopiec wieku niecałych dziesięciu lat może zrozumieć sens wojny? Wojna niszczy psychikę silnych i zdrowych żołnierzy – a co tu mówić o bezimiennym chłopcu, który sprzed ucieczki pamięta dwa słowa: „Panok” i „Kojdanów”. Mimo to jednak te dwa słowa-klucze pozwolą Aleksowi Kurzemowi odnaleźć własne „ja”.
Wielka wartość książki jest bezdyskusyjna, choć zdarzają się błędy merytoryczne. Mark Kurzem znakomicie oddał klimat „śledztwa”, lecz tłumaczenie nie sprostało zadaniu. Brakło solidności w terminologii, np. myli nazwy odznaczeń wojskowych, błędnie używa wymiennie nazw np. batalion – brygada, myli nazwy własne oraz geograficzne np. „niemiecki port Gotenhafen” – to przecież polska Gdynia (sic!). Wydawca książki – Wydawnictwo Replika – mogłoby postarać się o korektę merytoryczną, której wyraźnie brakuje. Wydaje mi się, że tłumacz pogubił się w swojej pracy i powstały zdania typu „dowództwo nad nowo utworzoną brygadą o nazwie Druga Dywizja Łotewska”. Niestety przykładów takich zdań można odnaleźć w książce więcej.
Co do dzieła pióra Marka Kurzema mam jedną tylko uwagę – autor nie oddał złożoności postawy ludności łotewskiej podczas II wojny światowej. Zbyt banalnie ujął Łotyszy, którzy współpracowali z Niemcami. Autor chyba zapomniał, iż Łotysze widzieli w Wehrmachcie nie tyle nowych okupantów, a wyzwolicieli spod sowieckiej niewoli. Nie usprawiedliwiam zbrodni popełnionych przez łotewskich żołnierzy na ludności rosyjskiej czy żydowskiej, ale warto pamiętać w jakiej sytuacji znalazł się naród łotewski.
Teraz parę zdań o aspekcie technicznym. Wypomniałem już wydawcy zaniedbanie przy korekcie merytorycznej, jednak co do poza tym nie mam powodów do narzekań. Bardzo solidne i estetyczne wykonanie, dołączone unikalne czarno-białe fotografie, dokumenty oraz mapki i „tylko” miękka oprawa. Choć jakość papieru średnia, to jednak czcionka w optymalnym dla oczu rozmiarze.
W morzu światowych recenzji wszyscy recenzenci zgadzają się, że jest to jedna z najniezwyklejszych historii drugowojennych. I ja podpisuję się pod tą tezą. „Maskotka” jest dla mnie niezwykłą książką, będącą zarówno dramatem psychologicznym i wojennym, biografią, reportażem, a nawet thrillerem. Bez wątpienia jest to jedna z najlepszych czytanych i recenzowanych przeze mnie książek. Jest to książka dla wszystkich i bynajmniej nie trzeba interesować się tematyką Holocaustu czy II wojny światowej, aby zrozumieć jej przekaz. Po cichu spodziewam się rychłej ekranizacji, gdyż takiego scenariusza nie powstydziliby się najlepsi scenarzyści hollywoodzcy.
W oczekiwaniu na ekranizację gorąco zapraszam do lektury. Gwarantuję, iż „Maskotka” odbije piętno w Waszych umysłach. Gorąco polecam.
Wydawca: Wydawnictwo Replika
Tytuł oryginalny: The Mascot
Tłumaczenie: Jan Stanisław Zaus
Oprawa: miękka
Numer wydania: 1
Data wydania: 2008-06-24
ISBN /ISSN: 978-83-60383-71-1
Ilość stron: 431
Wymiary: 160 mm x 230 mm