Rządy Grecji i Stanów Zjednoczonych rozważają pogłębienie współpracy wojskowej. Miałoby ono polegać na możliwości elastycznego zwiększania obecności wojsk amerykańskich na terytorium Grecji.

Jedną z rozważanych opcji jest umożliwienie wykorzystania bazy lotniczej w Larisie do stacjonowania amerykańskich samolotów bezzałogowych i latających cystern. W tej chwili baza jest wykorzystywana przez amerykańskie drony MQ-9 Reaper, ale umowa wygasa w sierpniu. W związku z tym omawiane są dwie opcje. Według pierwszej z nich na lotnisku miałyby się pojawić latające cysterny KC-135, a według drugiej – mniej prawdopodobniej – Reapery mogą być zastąpione przez inne bezzałogowce, na przykład RQ-4 Global Hawki.

Ponadto rozważane jest zwiększenie amerykańskiego zaangażowania we wspólne ćwiczenia. Jednym z przykładów mają być manewry lotnicze „Iniohos”, które z ćwiczeń średniej wielkości miałyby się stać dużymi manewrami wojskowymi. Zwiększona obecność wojsk amerykańskich w Grecji będzie się również wiązała z częstszymi wizytami okrętów wojennych US Navy w greckich portach.

Te ruchy mają związek z rosnącym napięciem między Stanami Zjednoczonymi a Turcją – ich dotychczasowym najważniejszym sojusznikiem w regionie. Amerykanie od dawna naciskają na Ankarę, by nie kupowała rosyjskich systemów przeciwlotniczych S-400, a turecki rząd stale te naciski odrzuca. Doszło już do tego, że Amerykanie wstrzymali dostawy F-35 do Turcji, a ta stwierdziła, że nie jest to jedyny myśliwiec na świecie i może kupić inny.

Grecja, chociaż cieszy się z nowych możliwości, nie chce jednocześnie być wciągnięta w spór między oboma państwami. Jej stosunki z Turcją już teraz są wystarczająco napięte.

Zobacz też: Grecja rozważa zakup F-35

(ekathimerini.com)

US Air Force / Tech. Sgt. Eric Burks