Cztery dni maja 1926 roku odegrały w historii dwudziestolecia międzywojennego rolę szczególną. W Polsce były granicą między czasami przewagi władzy ustawodawczej (parlamentu) a władzy wykonawczej (prezydenta i rządu); między rządami parlamentarnymi (wyłonionymi przez większość sejmową) i pozaparlamentarnymi (powstałymi niezależnie od stanowiska stronnictw sejmowych). W Europie były przykładem zamachu wojskowego nieinspirowanego przez warstwy posiadające, przeprowadzonego bez użycia terroru (choć nie obyło się bez krwawych walk i późniejszych aresztowań, chociażby pośród generałów przeciwnych działaniom Józefa Piłsudskiego) i usankcjonowanego przez prawo.
Mimo wyraźnie gęstniejącej atmosfery politycznej w Polsce, mimo publicznych wykładów i częstych, trafnie odwołujących się do odczuć społecznych wywiadów, których udzielał niezwykle popularny Marszałek, wywiadów, w których nie żałował gorzkich słów na temat prywaty, oszustw, pieniactwa i demagogii parlamentarzystów i urzędników państwowych – jednym słowem „politykierstwa” – zamach majowy był dla większości partii politycznych, delikatnie mówiąc, niespodzianką, nawet szokiem. Ostrych słów Marszałka nie traktowano jako gry politycznej, po prostu były niejako naturalne dla słynnej już szorstkiej osobowości. Nawet tak przewidywalny polityk jak premier rządu (zwanego rządem „Chjeno-Piasta”), którego powołanie stało się bezpośrednim impulsem przewrotu – Wincenty Witos – mówił trzy dni przed wybuchem walk w wywiadzie dla Nowego Kuriera Polskiego: „Mówią, że Piłsudski ma za sobą wojsko, jeśli tak, to niech bierze władzę siłą… Ja bym nie wahał się tego zrobić; jeśli Piłsudski nie robi tego, to, zdaje się, nie ma jednak tych sił za sobą”.
Już po udanym dla piłsudczyków przewrocie wciąż niejasne było, jaką formę rządów „wybierze” Piłsudski. Ponieważ nie objął de facto władzy dyktatorskiej, partiom popierającym go (Polska Partia Socjalistyczna, w części Polskie Stronnictwo Ludowe „Wyzwolenie”, Stronnictwo Chłopskie, niewielka Partia Pracy, a początkowo nawet komuniści) wydawało się oczywiste, że obejmie ją na drodze parlamentarnej, przyjmując urząd prezydenta. 31 maja 1926 roku Zgromadzenie Narodowe głosami lewicy, części centrum i części mniejszości narodowych wybrało Piłsudskiego na prezydenta (na 555 głosujących oddały na niego głos 292 osoby; na kandydata prawicy, wojewodę poznańskiego Adolfa hrabiego Bnińskiego – 193). Ku zaskoczeniu wszystkich Piłsudski urzędu nie przyjął, tłumacząc decyzję ograniczeniami, jakie na funkcje prezydenckie nakładała Konstytucja Marcowa. Zgromadzenie Narodowe zebrało się więc ponownie 1 czerwca i wybrało na prezydenta (stosunkiem głosów w drugim głosowaniu 281 do 200 głosów oddanych na Bnińskiego) Ignacego Mościckiego – profesora chemii zaproponowanego przez Piłsudskiego.
Po tak wyraźnym zwycięstwie Mościcki (a właściwie Piłsudski) nie zdecydował się na rozwiązanie parlamentu, sądząc, że dotychczasowy będzie skłonny do posłuszeństwa, a rząd pomajowy Kazimierza Bartla będzie w nim miał wystarczającą większość do przeprowadzania sanacyjnych reform. Rzeczywiście, początkowo tak było. Nowy rząd przedłożył Sejmowi projekt noweli konstytucyjnej, przewidujący nadanie prezydentowi prawa rozwiązywania Sejmu i Senatu oraz wydawania dekretów podczas przerw między sesjami Sejmu, a także na mocy pełnomocnictw sejmowych. Postulaty te były raczej bliższe prawicy i centrum, które stanowiły podstawę usuniętego rządu Witosa. 2 sierpnia 1926 roku Sejm uchwalił ustawę zmieniającą konstytucję w kierunku proponowanym przez rząd. Wraz z tak zwaną nowelą sierpniową Sejm upoważnił też prezydenta do wydawania rozporządzeń z mocą ustawy do końca 1927 roku. Poparcie prawicy i centrum dla projektu rządowego wytworzyło paradoksalną sytuację, w której Piłsudskiego popierała w zasadzie lewica, ale w niektórych sprawach raczej prawica i centrum.
W zamieszaniu upadł wniosek lewicy o rozwiązanie parlamentu, a posłowie i senatorowie rozjechali się na wakacje. Lato było dla rządu Bartla okresem wzmożonej pracy nad „uzdrowieniem życia publicznego”, czyli jego sanacji. Powołano instytucję Generalnego Inspektoratu Sił Zbrojnych (GISZ), który podlegał bezpośrednio prezydentowi. Przeprowadzono też akcje usuwania z urzędów państwowych przeciwników nowego systemu – spośród siedemnastu wojewodów odeszło jedenastu, zmiany nastąpiły także w obsadzie MSZ, MSW i Prezydium Rady Ministrów.
Gdy Sejm zebrał się ponownie, doszło do pierwszego poważnego starcia parlamentu z rządem. W trakcie debaty budżetowej prawica, centrum i mniejszości uchwaliły wotum nieufności wobec dwóch ministrów – gen. Kazimierza Młodzianowskiego i Antoniego Sujkowskiego. W myśl konstytucji powinni oni ustąpić, tymczasem do dymisji podał się cały rząd, który następnie został mianowany przez prezydenta w składzie bez dwójki wspomnianych ministrów. Zaczęła się manipulacja regulaminem obrad sejmowych. Gdy w sierpniu 1927 roku posłowie zażądali zwołania sesji nadzwyczajnej, prezydent zwołał ją, ale z kilkudniowym opóźnieniem. Po dniu obrad odroczył sesję, a przed upływem terminu odroczenia zamknął ją. Podobnie wyglądała sesja zwyczajna: w dniu otwarcia została odroczona, a następnie w listopadzie obie izby parlamentu rozwiązano. Takie decyzje obniżały powagę parlamentu i posłów w oczach opinii publicznej i przygotowywały grunt pod wprowadzenie innych, twardszych metod rządzenia. Innym powodem rozwiązania parlamentu była chęć przebudowy polskiej sceny politycznej przez Marszałka przed nowymi wyborami – w Sejmie rząd miał poparcie niewielkiej Partii Pracy i grupy posłów, którzy popierając idee sanacyjne opuścili swoje macierzyste partie, jak na przykład Bogusław Miedziński (PSL „Wyzwolenie”) czy Jędrzej Moraczewski (PPS). W 1926 roku kilka organizacji społecznych (np. Związek Strzelecki i Związek Powstańców Śląskich) utworzyło prorządowy Związek Naprawy Rzeczpospolitej.
Pierwsze kroki sanacji wywołały poruszenie wśród tradycyjnych partii. Dla endecji przewrót majowy był dotkliwą porażką, zwłaszcza że z każdym kolejnym rządem przedmajowym umacniała swoje wpływy, wietrząc możliwość zdobycia pełni władzy. W grudniu 1926 roku kierownictwo endecji powołało do istnienia Obóz Wielkiej Polski (OWP), organizację nawiązującą do zasad faszyzmu włoskiego i łączącą działania oficjalne z konspiracyjnymi. Na czele Wielkiej Rady OWP stanął Roman Dmowski. Z kolei w PSL „Piast” do głosu doszli działacze zmierzający do porozumienia z Piłsudskim, marszałek Sejmu Maciej Rataj czy Jakub Bojko, jednak powrót Witosa do czynnego życia politycznego wzmocnił także grupę zdecydowanie opozycyjną względem Sanacji. Podobnie było w Niezależnej Partii Robotniczej, a także w chadecji, gdzie postawę opozycyjną reprezentowała „grupa śląska” z Wojciechem Korfantym na czele, natomiast inni działacze, zwłaszcza z grupy lwowskiej, skłaniali się ku współpracy z rządem. Największą dezorientację przeżywały jednak stronnictwa lewicy. PPS, PSL „Wyzwolenie” i Stronnictwo Chłopskie poparły przewrót, licząc na reformy społeczne, ale praktycznie już od 1927 roku znalazły się w opozycji. Zamach majowy poparli początkowo także komuniści, ale już po miesiącu stwierdzili, że był to przewrót „faszystowski”, a swoje wcześniejsze poparcie nazwali „błędem majowym”.
Nowe wybory rozpisano na marzec 1928 roku. Jeszcze przed nimi Sanacja powołała Bezpartyjny Blok Współpracy z Rządem, który w zamyśle jego twórców nie miał być partią, ale reprezentacją wszystkich, którzy bez względu na poglądy polityczne uznawali autorytet Marszałka, nadrzędność interesu państwa, akceptowali działania rządu i przeciwstawiali się „partyjniactwu”.
W ten sposób wybory stawały się swego rodzaju plebiscytem: głosujący mogli się opowiedzieć za BBWR lub którąś z pozostałych partii, czyli za nowym lub starym ładem. Przed wyborami ruch ludowy i socjalistyczny borykał się ze sporymi tendencjami rozłamowymi. Alternatywą przed całkowitą porażką w nadchodzących wyborach mógł być pomysł czołowego działacza SCh Jana Dąbskiego, który już w lutym 1927 roku nawoływał do „związku stronnictw lewicowo-demokratycznych”, ale na wspólny blok wyborczy centrolewicy było jeszcze za wcześnie. Opozycja sanacyjna idąca do wyborów oddzielnie nie miała szans na dobry wynik w starciu ze znakomicie przygotowaną kampanią BBWR, mającego wsparcie organizacyjne w administracji państwowej i finansowe u bogatych konserwatystów (głównie ziemian i arystokracji). Wybory zakończyły się zwycięstwem bloku prorządowego, ale zdobyte 27% miejsc w Sejmie oznaczało po raz kolejny brak większości. Wzrost poparcia zanotowała demokratyczna lewica (z 22% miejsc w Sejmie do 31); praktycznie na tym samym poziomie utrzymało się poparcie dla mniejszości narodowych (z 20% do 21); z kolei zdecydowane spadek liczby miejsc w Sejmie zanotowało centrum (z 30% do 12) i endecja (z 28% do 9), która po wyborach zmieniła nazwę z Związku Ludowo-Narodowego na Stronnictwo Narodowe.
Z powodu względnie słabej pozycji BBWR w Sejmie (130 posłów na 444 ogólnej liczby) opozycja lewicowa cały czas liczyła na to, że Piłsudski pójdzie na ustępstwa i nastąpi porozumienie Sanacji z lewicą. Pierwszym krokiem miało być opanowanie przez PPS stanowiska marszałka Sejmu, którym miała zostać osoba skłonna do rozmów z Piłsudskim. Ten jednak nie życzył sobie żadnego opozycyjnego marszałka, wysuwając początkowo kandydaturę Bogusława Miedzińskiego, a potem Kazimierza Bartla. Sesja otwierająca obrady nowego Sejmu zaczęła się od gorącej sytuacji – gdy Piłsudski odczytywał orędzie prezydenta, z ław posłów komunistycznych padły okrzyki „Precz z faszystowskim rządem Piłsudskiego!”. Wezwano policję, która siłą usunęła kilku posłów z sali. Na tym samym posiedzeniu zwolennicy Piłsudskiego musieli przełknąć pierwszą gorzką pigułkę w postaci nowego marszałka Sejmu, starego socjalisty Ignacego Daszyńskiego, który jednak zaoferował rządowi współpracę i dzięki temu porozumieniu rząd utrzymał się do końca sesji w czerwcu, kiedy to nowym premierem został ponownie Bartel, po uprzednim wywalczeniu budżetu i projektu o amnestii (przy absencji podczas głosowania m. in. posłów PPS). Wkrótce po tym prezydent zamknął sesję, a sanacja zaczęła dążyć do nowych wyborów poprzez zaostrzenie walki z opozycją. Trochę nieoczekiwanie Piłsudski zaskoczył wszystkich bardzo ostrym wywiadem prasowym, w którym nazwał posłów „ladacznicami” i „robactwem”. Oświadczył, że z trudem powstrzymuje się od „bicia i kopania”. Zapowiedział, że jeśli Sejm nie naprawi konstytucji, to on „stoi do dyspozycji pana prezydenta, aby ustanowić nowe prawa w Polsce”. Publiczne obrzucanie Sejmu i posłów obelgami stało się odtąd brzydkim zwyczajem Piłsudskiego.
Działania Sanacji, zmierzającej przede wszystkim do rewizji konstytucji, skonsolidowały opozycję. W PSL „Piast” umocniła się pozycja Witosa, w PSL „Wyzwolenie” i SCh przewagę uzyskały głosy antysanacyjne. Jedynie w PPS utrzymywała się grupa zwolenników Marszałka. Dominowali zwłaszcza w warszawskiej organizacji partii i w końcu oddzielili się tworząc PPS – Dawną Frakcję Rewolucyjną. Po odejściu piłsudczyków PPS stała się partią bardziej jednolitą, co zbliżyło ją do partii chłopskich w opozycji do rządu. W listopadzie 1928 roku utworzono Komisję Porozumiewawczą Stronnictw Lewicowych dla Obrony Republiki z udziałem PSL „Wyzwolenie”, SCh i PPS. Odwlekanie obrad parlamentu budziło rosnące niezadowolenie w centrum i na lewicy.
Przedstawiciele sześciu stronnictw: PSL „Piast”, NPR, ChD i wspomnianych trzech partii lewicowych podjęli na specjalnym spotkaniu uchwałę o obronie systemu parlamentarnego. W ten sposób ukształtował się zarys bloku opozycyjnego nazwanego Centrolewem.
Do kolejnego starcia między Sejmem i rządem doszło na początku 1929 roku, gdy lewica wystąpiła z wnioskiem o postawienie ministra skarbu Gabriela Czechowicza przed Trybunałem Stanu za przekroczenia budżetowe na sumę pół miliarda złotych (przykładowo, wydania ośmiu milionów nie można było uzasadnić inaczej, jak sfinansowaniem akcji wyborczej BBWR). Wniosek uzyskał poparcie Sejmu, minister Czechowicz ustąpił, a Piłsudski udzielił kolejnego wywiadu, w którym nazwał posłów „zafajdanymi małpami”. Marszałek zapadł na zdrowiu wiosną 1929 roku i coraz mniej liczył się ze słowami. Wyrazem nowej tendencji w Sanacji było powołanie w kwietniu gabinetu z pułkownikiem Kazimierzem Świtalskim na czele. Wszyscy nowi ministrowie, łącznie z premierem, przeszli przez adiutanturę wodza naczelnego lub II Oddział Sztabu, stanowiąc najbardziej zaufaną grupę współpracowników Piłsudskiego. Świadczyło to o militaryzacji gabinetu, który wkrótce zyskał miano rządu pułkowników. Gabinet Świtalskiego od samego początku napotkał silny opór partii opozycyjnych i ogółu społeczeństwa, widzących, że oficerowie nie dadzą sobie rady z narastającym na całym świecie kryzysem gospodarczym. Tymczasem nowy premier, nie ogłosiwszy nawet exposé, wybrał się na urlop do kurortu w Biarritz, pozostawiając kraj faktycznie bez kierownictwa.
Pod koniec października 1929 roku zwołano sesję budżetową. W gmachu Sejmu zgromadziła się duża grupa oficerów, w związku z czym marszałek Daszyński odmówił otwarcia obrad „pod bagnetami, karabinami i szablami”. Prezydent odroczył sesję o następne 30 dni. Przez cały listopad Centrolew organizował w kraju masowe wiece i marsze pod hasłami obrony praw Sejmu i kontroli publicznej nad gospodarką pieniężną rządu, podczas których policja kilkakrotnie otwierała ogień do manifestujących, raniąc wiele osób. 8 listopada przedstawiciele stronnictw ludowych utworzyli Stałą Komisję Porozumiewawczą Stronnictw Ludowych. Gdy Sejm zebrał się ponownie na początku grudnia, PPS postawiła wniosek o wotum nieufności dla rządu Świtalskiego. „Za” głosowało 243 posłów, przeciw 119 głosom BBWR. Świtalski ogłosił dymisję gabinetu, a nowy rząd utworzył po raz piąty Bartel, już bez najbardziej krytykowanych ministrów poprzedniego rządu.
Nowy rząd całkiem szybko i bezproblemowo, w porównaniu do wcześniejszych sejmowych batalii, otrzymał budżet, nawet wyższy od zakładanego w projekcie rządowym. Wiązało się to z przeświadczeniem opozycji, zwłaszcza lewicy, iż rząd Bartla jest początkiem „kursu na demokratyzację” Sanacji, a „budżet daje się państwu, a nie systemowi rządzenia”. Takie myślenie było błędne, zwłaszcza że rząd Bartla miał w samym BBWR ogromną opozycję i był traktowany przezeń jako przejściowy, wyłącznie w celu bezkolizyjnego uchwalenia budżetu. Rzeczywiście już 15 marca 1930 roku (po 4 miesiącach urzędowania), po uchwaleniu wotum nieufności dla ministra pracy i opieki społecznej Aleksandra Prystora, premier Bartel ogłosił dymisję rządu. W nowym gabinecie Walerego Sławka znalazł się zarówno Prystor, jak i krytykowany przez endecję minister wyznań i oświecenia publicznego Sławomir Czerwiński. Opozycja po raz kolejny znalazła się w ślepym zaułku. Korfanty już po zamknięciu sesji napisał o utworzeniu rządu Sławka: „Kto zamyka parlament, ten widocznie pragnie rozegrania kampanii poza parlamentem”. Z kolei „Robotnik”, organ PPS, grzmiał: „Chcą koniecznie mieć walkę klasową poza ramami konstytucji […] to będą ją mieli”.
Równolegle do prac Sejmu trwała ożywiona dyskusja nad zmianami w konstytucji.
Projekt BBWR zakładał dalsze, po wprowadzeniu w życie noweli sierpniowej, umocnienie pozycji prezydenta, Senatu i rządu kosztem Sejmu, który miał być tylko organem doradczym głowy państwa, przy czym ewentualnym następcą prezydenta miał już być premier, a nie marszałek Sejmu. Projekt zgodnie krytykowała cała opozycja, ale każda partia z innych powodów. Endecja krytykowała go, pomimo że był w dużym stopniu podobny do jej projektu – nie z powodu formy, lecz dlatego, iż to nie ona miałaby korzystać z profitów wynikających ze wzmocnienia urzędu prezydenta, przynajmniej dopóki władzę miała Sanacja. Przeciwko były ugrupowania lewicowe i komuniści, a blok lewicowy zgłosił własny projekt konstytucji, przewidujący między innymi zniesienie Senatu, większe uzależnienie rządu od Sejmu, zmniejszenie władzy prezydenta wybieranego przez elektorów, autonomię dla mniejszości narodowych i dalszy rozwój samorządności. Osobny projekt złożyły również partie centrowe, z tym że partie chłopskie coraz częściej myślały o zjednoczeniu i skłaniały się ku porozumieniu z lewicą demokratyczną. Na te propozycje BBWR odpowiedział głosem Sławka, że w swym projekcie nie ustąpią ani przecinka, i że w razie potrzeby nowa konstytucja będzie wprowadzona poza wolą Sejmu. Jednak już w końcu 1929 roku projekt Sanacji stał się dla niej samej przeżytkiem, nie tylko z powodu braku kwalifikowanej większości w Sejmie potrzebnej do zmiany konstytucji, ale i dlatego, że nie odpowiadał już grupie pułkowników, którzy coraz bardziej dominowali w ruchu sanacyjnym.
Wiosną 1930 roku Centrolew stanął wobec dylematu – podporządkować się „dyktaturze” lub zdecydować się na akcję antysanacyjną, ale już pozaparlamentarną, gdyż ta, na forum parlamentu po zamknięciu jego sesji, była na razie niemożliwa. Akcji masowego wiecowania sprzyjał kryzys ekonomiczny, a tym samym możliwe szerokie poparcie niezadowolonego społeczeństwa. Pomimo dobrych okoliczności opozycja wciąż nie decydowała się na strajki, a tymczasem rząd Sławka przygotowywał się do rozprawy z nią.
Konsolidacja Centrolewu mimo wszystko postępowała szybko. 15 kwietnia 1930 roku kluby chłopskie podpisały rezolucję o współdziałaniu ugrupowań chłopskich w celu obrony zagrożonych interesów gospodarczych i praw politycznych ludu wiejskiego, a niezależnie od niej ugrupowania Centrolewu podjęły kolejną, o zacieśnieniu współpracy w walce z rządem „celem obrony praworządności oraz politycznych i gospodarczych interesów mas pracujących”. W odpowiedzi 26 maja Piłsudski zlecił ministrowi spraw wewnętrznych Felicjanowi Sławoj-Składkowskiemu przeprowadzenie w ciągu sześciu tygodni nowych wyborów do parlamentu. Z kolei Centrolew zażądał zwołania nadzwyczajnej sesji Sejmu, chcąc uchwalenia wotum nieufności dla gabinetu Sławka, powrotu do sprawy ministra Czechowicza i uchwalenia środków do naprawy sytuacji gospodarczej w kraju. Sesję Sejmu zwołano na koniec maja, jednak natychmiast ją odroczono o 30 dni, a pod koniec czerwca zamknięto, mimo że Sejm nie rozpoczął nawet obrad. Posłowie i senatorowie Centrolewu, zebrani w sali Senatu 20 czerwca, zażądali ustąpienia „rządów dyktatury Józefa Piłsudskiego” i powrotu do demokracji. Ustalono również zwołanie kongresu Centrolewu do Krakowa na niedzielę 29 czerwca 1930 roku. Na Kongres Obrony Prawa i Wolności Ludu, pomimo masowych akcji zapobiegawczych kierowanych przez BBWR, a nawet endecję, a polegających na kontrwiecach i konfiskacie odezw Centrolewu, zjechało według organizatorów około 30 tysięcy delegatów i uczestników. Uchwalona ostra rezolucja, skonfiskowana jeszcze w dniu ogłoszenia, wzywała do odmówienia zaufania dla rządu dyktatury Sanacji i bezpośredniej walki o obalenie rządu i prezydenta. Nieoficjalnym kandydatem Centrolewu na prezydenta mianowano Ignacego Daszyńskiego. Uzgodniono także start ze wspólnej listy w najbliższych wyborach.
W odpowiedzi Piłsudski ponownie sam stanął na czele rządu i udzielił nowego wywiadu, nazywając organizatorów Kongresu „łotrami”, grożąc też konsekwencjami karnymi (decyzja ta zapadła po naradzie w Druskienikach m.in. ze Sławkiem, już dzień po zakończeniu krakowskiego kongresu). W sierpniu prezydent Mościcki rozwiązał parlament, zapowiadając nowe wybory na jesieni. W odpowiedzi Centrolew utworzył 9 września wspólny blok wyborczy – Związek Obrony Prawa i Wolności Ludu, do którego nie weszła chadecja, obawiająca się, że wspólny start z lewicą doprowadzi do utraty poparcia Kościoła. Starcie między opozycją a rządem sanacyjnym było nieuniknione.
Centrolew wciąż wierzył, że z Sanacją będzie mógł wygrać poprzez udane wybory. Te złudzenia brutalnie rozbiła akcja policji i żandarmerii wojskowej, która w nocy z 9 na 10 września przeprowadziła aresztowania posłów: Norberta Barlickiego, Adama Ciołkosza, Stanisława Dubois, Hermana Liebermana, Mieczysława Mastka i Adama Pragiera z PPS; Władysława Kiernika i Wincentego Witosa z PSL „Piast”; Kazimierza Bagińskiego i Józefa Putka z PSL „Wyzwolenie”; Karola Popiela z NPR; Aleksandra Dębskiego i J. Kwiatkowskiego z SN; Adolfa Sawickiego z SCh oraz pięciu byłych posłów ukraińskich (Wł. Celewicza, O. Kohuta, J. Leszczyńskiego, D. Palijewa i A. Wisłockiego ). 26 września, po rozwiązaniu Sejmu Śląskiego, aresztowano dodatkowo Wojciecha Korfantego. Aresztowań dokonano na polecenie ministra Składkowskiego bez nakazu sądu, co było jawnym naruszeniem prawa. Pogwałcono je po raz kolejny, przewożąc aresztantów do więzienia wojskowego w Brześciu nad Bugiem, którego komendantem mianowano na ten czas znanego z sadystycznych skłonności. pułkownika Wacława Kostek-Biernackiego. Aresztowanych traktowano brutalnie, niektórych bito, ale z powodu całkowitej izolacji wiadomości o tym nie docierały do szerokiej opinii publicznej, którą zaczęto informować głównie o pacyfikacjach wsi ukraińskich we wschodniej Małopolsce, gdzie latem miało miejsce ponad sto aktów terroru wobec ludności polskiej. Decyzja o zatrzymaniu działaczy opozycyjnych zapadła wcześniej, już po Kongresie Centrolewu, prawdopodobnie na wspomnianej konferencji w Druskienikach. Celem aresztowań było przede wszystkim pozbawienie opozycji przywódców na czas wyborów. W wyniku aresztowań, dokonywanych także podczas trwania akcji wyborczej, uwięziono około 5000 osób różnych przekonań politycznych, w tym 84 byłych posłów i senatorów, co stanowiło 15% członków byłego parlamentu. Na 1600 aresztowanych zwolenników Centrolewu, 1000 stanowili działacze PPS, z których część oskarżano o rzekome przygotowania zamachu na Piłsudskiego.
W całym kraju odbywały się manifestacje, których uczestnicy domagali się uwolnienia aresztowanych, a które często kończyły się brutalnymi interwencjami policji. W jednej z nich, 14 września w Warszawie, od rzuconej bomby zginęły dwie osoby, rannych było aż 74 – chadecka „Polonia” nazwała ten dzień „Krwawą Niedzielą”. Tymczasem w Centrolewie działo się niedobrze. Doszło do rozłamu w Stronnictwie Chłopskim, którego część działaczy przeszła do BBWR. Równie zdezorientowane było PSL „Piast”, mające obiekcje co do wspólnego startu z socjalistami. Pomimo niesnasek Centrolew wystartował razem, zapowiadając walkę z kryzysem gospodarczym, reformę rolną, podatkową i ubezpieczeń społecznych, zmniejszenie budżetu, rozbudowę samorządu terytorialnego i oświaty.
Wybory z 16 listopada 1930 roku, nazwane „brzeskimi”, przebiegały pod znakiem aresztowania mówców na wiecach, unieważniania list wyborczych i „cudów nad urną”. Wzięło w nich udział 75% uprawnionych, a unieważniono aż 482 tysiące głosów, ośmiokrotnie więcej niż w 1928 roku. Bezapelacyjnie wygrał BBWR, zdobywając w Sejmie 55% miejsc, ale znowu nie osiągając większości kwalifikowanej – niezbędnej do zmian w konstytucji. Zyskała też endecja zwiększając liczbę posłów z 37 do 63. Około połowy dotychczasowej liczby posłów straciły mniejszości narodowe, ale największym przegranym był Centrolew. Jego 13% miejsc (79 mandatów poselskich i 13 senatorskich) w Sejmie było dlań ogromnym rozczarowaniem i bardzo słabym wynikiem, który działacze Centrolewu tłumaczyli zastosowaniem wobec nich terroru i oszustw. Wskutek porażki wyborczej i wewnętrznych rozdźwięków politycznych (odejście z bloku jeszcze przed wyborami chadecji, potem NPR i konsolidacji partii chłopskich w Stronnictwie Ludowym w marcu 1931 roku) Centrolew rozpadł się na początku 1931 roku. 26 października 1931 roku. rozpoczął się proces więźniów brzeskiej twierdzy, kończący się wyrokami więzienia od 1,5 do 3 lat.
Według Antoniego Czubińskiego zasadniczymi słabościami Centrolewu był brak konkretnego planu działania, słabość organizacji (opartych głównie na terenowych oddziałach PPS) i praktykowania głównie ugodowych form walki. Centrolew, którego partie łączyła tylko negacja rządów Sanacji, nie był w stanie stworzyć spójnego programu ideologicznego. Niezaprzeczalną zasługą Centrolewu była konsolidacja dużej części społeczeństwa w ramach obrony idei demokratycznej i opóźnienie wprowadzenia mało demokratycznej, nowej konstytucji według pomysłu Sanacji.
Bibliografia:
1. Antoni Czubiński, Centrolew – kształtowanie się i rozwój demokratycznej opozycji antysanacyjnej w Polsce w latach 1926 – 1930, Poznań 1963.
2. Andrzej Garlicki, Od maja do Brześcia, Warszawa 1981.
3. pod redakcją Andrzeja Garlickiego, Z dziejów Drugiej Rzeczypospolitej, Warszawa 1986.
4. Wojciech Roszkowski, Historia Polski 1914–1991, Warszawa 1992.