Co właściwie wiemy na temat drugiej wojny światowej w północnej części naszego kontynentu? W sumie to niewiele. W literaturze najczęściej spotkać prace dotyczące wojny zimowej i zajęcia przez Niemcy Danii i Norwegii ze szczególnym uwzględnieniem bitwy o Narwik, w której wzięli udział polscy żołnierze. Jeśli jednak spojrzymy na mapę tego regionu, powinniśmy zauważyć, że w tej części świata spory kawałek lądu zajmują tereny na północ od Narviku i Oulu, a także że jest tam właściwie biała plama w polskiej historiografii II wojny światowej: Szwecja, której całą działalność w ciągu sześciu lat konfliktu określa się w naszych książkach przeważnie jednym słowem – neutralność. Nowa książka z Bellony likwiduje te niedociągnięcia.

Książka opisuje od strony politycznej i militarnej druga wojnę światową w Skandynawii, ze szczególnym uwzględnieniem Szwecji i regionu położonego za kołem podbiegunowym. Wspomniane przeze mnie na wstępie wątki, takie jak wojna radziecko-fińska z lat 1939–1940 i niemiecka inwazja na Norwegię zostały pominięte, jako dostatecznie obecne w światowej literaturze przedmiotu. Moim zdaniem to bardzo słuszne posuniecie autorów.

Dwa pierwsze rozdziały poświęcono w całości Szwecji. Jej znana z historii neutralność nie była tak idealna, jak mogłoby się wydawać. I nie mówię tu o powszechnie znanym handlu rudą żelaza i innymi materiałami wojennymi dostarczanymi do Niemiec. Na terenie Szwecji umieszczone były także niemieckie magazyny wojskowe, a tamtejsze linie kolejowe były na masową skalę wykorzystywane przez III Rzeszę do transportu zarówno żołnierzy jak i sprzętu i zaopatrzenia dla wojsk stacjonujących w Norwegii, jak też dla walczących na froncie wschodnim. Odbywało się to oczywiście za wiedzą i zgodą rządu w Sztokholmie. Z drugiej strony w końcowym okresie wojny na terenie Szwecji były amerykańskie bazy lotnicze, z których zaopatrywano norweskich partyzantów i przeprowadzano akcje szpiegowskie. Jak widać, neutralność Szwecji była, eufemistycznie mówiąc, naginana w obie strony. Takie postępowanie nie było oczywiście podyktowane sympatią dla jednej bądź drugiej strony konfliktu, ale chęcią uratowania kraju przed wciągnięciem w regularne działania bojowe. Tym bardziej, że obawiano się, iż po pokonaniu Finlandii Szwecja stanie się kolejnym celem ataku ze strony ZSRR. Poza tym mimo naruszania neutralności wolna Szwecja była potrzebna wszystkim stronom konfliktu do działalności szpiegowskiej, a przede wszystkim dyplomatycznej.

W dalszej części przedstawiono zakończone niepowodzeniem walki niemieckich oddziałów generała Dietla, które próbowały zdobyć, a przynajmniej odciąć od reszty kraju Murmańsk, do którego przybywała zachodnia pomoc w ramach ustawy lend-lease. Nie mogło zabraknąć radzieckiej kontrofensywy z 1944 roku, która zakończyła się przepędzeniem Niemców z tego rejonu, a marsz radzieckich żołnierzy zakończył się dopiero na terytorium Norwegii. Co ciekawe, zachowywali się tam jak najbardziej poprawnie i zyskali wdzięczność miejscowej ludności, która już w czasie trwania „zimnej wojny” ufundowała pomnik ku czci żołnierzy radzieckich. Parę ustępów poświęcono też smutnemu losowi radzieckich jeńców wojennych, których Niemcy wykorzystywali na tym terenie do różnych prac przymusowych, a następnie niewiele lepszy los spotkał ich po powrocie do ojczyzny.

Wreszcie Autorzy pokusili się ukazać Czytelnikom działania nieregularne za kręgiem polarnym. Brały w nich udział wszystkie liczące się służby: SIS, OSS i liczne oddziały z ZSRR pod zbiorcza nazwą Specnaz. Pojawiają się także norwescy partyzanci, którzy zostali na miejscu (lub założyli bazy po szwedzkiej stronie granicy), i ci przerzuceni z Wielkiej Brytanii, którzy byli odpowiednikiem polskich cichociemnych.

Książka jest w sumie niewielka, bo liczy sobie jedynie 170 stron, Autorzy sami piszą, że jest jedynie przyczynkiem do tematu i stać ma się inspiracją dla innych badaczy do bardziej dogłębnego opisania poruszonych wątków. Mimo to stanowi istotne uzupełnienie historii II wojny światowej na tym zapomnianym teatrze działań. Dodatkowo na jej korzyść świadczy bogaty materiał zdjęciowy, oczywiście w większości nieznany w naszym kraju. Autorzy zamieścili także niezbędne dla lepszego zrozumienia tekstu mapy.

Nie dość, że książka porusza w zasadzie nieznany szerzej temat, co już czyni ją pozycją wyjątkową na naszym rynku, to jeszcze przyjemnie się ją czyta. Zdecydowanie zasługuje na uwagę pasjonatów zainteresowanych II wojna światową. Na polskim rynku właściwie nie ma konkurencji, a i na świecie niewiele powstało podobnych prac.