7 sierpnia 1876 roku w miejscowości Leeuwarden w Holandii przyszła na świat Margareta Gertruda Zelle, znana później jako Mata Hari. Kto wie, jak potoczyłyby się jej losy, gdyby jako nastoletnia dziewczyna nie została wyrzucona ze szkoły pod zarzutem utrzymywania intymnych stosunków z dyrektorem. Taki skandal w epoce wiktoriańskiej uniemożliwiał dalszą edukację. Musiała pójść do pracy. Perspektywy na resztę życia były marne. Po pierwsze była kobietą, co już stawiało ją w złej sytuacji w czasach gdy mężczyzn oburzała sama myśl o tym, że przedstawicielki płci przeciwnej mogą domagać się równouprawnienia.
Po drugie była niewykształcona. W tych okolicznościach pozostawało jej tylko jedno: dobrze wyjść za mąż. Jej ulubioną lekturą stały się anonse matrymonialne. Opłaciło się. Poznała w ten sposób kapitana z Holenderskich Indii Wschodnich o szkocko brzmiącym nazwisku: McLeod. Rudolf McLeod zakochał się z miejsca w 19-letniej Grecie. Był od niej dwadzieścia lat starszy, ale oszalał na punkcie jej urody. Za nic miał też fakt, że Greta nie wnosiła żadnego posagu. W tamtych czasach, na przekór temu, co pisali różnego autoramentu literaci, małżeństwo zawierane było przeważnie z wyrachowania. Uczucia grały rolę drugoplanową. Kierowano się nimi jedynie przy wyborze kochanków. No cóż, ówczesna moralność była raczej skomplikowana. Wróćmy jednak do naszej pary. Pobrali się po kilku miesiącach. Pierwsze tygodnie małżeństwa ujawniły brutalną prawdę: Greta nie chciała się ustatkować, ale bawić za pieniądze męża. Kupowała drogie stroje i biżuterię. Chodziła na bale. Finanse męża zostały zrujnowane w szybkim tempie. Rudolf McLeod zauroczony małżonką spełniał ochoczo jej zachcianki. Skończyły się pieniądze? No to zaciągnijmy pożyczkę! Ale i on wreszcie się ocknął i zauważył niebezpieczeństwo całkowitego bankructwa. Jedynym ratunkiem był powrót do kolonii, do Holenderskich Indii Wschodnich, gdzie drastycznie zmaleje liczba pokus.
Grecie nie przypadła do gustu Jawa. Klimat niezdrowy, a do tego dokuczliwy brak rozrywek. Wprawdzie urodziła się im dwójka dzieci, ale Greta nie chciała poświęcić się roli matki. Znudzona zaczęła flirtować z młodymi oficerami i plantatorami i przyprawiać Rudolfowi rogi. Sfrustrowany małżonek zaczął topić smutki w alkoholu. Kłótnie małżeńskie były na porządku dziennym. Małżeństwo rozpadło się ostatecznie, gdy otrute zostały ich dzieci. Tragedia ta nigdy nie została do końca wyjaśniona. W każdym razie syn zmarł, a córka nie wróciła już całkowicie do zdrowia.
W 1902 roku w Amsterdamie, do którego wróciło małżeństwo McLeod, orzeczono separację. Greta była wolna, ale znalazła się punkcie wyjścia: nadal nie miała środków do życia. Rudolf McLeod przezornie zamieścił ogłoszenie w prasie, w którym oświadczył, że nie będzie ponosił odpowiedzialności za jakiekolwiek długi byłej żony. Skoro małżeństwo nie było dobrym rozwiązaniem, Greta musiała znaleźć inny sposób na zapewnienie sobie dostatniego i pełnego rozrywek życia. Wyjechała do Paryża. Została prostytutką. Wystarczało to na przeżycie, ale na nic więcej. Greta zauważyła jednak pewien fenomen. Kilku kobietom udało się wybić na tyle, iż choć w praktyce świadczyły te same usługi co ona, to nikt wprost nie powiedziałby o nich, że są dziwkami. Eufemistycznie określano je luksusowymi kurtyzanami. Wpuszczane były na salony i obracały się w doborowym towarzystwie. Ich zamożni kochankowie zapewniali im wysoki standard życia. Tylko jak osiągnąć taki status jak one?
Z pomocą przyszły jej doświadczenia z kolonii. Greta postanowiła zostać tancerką. Sama opracowała choreografię i zadbała o odpowiednio egzotyczną oprawę. Scenę wypełniono girlandami kwiatami. Po sali rozchodziła się woń wschodnich kadzideł. Tańcowi towarzyszyły dźwięki nastrojowej wschodniej muzyki. No i wreszcie sama tancerka, w spowijających ją woalach, które w trakcie tańca zdzierała z siebie stopniowo, aby w końcu pozostać jedynie w samej biżuterii. Złośliwi twierdzili, że entuzjazm widzów wywoływał nie tyle jej taniec, co umiejętnie stopniowane napięcie przy zdejmowaniu przez nią kolejnych warstw odzieży. To właśnie fakt, iż w ostatniej fazie przedstawienia tancerka stawała przed widzami nago, miał przyciągać tłumy. Grecie udało się jednak nie przekroczyć granicy między odpowiednio dozowanym erotyzmem a ostentacyjną pornografią. W każdym razie tak uznali współcześni. Gazety zaczęły pisać z entuzjazmem o jej występach. Greta umiała przy tym stworzyć sobie odpowiedni image.
Przybrała pseudonim Mata Hari. W wywiadach udzielanych dziennikarzom puszczała wodze fantazji, budując swoją własną legendę. Twierdziła, że jest Hinduską – smagła cera, ciemne włosy i oczy ułatwiały mistyfikację – pochodzącą z rodziny świątobliwego bramina, który nauczył ją świętych tańców hinduskich.
W wieku 14 lat poślubiła majora brytyjskiej armii kolonialnej, który jednak zmarł na febrę, wobec czego Mata Hari udała się w podróż po Europie, aby zaprezentować tu swoje umiejętności taneczne. Wszystko to razem złożyło się na sukces. Mata Hari zaczęła święcić triumfy na europejskich scenach.
Trafiła nawet do mediolańskiej „La Scali”. Za sławą przyszły pieniądze, co dało jej niezależność. Otworzyły się również drzwi do salonów. O jej wdzięki zaczęli zabiegać najbogatsi. Mata Hari bez skrępowania obdarzała adoratorów swymi wdziękami, oczekując w zamian hojnych nagród. Wreszcie pławiła się w luksusie, tak jak to sobie wymarzyła. Ale uroda zaczęła przemijać, a jej umiejętności taneczne były dość skromne.
Po kilku latach sukcesów zainteresowanie jej występami scenicznymi zaczęło słabnąć. To źródło dochodów zaczęło wysychać. Wybuch I wojny światowej oznaczał całkowitą klęskę. Wojna definitywnie zrujnowała jej sceniczną karierę. Mata Hari schroniła się w rodzinnej Holandii, która zachowała neutralność. Pozostawał problem pieniędzy. Choć nieco przytyła, nadal pozostawała piękna. Nie było zatem trudno znaleźć sobie zamożnego kochanka. To skazywało ją jednak na jego łaskę i niełaskę. Mata Hari była osobą zbyt niezależną, aby zaakceptować na dłużej taki stan rzeczy. Ponadto nudziła się w Amsterdamie. Zatem w 1915 roku pojechała do Paryża przez Portugalię i Hiszpanię. W Paryżu Mata Hari miała zdeponowane kosztowności. Przeżyła tam kilka przelotnych romansów i wróciła do Holandii. Nie na długo jednak. Znowu pojechała do Francji, tą samą drogą przez Lizbonę i Madryt. Nie była świadoma, że jej podróże przyciągnęły uwagę wywiadu. Jej osobą zaczął interesować się brytyjski Inelligence Service.
W każdym razie Mata Hari poznała teraz w Paryżu Wadima Masłowa, rosyjskiego oficera, który się w niej zadurzył. 40-letnia kobieta odwzajemniła uczucie młodszego o blisko 20 lat mężczyzny. Mogła być jego matką, lecz była kochanką. Spędzali razem mnóstwo czasu. Masłow wrócił jednak w końcu na front, a Mata Hari nadal miała trudności finansowe. Zgłosiła się zatem z propozycją do francuskiego wywiadu: zostanie szpiegiem w zamian za niebagatelne wynagrodzenie jednego miliona franków. Oferta została zaakceptowana. Zlecono jej przedostanie się do okupowanej przez Niemców Belgii. Aby wykonać zadanie udała się do Portugalii, a stamtąd, drogą morską, dotrzeć miała do Holandii. Jednak statek, którym płynęła, zatrzymał się na postój w porcie angielskim, gdzie na pokład weszli agenci Intelligence Service. Szukali niemieckiej agentki. Przypatrywali się wszystkim kobietom, porównując ich wygląd ze zdjęciem, którym dysponowali. Ostatecznie zdecydowali, że to Mata Hari, jest poszukiwaną przez nich kobietą.
Wprawdzie kobieta na zdjęciu była nieco niższa i tęższa, ale była podobna. Gorzej, że poszukiwana kobieta miała się nazywać Clara Benedix i miała być Niemką, a podejrzana dysponowała paszportem holenderskim na nazwisko Margareta Gertruda Zelle-McLeod, ale ostatecznie sztuka jest sztuka, a paszport mógł być sfałszowany. Mata Hari trafiła do aresztu. Brytyjski wywiad poddał ją przesłuchaniom, a równolegle sprawdzał autentyczność paszportu i podanych w nim informacji. Mata Hari zaprzeczyła oskarżeniom, jakoby nazywała się Clara Benedix, a na twierdzenie, iż jest szpiegiem, odparła, że i owszem, ale francuskim. Równocześnie poseł Królestwa Holandii w Londynie potwierdził autentyczność paszportu i informacji w nim zawartych. Brytyjscy szpiedzy zapytali zatem swych francuskich kolegów po fachu, co wiedzą na temat Maty Hari. A po stronie francuskiej postanowiono się odciąć od zdekonspirowanego szpiega. Nie tylko wyparto się współpracy, ale, co więcej, oskarżono Matę Hari o pracę na rzecz wywiadu Niemiec. Zamiast jednak zalecić jej uwięzienie, zasugerowano… odesłanie jej do Hiszpanii.
Nieświadoma tej wymiany korespondencji Mata Hari wróciła w końcu 1916 roku do Hiszpanii. Zaczęła obracać się w kręgach dyplomatycznych. Zdobyte od niemieckich dyplomatów informacje przesyłała do Paryża. Chciała zapracować na swoje wysokie honorarium. Jednak w początkach 1917 roku została wezwana przez zwierzchników z wywiadu do powrotu do Paryża. Tam, 13 lutego 1917 roku, została aresztowana pod zarzutem szpiegostwa na rzecz Niemiec. Osadzona w więzieniu Saint-Lazare, została poddana drobiazgowym przesłuchaniom. Twierdziła, iż jest niewinna. Przesłuchujący wiedzieli swoje. Dysponowali niemiecką depeszą wysłaną z Madrytu, w której znajdowała się informacja, że do Hiszpanii przybył agent określony kryptonimem H-21. Depesza została wysłana, gdy Mata Hari przybyła do Hiszpanii. Po wielu godzinach przesłuchań naciskana Mata Hari przyznała, że faktycznie zgodziła się pracować na rzecz wywiadu Rzeszy Niemieckiej. Otrzymała nawet specjalny atrament sympatyczny, którym miała sporządzać swoje raporty. Jednak broniła się, twierdząc, iż nigdy nie prowadziła żadnej działalności wywiadowczej, a jeśli już to na rzecz Francji. Od Niemców wyłudziła jedynie pieniądze. Jej linia obrony nie zyskała uznania. Kontrwywiad francuski musiał przecież wykazać się jakimś sukcesem, a ponadto należało kogoś obarczyć klęskami wojennymi aliantów. Dlaczego by nie niemieckiego superszpiega? Mata Hari została oskarżona o szpiegostwo i skazana wyrokiem sądu na rozstrzelanie. Na sali sądowej do końca broniła swej niewinności i z niedowierzaniem przyjęła wyrok. Interwencje dyplomatów holenderskich, którzy wzywali do jej ułaskawienia i zwracali się z tym do samego prezydenta Francji, pozostały bez echa. 15 października 1917 roku Mata Hari została rozstrzelana.
Jaka jest prawda o Macie Hari? Czy była superszpiegiem, czy jedynie zaplątała się nie całkiem świadomie w grę wywiadów? Sprawa ma wiele niejasności. Z pewnością Mata Hari była szpiegiem. Czy wielkim, można mieć wątpliwości. Nieznane są jej raporty, które rzekomo miały mieć ogromną wartość dla Niemców i uczynić wiele szkód aliantom. Nie wiadomo nawet, czy Mata Hari w ogóle przekazała Niemcom jakąkolwiek wartościową informację. Może jedynie wyłudzała pieniądze? Fantazjować przecież umiała. A może niektórzy agenci umieszczali ją na liście opłacanych przez siebie szpiegów, a w rzeczywistości korzystali z zupełnie innych jej usług? Mata Hari chciała zapewnić sobie dostatnie życie, a szpiegostwo miało dać jej pieniądze. Nie uwzględniła jednak wielkości niebezpieczeństwa. Zaplątała się w grę wywiadów, a ponieważ sama była niewiele znaczącym pionkiem, postradała życie.